poniedziałek, 19 maja 2014

"Cienie ziemi" Beth Revis- recenzja


„ Cienie ziemi” to długo wyczekiwane zakończenie trylogii Pani Beth Revis. Pierwsza część „ W otchłani” oraz „Milion słońc” wspominam bardzo pozytywnie i nie sądziłam, że autorka zaskoczy mnie czymś nowym i przyznaję, że się myliłam.

Amy i Starszy wraz z pozostałymi członkami misji wylądowali na obcej planecie. Zamrożeni ludzi budzą się i razem z ludźmi Starszego poznają świat nieznany i niebezpieczny. Okazuje się, że nic nie jest takie jak powinno a ludzie zaczynają ginąć. Bohaterowie usilnie dążą do poznania prawdy i odnalezienia się w nowej sytuacji.

Amy jest dziewczyną odważną i łatwo ją polubić. W poprzednich częściach radziła sobie praktycznie sama, robiła, co chciała teraz uległo to zmianie. Rodzice dziewczyny wybudzili się i starają się ją kontrolować, szybko okazuje się, że nie jest to proste zadanie. Podoba mi się, że dziewczyna usiłuje pozostać niezależna i walczy o swoje zdanie, co z biegiem czasu pozostaje docenione. Podoba mi się jak autorka wykreowała postać Amy, nie jest to postać krystaliczna, lecz niezwykle realna. Starszy mnie nie zaskoczył, dobry chłopak, który dba o dobro swoich ludzi oraz Amy.

„Cienie ziemi” to zakończenie trylogii i nie spodziewałam się czegoś nowego. Przyzwyczaiłam się do stylu autorki, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Akcja pędziła w zawrotnym tempie. Bardzo wiele się działo i fakt, że książka ma niespełna 400 stron sprawiło, że Pani Beth Revis musiała zawrzeć wiele informacji  na niewielu kartkach, co wyeliminowało zbędne opisy i przemyślenia. Język lekki i prosty, dzięki czemu książkę czyta się szybko i lekko. Po wylądowaniu na nowej planecie miałam okazję poznać nowy świat i zmiana otoczenia dodała świeżości . Narracja prowadzona tak jak w poprzednich książkach, czyli przez Amy i Starzszego.

Książka jest niezwykle dopracowanym zakończeniem trylogii, w której zostało wszystko wyjaśnione i rozwiązane. „Cienie ziemi” nie pozostawiły po sobie niedomówień i jestem bardzo zadowolona jak autorka poprowadziła akcje. Lektura zaskoczyła mnie nieprzewidywalnością, czego brakowało w poprzednich dwóch częściach. Wątek miłosny w końcu nabrał rumieńców i zaspokoił moją romantyczną duszę jednocześnie zaskakując szybką akcją i barwnymi opisami. Zakończenie uważam za bardzo udane i warte poznania tej kosmicznej trylogii.

5/6

Dziękuję
 

1 komentarz:

  1. Pierwsza część mnie rozczarowała, więc nie wiem, czy sięgnę po kontynuację...

    OdpowiedzUsuń