sobota, 30 maja 2015

"Bez końca" Martyn Bedford- recenzja



Malownicza Grecja, wymarzone wakacje, przystojniak jak z bajki. Shiv wraz z rodzicami i bratem spędza urlop na Kyritos, lecz nikt nie przypuszczał, że ta sielanka zakończy się tragedią. Shiv nie może otrząsnąć się z tragedii i poczucia winy, dlatego trafia do Kliniki Korsakoffa, by muc nauczyć się na powrót żyć. 

„Bez końca” to moje pierwsze spotkanie z Martynem Bedfordem i okazało się ona wielkim zaskoczeniem, ponieważ jest to romans, obyczajówka i thriller psychologiczny. Mieszanka wybuchowa i trzymająca w napięciu oraz niewiedzy do samego końca.

Książkę można podzielić na przed i po, czyli na pobyt Shiv po wypadku w klinice oraz na przygody wakacyjne przed tragedią. Dziewczyna, która jest główną bohaterką zmaga się z niepojętym ogromem poczucia winy, który wywołuje u niej zaburzenia. Shiv znajduję się na skraju normalności i życia a klinika jest jej nadzieją. Zakład stosuję niekonwencjonalne formy leczenia, które początkowo sprawiają wrażenie dziwnych, chwilami brutalnych, lecz w ostatecznym rozrachunku cała terapia ma ogromny sens. Druga strona książki jest radośniejsza, do pewnego momentu. Wspaniałe wakacje, podczas których Shiv spotyka Nikosa, co dodaje uroku całej powieści. Mimo pozornej lekkości nieustannie wypatruje się tego dramatycznego zdarzenia, które wisi nad całą powieści. 

Zachowanie i sposób myślenia głównej bohaterki jest zrozumiałe i z łatwością można nawiązać z nią więź. Istotną rolę odgrywa Brat dziewczyny, którego darzy się sympatią już od pierwszych chwil. Chłopiec jest mocną i wyrazistą postacią, o której myśli się jeszcze po skończonej lekturze. Autor pisze niewymagającym językiem, lecz można w nim dojrzeć specyficzny, chwilami drętwy humor, który całkiem dobrze się sprawdził. 

„Bez końca” to piękna i refleksyjna powieść o życiu i śmierci. Nie jest to książka tylko dla młodzieży, ponieważ młody wiek bohaterki nie ma tu znaczenia, dziewczyna przeżyła więcej niż niejeden dojrzały człowiek a jej wewnętrzna walka działa magnetycznie na czytelnika. Nie spodziewałam się, że tak się zatracę w tej historii pełnej bólu, straty, dziwnej terapii i młodzieńczej miłości, z pewnością warto przeczytać i zrozumieć choćby w najmniejszym stopniu umysł człowieka i kruchość życia.
5/6
Dziękuję!
 

środa, 27 maja 2015

"Każdego dnia" David Levithan- recenzja przedpremierowa



Każdego dnia A, budzi się w innym ciele. Przejmuję wspomnienia danej osoby i stara się żyć według wyznaczonych sobie zasad. Nie angażuję się w cudze sprawy i stara się jak najgodniej przeżyć te kilkanaście godzin, by nikt nie zauważył zmiany. Kiedy Pewnego dnia spotyka Rhiannon, życie, które sobie ułożył najlepiej jak potrafił wywraca się do góry nogami. Od tej chwili myśli tylko o niej, a zasada- nie angażuj się, przestaję być aktualna. 

Szesnastoletni, tajemniczy bohater, którego życie do normalnych nie należy. Sam siebie określa, jako „A”. Nigdy nie zaznał innej egzystencji. Odkąd sięga pamięcią, zawsze podróżował między ciałami. Płeć, wyznanie czy orientacja nie miały dla niego znaczenie. A, przyjmuję to, co daje mu przeznaczenie i stara się cieszyć tym, co ma. Los bohatera chwyta za serce, ponieważ beznadziejność życia, jakie wiedzie napawa smutkiem i rezygnacją. Jeszcze nigdy nie spotkałam tak altruistycznej duszy. Chłopak, bo tak właśnie go sobie wyobrażam, myśli głównie o człowieku, którego zamieszkuję, jest dobry dla niego, szanuję życie i poglądy, według których żyje dana osoba. Chwilami jego postępowanie jest pasywne, lecz czy tak naprawdę ma prawo zmieniać coś w życiu drugiego człowiek? Jest tylko gościem. Spotkanie Rhiannon zmienia wiele w jego dotychczasowym życiu. Kiedy tylko może, stara się być blisko niej. Czy takie postępowanie jest samolubne? Chwilami tak! Czy wpływa to na życie osoby, którą aktualnie zamieszkuję? W pewnym stopniu tak! Czy potępiam te odrobinę samolubności? Absolutnie nie! A, jest bohaterem, który w prosty, niewymagający sposób rozkochuję w sobie czytelnika, który pragnie dla niego jak najlepiej. Ja również życzyłam mu szczęścia przez całą książkę, należy mu się ono, a kilka wykradzionych godzin to i tak za mało. 

A, jest absorbującą postacią i to na nim czytelnik skupia się całkowicie. Rhianna to druga postać, która odgrywa znaczącą rolę, jednak o niej mogę powiedzieć, że jest niezwykle ludzka. Ma wady i zalety, nie zawsze popierałam jej postępowanie i głównie to dla tego wywołała tyle sprzecznych emocji.

Akcja książki rozgrywa się w ciągu czterdziestu dni. Każdy poranek w innym ciele i domu. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich ludzi, których zamieszkiwał. Była to burzliwa podróż, każde życie inne. Niektóre były dobre, ale trafiały się takie, które były prawdziwą męczarnią, ta różnorodność uzależnia i wciąga. Styl autora przypomina mi twórczość J. Greena i z pewnością przypadnie do gustu fanom autora słynnej książki „Gwiazd naszych wina” 

„Każdego dnia” to piękna książka, z którą wart się zaznajomić. Ukazuję życie z różnych punktów widzenia i skłania do refleksji. Cudownie bolesny obraz życia, przyjaźni i samotności. A, jest bohaterem, którego się nie zapomina, gdyż jego dusza jest tak czysta, że wnika w czytelnika na długo. Świetny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie. Polecam!
5/6
Dziękuję!!!

poniedziałek, 25 maja 2015

"Nieludzie" Kat Falls- recenzja



W jednym z amerykańskich parków rozrywki naukowcy eksperymentują by stworzyć nowe hybrydy zwierząt. Mają one stanowić nową rozrywkę, jednak badania wymykają się spod kontroli. Katastrofa biologiczna podzieliła Stany Zjednoczone na wschód od Missisipi. Został wybudowany mur, który odgradza Dziką Strefę. Lane wychowała się w bezpiecznym miejscu, chronionym murem. Kiedy jej ojciec znika a ona zostaje aresztowana przez służbę zdrowia odkrywa, że jej ojciec jest szmuglerem, za co grozi mu śmierć. By go ocalić wyrusza w nieznane, całkowicie nieświadoma, co spotka po drugiej stronie. Szybko się przekonuję, że bajki, które opowiadał jej tata na dobranoc są prawdą, tylko teraz bardziej przypominają koszmar.

Delaney przekonała mnie do siebie całkowicie. Jej ciekawość jest urocza, jednak to jej zachowanie w Dzikiej Strefie mi zaimponowało. Z jednej strony przerażona a z drugiej odważna. Taka mieszanka jest jak najbardziej zrozumiała. Nowy świat, który zna tylko z opowieści potrafi napędzić stracha, a mimo to dziewczyna prze do przodu, by wypełnić zadanie i ocalić ojca. Lane wykazuję się ogromną lojalnością, często to prowadzi do problemów jednak troska o bliskich jest bardzo ważna. Kolejną zaletą jest akceptowalność zmutowanych ludzi. Dostrzega w nich człowieczeństwo i choć często czuję przed nimi strach, nie czuję do nich obrzydzenia.

W trakcie swojej wyprawy Lane spotyka strażnika oraz myśliwego. Dziwnym trafem oboje pragną jej pomóc. Everson to strażnik, którego głównym celem jest znalezienie leku na ferae. Przyznaję, że jest to stereotypowa postać męska, która jest często spotykana. Miły i z wielkimi ideami, walczy o dobro. Zawsze postępuję słusznie i choć go polubiłam to nie ona skradł moje serce. Rafe jest gburowatym, bezwzględnym myśliwym, który poluje na Dzikich. Zachowuję się bezczelnie i samolubnie, lecz z biegiem wydarzeń czytelnik ma możliwość zagłębić się w jego wewnętrzne demony i zrozumieć, co kieruję tym niewątpliwie pociągającym młodym mężczyzną. 

I tu z pewnością nasuwa się wam stwierdzeni, że to kolejny trójkąt miłosny. Po części jest to prawda, ale o dziwo nie jest to irytujące. Relacje między tą trójką opierają się na chęci przetrwani, misji do wypełnienia i budzącej się przyjaźni. Nie ma tu zawiści i złości, choć uszczypliwości pojawiają się. Bohaterowie umieją spojrzeć ponad ludzkie słabości postąpić słuszne. Mimo lekkiego niezdecydowania bohaterki, przyznaję, że nie czułam złości, co zaskoczyło nawet mnie, gdyż nie lubię tak rozwijającego się wątku miłosnego. Stanowi on istotną część powieści, lecz nie przytłacza. Szybka akcja, która jest nasycona walkami, dziwnymi stworami i potyczkami pochłania czytelnika całkowicie. W książce nieustannie coś się dzieje, misja ocalenia ojca oraz plan schwytania tajemniczego, seryjnego mordercy nie pozwoli się nudzić nikomu. Pani Kat Falls pisze lekko i błyskotliwie a książkę czyta się lekko i szybko.

„Nieludzie” to kolejna dystonia, jednak nie jest szczególnie ciężka. Wykreowany świat jest diabelnie niebezpieczny a zarażeni ludzie to prawdziwa zagadka. Podczas czytania pojawił się nie tylko śmiech, ale i łzy, pomimo kilku beznadziejnych sytuacji ostatecznie nie jestem zszokowana czy przerażona, tak naprawdę świetnie się bawiłam. Po skończonej lekturze czuję zadowolenie z odbycia pasjonującej, choć brutalnej i niebezpiecznej przygody. Chciałaby znów zagłębić się w dzicz i poznać kolejnego, zaskakującego bohatera. Książka zachwyca atrakcyjnością krajobrazu oraz dobrze skrojonymi bohaterami, lecz to dialogi robią prawdziwą furorę. Błyszczą humorem, sarkazmem oraz dwuznacznością. Jak najbardziej polecam!
5/6
Dziękuję !!!
 

sobota, 23 maja 2015

"Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chce" Yvette Żółtowska-Darska- recenzja



„Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chcę” to już druga książka z serii o sławnych piłkarzach i z zadowoleniem mogę stwierdzić, że są to książki, które zachwycają pod wieloma względami. Jest to lektura skierowana głównie do dzieci, jednak mogą ją czytać dosłownie wszyscy, a każdy laik w dziedzinie piłki nożnej, szybko i bezproblemowo pozna świat wielkich piłkarzy.

Kto nie zna Cristiano Ronaldo? Myślę, że każdy słyszał o tym niewątpliwie sławnym sportowcu i wie jak wygląda. Ta książka przybliża jego osobę i ujawnia fakty z życia Ronaldo. Nie jest to typowa, sztywna biografia, gdzie suche fakty zniechęcają. „Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chcę” jest ciekawą, chwilami bajkową przygodą chłopca, który urósł i osiągnął sukces.

Książka przykuwa wzrok już samym wydaniem. Okładka intrygująca i choć nie jest to wydanie w twardej oprawie, to i tak solidności nie brak. Nie tylko okładka jest sztywna, ale i kartki. Jeśli chodzi o dzieci, gdyż to oni są grupą docelową, wydanie odgrywa istotną rolę. Taka lektura ma posłużyć długo, w niezmiennym stanie i myślę, że ta książka zda ten test wytrzymałości.

Język jest bardzo prosty i każde dziecko bezproblemowo poradzi sobie z lekturą tej książki. Autorka pisze lekko i potrafi zaciekawić czytelnika. Podoba mi się, że napisała tę serię, gdyż piłkarze to często idole małych chłopców, jednak większość myśli, że sukces przychodzi lekko. W tej książce widać, że tak nie jest, aby zrealizować swoje marzenia należy ciężko pracować, często rezygnować z zwykłych rzeczy a nawet walczyć ze swoimi słabościami. Lektura nie tylko pokazuję drugą stronę sławy i sportu, lecz zachęca do walki o swoje marzenia. 

W książce nie ma tylko treści, lecz ogrom zdjęć z życia piłkarza. Każda fotografia jest istotna i pięknie opisana. Jest to również podróż po świecie, autorka opowiada o miejscach odwiedzanych przez Ronaldo i ta część książka bardzo mi się podobała. 

„Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chce” to cudowna pozycja nie tylko dla fana piłki nożnej. Książka jest ogromnym motywatorem do walki o swoje marzenia. Polecam!
5-/6  






Dziękuję !
 

środa, 20 maja 2015

"Ród" J.D. Horn- recenzja



Po przeczytaniu tej książki chciałbym rzec: Tak! W końcu znalazłam porządną książkę o czarownicach. I rzeczywiście tak właśnie jest, temat już trochę zszedł na dalszy plan, co wcale mnie nie cieszy, aż tu nagle pojawia się „Ród” i zaskakuję swoją świeżością i lekkością.  

Mercy Taylor urodziła się bez mocy, gdyż den dar całkowicie przypadł jej siostrze bliźniaczce. Zawsze pomijana i lekceważona po śmierci najpotężniejszej czarownicy z rodziny, to właśnie Marcy wyciąga czerwony los, który zmienia jej życie. Wydarzenie to wpłynie również na innych, czy Marcy podoła nowemu zadaniu i czy będzie potrafiła udźwignąć ciężar, który się z tym wiąże, a może będzie musiała stawić czoło nie tylko złu, ale i innym żądnym władzy czarownicą? W szale walki o władzę pozostaję tylko jedno pytanie, czy zabójca Ginny jest nadal głodny krwi?

Marcy jest główną bohaterką. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, czarna owca, która nie umie władać magią. Dziewczyna od samego początku przykuwa uwagę, imponuję swoją miłością do siostry. Jest niezwykle świadoma swoich uczuć. Tak, z pewnością lubię ją, jednak chwilami mnie denerwowała, szczególnie, kiedy przyszło do oceny Petera. Oczywiście każdy popełnia błędy, dlatego jestem skłonna jej wybaczyć. W książce obracamy się w zamkniętym gronie bohaterów, czyli siostry bliźniaczki i ich rodzina, dochodzi jeszcze Peter, przyjaciel Marcy.

Tematem przewodnim jest morderstwo Ginny i wszystko, co się z nim łączy. Podczas śledztwa wychodzą stopniowo tajemnice rodzinne, które wywołują kolejne pytania. Muszę przyznać, że do samego końca nie miałam pojęcia, kto za tym wszystkim stoi, byłam zaskoczona gdy prawda wyszła na jaw, gdyż sprawcy nie brałam pod uwagę nawet przez moment. Pojawia się również wątek miłosny jednak pozostawię wam przyjemność poznania szczegółów, tym bardziej, że był ujęty dość pobieżnie, dlatego nie zdradzę na ten temat nic. Mam tylko nadzieję, że w następnym tomie, temu zagadnieniu autor poświęci więcej czasu. 

Książka jest napisana przyjemnym, lekkim językiem, któremu nie brak ostrości. Czyta się zadziwiająco szybko, choć przyczyną mogła być potrzeba rozwiązania zagadki. Książka opowiada o wiedźmach i wszystko kręciło się koło mocy, jednak miałam wrażenie, że czytam książkę obyczajową. Autor ukazała relacje rodzinne, problemy. Wszystkie tajemnice i związane z tym utrudnienia były realne. Choć dziwnie może to brzmieć, „Ród” jest prawdziwą książką o rodzinie, co z tego, że trochę innej niż tak jakie znamy. Nad tym niekonwencjonalnym klanem, można by rozwodzić się długo i nie wszystko mi się w nim podoba, autor troszkę przekoloryzował więzi łączące niektórych jej członków i właściwie tylko ten mały element mi nie odpowiadał. 

Książkę jak najbardziej polecam, ponieważ wciąga od pierwszej strony. Magia nieustannie wisi w powietrzu i dodaje pikanterii całemu utworowi. Autor cudownie ukazał naturę ludzką, pragnienia, żądzę władzy oraz zazdrość, która zmienia ludzi. W tak wymagającym i bezwzględnym otoczeniu żyje Marcy i to ona jest nadzieją, którą chcę się poznać, dlatego życzę wam szybkiego spotkania z wiedźmami z Savannah.
4+/6
Dziękuję!!!