środa, 10 lutego 2016

"Życie i śmierć" Stephenie Meyer- hit czy kicz? recenzja



Z okazji 10 rocznicy wydania „Zmierzchu” Pani Stephanie Meyer  postanowiła zrobić niespodziankę fanom i napisała kolejną książkę z wampirami w roli głównej, czyli „Życie i śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo”.  

O czym jest „Zmierzch” już chyba wszyscy wiedzą. Jeśli ktoś nie czytał książki, z pewnością widział film, a jeśli nie miał nigdy do czynienia z twórczością Pani Meyer powinien nadrobić zaległości, bądź przeczytać tylko nowe wydanie.
Wiedziałam, że jest to inna wersja „Zmierzchu” gdzie głównym bohaterem nie jest dziewczyna a chłopak o imieniu Beaufort Swan w skrócie Beau, a zamiast Edwarda mamy wampirzyce Edythe, określaną mianem wampirki, co niezwykle mnie irytowało.  Pomimo, że wiedziałam, czego mogę się spodziewać, to byłam zdumiona, że okazała się tą samą książką, w której się zakochałam lata temu.  „Zmierzch” przeczytałam wielokrotnie i znam najmniejsze szczegóły, dlatego tak ciężko było mi się przestawić, tym bardziej, że większość postaci przeszła zmianę płci, do tego doszły dziwne imiona i miałam w głowie zamęt.

Pierwsze 150 stron, było nudne i nic się nie działo, dopiero później akcja nabrała rozpędu i pojawiło się więcej zmian, co o wiele bardziej mi odpowiadało. Z pewnością styl autorki uległ znacznej poprawie i jest to wyczuwalne, lecz nadal nie mogę przeboleć, kopiowania tych samych scen i rozmów. Przecież miała tyle opcji do zrealizowania. Mogła napisać opowiadanie o dalszych losach bohaterów, bądź zgłębić historie Renesmee. Mam wrażenie, że autorka nie ma pomysłu na dalsze książki, co mnie smuci, bo „Intruz” był wyjątkową powieścią.

Belli wiele można było zarzucić. Słaba, wiecznie trzeba byłą ją ratować, czy choćby brak koordynacji. Tylko dziewczynie można było to wybaczyć, u chłopców nie wszystko uchodzi płazem. Wyobraźcie sobie Beau mdlejącego na biologii, bądź potykającego się o własne nogi. Jego omdlenia sprawiały, że bezradnie rozkładałam ręce i wzdychałam zrezygnowana. Początkowo myślałam, że nie zniosę więcej jego mdłej osoby, lecz pod koniec nawet go polubiłam i myślę, że wpłynęło no to zakończenie, które różni się całkowicie od zmierzchowego. 

Moja przygoda ze „Zmierzchem” zmieniła diametralnie moje życie. Od tamtej pory nałogowo pochłaniam książki i im więcej ich czytam, tym „Zmierzch” wydaje mi się mniej pociągający. Nadal mam do niego sentyment i w przyszłości z pewnością do niego wrócę, lecz „Życie i śmierć” moim zdanie jest pisane na siłę. Wydanie jest piękne i w cenie ma się praktycznie dwie książki, dlatego jeśli ktoś ma ochotę na tę historię to warto kupić. Ja jestem rozczarowana i momentami zniesmaczona, ponieważ mogło pojawić się więcej zmian. Gdyby Beau był bardziej barwną i zdecydowaną osobą z pewnością książka wypadłaby lepiej. Powieść skierowana w szczególności do miłośników serii „Zmierzch”.
3-/6

12 komentarzy:

  1. Ta książka odpycha mnie od samego początku .. Autorka napisała ją tylko dla pieniędzy - takie jest moje zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sory ze jako odp. ale autorka nie zarobila na tej ksiazce kompletnie a do tego zakochani w tej ksiazce zyja nadzieja ze ich to spotka ze wamp. istnieja i dlatego nie potrafia spojrzec na te ksiazke obiektywnie jak by byla inna historia ktora sie gdzies slyszalo. ja tez nie bylam zachwycona ale przeczytalam do konca i jestem dumna z meyer ze dala rade to wszystko odrocic i tak fajnie zakonczyc a po za tym takie sa teraz czasy ze nie jeden facet to ciapa bez obrazy a nie jedna laska w actach grzebie i to nikogo nie dziwi no chyba ze ktos to opisze hmm to wtedy niezla wtopa od razu

      Usuń
    2. zakończenie w tym wszystkim było najlepsze :) bo inne :)

      Usuń
  2. Przeczytałam całą sagę i bardzo mi się podobała. Tę książkę przeczytałabym z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że będzie niewypałem - również kocham Zmierzch, ale po autorce spodziewałam się czegoś innego. Serio, zrobiła faceta mięczaka??? Mdlejącą niezdarę? >< Chyba się nie pozbieram po czytaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby miał więcej ognia i charakteru to by książka była całkiem ok, jednak jego omdlenie pod koniec książki było ostatnim gwoździem do trumny. Ogólnie to jak ktoś lubi zmierzch to można przeczytać.

      Usuń
  4. Przeczytałam z zainteresowanie Zmierzch, ale w pełni podzielam opinie. Przeczytałam fragment ŻiŚ i dostałam mdłości. Tego się nie da czytać:(( a imiona to jakaś pomyłka !! Przestrzegam przed czytaniem !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że imiona ciężko było strawić :)

      Usuń
  5. Buszująć po księgarniach internetowych wpadłam na "Życie i śmierć", przeczytałam dostępny fragment i zaczęłam się śmiać.Poprostu ręce mi opadły. Jak można zrobić coś takiego Sadze "Zmierzch". To jest poprostu nie do pomyślenia. Jeśli autorka chciała napisać zmierzch na odwrót to może lepiej by było żeby wszystko było inne. Skoro ten chłopak ma charakter i niezdarność Belli , a wampirzyca - Edwarda. To taka para : mięczak i bardziej chłop niż baba. Ja podziękuję za te książkę, gdyż nie chce psuć mojego sentymentu do sagi. To od niej zaczęła się moja przygoda z czytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z kolei wypatrzyłam recenzję na Czytam wszędzie, ale jest zachęcająca, podobnie jak opinie na forach, więc chyba dam szansę. Na pewno do Was wrócę z wrażeniami. Coś w tej książce chyba musi jednak być, bo budzi bardzo skrajne emocje... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przeczytałam połowę i jak większość nie mogę strawić tego. Bardzo mi przeszkadza, że główny bohater jest takim niezdarą. Sama uwielbiam sagę "Zmierzch" przeczytałam ją kilkanaście razy ale tym razem porostu tragedia. Jak można było zrobić coś takiego. Jak już się pokusiła o eksperyment literacki to przynajmniej mogła zrobić z Beau jakieś ciacho w którym wampir byłby w stanie się zakochać. Ogólnie moim zdaniem książka średnia czytając ma się wrażenie deja vu tylko ciężko jest się przestawić na zmianę bohaterów. To co u Belli było naturalne ciężko zrozumieć u Beau np gotowanie obiadków robienie zakupów, sprzątanie, taki trochę zniewieściały ten nasz bohater. Rozwaliła mnie też postać Juls ...

    OdpowiedzUsuń