poniedziałek, 20 marca 2017

"Amulet z Samarkandy" Jonathan Stroud - recenzja

Magowie rządzą Londynem, posiadają nie tylko moc, ale i wpływy polityczne. Pozostałą część społeczeństwa lekceważą i uważają za zwykłe pospólstwo. Nataniel ma dopiero dwanaście lat, ale dorastał w środowisku chłodnym i pozbawionym głębszych uczuć. Pewne zdarzenie doprowadza go do ostateczności i kierowany potężnym pragnieniem zemsty, przywołuję Bartimaeusa i żąda od niego, by zdobył Amulet z Samarkandy. Od tej chwili bohaterów czeka ciąg nieprzewidywalnych zdarzeń, bo Amulet ma potężną moc, a chętnych na ten wyjątkowy artefakt jest wielu.

Moment przywołania demona, a ściślej mówiąc dżina, rozpoczyna ciekawą i zagadkową przygodę dwójki, całkowicie różniących się od siebie bohaterów. Z jednej strony mamy liczącego sobie pięć tysięcy lat Bartimaeusa, którego przeszłość naznaczona jest okrucieństwem i przemocą. Niezwykle potężny,  liczne umiejętności z pewnością zaskoczą czytelnika, a  swoją osobowością i urokiem, który jednak posiada, podstępnie zyska sympatię.  Nathaniel jak na swój wiek jest bardzo dojrzały i mądry, ale brakuję mu miłości, a to potrafi doprowadzić do wielu złych rzeczy.

Narracja jest dwojaka. Niektóre rozdziały opowiada gargulec- dżin w pierwszej osobie i były to moje ulubione momenty. Na dole strony znalazłam dodatkowy komentarz, również autorstwa Bartimaeusa, często zabawny i sarkastyczny. Pozostałe rozdziały relacjonuję wszechwiedzący narrator. Poznajemy przeszłość Nathaniela, jako pięciolatek został porzucony przez rodziców, którzy dla pieniędzy oddali go na nauki, by szkolił się na maga. Wprawnie streszcza doświadczenia chłopca, aż ostatecznie dochodzi do bieżących wydarzeń.

Akcja jest szybka, choć kilka przydługich opisów się znalazło. Młodsza młodzież, która lubi fantastyczne klimaty, oszaleje na punkcie tej książki, z pewnością nie tylko dla dziewczyn, a nawet w szczególności poleciłabym ją męskiej części czytelników. Fabuła zagęszcza się z każdą kolejną stroną, a tajemnice, i spektakularne starcia umilają czytanie i uatrakcyjniają je.

Największe zastrzeżenie ma do okładki, która jest baaardzo niebieska. Owszem, nawiązuję do treści powieści, ale jest banalna i odpychająca. Młodzi czytelnicy zwracają uwagę na takie rzeczy, a słaba grafika jest wręcz obrazą dla tej książki, bo jest to naprawdę warta przeczytania lektura. Drobna czcionka, również nie wpływa korzystnie, bo nawet mnie, dorosłej kobiecie, przeszkadzał ten drobny maczek, a dopiski, które czasami zajmowały nawet pół strony, były jeszcze mniejsze. Wytrzeszczałam oczy i mocno skupiałam się, by czasem czegoś nie pominąć.

„Bartimaeus. Amulet z Samarkandy” to idealna książka dla młodzieży. Prawa do ekranizacji zostały sprzedane i mam nadzieję, że doczekamy się realizacji tego projektu, gdyż może to być coś bardzo, bardzo dobrego. 

Polecam 4/6
Dziękuję!

1 komentarz:

  1. Mam wersję angielskojęzyczną. Muszę powiedzieć, że ta książka naprawdę ma pecha do okładek.

    OdpowiedzUsuń