Strony

wtorek, 31 lipca 2018

Zapowiedzi: Sierpień 2018 !

Premiera: 08.08.2018

Atlanta, nękana przez wojny między magią i technologią, nigdy nie była tak zabójczo niebezpieczna.
Kate Daniels opuszcza Zakon Rycerzy Miłosiernej Pomocy, ale wciąż siedzi po uszy w paranormalnych problemach. A raczej będzie, jeśli przekona kogoś, aby ją zatrudnił. Rozkręcenie własnej działalności jest trudniejsze, niż myślała. Dodatkowo Zakon szarga jej dobre imię, a wielu potencjalnych zleceniodawców boi się narazić Władcy Bestii, który jest towarzyszem Kate.
Kiedy więc najpotężniejszy w Atlancie Pan Umarłych prosi o pomoc, dziewczyna natychmiast chwyta okazję, aby zarobić. Okazuje się jednak, że nie będzie to łatwe zadanie. Kate musi poradzić sobie z nim szybko, inaczej miasto i jej najbliżsi zapłacą najwyższą cenę ...

***

Premiera: 07.08.2018
Josie Jensen była nieśmiałą trzynastolatką. Miała niezwykły talent: rozumiała muzykę i kochała ją. Pewnego dnia w szkolnym autobusie poznała Samuela Yazziego, osiemnastoletniego Indianina z plemienia Nawaho. Zaczęli rozmawiać, a wraz z kolejnymi spotkaniami, rozważaniami na temat książek i muzyki narodziła się niezwykła przyjaźń. Sam, który w głębi serca odczuwał złość i pretensje do świata, dzięki młodziutkiej Josie odkrył piękniejsze strony życia. Ona opowiadała mu o swoich ulubionych kompozytorach, on jej - o legendach Indian Nawaho. Stali się bratnimi duszami.
Po ukończeniu szkoły Sam wyjechał z miasteczka szukać szczęśliwej przyszłości. Postanowił zostać żołnierzem piechoty morskiej.
Kiedy po latach powrócił do Levan, odkrył, że Josie niewiele się zmieniła, jednak teraz bardzo potrzebuje tego, co kiedyś sama ofiarowała Samowi: akceptacji, rozmowy i wsparcia. A uczucie, które kiedyś narodziło się w szkolnym autobusie, mimo upływu czasu przetrwało i rozkwitło..
To wzruszająca i ciepła historia o przyjaźni, wspieraniu się, o poszukiwaniu swojej przyszłości i o tym, jak trudne może być zaakceptowanie przeszłości. Urzeka realnie odmalowanymi postaciami i złożonością ich charakterów. Niemal usłyszysz muzykę, o której mówi Josie, dotkniesz indiańskiej duszy Sama, a także poczujesz uskrzydlającą moc ich miłości!

***

Premiera: 17.08.2018 
Portal do Kerberosu słabnie z każdą chwilą, a na ziemię przedostaje się coraz więcej potworów. Czy Nicole i reszta drużyny Elementals zdoła ocalić świat?








***
Premiera: 22.08.2018
Może ci się wydawać, że znasz tę historię. Sierota Jane Eyre, bez grosza przy duszy, rozpoczyna nowe życie jako guwernantka w Thornfield Hall. Tam spotyka mrocznego i tajemniczego pana Rochester.
Pomimo dużej różnicy wieku i jego nieznośnego temperamentu, zakochują się w sobie i, o zgrozo, ONA wychodzi za niego za mąż.
Ale czy to na pewno Jane Eyre?
Przygotuj się na przygodę  w której nic nie jest takie, jak się wydaje: pewien dżentelmen ukrywa się bardziej niż trup w szafie. A co jeżeli we wszystko wmieszają się początkująca pisarka Charlotte Brontë i badacz zjawisk nadprzyrodzonych Alexander Blackwood?

***
Premiera: 22.08.2018
Alyssa Gardner słyszy szepty owadów i kwiatów. Precyzyjniej rzecz ujmując, dzieje się z nią to samo, co przed laty zaprowadziło jej matkę do szpitala psychiatrycznego. Ta rodzinna klątwa sięga daleko, daleko wstecz… aż do Alice Liddell, która była inspiracją dla Lewisa Carrolla, kiedy pisał "Alicję w Krainie Czarów". Alyssa może i jest szalona, ale stara się mocno trzymać w ryzach. Przynajmniej na razie…
Kiedy stan matki dziewczyny się pogarsza, Alyssa zaczyna rozumieć, że to, co uważała za fikcję, jest przerażającą rzeczywistością. Prawdziwa Kraina Czarów jest o wiele mroczniejsza i bardziej skomplikowana, niż podejrzewał Lewis Carroll. Teraz Alyssa musi zaliczyć kilka testów, np. osuszyć ocean łez Alicji czy rozruszać herbacianą imprezę, aby naprawić błędy Alicji i ocalić jej rodzinę. Musi także zdecydować, komu zaufać: Jeb, swojej najlepszej przyjaciółce, czy podejrzliwemu Morfeuszowi, jej przewodnikowi po Krainie Czarów, który może mieć zupełnie inne motywy…

***

Premiera: 24.08.2018
Największym marzeniem Claire Laurent jest uznanie w artystycznym świecie. Na drodze dziewczyny staje jednak ojciec, który naciska, by córka zajmowała się fałszerstwem. Zaledwie rok po zakończeniu wojny secesyjnej jest zmuszona uciekać z Nowego Orleanu do Nashville, gdzie jej losy krzyżują się z losami adwokata Suttona Monroego. Choć spotykają się w niezbyt komfortowych okolicznościach, prawnik traktuje ją jak dar niebios. Obracając się pośród elit Nashville, artystka wierzy, że spełnienie marzenia, by wywrzeć niezapomniane wrażenie w świecie sztuki, jest na wyciągnięcie ręki… Pod warunkiem, że jej nielegalna przeszłość nie zostanie odkryta.
Unioniści zniszczyli dom Suttona i skonfiskowali ziemie, a teraz chcą jeszcze odebrać honor jego rodzinie. Prawnik jest zdeterminowany, żeby odzyskać to, co do niego należy, i naprawić wielką krzywdę, ale odkrywa prawdę, która może go kosztować dużo więcej, niż był sobie w stanie wyobrazić… łącznie z utratą kobiety, którą kocha.
Miejscem akcji powieści jest historyczna rezydencja Belmont w Nashville – olśniewający przedwojenny majątek wybudowany przez Adelicię Acklen.

Niezapomniane wrażenie to porywająca historia o miłości, kraju podnoszącym się po zniszczeniach wojny, powrocie do życia tych, którzy zostali zranieni, i o odwadze, jaką muszą mieć, by przyjąć siebie i innych takimi, jakimi są naprawdę.

 ***
Premiera: 16.08.2018
Długo i szczęśliwie zaczyna się dziś. Mamy zaszczyt zaprosić Państwa na trzy jesienne wesela…

Wrześniowa panna młoda Kathryn Springer
Po przeprowadzce do Red Leaf Annie jest gotowa nazwać to małe miasteczko swoim domem. Jednak zastępca szeryfa, Jesse Kent, nie może uwierzyć, że jego mama oddała klucze do swojej księgarni kobiecie, którą poznała przez Internet. Jesse już raz widział, jak jego matka została wykorzystana i postanawia bacznie przyglądać się tej całej Annie Price. Lecz gdy w miasteczku ma się odbyć rekonstrukcja historyczna wesela pary jego założycieli, a w główne role mają się wcielić Annie i Jesse, ślub „na niby” szybko ustępuje miejsca prawdziwym uczuciom.

Październikowa panna młoda Katie Ganshert
Nikt poza Jakiem i Emmą nie zna prawdziwego powodu, dla którego biorą ślub – by umierający ojciec kobiety mógł poprowadzić ją do ołtarza. W miarę jak Jake i Emma planują jesienne wesele, staje się jasne, że ich umowa napotka kilka przeszkód – a największą z nich okażą się uczucia, którymi tych dwoje darzy siebie nawzajem.

Listopadowa panna młoda Beth K. Vogt

Po trzeciej z rzędu miłosnej porażce Sadie ma już dość romantycznych związków opierających się na wiadomościach tekstowych. Jedynym znanym jej mężczyzną, który jest gotów odłożyć swojego iPhone’a i odbyć z nią normalną rozmowę jest Erik, jej najlepszy

piątek, 27 lipca 2018

"Poza rytmem" Brittainy C. Cherry - recenzja


Jasmine jest przyszłą gwiazdą muzyki pop, a Eliot szkolnym popychadłem. Kochają muzykę i to uczucie ich zbliża. Oboje są zagubieni i szukają ukojenia. Pewnego dnia Jasmine znika, a Elii musi sam radzić sobie z problemami. Pewna nieoczekiwana tragedia zmienia bezpowrotnie Eliota. Kilka lat później spotykają się, lecz wszystko się zmieniło i nic już nie jest takie jak dawniej. Czy dawne uczucia przetrwały próbę czasu?  

Twórczość autorki nie jest mi obca. Chętnie sięgam po książki Pani Cherry, bo wiem , że to będzie coś mocnego i wyciskającego łzy. I w tym przypadku się nie zawiodłam, a historia Eliota i Jazz mnie nie rozczarowało. Łatwo można się zatracić w tej powieści, lecz dla mnie nie jest to najlepsza książka autorki. To, że książka ma wady, nie znaczy wcale, że jest zła, czy może się nie podobać. Tak właśnie mam w przypadku tej książki. Dostrzegam jej minusy, a jednak płakałam nad losem bohaterów, bo nie da się ukryć, że Brittainy C. Cherry potrafi grać na emocjach.

Książka można podzielić na dwie części. Oddziela je wielka i druzgocąca tragedia. W pierwszej poznajemy dwoje szesnastolatków, którym nie jest łatwo odnaleźć się wśród rówieśników. Jasmine zaczyna naukę w „prawdziwej” szkole i cieszy się z możliwości ucieczki od wymagającej matki. Eliot jest chudy, uwielbia grać na saksofonie i ponad wszystko kocha swoją rodzinę. Połączyła ich muzyka. Piękna i pełna emocji. Dwoje wrażliwych nastolatków przeciw światu. Ta część podobała mi się najbardziej. Przemoc w szkole i rodzinne problemy, to częsty problem i jestem zachwycona, w jaki sposób autorka go przedstawiła. Mało prawdopodobne wydaję mi się nonszalancja dyrektora i nauczycieli oraz bagatelizowanie problemu przemocy w szkole. Druga część pokazuję, jak łatwo się zmienić. Sześć lat odmieniło bohaterów, choć to Eliot przeżył prawdziwą przemianę. Jazz w końcu walczy o siebie! Matka dziewczyna i jej postawa mocną mnie poruszyła i chyba każdy dłużej zastanowi się nad postępowaniem tej kobiety. Choć Eliot i Jasmine są głównym bohaterami i to z ich punktu widzenia poznajemy tę historię, to moim ulubieńcem został Ray. Koniecznie musicie go poznać!

Muzyka odgrywa bardzo istotną rolę, w końcu to ona połączyła Eliota i Jazz. Klimat jest niezwykły i czuć miłość i magię, jaką roztaczają bohaterowie. Akcja jest bardzo szybka, a dialogi burzliwe. W tej książce nie ma miejsca na nudę. Czyta się bardzo szybko, a ja zatraciłam się w lekturze. Jednak… pod koniec dosłownie przewracałam oczami i ciągle powtarzałam: Serio? Oni tak naprawdę rozmawiają? Widać, że autorką jest kobieta, bo dialogi momentami wydają się przesadzone, wręcz karykaturalne. Naprawdę trudno uwierzyć, by jakikolwiek facet, nawet ten najbardziej wrażliwy, rzucał tak patetycznymi tekstami. Nie mam namyśl jednego wybuchu uczuć, bo druga część tej książki jest pełna poczucia winy, a Eliot i Jazz ponownie nawiązują więź w bardzo podniosłym stylu. Z tego też powodu „Poza rytmem” jest prawdziwą kopalnią pięknych cytatów, jednak jak dla mnie autorka trochę przesadziła.

Eliot i Jasmine pokazują, że przyjaźń może przetrwać, a upływ czasu tylko ją cementuję. Czy książka mi się podobała? Jak najbardziej! Nie mogłam oderwać się od lektury, lecz nadmiar tej teatralności i ckliwych rozmów, pod koniec mnie męczył. Książkę jak najbardziej polecam, szczególnie, jeśli szukacie lektury lekkiej, a przy tym wzruszającej. Możne nie jest to idealna powieść, ale z pewnością czyta się ją bardzo przyjemnie.
7/10

wtorek, 24 lipca 2018

"Łzy Mai" Martyna Raduchowska - recenzja


Lata 30.XXI wieku, to prawdziwy rozkwit technologii. Jest ona nieodzownym elementem życia i można ją spotkać na każdym kroku. Technologia daje człowiekowi wiele możliwość, jednak ci biedniejsi nie mogą sobie na to pozwolić. Ludzie łykają magiczne pigułki o nawie reinforsyna, które zwiększają inteligencję, a androidom dają możliwość odczuwania emocji. Pragnienie odczuwania jest tak duże, że replikanci wywołują bunt w Beyond Industries. Masakra, która bezpowrotnie odmieniła obraz New Horizon. Z tego piekła ocalał porucznik Jared Quinn, który z ciężkimi obrażeniami trafia do szpitala i zapada w głęboki sen. Po niespełna trzech latach wraca do życia, ale nadal nie może pogodzić się ze zdradą swojej partnerki Mai. Mężczyzna wraca do pracy w policji, lecz kiedy w stolicy dochodzi do tajemniczych morderstw, zaczyna się obawiać, że to on sam może być sprawcą. Jared walczy z lękami i uprzedzeniami, ale największą walkę prowadzi we własnej głowie, która skrywa wiele tajemnic, lecz nie jest łatwo się do nich dokopać. Czy uda mu się odkryć prawdę i odnaleźć dawną przyjaciółkę? 

Książka jest naprawdę dobra. Autorka stworzyła niezwykłą wizję przyszłości. Wszystko jest skomputeryzowane, a medycyna przeżywa prawdziwy rozkwit. Sztuczne organy, implanty oraz wszczepy domózgowe, które dają posiadaczowi takiego cudeńka wiele możliwości. Zamrażanie również jest możliwe i nieco przerażające. Miasto jest nieustannie monitorowane, a mimo to czasami dochodzi do złamania zabezpieczeń, co udowadnia, że technologia jednak potrafi być zawodna. Opowiadać można by naprawdę długo, a i tak wiele bym pominęła. Wiele dziwnych nazw, lecz z czasem można się do nich przyzwyczaić, lecz to drobiazgowość autorki zrobiła na mnie największe wrażenie. Świat wykreowany z dbałością o najmniejszy szczegół i poznając go, nie miałam wątpliwości, że to tylko kwestia czasu, kiedy to będzie możliwe. 

Akcja jest szybka, ciekawa i pełna zwrotów akcji, a narrator świetnie się spisuję, lawirując między bohaterami. Chwilami męczyły mnie przydługie opisy, jednak nie było ich za wiele. Bardzo spodobał mi się pomysł z androidami, które rozumieją ludzi i potrafią kopiować ich uczucia, a mimo to nie potrafią odczuwać ich naprawdę. Doskonały motyw do buntu, lecz w powieści wybija się jeszcze jeden wątek. Morderstwa wprowadziły elementy kryminału i jeśli ktoś lubi ten gatunek, powinien być usatysfakcjonowany.  


Początkowo myślałam, że „Łzy Mai” to kolejna młodzieżówka, lecz szybko się okazało, że jest to niezwykle dojrzała i dopracowana powieść. Główny bohatera ma trzydzieści jeden lat, choć metrykalnie trzydzieści trzy. Boryka się z traumą i problemami rodzinnymi, jednak to brak samoakceptacji sprawia mu najwięcej problemów. Nie ufa androidom i cyborgom, a wszelkie modyfikacje ciała i mózgu uważa za błąd. Bunt w Beyond Industries odbiło na nim swoje piętno, a ciało wymagało wielu napraw. Teraz jest cyborgiem, z czym nie może się pogodzić. Red to ciekawa i złożona postać i szybko go polubiłam. Szkoda, że Mai było tak mało i teraz niecierpliwie czekam na kolejny tom, bo i ona mnie zaintrygowała. 

„Łzy Mai” to dopracowana powieść, która wciąga od pierwszej strony. Świetnie wykreowane postaci i dużo tajemnic do odkrycia. Czy polecam? Ja najbardziej! Mało na naszym rynku takich książek i jeśli szukacie dobrej i oryginalnej powieści, to sięgnijcie po "Łzy Mai", bo naprawdę warto! 8/10!

wtorek, 17 lipca 2018

"Zniewolony książę" C.S. Pacat - recenzja


Akielos przeżywa trudne chwilę! Król umiera, a prawowity następca zostaje wtrącony do lochu. Ten zamach stanu całkowicie odmienia życie Damena. Mężczyzna zostaje ofiarowany wrogiemu państwu, by tam służył, jako niewolnik. Vere okazuje się rozpustnym i okrutnym miejscem. Dominacja, intrygi dworskie i homoseksualizm w nietypowym wydaniu! Wow! Największe zaskoczenie tego roku!  

Miałam całkowicie mylne wyobrażenie o tej książce, bo spodziewałam się romansu paranormalnego. Już pierwsze strony uświadomiły mi, jak bardzo się myliłam, jednak w żadnym razie, odkrycie to nie było rozczarowujące. Fabuła osadzona jest w świecie przypominające średniowiecze, w którym niedopuszczalna jest ciąża pozamałżeńska.   By uniknąć tak haniebnego czynu, kobiety sypiają z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami. Bogacze posiadają niewolników, by oni zaspokajali ich żądze. W książce można znaleźć sceny gwałtów, lub postaci o skłonnościach pedofilskich. Zaznaczę, że autorka w żadnym razie nie pochwala takiego zachowania, a główny bohater jasno daję do zrozumienia, że jest to złe. Książka z pewnością nie jest dla wszystkich. Jedni ją pokochają, a inni zmieszają z błotem. Czytelnicy mniej tolerancyjni mogą być zniesmaczeni. Ja podeszłam do tematu z luzem, swobodą i co tu dużo mówić, to jest fikcja, a książka raczej nie szerzy wielkich ideałów. I w tej historii pełnej gejów, zakochałam się bez pamięci! 

„Zniewolony książę” to nie tylko seks, choć początkowo ten temat nieustannie się przewija, lecz samych zbliżeń praktycznie nie ma. Damen zostaje niewolnikiem Laurenta, prawowitego następcy tronu Vere. Na razie to jego wuj sprawuję władzę. Między nimi czuć niechęć i rywalizację, jednak każdy z nich musi grać swoją rolę i zyskać jak najwięcej popleczników. Laurent to prawdziwa zagadka. Jest okrutny i bezwzględny. Damen jest głównym bohaterem i to jego  losy opowiada wszechwiedzący narrator. Oboje się nienawidzą, a mimo to, w dziwny sposób zawierają chwiejne porozumienie.

Autorka ma przyjemny styl. Stworzyła świat pełen intryg i walki o władzę, lecz nie skupia się nieustannie na polityce obu państw. Nie uważam tego, jako minus i niedopracowanie świata przedstawionego. Jest to tylko tło, dla historii Damena i dzięki temu, czytało mi się tę książkę z prawdziwą przyjemnością!

„Zniewolony książę” to porywająca lektura, która potrafi wywołać skrajne emocje. Charyzmatyczni i nieprzewidywalni bohaterowie potrafią zaskoczyć. Akcja pędzi do przodu. Niekonwencjonalny wątek miłosny, który jeszcze nie wykiełkował! A na deser liczne intrygi dworskie. Uwielbiam tę książkę i już nie mogę doczekać się kontynuacji! Polecam 8/10.

niedziela, 15 lipca 2018

"Odrobina brokatu" Shari L. Tapscott - recenzja


Lauren niebawem kończy szkołę i przede wszystkim skupia się na nauce i swoim blogu DIY. Kocha nagrywać filmy i ozdabiać przeróżne rzeczy, lecz kiedy przyjaciel jej brata zjawia się w mieście i zajmuję domek gościny, który był jej pracownią, wszystko się zmienia. Harrison nie jest już urwisem z dzieciństwa i choć nadal lubi psocić Lauren, to teraz jest przystojnym młodym architektem. Harrison potrafi wyprowadzić Lauren z równowagi, a kiedy tak się dzieje, wszystko zaczyna błyszczeć. Czy uda im się znaleźć kompromis?

Książka może nie jest wielce oryginalna, ale ma w sobie urok, któremu ja nie byłam w stanie się oprzeć! Takie lekkie i nieco przewidywalne powieści też są potrzebne i potrafią rozbawić każdą romantyczkę.

Bohaterowie są cudowni. Dawno nie spotkałam tak sympatycznej głównej bohaterki. Od pierwszej strony ją polubiłam. Jej uczucia są naturalne, zachowuje się przyzwoicie i ma pasję, która zachwyca. Autorka stworzyła powieść prostą, bez zbędnych sensacji i dramatów. ”Odrobina brokatu” to  powieść o przeciętnej nastolatce, która martwi się balem maturalnym i swoim blogiem, nie jest nad wyraz dojrzała i poważna. Mimo wszystko zachowuje się rozsądnie i naprawdę łatwo ją polubić. Harrison jest taki piękny i słodki, że tylko można do niego wzdychać. Ale nic na to nie poradzę, bo on z całą pewnością jest gorący! Pojawiają się również inni bohaterowie, którzy zasługują na uwagę i już skaczę z radości, bo kolejny tom będzie o Riley!

Autorka piszę lekko, co uwielbiam w młodzieżówkach. Książkę pochłonęłam w kilka godzin i te nieliczne przerwy, było dla mnie prawdziwa torturą. Dialogi są ogniste, a akcja zawrotna. Całość rozgrywa się na przestrzeni kilku miesięcy, co jest świetnym pomysłem.


„Odrobina brokatu” mnie nie zaskoczyła, ale lektura tej książki była dla mnie niezwykła przygodą! Nic złego nie mogę powiedzieć o tej powieści, bo od pierwszej do ostatniej strony bardzo mi się podobała.

„I żyli długo i szczęśliwie” jednak jest możliwe, a ja delektowałam się każdym momentem przeżywanym przez bohaterów. Cudownie słodka lektura, która jest idealna na każdą porę roku. Wiosna tętni życiem, tak jak ta powieść. Latem szukamy lekkiej lektury, a ta z pewnością taka jest. Jesienią brakuje blasku, więc „Odrobina brokatu” idealnie sprawdzi się w pochmurne dni, a zimowe wieczory rozjaśni przygoda Lauren. Dawno tak dobrze się nie bawiłam i choć chwilami troszkę zęby bolą od tej słodyczy, to tego właśnie potrzebowałam. Polecam 7/10!

Dziękuję!


wtorek, 10 lipca 2018

"Mroczny duet" Victoria Schwab - recenzja


Szokujące wydarzenia z pierwszego tomu, zmieniły dotychczasowe życie bohaterów. Kate opuściła Prawdziwość i znalazła nowy dom, jednak dziwny i nieznany potwor zmusza ją do powrotu. Minęło pół roku i Kate nie wie, czego może się spodziewać, lecz nie sądziła, że August tak bardzo się zmieni. Sunaj przyjął rolę przywódcy i teraz niesie na barkach wielki ciężar. Oboje mają ten sam cel, lecz potwory przejęły większość miasta. Czy uda im się wygrać tę wojnę?

Pierwszy tom połknęłam na raz i niecierpliwie wyczekiwałam tej części. Oczekiwania wysokie, lecz po skończonej lekturze, czuje mały niedosyt.

Seria Świat Verity to dylogia i po finałowym tomie spodziewałam się czegoś więcej. Lubię styl Victorii Schwab. Skupia się na konkretach i nie roztrząsa mało istotnych spraw. Przez jej książki dosłownie się płynie! Autorka stworzyła świat, w którym każdy zły czyn przyczynia się do powstania potwora, a dusza jest bezpowrotnie splamiona. Sunaje pochłaniają takie dusze i postrzegają świat, jako czarny lub biały. Jednak z czasem nawet oni zauważają, że nie wszystko jest takie proste.

Tym razem zacznę od minusów. Początek jest obiecujący. Kate odnalazła się w Dobrobycie, do którego powoli przenikają potwory. Dziewczyna ma przyjaciół i cel w życiu, lecz okoliczności zmusiły ją do powrotu do domu. Świetny wstęp, a bohaterowie to wielki i niestety niewykorzystany potencjał! Ludzie naprawdę w porządku, lecz gdzieś tam zaginęli i po prostu koniec. Tak cudowne postaci zniknęły w tłumie i ubolewam nad niemożnością ich poznania!

Pojawienie się nowego potwora jest aż nazbyt wygodnym rozwiązaniem, a jego powstanie nie zostaje ujawnione. Wiele tajemnic i to bez odpowiedzi. Autorka skupia się na Auguście i Kate, to oni są najważniejsi i im czytelnik kibicuję! Miałam swoje wyobrażenia odnośnie przyszłości bohaterów, lecz się nie spełniły. Męskie grono ucieszy się, że wątku miłosnego brak. Inni bohaterowie również zasługują na uwagę i z chęcią poznałabym ich lepiej. Niestety i w tym przypadku autorka porzuciła te wątki. 


Książka może nie jest idealna, ale z całą pewnością wciąga. Oryginalna fabuła, zachwycający rozwój wypadków. Kate mnie nie zaskoczyła i chyba bardziej ją lubię niż w parszej części, choć początkowo zachowuję się zbyt lekkomyślnie. August stał się przywódcą i surowym sunajem. Mój piękny sunaj o gołębim sercu, który marzy o byciu człowiek, przerodził się w bezwzględnego żołnierza. Akcja jest zawrotna, a dzięki temu czyta się bardzo szybko. 

„Mroczny duet” to finał przygody Kate i Augusta, ich niebezpiecznej historii życia. Z łatwością zżyłam się bohaterami i już za nimi tęsknie. Wiele kwestii pozostało w stanie zawieszenia, a szkoda. Świat Verity można było wykorzystać lepiej. Autorka nie skupia się na relacjach między bohaterami i liczą się tylko potwory. Mimo wszystko lubię te serii i polecam wszystkim fanom fantastyki i Urban Fantasy. Polecam 7/10!




sobota, 7 lipca 2018

"Przeklęci święci" Maggie Stiefvater - recenzja


Bicho Raro jest miejscem gdzie cuda się zdarzają, lecz nie jest to łatwy proces. Za każdym cudem stoi człowiek, a każdy święty dokonał cudu. Beatriz, Joaquin oraz Daniel są kuzynami i kiedy zaczynają poddawać w wątpliwość narzucaną im z góry przyszłość, zaczynają walczyć o samych siebie. Pragną pokonać rodzinną klątwę, lecz nie jest to łatwe, bo mrok jest coraz bardziej widoczny. Kiedy Daniel odchodzi, wszystko się zmienia!

Książki Maggie Stiefvater mają swój niepowtarzalny styl i urok. Lubię pióro autorki i z prawdziwą przyjemnością czytam jej książki. Niektóre są dziwne i trudno je ocenić. Właśnie tak jest w tym przypadku.

Autorka stworzyła magiczne miejsce, w którym dokonują się cuda. Co najdziwniejsze, to Bicho Raro wydaję się zwyczajne i całkiem realne. Pustynia i ten prowincjonalny urok mnie urzekły, a bohaterowie byli po prostu przesympatyczni. Zacznę od „cudów”, bo to one są tu najważniejsze. Pozbycie się mroku dokonuję się w dwóch etapach. W pierwszym pomaga święty i dzięki jego ingerenci, mrok ujawnia się w widoczny sposób. Drugi etap może przejść tylko pątnik. Święci nie rozmawiają z nimi, nie spędzają z nimi czasu i nie wtrącają się w ich decyzję.

Pątnicy stanowią przedziwną grupę. Mrok jest bezlitosny i ujawnia się zaskakujący sposób. Jedni mają kojocie lub wężowe głowy. Inni przybierają kolosalne rozmiary. Znalazła się również dziewczyna w sukni ślubnej i deszczem nad głową, która stała się moją ulubienicą. Autorka miała świetny, i co najważniejsze, oryginalny pomysł. Z taką fabułą jeszcze nigdy się nie zetknęłam i jeśli szukacie oryginalnej powieść, to „Przeklęci święci” są dla Was.

Przede wszystkim skupiamy się na trójce kuzynostwa, którzy prowadzą nielegalną stację radiową, oraz nowym przybyszu do Bicho Raro. Jednak to Beatriz wydaję mi się najlepiej wykreowana. Dziewczyna bez uczuć, jednak jej postępowanie pokazuję, że jest zdeterminowaną i walczącą o siebie dziewczyną. Szybko nawiązałam z nią więź. Beatriz z pewnością jest największym plusem tej powieści.


Maggie Stiefvater potrafi stworzyć klimat, który jest nierealny, dzięki któremu czytelnik dosłownie czuję opary magii. Jednak akcja początkowo kuleje. Wydarzenia toczą się powolnie, a narrator często roztrząsa mało istotne sprawy. „Przeklęci święci” to taka magiczna obyczajówka retro i dopiero później jeden wątek przybiera na sile. Przyjęłam to z ulgą, bo lubię, kiedy bohaterowie mają jakiś konkretny cel. Książka krótka, bo liczy sobie 300 stron, ale ze względu na powolny rozwój wypadków, czytało mi się ją dość powoli, co nadrobiłam pod koniec, kiedy akcja nabrała tempa.

„Przeklęci święci” to pełna uroku powieść, która pomimo powolnej akcji, potrafi zauroczyć czytelnika. Cudowny i niepowtarzalny klimat, zagadkowi bohaterowie i mrok do pokonania. Nieco dziwna, lecz z całą pewnością oryginalna lektura! 7/10!