Strony

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

"Chodząca katastrofa" Jamie McGuire- recenzja



Abby pragnie stabilności, zapomnienia i wtopienia się w tłum, Travis lubi żyć na krawędzi, zarabia walcząc w nielegalnych turniejach a dziewczyny stanowią dla niego tylko rozrywkę, czyli chłopak jest wszystkim tym, czego Abby stara się unikać. Problem w tym, że jest to piekielnie trudne, gdyż ta dwójka czuję do siebie nieodparte przyciąganie.

„Chodząca katastrofa” to idealny tytuł dla tej książki i niektórzy z pewnością ją po części znają, ponieważ jest to historia Abby i Travisa poznanych już w „Pięknej katastrofie”. Przygody tej dwójki poznałam już dość dawno, dlatego lektura tej powieści była bardzo przyjemna i ukazała mi wiele spraw w całkowicie nowym świetle. Zacznę do Travisa, ucieleśnienie kobiecych fantazji zrobił na mnie bardzo złe wrażenie. Dziewczyny traktuje przedmiotowo, czasami wręcz ich nie szanuję, lecz cała zabawa i przyjemność poznawania tego bohatera polega na przemianie, która w nim zachodzi. Chłopak popełnia błąd za błędem i tutaj tytuł książki idealnie oddaje jego poczynania.  Travis pokazał się z najróżniejszych stron, często złych, lecz dogłębne poznanie jego myśli i pragnień sprawiło, że zakochiwałam się w nim z każdą kolejną stroną. Jego młodość oraz fakt, że został wychowany przez ojca wdowca w gronie samych braci uzmysłowiło mi wiele spraw. Najpiękniejsze jest to, że bohater umie pięknie mówić o miłości, nie wstydzi się tego i walczy o wszystko, co kocha. Burzliwa i często irytująca postać, która potrafi zdenerwować i rozkochać w jednym momencie.

Jeśli chodzi o Abby, to ci, co czytali pierwszą książkę znają ją dość dobrze i choć dziewczyna wad się nie ustrzegła to jest ona świetną i pamiętliwą bohaterką, której się kibicuję przez całą książę. Czytelnicy, którzy po raz pierwszy stykają się z tą historią mogą spodziewać się zaskoczenia jej przeszłością, która jest interesującym i wciągającym wątkiem, dopełniającym tę miłosną opowieść.
Ta książka doskonale pokazuję jak spojrzenie na tę samą historię z innego punku, wyjaśnia sytuacje, o których miało się dotychczas inne zdanie. Travis kilkakrotnie mnie rozczarował, lecz były momenty, a było ich całkiem sporo, kiedy po przeczytaniu „Pięknej katastrofy” go potępiałam a teraz mu współczuje i w pełni rozumiem. 

Książkę czyta się jednym tchem i być może ma na to wpływ prosty język i przyjemny styl autorki, lecz to historia Abby i Travisa jest głównym magnesem przyciągającym czytelnika do siebie. 

„Chodząca katastrofa” niesie ze sobą silne, ogniste emocje i zapewnia czytelnikowi niezapomniane chwile. Bohaterowie uczą się życia i dają piękny popis namiętności i miłości, która pomimo trudnych początków fascynuje swoją siłą. Polecam 5+/6  

PS. „Tej książki z pewnością nie poleciłybyście swoim córkom!” Tak promowana jest „Piękna katastrofa”. Kompletnie się z tym nie zgadzam i wiecie, co? Kiedy moja córeczka osiągnie odpowiedni wiek pierwsze, co zrobię to wcisnę w jej dłonie tę książkę i zamknę w pokoju na cztery spusty. To idealny sposób na wychowanie sobie książkoholika, ponieważ rano będzie nową, zapatrzoną w strony nastolatką. 

Dziękuję!!!
 

6 komentarzy:

  1. Brzmi fajnie,aleta okładka jak dla mnie jest ochydna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pierwszy tom również wyszedł w nowej okładce, lecz mi wydanie I bardziej się podobało, szkoda, że ta została wydana tylko w tej wersji.

      Usuń
  2. Coś głośno się ostatnio zrobiło o tej serii. Mam ją w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro kiedyś zamkniesz swoją córkę z tą książką w pokoju to znaczy, że jest to świetna pozycja :) Nie słyszałam o niej wcześniej, ale może kiedyś się za nią rozejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę zgarnąć w takim razie pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń