Strony

sobota, 17 października 2015

"Ember in the Ashes. Imperium Ognia" Sabaa Tahir- recenzja przedpremierowa!



„Ember in the Ashes” to książka, o której zagraniczne media rozpisują się w samych superlatywach. Zawsze obawiam się takich lektur, czy aby moje oczekiwania zostaną spełnione, dlatego też do tej pozycji podeszłam z wyważoną dawką sceptycyzmu. Och, musielibyście widzieć moje zdumienie, kiedy „Imperium Ognia” wdarło się na moją listę najlepszych książek fantasy. Zrobiło tam pobojowisko i uplasowało się na pierwszym miejscu i coś czuję, że szybko nie odda tej pozycji, wcale się temu nie dziwię, gdyż w pełni jej się to należy. 

Ta książka tętni emocjami i prawdziwością, a okrucieństwo fascynuje. Łatwo się w niej zatracić. Nim się spostrzeżecie sami staniecie się niewolnikami Imperium i zamarzycie o wolności!

W „Imperium Ognia” mamy do czynienia z całkowicie nowym światem. Autorka zainspirowana antycznym Rzymem, stworzyła złożoną strukturę społeczeństwa złożoną z plemion oraz Imperium, które sprawuję bezwzględną władzę. Laia urodziła się, jako Scholarka, a tacy jak ona żyją na marginesie społecznym. Jej lud wiecznie prześladowani musi uważać, by nie ściągnąć na siebie gniewu władz. W takim otoczeniu życie jest trudne, lecz Laia nie spodziewała się, że przerodzi się w prawdziwy koszmar, kiedy na jej dom napadają żołnierze Imperium. Wszystko, co znała i kochała zostaje jej odebrane, lecz kurczowo trzyma się resztek nadziei. Laia zostaje niewolnicą i rozpoczyna pracę w Czarnym Klifie, elitarnej szkole specjalizującej się w szkoleniu Masek, najlepszych morderców Imperium. Misja śmiertelnie niebezpieczna, ale chęć ocalenia brata jest silniejsza niż własne bezpieczeństwo. Wśród wiernych uczniów szkoły żyje Elias, maska, żołnierz i młody mężczyzna, który coraz bardziej podważa słuszność przyszłości, która go czeka, czy wybierze wolność a może obowiązek, do którego był przygotowywany całe życie? 

Laia i Elias to główni bohaterowie, którzy naprzemiennie prowadzą czytelnika przez te historię. Początkowo myślałam, że ich losy mocno się splączą, ale co dziwne, tak się nie stało. Oboje mają swoje sprawy i demony, które muszą pokonać. Z jednej strony mamy młodą, siedemnastoletnią dziewczynę, która kolaboruję z ruchem oporu, by ocalić brata, a z drugiej dwudziestolatka, który potrafi dostrzec okrucieństwo swojego ludu. Dzieli ich wszystko, pochodzenie, wychowanie i cele życiowe, a mimo to zawierają chwiejny, podszyty obawami sojusz. Bardzo podoba mi się, że autorka nie zrobiła z nich niepokonanych herosów. Laia boi się i często to okazuję, lecz biorąc pod uwagę jej przeżycia jest to w pełni akceptowalne i pomimo jej surowej oceny samej siebie, to nie sposób jej nie lubić. Dziewczynę motywuję myśl o bracie, który przeżywa katuszę i jej coraz silniejsza osobowość robi wrażenie. Jeśli chodzi o Eliasa, to wielkie brawa za tę postać. Wiernie odtworzona postawa męska, targana przez hormony a jego czysto, męskie myśli były prawdziwe i do bólu realne. Wiele się od niego oczekuję, lecz chwilami miałam wrażenie, że w tym całym zbiorowisku żołnierzy tylko on zachował sumienie. Losy tej dwójki przeplatają się nieustannie, chwilami się zacieśniają, by moment później traciły znaczenie. Gdzieś w tle majaczą ich chwiejne relacje, jednak poznajemy ich historię osobno, obie równie ciekawe i magiczne. 

Książka obfituję w ogromną ilość postaci, którym warto poświęcić uwagę. Jedną z ciekawszych jest grupa augurów, którą można nazwać mianem mędrców i to oni głównie wprowadzają elementy fantastyczne. Ich motywy i poczynania są tajemnicze o moje zdanie o nich zmieniało się nieustannie, w zależności od czynów, których się dopuszczali. Czy są dobrzy, czy źli? Trudno powiedzieć. Są owiani tajemnicą, którą pragnę jak najszybciej rozwiązać, jednak to Komendantka szkoły wzbudza najwięcej emocji. Nad jej chorym umysłem i fascynacją bólem można by rozwodzić się w nieskończoność. Należy przeczytać tę książkę by, choć w znikomym stopniu zrozumieć psychozę tej kobiety, gdyż nie da się wyjaśnić je motywów i postępowania, a bezwzględność wobec własnego syna przechodzi jakiekolwiek pojęcie. Każdy bohater w tej książce ma jakieś ukryte znaczenie, które z czasem zostaje ujawnione. Z zapartym tchem śledziłam losy Eliasa i Lai i choć jest to dopiero początek ich drogi ku wolności, jestem pewna, że autorka zgotuje im prawdziwe piekło do pokonania, a ja z niecierpliwością wyczekuję tej chwili.

„Imperium Ognia” to zbroczona krwią historia o wolności. Najpiękniejsze jest to, że Laia i Elias odkrywają wartości na pozór oczywiste, jednak niedostrzegalne. Honorem nie jest lojalność względem Imperium, które niesie śmierć i zniszczenie, tylko życie według sumienia, które nie pozwala mordować i gwałcić. W tej książce znajdziecie ból, krew i morze śmierci, lecz nie to zakotwiczy was w tym mrocznym świecie, tylko widowiskowe wali i tętniący życiem i pragnieniami bohaterowie. Każdy musi coś poświęcić i choć łamie to serce czytelnika, jest to prawdziwe i wzruszające. W tym całym bólu można się zatracić, bo wiesz, że gdzieś tak jest dobro i lepsza przyszłość, tylko trzeba wykazać się najlepszymi wartościami, by do nich dotrzeć. Laia i Elias obrali już kurs, by je odnaleźć, a ja chce im towarzyszyć w tej drodze. 

Polecam !!!! 6/6

Premiera: 4 listopad 
Dziękuję!!!
  

6 komentarzy:

  1. Przedpremierowa :o o to nie długo będzie, będę musiała ją mieć bo nieźle zachęcasz i ciekawi mnie. :D
    Pozdrawiam i zapraszam do wzięcia udziału w wydarzeniu "Halloweenowa noc czytania" :)
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się nie mogę doczekać kiedy po nią sięgnę !!!! Twoja recenzja jeszcze bardziej zachęca do przeczytania. Wyczekuję z niecierpliwością. Pozdrawiam.

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. historia warta czekania :) ja już marze o 2 części :)

      Usuń
  3. Trochę mi to wygląda na Igrzyska śmierci w wydaniu fantasy, ale lubię opowieści dotyczące walki o wolność. To co mi się bardzo nie podoba, to nie przetłumaczony na nasz język tytuł, bo angielski angielskim, ale literatura jest nośnikiem naszego, ojczystego języka w naszym kraju i wszystkie nie przetłumaczone tytuły mnie rażą. Ale pomijając to mogłabym się skusić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. książka nie przypomina Igrzysk, właściwie trudno ją porównać do innej powieści, jest oryginalna. Co do tytuły, zgadzam się w zupełności.

      Usuń
  4. Cudowna książka, oby jak najszybciej była druga część!:)

    OdpowiedzUsuń