Strony

poniedziałek, 7 listopada 2016

"Oblivion" Jennifer L. Armentrout- recenzja [przedpremierowa]


Seria Lux zawładnęła moim sercem już dawno temu, więc kiedy dowiedziałam się o premierze „Oblivion” niemal wybuchłam z ekscytacji. Jest to książka opowiedziana z perspektywy Daemona Blacka, czyli jednego z głównych bohaterów i ponownie powracamy do wydarzeń z pierwszego tomu.
Do małego miasteczka wprowadza się Katy Swartz i kiedy spotyka Daemona, wszystko wskazuję na to, że będą z tego kłopoty. Dziewczyna jest dociekliwa i spostrzegawcza, dlatego chłopak robi wszystko, by trzymać ją na dystans od siebie i swojej siostry. Nie jest to łatwe, bo Katy i Dee szybko się zaprzyjaźniają, a niebezpieczeństwo wiszące nad dziewczyną nie pomaga w zachowaniu tajemnicy.
Jeśli nie mieliście przyjemności poznać Daemona, to najprościej opisać go jednym słowem. Dupek! Jest to najbardziej skomplikowany i pełen sprzeczności bohater, który mnie po prostu uwiódł. Ponieważ czytałam „Obsydian”, nie mogę powstrzymać się od porównań. Ta historia pokazała Daemona w nieco innym świetle. Widać jak bardzo kocha swoją rodzinę i choć jego postepowanie często jest okrutne, to motywy są zrozumiałe. Maja sympatia do Daemona po tym tomie przerodziła się w niemałą obsesję, a jego arogancja dodatkowo mnie nakręca.
W oczach Daemona, Katy wypadła bardzo korzystnie. Nie jest to kolejna wzdychająca dziewczyna i choć nie raz była w tarapatach i trzeba byłą ją ratować, to dziewczyna ma pazurki i lubi je pokazywać. Troszkę mi jej tu zabrakło, bo autorka w całości skupiła się na Daemonie.
Fabuła rozwija się w przewidywalny sposób, lecz watek paranormalny bardzo mi się podoba. Kosmici i ich zdolności, to ciekawy pomysł. Jeśli zastanawiacie się, co odróżnia tę książkę od innych tego typu powieści, to spieszę z wyjaśnieniami. Bohaterowie są tak charakterystyczni, że na długo zapadają w pamięci. Daemon to już wybitny przypadek uroczego awanturnika, który wywołuję w czytelniku masę emocji. Czasami ma się ochotę go pocałować, by moment później zdzielić po głowie. Najlepiej wykreowana postać w całej serii. Jeśli chodzi o Katy, to nie mam jej nic do zarzucenia. Jej hobby zostało wymyślone chyba pod publikę, ale nie narzekam. Niejednokrotnie uśmiechałam się i w pełni rozumiałam. Dialogi to petarda. Żywe, zabawne i wkurzające. Doskonalę bawiłam się towarzysząc bohaterom w ich potyczkach słownych, które iskrzą od hamowanej namiętności i tłumionego gniewu.
Jeśli ktoś nie czytał „Obsydianu”, to nic nie stoi na przeszkodzie, by przygodę z kosmitami zacząć od jej książki. Oczywiście polecam sięgnięcie po poprzednie książki, bo nie przeczytanie ich, byłoby wielką stratą. Pierwsze moje wrażenia po lekturze są niezwykle pozytywne. Jest to opowieść, którą dobrze znam, a mimo to książka mnie wciągnęła, zauroczyła, a może nawet zahipnotyzowały mnie jakieś nieziemskie fluidy płynące od Daemona? Nie jest to powieść pisana na siłę, wręcz przeciwnie. Wyczułam tu lekkość pióra autorki, a pokazanie wydarzeń z perspektywy Daemona, wiele wnosi do całej historii i jest idealnym dopełnieniem.
Umysł Daemona to miejsce burzliwe i grzeszne, dlatego zgłębienie jego najskrytszych pragnień, było cudownym doświadczeniem.
Polecam 5+/6

Dziękuję!


4 komentarze:

  1. Zazdroszczę, że już ją masz - ja planuje jej zakup :) Bardzo lubię twórczość tej pisarki i serie Lux

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria "Lux" bardzo mi się podobała, ale na to się raczej nie skuszę - nie lubię opowiadania tej samej historii tylko z innego punktu widzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta jest tak dobrze napisana, że nie czułam, że czytam to samo :)

      Usuń