Strony

sobota, 11 marca 2017

"Poison City" Paul Crilley - recenzja

Agent Gideon Tau, zwany również London, jest agentem, co najmniej nietuzinkowym. Pilnuję, by traktat był przestrzegany, a istoty nadprzyrodzone nie łamały prawa. Kiedy w mieście zaczyna dochodzić do niewyjaśnionych zabójstw, a jego szefowa ulega „małemu” wypadkowi, London musi wykazać się nie lada sprytem, by rozwikłać tę zagadkę. Wszystko komplikuję się jeszcze bardziej, kiedy okazuję się, że sprawa łączy się z morderstwem jego córki sprzed lat. Czy agent zachowa trzeźwość umysłu, a może podda się żądzy zemsty?

Główny bohater to z pewnością postać zapadająca w pamięci. Doświadczony przez życie, często naginający przepisy i językiem ostrym jak nóż. Bardzo szybko przypadł mi do gustu, tym bardziej, że jego błyskotliwe uwagi i lekko cyniczne podejście do życia, okazały się zaskakującymi atutami. Jego partner, współlokator, przewodnik duchowy i pies w jednej osobie, również zwrócą Wasza uwagę. Jest to stworzenie złośliwe i posiadające nałogi, choć Pies ma swoje momenty i lojalnością potrafi zaskoczyć. Do ciekawszych postaci zalicza się szefowa Gideona, Armitage. Kobieta jest twarda niczym stal i nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale jest też "niepełnosprawna duchowo", a to określenie cały czas mnie bawi, szczególnie, że sytuacja, w jakiej znalazła się Armitage najłatwiejsza nie jest, niewiele trzeba szukać jasnych stron życia, czy też innych form bytności.

„Poison City” to typowe Urban Fantasy, w którym akcja toczy się w mieście, a nadprzyrodzony świat obfituję w przestępców, nad którym pieczę musi sprawować jakiś urząd. Co się tyczy świata przedstawionego, to jak najbardziej jestem na tak. Nowe wymiary, bożki, stwory, wampiry, niecodzienne anioły i jeszcze wile innych istnień, których nie potrafię wymienić, bo pewnie nie zdołałam wszystkich zapamiętać, a nawet jestem tego pewna. Owe istoty dążą do zmian. W tym momencie zaczyna się wybijać na powierzchnie jeden, wiodący wątek, który jest ciekawie prowadzony i pełen zwrotów akcji. Bohater często zwraca się bezpośrednio do czytelnika, a taki zabieg osobiście sobie cenie, jednak tym razem mam małe zastrzeżenie. Akcja jest równomierna, lecz główny bohater lubi się rozwodzić na niektórymi kwestiami, często mało znaczącymi, co niestety nie jest zachwycające. Gdyby pominąć niektóre momenty, opisy, zbyt długie rozważania, to książka straciłaby na objętości, ale zyskałaby w ogólnym rozrachunku. Z pewnością czytałoby się lepiej i szybciej.


„Poison City” to lektura idealna dla wszystkich tych, którzy są już znudzeni romansami i szukają książki, w której nie bark ciętych dialogów, ostrych starć, zagadek do rozwiązania oraz intrygujących bohaterów. Idealna dla starszych czytelników, ze względu na wiek postaci, jaki i niewybredny humor. Polecam 4/6  



Dziękuję! 

3 komentarze:

  1. Czytałam, ale trochę mnie to czytanie męczyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba sobie na razie tę ksiażkę sobie odpuszczę. Nie ciągnie mnie do niej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w trakcie czytania, zostało mi nieco ponad 100 stron. Podchodziłam do niej chyba z 5 razy i za każdym razem poddawałam się po kilkudziesięciu stronach, bo czułam pewnego rodzaju niedosyt... Aaa wystarczyło nieco więcej cierpliwości. W końcu ruszyłam dalej i stwierdzam, że to fantastyczna, wręcz genialna książka! Podziwiam autora za niesamowitą wyobraźnię 😍

    OdpowiedzUsuń