Strony

piątek, 5 maja 2017

"Przebudzenie króla" Maggie Stiefvater - recenzja

„Przebudzenie Króla” to finałowy tom niezwykłej i magicznej serii, która zapewniła mi masę wrażeń oraz przygodę, którą w przyszłości chętnie powtórzę.

Gansey kilka lat temu został użądlony przez pszczołę. Żyje, choć nie powinien. Jednak jego przyszłość nie zapowiada się dobrze. Blue kocha chłopaka, lecz jej pocałunek go zabije. Ganseya ocalić może legendarny walijski król Glendower, który śpi ukryty niedaleko Henrietty. Poszukiwania trwają już lata, a towarzyszą mu wierni przyjaciele. Ronan jest śniącym i potrafi dokonywać niezwykłych rzeczy. Adam to mag, który zawarł niebezpieczną umowę z lasem, który tak naprawdę lasem nie jest, a Noah to martwy przyjaciel, który kocha życie. Czy uda im się odnaleźć zaginionego króla i uratować Ganseya? Przed grupą przyjaciół droga długa i niebezpieczna, a finał okaże się prawdziwym zaskoczeniem.


Jest to seria, która opowiada historię piątki, a w tym tomie czwórki bohaterów. Oczywiście pojawiają się nowe postacie, ale to głównie opowieść o Ronanie, Blue, Genseyu oraz Adamie. Każdy jest inny i wyjątkowy. Każdy w równym stopniu absorbuję uwagę czytelnika. To oni są głównymi bohaterami tego cyklu. Moim ulubieńcem niezmiennie pozostaje Ronan. Chłopak kocha śnić, co wiąże się z wieloma magicznymi sprawami. Adam w poprzednim tomie mnie irytował, jego duma była trudna do zniesienia, w tej książce łatwiej go lubić. Na szczęście dokonała się w nim mała przemiana i to na plus. Blue i Gensey są przyjemnymi bohaterami, ale już nie tak wyjątkowymi jak Ronan. Tak naprawdę, Ronan jest niepowtarzalny i fascynuje mnie od pierwszej części. Doskonale wykreowana postać. Można go analizować godzinami i nie dojść do żadnych wniosków.

Od pierwszej strony odczuwałam nieuchronność końca tej historii. Bohaterowie zmierzają w jasno wyznaczonym kierunku. Dużo spraw zostało domkniętych i wyjaśnionych. Jestem zadowolona z zakończenia, choć nie pogniewałabym się gdyby autorka napisała jakiś dodatek do serii poświęcony tylko Ronanowi.

Akcja jest szybka, a wszechwiedzący narrator pozwala czytelnikowi śledzić wydarzenia, również te niezwiązane z głównymi bohaterami. Język jest prosty, ale momentami uroczo dziwny.  Poznajemy pragnienia i motywy bohaterów. A uwierzcie mi, każdy ma inne cele. Wątek miłosny jest wspaniały i nie mam tu na myśli relacji Blue i Ganseya. Z zapartym tchem i mocno bijącym serduchem śledziłam rozwój wypadków i miałam nadzieję, że te delikatne uczucia przetrwają!


Krucza seria ocieka magią! A ja to kocham! Autorka stworzyła niezwykłą, eteryczną i momentami dziwną historię, w której bez pamięci można się zatracić. Nieziemski klimat wprowadza czytelnika w świat snów, równie mocno pięknych, co niebezpiecznych. Śnienie jest niesamowite, Ronan obłędny, a wrażenia z lektury? Niezapomniane! Polecam 5/6

Dziękuję! 

2 komentarze:

  1. Świetna recenzja! Kiedyś na 100% przeczytam tę serię tylko jeszcze nie wiem kiedy dokładnie, lecz mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości :D
    http://morzespokoju.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie za bardzo lubię taką tematykę.

    OdpowiedzUsuń