Strony

poniedziałek, 29 stycznia 2018

"Rycerz Siedmiu Królestw" [Wydanie ilustrowane] George R.R. Martin - recenzja

„Pieśń Lodu i Ognia” to seria, którą od lat planowałam poznać i jakoś nasze drogi nigdy nie mogły się spotkać. Nowe wydanie „Rycerza Siedmiu Królestw” w końcu pozwoliło mi posmakować prozy Georga R.R. Martina.

Dunk nie pochodzi z dobrej rodziny, jednak szczęśliwy traf sprawił, że wędrowny rycerz przygarnął go i wychował na przyzwoitego mężczyznę. Kiedy rycerz umiera, Dunk postanawia trzymać się zasad rycerskich i wyrusza w drogę, by wziąć udział w turnieju. Na jego drodze staje młodziutki Jajo, który jak się okazuję jest potomkiem rodu Targaryenów, lecz jak na razie może robić niemal wszystko, na co ma ochotę, a młodzik bardzo pragnie być giermkiem Dunka. Trzy opowieści o losach tej dwójki, które miały miejsce przed wydarzeniami głównej serii. Dla fanów autora jest to z pewnością miły dodatek, a dla pozostały będzie to lektura, dzięki której poznają styl autora i świat Westeros. 

Nie sądziłam, że książkę będzie czytało mi się tak przyjemnie. Autor ma lekkie pióro i jest to wyczuwalne. Humor również ma na to wpływ. Nie brak ostrych porównań, nieprzyzwoitych sytuacji i kompromitujących zdarzeń.  Przewijające się imiona i miejsca są chwilami dezorientujące, ale to wynika raczej z mojego braku znajomości serii.

Bohaterowie są sympatyczni, bo chyba inaczej ich nazwać nie mogę. Dunk, to człowiek lojalny i waleczny, ale też mało błyskotliwy. To Jajo, pomimo młodego wieku, wypada znacznie ciekawiej. Ich przygody jak najbardziej wciągają, autor nie przynudza. Podoba mi sposób prowadzenia akcji, narracji i język, jakim operuję autor, ale książka nie powaliła mnie na kolana.


Jest to nowe wydanie, w którym znajdziecie ilustrację, których autorem jest Gary Gianni. Niedawno miałam okazję przeczytać trylogię „Władcy Pierścieni” i po tak pięknie wydanej i barwnie zilustrowanej powieści, ta lektura mnie nie oczarowała. Owszem, rysunków jest bardzo dużo i niemal na każdej stronie można podziwiać prace Pana Garego. Ilość ilustracji bez wątpienia jest plusem i świetnie przedstawiają samych bohaterów. 

W „Rycerzu Siedmiu Królestw” znajdziecie trzy nowelki, które są lekkie i przyjemne. Styl autora jak najbardziej przypadł mi do gustu, tylko sama fabuła jakoś mnie nie porwała. Jeśli lubicie rycerskie pojedynki oraz jesteście fanami autora, to ta książka jest dla Was. Jak się okazało, ja nie jestem największą miłośniczką takich klimatów i nie poczułam tego czegoś, lecz co najdziwniejsze, lektura tej powieści nie była dla mnie trudna, bo przeczytałam ją w pełnym skupieniu, lecz bez większych skoków adrenaliny i wybuchów emocji.

6/10

Dziękuję!  

poniedziałek, 22 stycznia 2018

ZAPOWIEDZI I PATRONATY LUTEGO!

PATRONATY LUTEGO! 



Kate Daniels. Tom 3. Magia uderza 


Premiera: 02.02.2018!

Zalewana falami magii Atlanta od dawna nie jest ani bezpiecznym schronieniem, ani miejscem gdzie można znaleźć chwilę wytchnienia. Mało kto wie o tym równie dobrze, co Kate Daniels. Tym razem jednak nawet ona odkryje rzeczy, o których nie miała pojęcia. Kiedy jej przyjaciel Derek zostaje pobity niemal na śmierć, Kate w pogoni za oprawcami dociera na Arenę. To miejsce w podziemiach Atlanty, gdzie odbywają się nielegalne walki na śmierć i życie. Szukając sprawiedliwości Kate kładzie na szali własne życie - zarówno stając na Arenie, jak i postępując całkowicie wbrew zakazom wściekłego Władcy Bestii.

***

Mercedes Thompson. Tom 5. Zrodzony ze srebra


Premiera: 09.02.2018!

Los i wspomnienia nie dają Mercedes Thompson ani chwili na złapanie oddechu. Ledwie opadł pył, a znów trzeba ruszać do boju.
Ech, ci faceci! Nawet na chwilę nie można ich zostawić samych. Zaraz jeden wpada w depresję i chce popełnić samobójstwo a drugi rzuca się w płomienie, żeby ratować ukochaną. Nic dziwnego, że Mercedes Thompson ma pełne ręce roboty. A to, że jej mężczyźni to wilkołaki, bynajmniej nie ułatwia sprawy.
Jakby było mało kłopotów, wilkołacze stado wciąż nie chce zaakceptować faktu, że Mercy jest partnerką Alfy, a pewna Królowa Wróżek uparła się odzyskać księgę, która przez przypadek znalazła się w posiadaniu naszego kojota. Żeby ocalić przyjaciół, Mercedes musi się tylko udać do magicznej krainy, przeprowadzić z wróżką delikatne negocjacje i wrócić. Najlepiej w całości i to w ciągu godziny. Doprawdy - drobiazg.
***

Raczej szczęśliwy niż nie

Premiera: 15.02.2018!
W swojej rewelacyjnej debiutanckiej powieści stanowiącej połączenie Zakochanego bez pamięci z Innymi zasadami lata, Adam Silvera zachwyca i porusza do łez.

Po samobójstwie ojca szesnastoletni Aaron Soto nie może się pozbierać i znaleźć szczęścia. Dzięki pomocy swojej dziewczyny Genevieve i zapracowanej matki powoli wraca do siebie. Jednak smutek i blizna na nadgarstku nie dają mu zapomnieć o przeszłości.

Kiedy Genevieve wyjeżdża na kilka tygodni, Aaron spędza ten czas z nowym znajomym. Thomas ma projektor filmowy i nie przejmuje się tym, że Aaron kocha książki fantasy. Jednak ich szczęście nie wszystkim się podoba. Nie mogąc zerwać z Thomasem Aaron zwraca się o pomoc do Instytutu Leteo, chociaż oznacza to, że zapomni, kim naprawdę jest.

***

Samantha Young "Wszystko przed nami"

Premiera: 28.02.2018! 

W pogoni za marzeniami, pełna nadziei i wiary w słuszność swojego wyboru, Nora O’Brien przenosi się z Indiany do Szkocji. Doznaje jednak rozczarowania i po trzech bezowocnych latach spędzonych w nowym kraju czuje tylko żal i poczucie winy. Dopóki w jej życiu nie pojawia się seksowny Szkot, Aidan Lennox. Kilka lat starszy obyty w świecie producent muzyczny i kompozytor, wydaje się zupełnie nie pasować do Nory. Tymczasem wbrew pozorom odnajdują w sobie iskrę, której im brakowało. Łączy ich wspólny śmiech i namiętność, dające im siłę do dalszych zmagań
z życiem, mimo bolesnych doświadczeń z przeszłości. Niestety, kiedy życie wymierza Aidanowi kolejny cios, ten nie szuka wsparcia u Nory, ale znika z jej życia. Kolejna bolesna strata budzi
w Norze ukryte siły. Gniew i ból popychają ja naprzód, pomagają odzyskać kontrolę nad życiem
i śmiało podążyć za marzeniami. Studia, występy na scenie teatralnej – wszystko układa się według jej zamierzeń. Koncentruje się na swoich celach, starannie unikając emocjonalnych zawirowań. Nie jest to jednak łatwe. Zwłaszcza że znów pojawia się Aidan i z niewiadomych powodów żywi do niej głęboką niechęć, a nawet wypowiada jej wojnę.

***
Present Perfect
Alison G. Bailey 

Premiera: 22.02.2018!

Amanda Kelly chciała być doskonała. Próbowała kontrolować swoje życie. Zatraciła się w obsesyjnym dążeniu do perfekcji oraz poczuciu własnej bezwartościowości. I tylko jedną rzecz uznawała za doskonałą – więź, która łączyła ją z najlepszym przyjacielem, Noahem.

W życiu bohaterki wszystko toczyło się zgodnie z planem, aż do momentu, kiedy pewnego dnia wstała z łóżka i coś sobie uświadomiła. Kochała Noaha. Nie tylko jako przyjaciela.
Nie potrafiła opanować uczuć, które w niej wywoływał. Mógł obdarzyć ją dozgonnym szczęściem, ale przy tym mógł także ją zniszczyć. Był doskonałością, jakiej Amanda od zawsze pragnęła. A jednak nie dopuszczała do siebie myśli o byciu z nim razem.

I w tym właśnie momencie świat Amandy zaczyna się walić. Nieprzewidywane sytuacje przejmują nad nią kontrolę; zmuszają, by zrezygnowała z marzeń. Bohaterka musi się nauczyć, że człowiek nie jest w stanie przejąć kontroli nad sytuacjami, które napotyka na swojej drodze. Może jednak kontrolować, jak na nie zareaguje. Czy zdoła to zrozumieć nim będzie za późno? Czy uda jej się uratować swoją przyjaźń?

„Present Perfect” to historia o tym, w jaki sposób wydarzenia z przeszłości wpływają na teraźniejszość. Uświadamia nam, jak doskonałe mogłoby być nasze „teraz”, gdybyśmy płynęli z prądem życia, zamiast nieustannie z nim walczyć.

***********
Zapowiedź ! 
W lutym zostanie wznowiona moja ulubiona seria C. Hoover! 
Do "Pułapki uczuć" mam wielki sentyment, a nowe wydanie jest piękne! 


Premiera: 15.02.2018!

Bestsellerowa trylogia Colleen Hoover
Przepiękne i ciepłe opowieści o miłosnych perypetiach Layken Cohen i Willa Coopera. Oboje wcześnie stracili rodziców i teraz muszą poradzić sobie wychowaniem rodzeństwa. Wygląda na to, że są dla siebie stworzeni, jednak los postawi przed nimi wiele trudnych sytuacji i wiele trudnych wyborów. Czy wreszcie uda im się być razem bez żadnych przeszkód i bez bolesnych tajemnic?

Gra planszowa "Wikingowie na pokład!" - recenzja !

Co zawiera:
-plansza
-39 elementów statków (24 fragmenty kadłuba, 8 dziobów, 7 ruf)
- 16 figurek wikingów (po 4 w kolorze każdego gracza)
- 1 figurka wodza
-4 tarcze punktacji ( po 1 w kolorze każdego gracza)
- 16 żetonów zakładów (po 4 w kolorze każdego gracza)
- 5 żetonów skór
- 5 żetonów zboża
- 5 żetonów gwoździ
- 3 żetony wartości rynkowej
- Instrukcja

Dla kogo:
Gra jest przeznaczona dla 2-4 graczy w wieku 8+

Czas gry:  ok. 45 min.

Wrażenia:
Wiosna zbliża się wielkimi krokami, a nieustraszone wilki morski szykują się do wyprawy. Wikingowie znoszą do portu najpotrzebniejsze rzeczy, by być przygotowanym na wszystko. Wielki Olaf przygląda się zmaganiom towarzyszy, bo…..

Fabuła mnie zaintrygowała, bo co tu dużo mówić, opis zwiastuje dobrą zabawę! Kiedy otworzyłam pudełko byłam pod ogromnym wrażeniem. Świetnie wydana. Plansza jest duża i solidna. Figurki plastikowe, wizualnie statki również mi się podobają. Gra posłuży z pewnością bardzo długo.

Instrukcja jest obszerna, więc nie będę zagłębiała się w szczegóły. W skrócie: Punkty zdobywa się, kiedy kontroluje się statki wypływające w morze z najciekawszymi towarami. Dodatkowe punkty można zdobyć za obstawienie, która drużyna będzie kontrolować statek w momencie wypłynięcia w morze.

Gra jest rekomendowana dla graczy powyżej 8 lat i całkowicie się z tym zgadzam. Lubię planszówki, bo są świetnym sposobem na spędzanie czasu z rodziną, jednak rzadko sięgam po tak skomplikowane i strategiczne gry. Zapoznanie się z instrukcją zajmuje trochę czasu i z pewnością nie jest to gra, którą można rozgryźć po pierwszej rozgrywce. Ucieszy to z pewnością zagorzałych miłośników gier planszowych, również tych starszych.

Kiedy opanowałam zasady gry, byłam zachwycona, bo zasady wcale nie są tak trudne do przyswojenia, jak początkowo się wydaję. Wszystko zależy od nauczenia się „Akcji w wiosce”, które są bardzo ładnie i klarownie rozrysowane na końcu instrukcji. Koszt nie jest wygórowany, bo grę można kupić za ok. 100 zł, a jakość jest bardzo wysoka!


„Wikingowie na pokład” zabiorą Was w niezapomnianą przygodę! Polecam! 7/10

Dziękuję! 

czwartek, 18 stycznia 2018

"Okrutna pieśń" Victoria Schwab - recenzja

Świat już nie jest bezpieczny. Pełno w nim zła, przemocy i cieni. Flynnowie i OSF zapewniają względne bezpieczeństwo i eliminują potwory, jednak ludzie nadal się boją. Ci, którzy są skłonni zapłacić za bezpieczeństwo i żyć w spokoju, choćby miało to być tylko iluzją, wybrali stronę bezwzględnego Harkera. Kate pragnie być taka jak ojciec i zrobi wszystko, by zdobyć jego aprobatę i miłość. August Flynn dąży do utrzymania pokoju. Kiedy ich ścieżki się przecinają, wszystko bezpowrotnie się zmienia. Potwory atakują, prawda wychodzi na jaw, a prawdziwa natura Augusta może doprowadzić do katastrofy!

„Okrutna pieśń” całkowicie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się kolejnej powieści, w której młodzi bohaterowie będą walczyć o władze i zachowywać się jak dorośli oraz doświadczeni wojownicy. Już po przeczytaniu kilku stron, byłam w głębokim szoku. Historia Augusta  i Kate pochłonęła mnie całkowicie. Dwójka młodych i zagubionych ludzi, którzy szukają swojego miejsca na świecie. 

Ona jest człowiekiem, lecz pragnie być zła! Często zachowuję się nieracjonalnie i chwilami mocno mnie irytowała, ale świat, w którym dorastała odbił na niej swoje piętno. Pragnie uwagi ojca i widać, że to właśnie ta relacja zaważyła na jej wyborach.  Jestem w stanie zrozumieć ją, lecz nie zmienia to faktu, że pomimo fascynacji jej osobą, nie wiem, czy mam ją lubić, czy też nienawidzić.

August jest potworem, ale pragnie być człowiekiem.

Sunaj, Sunaj, czarnooki,
Pieśń zanuci, Porwie duszę.

Niezwykła postać. Intryguje i wzbudza dużo pozytywnych emocji. Delikatny i potężny. Co tu dużo mówić – UWIELBIAM GO! Pomysł na wykorzystanie muzyki jest cudowny i wpływa na klimat, który jest mroczny i osnuwa całą tę historię.  

Autorka miała świetny pomysł i wykorzystała go w pełni. Kiedy August i Kate spotykają się w szkole, byłam, co najmniej zdziwiona. Było to nieco surrealistyczne i odbiegało od moich wyobrażeń dotyczących tej książki. „Okrutna pieśń” zafundowała mi wiele takich zaskoczeń, bo akcja wre do przodu i naprawdę dużo się dzieję. Narracja również zasługuję na plus.


Jest to młodzieżowe Urban Fantasy, które czyta się bardzo szybko. Dialogi są wartkie i pełne ognia, a sama akcja nie pozwala się nudzić. Bohaterowie są dziwni i nadzwyczajni. Nie spodziewałam się, że tak szybko się z nimi zżyję. Czuję ogromny niedosyt, gdyż książka skończyła się za szybko. Dużo walk i krwi. Miłość? Hmmmm… moja wyobraźnia żyję własnym życiem i już mam plan na ten wątek, ale czy zostanie spełniony, okaże się dopiero w przyszłości. Jak na razie brak miłosnych rozterek, tu chodzi o coś więcej! Książa spodoba się wszystkim fanom Urban Fantasy, a i miłośnicy dystopii znajdą w tej powieści coś dla siebie.


„Okrutna pieśń” okazała się wielkim zaskoczeniem i trudno będzie przebić wrażenie, jakie po sobie zostawiła. Historia świeża i błyskotliwa, taka, w której można zatracić się całkowicie.  Victoria Schwab łamie schematy i jeśli zdecydujecie się poznać tę historię, to zapewniam, że czeka Was dużo emocji i wrażeń, o których nie będziecie chcieli zapomnieć! 9/10

Dziękuję! 

poniedziałek, 15 stycznia 2018

"Belgariada" David Eddings - recenzja

W ostatnim czasie brakuje mi powieści napisanych w starym dobrym stylu i coraz częściej sięgam po książki wydane już kilka lat temu. Belgariada doczekała się kolejnego już wznowienia i bardzo się cieszę, że trafiłam na tę książkę, bo moje oczekiwania względem tej powieści zostały w całości spełnione.

Dorian od lat zna legendy o Klejnocie i złym Bogu Toraku, który skłonił ludzi i Bogów do wojny. Czy to aby na pewno bajki? Kiedy jego spokojne życie na farmie staje się tylko wspomnieniem, wraz z starym bajarzem i nadopiekuńczą ciotką Pol, wyrusza w podróż. Klejnot jest bardzo ważny i potężny, ale może doprowadzić do katastrofy!

Belgariada jest powieścią, która kwitnie na oczach czytelnika. Prolog rzuca nieco światła na początki tej historii, jednak jest dość jałowy i dopiero pierwszy rozdziała wzbudził moje prawdziwe zainteresowane. Poznajemy Dorina, jako małego chłopca i jego młodzieńcze przygody. Jest sielankowo, spokojnie i można się rozmarzyć, ale nie trwa to długo i kiedy Dorin, wraz z ciocią Pol i wędrownym bajarzem wyruszają w drogę, zaczyna się prawdziwa akcja i trudno oderwać się od lektury!

Początkowo leniwy rozwój wypadków nabiera tempa z każdym kolejnym rozdziałem. Nowi bohaterowie również pozytywnie wpływają na odbiór powieści i stanowią najmocniejszy element. Każdy jest inny i na swój własny sposób posiada urok, któremu trudno się oprzeć. Ciocia Pol nie wzbudza może najcieplejszych uczuć, bo jest dość chłodną osobą, ale nie można odmówić jej charyzmy, co z pewnością pielęgnowała w sobie przez lata. Młodość rządzi się swoimi prawami, dlatego wiele mogę wybaczyć Dorinowi. Chłopak czasami jest nieokrzesany i pędzi do przodu nie znając szczegółów i potrzebnych informacji. Jednak młodzieniec dorasta i mężnieje, co napawało mnie dumą! Oczywiście na uwagę zasługuję również postać Pana Wilka, oraz wielu innych, których poznałam podczas wędrówki Doriana. Jest to powieść przede wszystkim przygodowa i czyta się ją lekko i bardzo szybko.


Belgariada to pięciotomowy cykl, który został wydany w jednym, dość obszernym, tomie. Mapki jak zawsze sobie cenie, bo ułatwiają wyobrażenie sobie przedstawionego świata i terenu. Cykl porównywany do twórczości Tolkiena, a ponieważ niedawno miałam okazję przeczytać słynną trylogie, to potwierdzam owe podobieństwa. Nie uważam, że to jest złe. Wręcz przeciwnie! Lubię klasyczną fantastyką, a Belgariada z pewnością do takiej należy. Książkę czytałam z prawdziwą przyjemnością, bo choć autor wykreował złożony świat, to ma przyjemny styl, a dialogi okraszone są sporą dawką humoru. Lekko przewidywalna, jednak bohaterowie całkowicie mi to zrekompensowali.


Każdy miłośnik klasycznej fantastyki powinien poznać ten cykl. Epicka przygoda i pełnokrwiści bohaterowie zabierają czytelnika w podróż przez Królestwa Zachodu, co zaowocuję niezapomnianymi wrażeniami, a i miłości też nie zabraknie! Polecam 7/10






Dziękuję! 

czwartek, 11 stycznia 2018

"Magia parzy" Ilona Andrews - recenzja

Kate w ruinach odnajduję sierotę, która szybko zdobywa serce wojowniczki. Gdzie jest mata dziewczyny, dlaczego potwory podążają jej tropem i co z tym wszystkim wspólnego ma przystojny Bran, piękny i potężny heros. Jednak tym razem sprawa jest naprawdę poważna, bo częste wybuchy magii są niepokojące i zwiastują Wielki Wybuch, który bezpowrotnie może odmienić oblicze Atlanty.

Cudowna, porywającą, wspaniała! Taka właśnie jest ta seria! Zakochałam się w bohaterach i każda książka z tej serii sprawia mi ogromną przyjemność. Moje serce zawsze mocnej bije na myśl o dobrym Urban Fantasy, a książki Ilony Andrews to prawdziwy majstersztyk w tym gatunku! Książkę czytałam kilka lat temu i chociaż od tego czasu przeczytałam bardzo dużo książek, to Kate wymiata i nic jej nie przebije.

Świat przedstawiony jest fascynujący! Kilka wielkich wybuchów magii odmieniło oblicze ziemi. Część miejsc został zniekształcona, bądź zniszczona na zawsze. Magia nadal napływa i raz to ona dominuję, a kiedy przemija, technika przejmuję panowanie. Zmiennokształtni, wampiry, wiedźmy? Istnieją i zaskakują. Wampiry odbiegają od stereotypowych wyobrażeń, a zmiennokształtnymi kieruję Władca Bestii. W tym tomie poznajemy spore grono dziwadeł z kilku mitologii, co jest ciekawym dodatkiem.

Kate jest bohaterką, którą uwielbiam. Twarda kobieta i do tego potężna. Lubi działać sama i nie przepada, kiedy ktoś jej mówi, co ma robić. Naprawdę lubię takie odważne i pełnokrwiste bohaterki! Nie dają sobie w kaszę dmuchać! Nie robią z siebie niewiniątek, a Kate z pewnością daleko od tego. Chwilami okrutna i świadom swojej siły, ale jest też lojalna i rozsądna.  

W tym tomie zatęskniłam za Curanem i resztą Gromady. Początkowo Kate skupia się na śledztwie i serii niewyjaśnionych zdarzeń. Akcja jest nieprzewidywalna, a rozwiązanie zagadki nigdy nie jest oczywiste. Czytelnik krok po kroku odkrywa nowe elementy układanki, a i tak ciężko jest cokolwiek przewidzieć. Brakowało mi Władcy i Dereka, a jednak przygody Kate są tak ciekawe, że można zapomnieć o wszystkim i całkowicie oddać się lekturze. Nie obawiajcie się, bo i oni w końcu wkraczają do akcji. Curran jest irytujący jak diabli, ale ma urok, któremu trudno się oprzeć. Kate potrafi wyprowadzić go z równowagi i to te momenty są moimi ulubionymi.


Kate Daniels jest główną bohaterką, ale nie znaczy to, że jest to seria tylko dla kobiet! Najemnicza jest twarda i zdeterminowana, a wątki związane z magią spychają miłosne rozterki na dalszy plan. Oczywiście nie brak w tej książce podtekstów i ostrych dialogów, co dodaję nieco pikanterii!


„Magia parzy” jest świetną i błyskotliwą kontynuacją! Wyraziste postaci, ostry język i porywająca akcja zachwycają i nie pozwalają oderwać się od lektury!  Finał tej książki wbija w fotel i przyprawia o szybsze bicie serca. Nieustannie biegające ciarki po moich rękach i strach o bohaterów, tylko potwierdzają, że jak już raz wejdzie się do świata Kate, trudno go opuścić, bo nim się żyje, a bohaterów dosłownie się kocha! Tak, uwielbiam i chcę więcej! Polecam 9/10! 

Patronat! 

"Atlas Tolkienowski" Day David - recenzja

Atlas Tolkienowski to prawdziwa gratka dla fanów 
J. R. R. Tolkiena. Fascynacja dziełami autora rośnie i inspiruję pisarzy, artystów i filmowców. Napisane z wielkim rozmachem powieści, chwilami potrafią przytłoczyć swoim ogromem i w takich przypadkach atlas będzie idealnym uzupełnieniem. 

Książka z całą pewnością nie jest streszczeniem, ale przewodnikiem po rozległym Śródziemiu i Nieśmiertelnych Krajach. Atlas podzielony jest na osiem rozdziałów i tekstu nie ma za wiele, jednak autor w prosty i zrozumiały sposób opowiada o bohaterach i ich przygodach, a przy tym nie zdradza za wiele. Tolkien stworzył przeogromny świat, który skrywa wiele tajemnic, a David Day ułatwia odnalezienie się w tym gąszczu bohaterów, ras i miejsc. Duży plus za kolorowe mapy, bo dzięki nim z łatwością umiejscowiłam niektóre wydarzenia, które do tej pory były dla mnie niejasne. Wykresy z podziałem ras i flory to kolejny strzał w dziesiątkę! Proste i czytelne, a jak wiele ułatwiają. Atlas jest dla mnie wartościowym dodatkiem, nie tylko ze względu na treść.

„Atlas Tolkienowski” to piękny album i jest to najlepiej wydana książka w mojej biblioteczce! Strony, na których jest tekst, są lekko żółte i przypominają stary papier. Okładka twarda i choć obwoluta nie skradła mojego serca, to skrywa piękną, zieloną i elegancką oprawę.  Ilustracje to prawdziwy majstersztyk. W jednym miejscu zebrano dzieła najbardziej utalentowanych ilustratorów literatury fantastycznej z ostatnich czterdziestu lat. Jest na czym oko zawieść. Piękne, barwne i szczegółowe obrazy zachwycały mnie od pierwszej strony. Ilustracje Melvina Granta i Sama Hadleya są moimi ulubionymi, po prostu robią wielkie wrażenie i chce się tylko powiedzieć – WOW! Szkoda, że dzieła nie są podpisane i trzeba szukać autorów na końcu atlasu.


„Atlas Tolkienowski” mogę polecić czytelnikom, którzy pragną zgłębić Śródziemie i szukają przewodnikach po tych bezkresnych ziemiach. 8/10! 



Dziękuję!