Minął miesiąc od wydarzeń w Bremie.
Erika dręczą koszmary i nadal rozpamiętuje te traumatyczne zdarzenia. Babcia
Berta wpada na świetny pomysł i namawia wnuka, by wybrał się z nią w podróż do
słynnego kurortu. Niechętnie, choć z nadziejami na dobrą zabawę, Erik wyrusza
do uzdrowiska Celeste Aida. Na miejscu okazuję się, że babcia nie wspomniała o
jeszcze jednym uczestniku tej wycieczki. Jednak to nie Albert Zimmer okazał się największym zaskoczeniem, a trup, którego Erik znajduje w kurorcie. Nikt mu
nie wierzy, lecz tajemnicze wiadomości mrożą krew w żyłach, więc chłopcy nie
mają wyboru i muszą sami rozwiązać zagadkę śmierci w kurorcie.
Erik jest głównym bohaterem i
przypomina detektywa Monka, tylko w młodszym wydaniu. Jest perfekcjonistą z
licznymi dziwactwami, choć w tej części jest bardziej lękliwy. Można to zrozumieć, tym bardziej że w swoim życiu doświadczył silnych wrażeń. Albert
również jest istotną postacią, trochę tajemniczy i o podejrzanie ostrych zębach.
Oboje nie pałają do siebie wielką sympatią, a jednak połączył ich wspólny cel i
Albert pomaga Erikowi.
Wszechwiedzący narrator opowiada
losy tej dwójki, ale i babcia się pojawia. Niestety nadal jej nie polubiłam i
nie podoba mi sposób, w jaki ocenia własnego wnuka. W książce nie ma za dużo
bohaterów. Pozostałych postaci jest bardzo mało i tylko w
nielicznych scenach biorą udział.
Mała ilość bohaterów wcale nie
ułatwia sprawy i znalezienie mordercy nie jest tak proste, jakby się mogło to
wydawać. Sprawa jest poważna, a jednak Albert i Erik dzielnie prowadzą
śledztwo. Są zdeterminowani, ale też zachowują się odpowiednio do swojego
wieku, co bardzo mi się podobało. Akcja jest szybka, a wydarzenia opisane w
powieści rozgrywają się na przestrzeni kilku dni. Książkę czyta się bardzo lekko i zdecydowanie za szybko, jak dla mnie,
to mogłaby być dłuższa.
„Detektyw Erik Vogler i śmierć w
kurorcie” to świetna kontynuacja! Idealna dla starszych dzieci i młodzieży. Ja
mam trzydziestkę na karku i uwierzcie mi, że lektura tej książki była prawdziwą
przyjemnością. Nawet przez chwilę się nie nudziłam. Uwielbiam ekscentrycznego
Erika i te jego zamiłowanie do wytwornej odzieży. Albert jest nieco tajemniczy i stanowi przeciwieństwo młodego detektywa, dlatego tworzą zgraną parę
przyjaciół. Powieść krótka, jednak wciąga od pierwszej strony, a autorce udało
się stworzyć fajny klimacik i napięcie, bo ja z niecierpliwością wyglądałam
końca, bo KTO zabił, było kluczowym pytaniem, na które piekielnie chciałam
poznać odpowiedź! Jak najbardziej polecam! 7/10