Strony

środa, 17 lipca 2019

"Narodziny królów" C.S. Pacat - RECENZJA


„Narodziny Królów” to finałowy tom serii „Zniewolony książę”. Nie przypuszczałam, że moja przygoda z tą trylogią i fascynacja bohaterami przybierze takie rozmiary. Jednak tak właśnie się stało, całkowicie straciłam głowę dla Damena i Laurenta. Jestem świadoma, że książka nie jest dla każdego, ale mnie zauroczyła i lektura tej trylogii była niezwykłym przeżyciem.
Jeśli ktoś nie zna tej trylogii, to zachęcam do lektury recenzji pierwszego tomu => TU, bo choć spoilerów tu nie będzie, to jednak pominąć istotnych faktów nie jestem w stanie. Więc, po wydarzeniach z poprzedniej części, Damienos ujawnia swoją prawdziwą tożsamość. Niektórzy są zszokowani, inni zaniepokojeni, jednak najwierniejsi pozostają i wspierają bohaterów. Przed nimi wiele wyzwań, starć i krwawych bitw. Dużo się tu dzieję, emocje nie opadają, a wręcz przeciwnie! Napięcie wzrasta z każdą kolejną stroną. Naprawdę trudno oderwać się od lektury!
Świat wykreowany prze autorkę przypomina średniowiecze, w którym dwa państwa walczą o władzę. Przepychanki polityczne między Akielos i Vere są złożone i pełne tajemnic, niemniej jednak tylko te dwa państwa uczestniczą w sporach. Fabuła jest prosta, jednak to liczne intrygi nakręcają całą akcję, a prawda i wszystkie elementy układanki stają się jasne dopiero na koniec powieści.
O książce dużo słyszałam i spodziewałam się ostrego i gorszącego pornosa z gejami w tle, a dostałam niezwykłą opowieść o przyjaźni, stracie i miłości, a samych scen seksu nie jest dużo. Pierwszy tom jest nieco wulgarny, jednak dzięki temu widać zepsucie, jakie pustoszy Vere za panowania regenta! Drugi skupia się na militarnym aspekcie, a ten jest najbardziej uczuciowy. Oczywiście nie jest to typowy romans, lecz Laurent nieco zmiękł i pokazał swoje prawdzie oblicze, choć już prędzej dostrzegłam jego potencjał. Damienos również się zmienił, z porywczego wojownika staje się mężczyzną, który zaczyna myśleć o politycznych aspektach tego sporu.
Dialogi są ostre i wartkie! Autorka ma bardzo przyjemny styl. Łatwo się zaczytać i utonąć w tej historii.
„Narodziny królów” to pełna epickich walk powieść, w której młodzi ludzie walczą o należną im pozycję. Jest też miłość i pożądanie między Damenem i Laurentem, dla jednych będzie to nie do przyjęcia, a dla innych coś pięknego. Jestem zauroczona, bo ich relacja dojrzewała na moich oczach, a każdy przełom w ich stosunkach mocno przeżywałam. Każde ich zbliżenie było pełne uczucia, napisane ze smakiem, a czasami wręcz wzruszało. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest ckliwa powiastka, lecz powieść okrutna, w której krew się leje i to uczucie dodało tylko pikanterii i sensu całej tej historii. Sam finał zbyt gwałtowny i czuję niedosyt! Chcę więcej! 10/10

1 komentarz:

  1. Spróbuję dotrzeć do pierwszego tomu. Jak mnie wciągnie, to dotrę do "Narodzin królów". Taka recenzja i wysoka ocena zachęca mnie.

    OdpowiedzUsuń