wtorek, 31 października 2017

"Pasażerka" Alexandra Bracken - recenzja

Etta Spencer od dziecka pilnie ćwiczyła, by pewnego dnia zostać sławną skrzypaczką. Kiedy ten moment w końcu nastaję, życie Etty przechodzi całkowitą rewolucje. W ciągu kilku sekund opuszcza Nowy Jork i ląduję w roku 1776. Dziewczyna może liczyć tylko na przystojnego korsarza, który musi wypełnić swoje zadanie i dostarczyć ją tajemniczemu mężczyźnie. Tylko Eta może odnaleźć dawno zaginiony przedmiot, by mieć szanse na ocalenie siebie i matki, jednak w tej pogoni za dawnym życiem, pojawiają się uczucia, które mogą odmieć całkowicie bieg tej historii.

„Pasażerka” to kolejna książka o podróżach w czasie. Dałam się skusić autorce, pięknej okładce oraz opisowi, który wiele jest obiecujący. Moje oczekiwania były wysokie, jednak mam mieszane uczucia względem tej powieści.

Sama bohaterka jest świetnie wykreowana. Podoba mi się jej początkowy szok, dezorientacja i ostatecznie determinacja. Możliwość podróżowania w czasie potrafi przerazić, dlatego uczucia bohaterki są w pełni zrozumiałe. Początkowo może wydawać się słaba, lecz tak naprawdę ma silny charakter i łatwo ją polubić. Ważną rolę odgrywa Nicholas, który ma swoje priorytety i marzenia, lecz presja rodziny i chęć usamodzielnienia się, oraz poznania własnej matki, są silnym i nie do końca dobrym motywatorem. Uroczy, odważny i przystojny. To taki bohater, do którego można bezkarnie wzdychać.

Dobrze wykreowani bohaterowie to podstawia i autorce udało się to w stu procentach. Pewnie zastanawiacie się co też nie spodobała mi się w tej książce. Cóż mogę powiedzieć, liczyłam na coś więcej. Wątek podróży w czasie był już wykorzystywany tak często, że chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Mamy bohaterkę z talentem, nieokrzesanego młodzieńca, wpływową rodzinę, miłość, urok minionych epok, oraz walkę o władzę! Czyli wszystko to, o czym już wielokrotnie czytałam. Książka nie jest wielce oryginalna, ale zła z całą pewnością też nie jest.

Autorka ma doskonały styl. Czytając dostrzegałam dojrzałość jej szlifu literackiego. Opisy są niezwykle plastyczne i łatwo sobie wyobrazić poczynania bohaterów oraz ich otoczenie. Początek jest toporny, bardzo duża ilość opisów potrafi przytłoczyć. Akcja nie jest najszybsza, lecz owe opisy wypełniają chwilowy przestój. Autorka ujawnia przeszłość bohaterów, a ich opowieści o morskich wyprawach są naprawdę ciekawe. Druga część książki jest znacznie lepsza. Mniej zasad, więcej akcji i szalonych emocji. Rozwój wątku miłosnego bardzo mnie zadowolił, a sami bohaterowie  zachowują się bardziej swobodnie.


„Pasażerka” nie jest zaskakującą powieścią, jednak bohaterowie  są przesympatyczni i to oni czynią tę powieść wyjątkową. Sam finał jest tak zaskakujący, że pragnę dorwać w swoje ręce kontynuację! Książka bardzo przyjemna, idealna na jesienne wieczory, a urok dawno minionych epok potrafi wprawić czytelnika  w rozleniwiony i przyjemny nastrój. Polecam 6/10! 

Dziękuję! 

piątek, 27 października 2017

"Na krawędzi wszystkiego" Jeff Giles - recenzja

Zoe po śmierci ojca jest zagubiona, a kiedy ginie para zaprzyjaźnionych staruszków, dziewczynie trudno wrócić do codzienności. Na szczęście Zoe ma wspaniałą i trochę zwariowaną matkę wegankę i nadpobudliwego, młodszego brata. Podczas burzy śnieżnej Zoe wyrusza na pomoc bratu. Ten dzień całkowicie odmienia życie dziewczyny i całej jej rodziny. Rodzeństwo potrzebuje pomocy, a na ratunek przychodzi im Iks. Tajemniczy, samotny i niebezpieczny mieszkaniec Niziny.

Opis oraz przepiękna okładka kuszą, jednak nie spodziewałam się, że to będzie tego typu książka. Już pierwsze strony mnie zaintrygowały i z łatwością dałam się w ciągnąć w historię Zoe. Dziewczyna jest sympatyczna pomimo żalu, który w sobie nosi. Autor umiejętnie i bardzo realnie odwzorował uczucia łączące rodzeństwo. Zoe i Jonah bardzo się kochają, ale też często sprzeczają się o drobnostki. Niemniej jednak mogą na sobie polegać. Jonah to wspaniały ośmiolatek o bujnej wyobraźni i wytrwałości. Iks, który jest jednym z głównych bohaterów początkowo jest nieśmiały, a ja mam słabość do takich mężczyzn i szybko uległam jego czarowi.

Postacie drugoplanowe początkowo wiodą niepozorny żywot i dopiero z rozwojem wydarzeń ich znaczenie rośnie. Wyrywaczka i Bijak są ciekawymi i zaskakującymi bohaterami, których chciałabym poznać lepiej.

„Na krawędzi wszystkiego” to książką z mocnym wątkiem fantastycznym. Spodziewałam się odrobimy magii, a dostałam jej aż w nadmiarze. Całość jest przesiąknięta tajemnicami i nieoczekiwanymi twistami fabularnymi. Mam kilka uwag. Moje pierwsze wątpliwości wzbudziła reakcja Zoe oraz jej mamy i brata na fakt, że Iks jest nie z tego świata. Przyjęli to bardzo spokojnie, co jest mało realne. Sam wygląd Niziny oraz jej mieszkańców budzi tylko jedno skojarzenie. Nizina to piekło tylko pod inną nazwą. Oczywiście występują różnice, lecz pierwsze skojarzenie jest tylko jedno. 

Autor pisze w sposób dojrzały i choć Zoe ma siedemnaście lat, a sama książka jest przede wszystkim dla młodzieży, to starszemu czytelnikowi również powieść może się spodobać. Wszechwiedzący narrator lawiruję między Iksem a Zoe i serwuje czytelnikowi najbardziej istotne momenty. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Świetny styl i język!



„Na krawędzi wszystkiego” to emocjonująca powieść, która rozwija się w nieznanym kierunku, dlatego z wielką chęcią sięgnę po kontynuację. Uwielbiam mroźne klimaty oraz zamiecie śnieżne, dlatego całkowicie dałam się porwać Montanie i tym przepięknym górom. Nizina niczym mnie nie zaskoczyła, jednak bohaterowie nadrabiają osobowością. Iks oraz Zoe poszukują prawdy, miłości i walczą z samotnością, to ich emocje mnie urzekły przede wszystkim i dlatego jestem na TAK! Polecam 6/10


Dziękuję! WYDAWNICTWO IUVI

wtorek, 24 października 2017

"Cesarzowa kart" Kresley Cole - recenzja

Evangeline Greene jest bogatą i lubianą nastolatką. Zbliżają się jej szesnaste urodziny, lecz Evie wcale się nie cieszy. Słyszy głosy, widzi dziwne rzeczy, a jej rysunki są przerażające.  Dodatkowo nowy i buntowniczy uczeń nie pomaga zachować równowagi psychicznej. Czy dziewczyna traci zmysły? A może jej wizje są prawdą i nieuchronny jest koniec świata? Błysk zmienia wszystko i sprawia, że czytelnik w wielkim szoku śledzi dalszy rozwój wypadków.

Początek tej książki jest z jednej strony dobry, a z drugiej pospolity. Znana dziewczyna i biedny chłopka czują przyciąganie, któremu trudno się oprzeć. Spodziewałam się kolejnej młodzieżówki z wątkiem paranormalnym, a dostałam nieprzeciętną i co najważniejsze, oryginalną powieść, która wielokrotnie zaskakuje czytelnika.

Fabuła fascynuje i zachwyca. Błysk odmienia obraz świata. Brak roślinności i wody jest wielkim ciosem dla ludzkości, a szerzące się zarazy i nowo powstałe boboki to prawdziwy dramat. Bohaterka wraz ze swoim towarzyszem przemierza surowe tereny w poszukiwaniu odpowiedzi.  Najbardziej urzekł mnie pomysł z Talią Tarota! Wszystko sprowadza się do kart, a każda figura ma odpowiednik w realnym świeci. Niezwykły pomysł, który w pełni został wykorzystany i czyni z tej powieści kawał dobrej książki młodzieżowej.

Evie jest delikatna i przez większą część książki musi polegać na pomocy innych. Pomimo tego nie jest słaba, ona jest zwyczajne dobra i naturalna. Jest jeszcze młodą dziewczyną i nie wszystkiego zdążyła się nauczyć. Łatwo zdobyła moją sympatię. Jackson to brutal i buntownik, jednak zaskakuje lojalnością. Budzi mieszane uczucia. Polubiłam go od pierwszego spotkania. Rozumiałam jego zachowanie, lecz jego późniejsze wybory były co najmniej wątpliwe. Coś czuję, że jego rola w tej historii jest jeszcze do końca nieokreślona, a wszystkie jego czyny mają jakieś sensowne uzasadnię. I oby tak było, bo w innym wypadku będę zmuszona go znielubić! Pozostali bohaterowie to chodzące zagadki, które z pewnością będziemy odkrywać w dalszych częściach. Wyczuwalne jest pewne szaleństwo, które drzemie w każdej postaci i jest to niezwykle kuszące.


Książka jest napisana przyjemnym językiem. Łatwo i szybko się czyta. Wielki plus za budowanie napięcia. Całą tę historię Evie opowiada nieznajomemu, który jest zły i od pierwszej strony jest to jasne. Były takie momenty, że miałam ciarki!


„Cesarzowa kart” z pewności znajdzie się w piątce najlepszych książek tego roku! Nie chciałam zdradzać zbyt wiele, byście sami mogli posmakować i delektować się wyjątkowością tej powieści. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie każe nam długo czekać na kontynuację, tym bardziej, że za granicą jest już wydanych pięć tomów. Zakończenie to niemal zbrodnia na czytelniku! Koniec jest dopiero początkiem, a sam początek jest tak diametralnie różny od zakończenia, że jestem pod ogromnym wrażeniem rozwoju tej historii. Przepełniona niezwykłymi zdarzeniami, owiana mrocznym klimatem, momentami przyprawiająca o ciarki lektura! Jestem zachwycona i z czystym sumieniem polecam „Cesarzową kart”! 9/10! 

Dziękuję! 
Książka dostępna TU!

"Głęboka próżnia" Duncan Alexandra - ZAPOWIEDŹ !

PREMIERA: 22.11.2017!

Druga część książki "Ocalona".
Miyole, dziewczyna, która opiekowała się Ava, bohaterki książki "Ocalona" sama realizuje teraz swoje marzenie o byciu asystentką na statku badawczym. Jeśli dobrze wszystko rozegra, to w niedalekiej przyszłości będzie mogła prowadzić własne badania i eksperymenty. Jednak los postawi na drodze Miyole Cassię – dziewczynę uratowaną z małego statku zaatakowanego przez piracką jednostkę. Razem z dopiero co poznaną dziewczyną uda się w pełną niebezpieczeństw podróż w poszukiwaniu porwanego brata Cassi. W wyprawie życia będzie im towarzyszył – początkowo niechętnie – młody pilot Rubio. Podczas podróży Miyole nie tylko podda się urokowi Cassii ale także zrozumie, że statek badawczy, na którym tak chciała pracować skrywa wiele mrocznych tajemnic…


Recenzja "Ocalonej" TU!
Jak ja czekam na tę książkę! Uwielbiam i gorąco polecam pierwszy tom! 

sobota, 21 października 2017

"Firstlife. Pierwsze życie" Gena Showalter - recenzja

Wyobrażacie sobie świat, w którym żyje się dwa razy? Pierwsze życie to te ziemskie, a drugie w zależności, którą frakcję się wybierze. Trojka i Miriada zaciekle walczą o względy Ten i nie zawsze robią to w uczciwy sposób. Wojna miedzy sferami przybiera na sile, a Ten nie wie, którą stronę ma wybrać. Presja i tortury nie ułatwiają wybory. Działają wręcz odwrotnie do zamierzonego celu, bo Ten nadal pozostaje Niezwerbowana i nawet liczne zagrożenia nie skłaniają jej do wybrania jednej ze stron.

Świat przedstawiony w powieści bardzo mi się podoba. Z jednej strony jest to nowy pomysł i wiele tematów mnie zaskoczyło. Jednak sfery przypominają niebo i piekło. Trojka kieruje się dobrymi zasadami. Nie krzywdzą ludzi i pozostawiają im wolną wole. Jestem całym sercem za Trojkanami, bo pomimo surowości mają piękne ideały.  Miriada wabi ludzi korzyściami materialnymi oraz frywolnością zachowań. Całkowicie źli nie są, ale kierują się chciwością, a krzywdzenie innych przychodzi im z łatwością.

Główna bohaterka jest twarda i bardzo wytrzymała, szczególnie psychicznie. Podziwiam ją za jej hart ducha i skłonność do wybaczania. Nie mam zastrzeżeń do samej Ten, jednak otaczający ją ludzie bardzo mnie irytowali. Rodzice postępują bezdusznie, a ich wybory są przerysowane. Czy naprawdę byliby skłonni do takiego okrucieństwa względem własnego dziecka? Ich czyny bardzo mnie denerwowały, ojca miałam ochotę udusić gołymi rękami! Bardzo ważnymi bohaterami są Killian oraz Archer. Ten pierwszy to zagorzały zwolennik Miriady. Jego postawa się zmienia wraz z rozwojem wydarzeń. Początkowo bardzo go nie lubiłam, a później moje uczucia nieznacznie uległy zmianie. Archer szybko skradł moje serducho i cóż mogę powiedzieć? Najlepsza postać w tej książce!

Czytałam serię o Alicji, więc styl autorki nie jest mi obcy. Jej książki czyta się szybko i lekko. Ostry język i częste wulgaryzmy nigdy szczególnie mi nie przeszkadzały, lecz „Firstlife” jest przesycony prostackim słownictwem i chwilami miałam porostu dość. Jest to książka stricte dla młodzieży i sama fabuła jest dobra, jednak nie wiem, czy słownictwo jest odpowiednie dla młodych ludzi.

Wątek miłosny jest przewidywalny. Nie jest to typowy trójkąt miłosny, lecz Archer i Killian nieustannie kręcą się koło Ten. Przez znaczącą część powieści przewija się temat wyboru sfery przez główną bohaterkę. Nieustannie namawiają dziewczynę i przedstawiają nowe korzyści, po pewnym czasie było to nudne.


„Firstlife” mnie zaskoczyło. Z jednej strony książka była dla mnie rozczarowaniem, lecz ostatnie sto stron nadrobiło braki. Sfery pokazały swoje prawdziwe oblicza, a bohaterowie zaczynają dostrzegać nowe rozwiązania. Akcja gęstnieję, napięcie wzrasta i w końcu sprawy sercowe schodzą na dalszy plan. Czy polecam? Jeśli ktoś lubi lekkie i niewymagające młodzieżówki, to powinien zaryzykować. Jednak fani emocjonalnych i pięknych historii, raczej nie zakochają się w tej powieści. 
5/10



Dziękuję! 


  

środa, 18 października 2017

"Płonący świat" Isaac Marion - recenzja [przedpremierowa]

R jest zagubiony i głodny. Rozumie więcej niż inni i więcej też mówi, ale ma bardzo poważny problem. Jest martwy! Jak żyje martwy człowiek? Jako bardzo niepewna i krwiożercza istota. R jest zombie i łaknie mięsa oraz mózgu, który skrywa upragnione wspomnienia. Pewnego dnia R podczas polowania „zakochuję się” w Julie. R czuje potrzebę chronienia tej dziewczyny, a fakt, że zjadł mózg jej chłopaka, nie ułatwia sprawy.

Jest to moja druga książka o zombie, jednak ta jest taka bardziej tradycyjna i muszę uczciwe powiedzieć, że książka bardzo mi się podobała. Pierwszy tom to przede wszystkim historia R i jego uczuć, jako martwego człowieka. Brak wspomnień i potrzeba jedzenia mięsa jest troszkę szokująca, lecz w gruncie rzeczy R ma w sobie nieodparty urok. Jest mordercą, a mimo to uwielbiam jego prostolinijność i sposób, w jaki wymawia słowo – bezpieczna.

Z biegiem wydarzeń akcja przyspiesza, a R się zmienia i jest to przemiana, co najmniej szokująca. „Płonący świat” jest godną kontynuacja i znacząco przewyższa poziomem pierwszą część.

Świat jest zniszczony przez wojnę, zarazę i żądze władzy. Zombie zarażają coraz to nowych ludzi, jednak niektórym udaję się umknąć śmierci. R i jego Zombiastyczny przyjaciel M, na powrót oddychają, lecz zagrożenie nie mija. Niebezpieczeństwo przychodzi z najmniej oczekiwanego miejsca, a bohaterowie będą zmuszeni odbyć podróż w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca, lecz azyl jest tylko marzeniem, bo droga usiana jest niebezpieczeństwami. 

Drugi tom przeczytałam bezpośrednio po pierwszej części i styl autora bez wątpienia zyskuję na wartości. Książka jest bardziej naładowana emocjami. Dzieję się więcej. Dowiadujemy się więcej o epidemii. Bohaterowie ujawniają swoją przeszłość, a sam R nękany jest przez wspomina, które z jednej strony fascynują, a z drugiej przerażają. Narratorem nadal jest R, co jest świetnym rozwiązaniem. Pojawia się kilka rozdziałów zatytułowanych „MY” i te momenty są początkowo dezorientujące, lecz z czasem również ciekawią.


Drugi tom jest w każdym calu lepszy. Skupiłam się nie tylko na R i Julie, bo losy Abrama, Nory i M są równie ważne. Autor operuje ostrym językiem i nie stroni od dosadnych tekstów. Z pewnością nie są to wymuskane książeczki i spodobają się również starszym czytelniom bez względu na płeć.


„Wiecznie żywy” oraz „Płonący świat” to książki mocno porąbane. Groteskowe i zabawne jednocześnie, czasami śmiałam się w nieodpowiednich momentach, a może taki był cel autora? Chyba każdy w tej serii nie zachowuję się racjonalnie, jednak to szaleństwo wabi i zachwyca. Mroczne otocznie, śmiertelne zagrożenie i walko o przetrwanie, nie pozwalają oderwać się od lektury. Nadal jestem zdziwiona, że drugi tom tak pozytywnie wpływa na odbiór całej serii.  Z przeciętnej serii wyszła bardzo dobra dystopia, która zaskoczy niejednego czytelnika. Nie bójcie się zombie! One tylko pragną waszych mózgów! Pełna zwrotów akcji  historia, którą jak najbardziej polecam! 8/10

Dziękuję!


niedziela, 15 października 2017

"My Little Pony" bez tajemnic! Atlas, Kocham ten film i książeczki z modelami!

1.Twilight Sparkle, Rainbow Dash, Pinkie Pie, Fluttershy, Rarity, Applejack i Spike doczekali się wielkiej kinowej premiery, a co za tym idzie, Wydawnictwo Egmont wydało kolejną książkę z serii „Kocham ten film”. Bajki z tego cyklu towarzyszyły mi i mojej córce przez wiele wieczorów, dlatego „My Little Pony” było obowiązkową pozycją w naszej biblioteczce. Storm King pragnie zawładnąć całą magią Equestrii, a odważne kucyki postanawiają zapobiec katastrofie. Lekka, przyjemna lektura na wieczór. Piękne i barwne ilustrację cieszyły się zainteresowaniem dziecka, jednak tym razem daję dodatkowy plus za białe pola, na których był tekst. Znacząco ułatwiało to czytane. Polecam wszystkim fanom kucyków!  

2. „Atlas świata. My Little Pony” to prawdziwa gratka dla fanów Eguestrii! Książka została pięknie wydana. Duży format, twarda okładka i cudowne sztywne, a do tego w całości kolorowe strony. Atlas robi wrażenie ze względów estetycznych, lecz tak naprawdę jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat Eguestrii. Magiczna kraina jest pełna tajemnic i fascynujących miejsc, które teraz zostały opisane w jednym miejscu. Dodatkowo bohaterowie zostali szczegółowo przedstawieni. Nie obawiajcie się, nie jest to zbiorowisko suchych faktów, ponieważ Spike w roli narratora spisał się idealnie i dzięki jego gawędziarskim umiejętnościom, Atlas sprawdzi się również, jako bajka. Figurka dołączona do książki jest świetnym pomysłem, a moja córka szybko zaopiekowała się małym smokiem.


3. 

„My Little Pony. Wielka tajemnica Pinkie Pie” oraz „Pora na czas”, to pierwsze książeczki z serii „Bajeczka z modelem”. Książeczki bardzo mi się podobają. Jest to bajka o przygodach znanych i lubianych bohaterów serialu. Ilustracje robią wrażenie, a sama bajeczka jest ciekawa. Do książeczki dołączony jest kartonowy domek, który można złożyć i ozdobić samodzielnie. Polecam delikatne rozgięcie zszywaczy i wyciągnięcie kartek z modelem. Dzięki temu bajka posłuży długo, bez większych śladów użytkowania. Przedszkolak z pomocą rodziców poradzi sobie z tworzeniem tekturowej budowli. Największą zaletą tego zestawu jest bez wątpienia model kucyka. Wielkość przyzwoita, a wierne odzwierciedlenie znanych bohaterek, zyskuję uznanie najmłodszych. Kolejne książki z tej serii bez wątpienia znajdą się w biblioteczce mojej córki, bo jest to nie tylko bajka, ale i świetna zabawa dla najmłodszych.  





Dziękuję! 

sobota, 14 października 2017

"Alicja w Krainie Czarów" Kalendarz 2018 - recenzja


Koniec roku coraz bliżej, a wydawcy prześcigają się w pomysłach, na coraz to nowe kalendarze. Ostatnio wypatrzyłam piękny i niezwykle kobiecy kalendarz „Alicja w krainie czarów”.

Planer jest dużym i praktycznym ułatwieniem, z którego z pewnością będę korzystać. Sporo ciekawostek również jest miłym dodatkiem, a cytaty i piękna grafika to prawdziwa uczta dla oka. Kalendarz zawiera wszystko to, co powinien, a nie zawsze tak jest.  Układ tydzień na stronie, jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Miejsca na notatki nie ma zbyt wiele, szczególnie, jeśli ktoś lubi zapisywać wszystko skrupulatnie. Dziennik znajduje się po lewej stronie,  a notatnik po prawej, dlatego można się nim posiłkować, gdyby zabrakło miejsca. Dodatkowo na końcu kalendarza znajdziecie kilka wolnych kartek.


Estetyczny i piękny kalendarz, który szczerze polecam. 8/10!

Dziękuję!

piątek, 13 października 2017

"Dziesięć tysięcy słońc nad tobą" Claudia Gray - recenzja

Paul zostaje rozszczepiony i Margeurite wyrusza w niebezpieczną podróż, by poskładać swoją miłość w jedną całość. W wędrówce między światami będzie jej towarzyszył przyjaciel, który pragnie ocalić Paula i pozyskać lek dla siebie. Podczas tej wyprawy bohaterowie odkryją intrygi Conleya. Margeurite wierzy w przeznaczenie, jednak ta podróż burzy jej dotychczasowe wyobrażenia. Czy uda im się ocalić siebie, miłość i świat?  

Multiwszechświaty i nieskończona ilość wersji jednej osoby? Tak, to możliwe. Co może się wydarzyć, zawsze się dzieję, z tym, że GDZIEŚ indziej. Marguerite Caine jest córką znanych naukowców, którzy starają się udowodnić istnienie innych wymiarów, które są alternatywnymi rzeczywistościami. Oni znają prawdę, bo wynaleźli Firebrida, przyrząd umożliwiający podróżowanie między światami. Fabuła z pewnością niebanalna i intrygująca. Chwilami te podróże przypominają przeskoki w czasie, bo każdy ze światów jest na innym poziomie rozwoju. Każda z nowych rzeczywistości jest zaskoczeniem i nigdy nie wiadomo, co czeka na bohaterów po "drugiej stronie". 

Bohaterowie są nieprzewidywalni. Stała jest tylko główna bohaterka, która zawsze zachowuje świadomość po przeskoku, a jest to bardzo ważne, gdyż inni podróżnicy nie mają tak dobrze. „Wchodząc” w samą siebie, szybko musi odnaleźć się w sytuacji, by nie zdradzić, kim naprawdę jest. To lojalna i odważna dziewczyna, co prawda popełnia błędy, ale jest jeszcze młoda i poddaje się emocjom. Bardzo ja polubiłam i w napięciu śledziłam jej losy. Ten tom jest przeciwieństwem poprzedniego. W pierwszej część każda nowa wersja Paula przekonywała dziewczynę, że są sobie przeznaczeni. Ten tom wręcz przeciwnie, bo każdy nowy świat w pewnym stopniu ukazywał Paula w gorszym świetle. Sporo to namieszało i niezbyt mnie zachwyciło. Relację Margeurite, Paula i Theo, były irytujące i uważam ten motyw za najsłabszy. 

Wątek wojny o władzę jest jak najbardziej trafiony. Duży nacisk na rodzinę również mnie zadowolił. Tylko wątek miłosny wzbudza moje wątpliwości. Pozytywne uczucia zacierają się przez wydarzenia z tej części. Jestem ciekawa jak potoczy się sprawa Margeurite i Paula, lecz mogę być nieobiektywna, gdyż tego chłopaka szczerze polubiłam i będę mu kibicować do samego końca, bez względu na to, co wywiną jego inne wersje. Brzmi to chaotycznie, ale książkę czyta się lekko, łatwo odnaleźć się w toczących wydarzeniach i nawet początek oraz liczne wspomnienia bohaterki tego nie zmieniły.


„Dziesięć tysięcy słońc nad tobą” to oryginalna powieść dla młodzieży, a wizja świata zaskoczy niejednego czytelnika. Powieść jest naładowana emocjami, intrygami oraz miłością, więc jeśli lubicie lekkie, a przy tym niesztampowe lektury, to ta seria jest pozycją obowiązkową! Polecam 6/10!

Dziękuję! 
Wydawnictwo Jaguar

wtorek, 10 października 2017

"Znak kości" Patricia Briggs - recenzja

Mercedes Thompson jest mechanikiem i zmiennokształtną, która ma przedziwny talent do ładowania się w kłopoty. Wampiry pałają żądzą zemsty, za to, co zrobiła, a Stefan nieoczekiwanie ląduję w jej salonie, tylko jest w tak złym stanie, że trudno go rozpoznać. Dodatkowo Mercy zacieśnia więzi ze stadem wilkołaków, a dawna znajoma prosi ją o pomoc. Czy i tym razem Mercedes wyjdzie cało z opresji?

„Znak kości” to najlepsza część, jak dotąd, i jestem nią szczerze zachwycona! Akcja od pierwszej strony pędzi, a ja całkowicie przepadłam. Autorka lubi powoli wprowadzać czytelnika w sprawy, jednak ten tom jest inny i na pewno jest to pozytywna zmiana.

Mercedes jest twardą kobietą, lecz w poprzedniej części została bardzo skrzywdzona i teraz walczy z atakami paniki oraz stara się powrócić do formy. Ukojenie daję jej związek z Adamem, miejscowym alfą. Watek miłosny jest bardzo dobrze prowadzony. Męscy czytelnicy nie będą się irytować z powodu westchnień zakochanej bohaterki, bo zwyczajnie ich nie ma. Miłość jest ważna na tyle, by i kobiecy fani byli usatysfakcjonowani, jednak nie ma tu przesady. Autora przede wszystkim skupia się na przygodach Mercy i wątku przewodnim, czyli sprawie, którą kobieta musi rozwiązać.

Seria o Mercedes Thompson to przednie Urban Fantasy i wszystko podoba mi się w tych książkach. Świat przedstawiony jest tym, co uwielbiam w tym gatunku. Wampiry, wilkołaki i nieludzie istnieją i są zaskakującymi postaciami. Główna bohaterka jest twarda i nie daje sobie w kasze dmuchać, dodatkowo zna swoje słabości i nie wychodzi na niepokonanego herosa. Wątki kryminalne są świetnym dodatkiem, a relacje damsko-męskie dodają lekkości. Seria idealna dla każdego fana gatunku!

Autorka pisze lekko, a ponieważ jest to literatura rozrywkowa, korzystnie wpływa to na odbiór całej powieści. Czerpałam prawdziwą przyjemność z lektury i nie mogę doczekać się kolejnego tomu.


„Znak kości” jest jeszcze lepszy niż poprzednie książki i wzmaga apetyt! Mercy nie pozwala nudzić się czytelnikowi! Uwielbiam ją i mogłabym czytać o jej przygodach bez najdrobniejszej przerwy. Szybka akcja, namiętność, nieoczekiwane znajomości i niebezpieczeństwo wiszące w powietrzy, to prawdziwa mieszanka wybuchowa.  Polecam! 8/10

Patronat 

niedziela, 8 października 2017

"Silmarillion. Wersja ilustrowana" J.R.R. Tolkien - recenzja

Nowe wydanie „Silmarillionu” skłoniło mnie do tego, by posmakować prozy Tolkiena. Jestem kompletnym laikiem i nie czytałam jeszcze żadnej z książek autora. Podobno tę książkę należy czytać przez sławną trylogią, gdyż opowiada ona historię Pierwszej Ery Świata, czyli Dawnych Dniach, poprzedzających epokę przed wydarzeniami w Władcy Pierścienia. Ja mam mieszane uczucia, bo gdybym znała, choć w znikomym stopniu ten złożony świat, to łatwiej byłoby mi się odnaleźć w tej powieści.

Piekielnie trudna lektura wymagająca skupienia. Nie jest to zła książka, wręcz przeciwnie, ponieważ określenie GENIALNA lepiej do niej pasuje. Jak to bywa z geniuszami, ich wiedza jest tak wielka, że zwykły laik może wszystkiego nie zrozumieć. Bardzo duża ilość imion, miejsc, krain i ras. „Silmarillion” to prawdziwa skarbnica wiedzy, to nie jest książka, a biblia lub encyklopedia Tolkienowskiego świata.

Autor w tym zbiorze opowiadań nakreślił początki świata i pokazał, jakie wydarzenia miały miejsce sporo przed Władcą Pierścienia. Mnogość mitów i legend zachwycają drobiazgowością. To, co z jednej strony jest przerażające, z drugiej zdumiewa perfekcją. Autor zaplanował swój świat w najdrobniejszym szczególe i mam wrażenie, że najdrobniejsze źdźbło trawy nie ośmieliłby się zadrżeć na wietrze bez zgody autora.

Autor ma doskonały styl, który szlifował przez lata i jest to wyczuwalne. Pisze z polotem! Książka napisana niemal ciągiem, a dialogi pojawiały się sporadycznie, co trochę mi ciążyło, gdyż lubię interakcję między bohaterami, a tutaj głównie byłam zafascynowana złożonością świata przedstawionego, a z bohaterami nie nawiązałam więzi.  Przyczyną tego były zbyt krótkie opowiadania, i było ich za wiele.

„Silmarillion” to spora cegiełka, która prezentuje się przepięknie! Twarda okładka i ten wyróżniający się grzbiet, zauroczą każdą okładkową srokę! Jest to już kolejne wydanie, do tego ilustrowane. Ted Nasmith jest zagorzałym fanem Tolkiena i z zapałem ilustruje Śródziemie. Jego prace są barwne, szczegółowe, ułatwiają wyobrażenie sobie bohaterów. Pan Nasmith tchnął życie w te lustrację i każdą prace szczegółowo oglądałam i analizowałam. Sporym ułatwieniem jest indeks, który ma blisko pięćdziesiąt stron. Już sam ten fakt ukazuję ogrom tej pozycji, a i tak w tym słowniczku nie zostały ujęte wszystkie nazwy.



J. R. R. Tolkien to geniusz, który na wieki wpisała się w kanon literatury fantastycznej. Jest perfekcjonistą w tym, co robi i mogę się tylko zachwycać jego dziełem. Trudna? Jak dla mnie tak, chwilami nudna, jednak tych porywających momentów było więcej. Zachwycające ilustrację, również pozytywnie wpływają na odbiór całej powieści. Niecierpliwie wyczekuję nowego wydania Władcy Pierścieni, by ponownie wkroczyć do tego świata i lepiej poznać bohaterów. Książka bez wątpienia należy do tych, do których można wracać i za każdym razem odkrywać coś nowego! 8/10!

Dziękuję! 

czwartek, 5 października 2017

"Pochodnia w mroku" Sabaa Tahir - recenzja

„Pochodnia w mroku” to drugi tom serii, która szturmem wdarła się do mojego serca i zrobiła tam prawdziwe pobojowisko. Już sporo czasu minęło od mojego pierwszego spotkania z bohaterami i niestety upływ czasu zatarł wszystkie pozytywne uczucia. Dopiero teraz, już sporo po premierze, nie mogę sobie wybaczyć, że tak długo zwlekałam z lekturą, bo od pierwszych stron poczułam tę magię, która mnie zachwyciła w pierwszym tomie!

Sabaa Tahir stworzyła świat, w którym bezwzględne Imperium sprawuję władze nad mniejszymi plemionami. Najbardziej dotkniętą społecznością są Scholarzy. Wojny, dyskryminacja, przemoc, zabójstwa i bestialskie więzienia. To wszystko czeka na Scholarów i inne plemiona.

Rzeczywistość wykreowana przez autorkę jest przytłaczająca. Ogrom przemocy chwilami jest przesadzony. Zbyt dużo zabójstw, by na chłodno przyjąć taki obrót spraw. Niektóre decyzję bohaterów również budzą wątpliwości. Może nie jest to książka idealna, bo cały czas się zastanawiam, skąd Laia wzięła zioła w tej zatęchłej piwnicy, by na szybko przyrządzić ziółka potrzebne w tej właśnie chwili. Te kilka minusików jestem w stanie wybaczyć, bo cała reszta jest zachwycając.

Elias i Laia to główni bohaterowie, jednak w tym tomie do głosu dochodzi Helena, która zaczęła sprawować nową funkcję i niestety jest zmuszona podejmować trudne decyzję. Wszyscy są ze sobą mocno związani, jednak w pewnym momencie ich drogi się rozłączają.  Nie spodziewałam się, że tak bardzo zżyję się z tą trójką. Elias to dobry i młody mężczyzna, który dorastał w złym środowisku i wyrósł na Maskę, lecz w głębi serca pragnie dobra i ocalenia. Laia jest Scholarską dziewczyną, która przetrwała terror Komendantki i ma w sobie wiele tajemnic, o których pewnie sama nie wie. Co się tyczy Heleny, to nie wiem, czego się po niej spodziewać. Jej droga życiowa nie należy do najłatwiejszych i nie sądziłam, że tak bardzo zaciekawi mnie ta dziewczyna.

Akcja w „Pochodni w mroku” pędzi do przodu! Cała fabuła opiera się na ucieczce Eliasa i Laii. Obije pragną ocalić brata dziewczyny i choć może wydawać się to proste, to cała ich droga jest usiana nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Ciągłe walki nie pozwalają oderwać się od lektury. Napięcie wzrasta wraz z rozwojem wydarzeń. Magia, która w pierwszym tomie była znikoma, tutaj spektakularnie wybucha. Wszystko jest osnute tajemnicą i niezwykłym czarem. Do gry wchodzą Dżiny, a losy Eliasa przyprawiają o zawrót głowy. Całkowite zaskoczenie. Wow!


Całą tę historię spowija mrok i przemoc, lecz pomimo trudnego tematu, to książkę czyta się zadziwiająco lekko. Autorka ma doskonały styl. Opisy są plastyczne, dialogi wartkie, a sami bohaterowie z łatwością wkradają się w łasi czytelnika. Elias, Laia oraz Helena, to idealnie wykreowane postacie. Pełne życia i uczuć. W powieści znajdziecie jeszcze sporo ciekawych bohaterów, a niektóry doprowadzą Was do szały!


„Pochodnia w mroku” to doskonała kontynuacja znakomitej serii. Mam wrażenie, że książka jest niedoceniana u nas, a szkoda. Autorka stworzyła mocny i zdumiewający świat, w którym przetrwają najsilniejsi. Polecam całym sercem i czekam na ciąg dalszy, bo autorka ma talent do kończenia książek w najmniej oczekiwanym momencie!  Ja muszę przeczytać trzeci tom!!!! 9/10

Dziękuję!

wtorek, 3 października 2017

"Szamańskie tango" Aneta Jadowska - recenzja

Szamańska seria to wyśmienity cykl Urban Fantasy, który zadowoli najbardziej wytrawnego fana tego gatunku, a „Szamańskie tango” jest tylko potwierdzeniem wyjątkowości i oryginalności przygód Witkaca!

Witkac nieubłaganie zbliża się do czterdziestki, a w jego życiu prawdziwa rewolucja. Wraca miłość sprzed lat i to nie sama, a z dzieckiem, o którym nie miał pojęcia. Teraz stara się nadrobić stracony czas i nawiązać więź z córką, lecz bycie rodzicem to wymagające wielkich pokładów cierpliwości zajęcie. Kiedy Wiktoria zaczyna zachowywać się podejrzanie, szybko okazuję się, że jej życie jest w niebezpieczeństwie, by ocalić córkę, Witkac wyrusza w podróż, która na zawsze odmieni jego losy. Ale to nie jedyne problemy mężczyzny, bo praca w policji stoi pod znakiem zapytania, a Sęp, jak to on tylko potrafi, zaskakuję w najmniej oczekiwanych momentach.

Autorka ma świetny styl. Nie stroni od dosadnego słownictwa, a ostre potyczki słowne jak zawsze wzbudzają mój entuzjazm. Ten tom jest jeszcze lepszy od pierwszej części, a akcja pędzi do przodu. W tej książce nie ma miejsca na nudę. Nieustannie coś się dzieję i chwilami współczułam głównemu bohaterowi tej ciągłej bieganiny i presji.

Bohaterowie to mieszanka wybuchowa. Witkaca dosłownie uwielbiam, właściwie trudno go nie lubić, bo przecież jest obdarzony urokiem, któremu trudno się oprzeć. Wiktoria to typowa nastolatka. Irytuje chwilami, ale ma niespełna piętnaście lat, więc większość błędów puściłam jej płazem. Autorce udało się pokazać podobieństwo ojca i córki i mam tu na myśli ich charaktery! Kurczaczek jest zdolna i posiada wielką moc, co może przerazić dorosłego, a co dopiero nastolatkę? Ale ona jest silna i potrafi zawalczyć o swoje! Sęp w tej części jest ważną postacią i momentami naprawdę zaskakuję, te chwile poddają w wątpliwość jego wcześniejsze zachowanie i jego obecność umilała mi czytanie.

Świat przedstawiony jest ciekawy i taki obraz rzeczywistości bardzo mi się podoba. Magia zmieszana z codziennością jest moją ulubioną mieszanką, dlatego zaczytałam się w tej książce bez pamięci. Ilustracje w książce, to świetny pomysł, który pozwala jeszcze bardziej zżyć się z bohaterami.



Czekam na ciąg dalszy, bo uwielbiam bohaterów i ich magiczne perypetie. „Szamańskie tango” to nie tylko dobra fantastyka, to jedna z najlepszych książek naszych rodzimych autorów w tym gatunku. Dobrze napisana, wciągająca, zwroty akcji są nieprzewidywalne, a bohaterowie potrafią namieszać. Jak najbardziej polecam! 7/10!






Patronat: