Anne i Marco są zgranym małżeństwem. Mają wszystko, dom,
rodzinę i interesującą prace. Jednak, kiedy spędzają wieczór u sąsiadów, a ich
malutka córeczka znika, okazuję się, że nie wszystko jest tak piękne, na jakie
wygląda. Detektyw Rasbach robi wszystko, by odnaleźć dziewczynkę, lecz sprawa
jawi się w ponurych barwach, a wszystkie podejrzenia padają na rodziców. Co
stało się z Corą i czy jest szansa, by dziecko jednak żyło?
Pomysł na fabułę nie jest zbyt oryginalny, ale od pierwszej
strony całkowicie zatraciłam się w tej książce. „Para zza ściany” napisana jest
tak lekkim i przyjemnym językiem, że dosłownie płynęłam i nie pamiętam, kiedy
ostatnio przeczytałam tak szybko książkę. Nie wiem jak autorka to zrobiła, ale
spijałam każde słowo i upajałam się nim. Byłam szczerze zaskoczona, tym
bardziej, że zazwyczaj sięgam po inne gatunki, jednak opis miał coś w sobie i
cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę.
Historia, można powiedzieć, z życia wzięta, lecz została
troszkę podrasowana. Anne i Marco, pomimo rażącego błędu, który popełnili, są
całkiem przyzwoitymi ludźmi. Nie udało mi się nawiązać bliższej więzi z żadnym
z bohaterów, być może, dlatego że nie potrafiłam im zaufać. Mały wyjątek
stanowi Anne, matka cierpiąca na depresję poporodową, która jest lekko
rozchwiana emocjonalnie, lecz z pewnością darzy uczuciem swoją malutką
córeczkę. Nie chce zgłębiać charakterów tej dwójki oraz postaci drugoplanowych,
by nic wam nie sugerować. Cała przyjemność polega na poznawaniu ich stopniowo i
krok, po kroku odkrywaniu prawdy.
Akcja toczy się na przestrzeni kilku dni i jest niezwykle
szybka, a do tego kompletnie nieprzewidywalna, ale tylko do pewnego momentu. Z
pewnością wielki plus dla narratora, który odwali tu kawał dobrej roboty.
Zdradza myśli i czyny bohaterów, które są tajemnicą dla innych postaci.
Lawiruje między bohaterami i sama zwątpiłam w swoje przypuszczenia. Jak się
okazało, każdy posiada jakieś sekrety, które stopniowo i w przemyślany sposób są
ujawniane. Kiedy cała sprawa zaczęła powoli się wyjaśniać, a ja obrałam na cel
głównego podejrzanego i do tego słusznie, nie straciłam zainteresowania
lekturą. Nadal czytałam z wielkim zapałem, bo pomimo ciężkiego tematu, książka
jest lekka w odbiorze. Najwięcej pesymizmu wprowadza cyniczny, lecz poczciwy
detektyw. Tak naprawdę liczyłam na więcej przemocy i dramatu, czuję z tego
powodu mały niedosyt.
Jest to thriller z elementy kryminału i
obyczajówki. Taki miszmasz wypadł bardzo dobrze. Chyba bardziej skupiłam się na
tych szokujących sekrecikach, które wszyscy chcieli ukryć, oraz na
stanie psychicznym Anne, niż na samej dziewczynce. To dialogi i pełne napięcia
przesłuchania tak mnie zafascynowały. Z pozoru sztywne i oficjalne rozmowy
ujawniają więcej niż pogadanki „od serca”. Każda zmiana zachowania oraz tiki
nerwowe, rzucają się w oczy i nasuwają pytania i wątpliwości.
„Para zza ściany” to dobra i wciągająca lektura, która
nieoczekiwanie zapewniła mi wieczór pełen wrażeń. Zakończenie pozostawiło mnie w
skrajnym osłupieniu i nie wiem, czy mam śmiać się, płakać, czy też dokonać
zbrodni na tej książce. Polecam! 5-/6
Dziękuję!
Premiera: 24.10.2016!
Książka zaciekawiła, mogłabym się po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńSuper bo tutaj choc moge udzielić pozytywnej opini gdyż na fb nie moge dodawać komentarzy ktos życzliwy mnie zablokował wspanile opisane chętnie bym przeczytała całość piekna widać ksiazka
OdpowiedzUsuńOkładka od razu nasuwa na myśl thriller. Bardzo chętnie przeczytam, bo bardzo mnie zaciekawiłaś - bohaterami, szybką akcją i trochę tym "podrasowaniem" :)
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńBardzo intryguje mnie ta historia i nie mogę doczekać się, aż w końcu odkryję, czytając tę książkę, co się stało.
OdpowiedzUsuńdo odkrycia jest duuuuużo :0
UsuńCzuję się naprawdę zaintrygowana! Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńWymieszanie gatunkowe bardzo mnie kusi. :) Dobrze by było spróbować czegoś nowego.
OdpowiedzUsuń