Sawyer Walls, jest przedsiębiorcą i planuje otwarcie sieci hoteli
„IDEAŁ”, w tym celu nawiązuję współprace z cukiernią La Dolce Famiglia. Piękna,
lecz chłodna Pani Prezes ulegnie zdeterminowanemu Sawyerowi, lecz nie z powodu
seksu postanowią się związać. Małżeństwo zostaje na nich wymuszone i para
dopracowuje korzystną fuzje, która połączy obie firmy. Julietta i Sawyer szybko
się przekonają, że nie jest prosto żyć wedle ustalonych reguł.
Julietta jest już dorosłą kobietą, lecz nigdy nie zaznała
spełnienia w seksie. Fakt ten sprawił, że stała się oziębła i nie szukała
kochanka, aż do momentu spotkania Sawyera. Mężczyzna udowodnił swoje
umiejętności i spełnił jej marzenie o orgazmie. Relacja ta początkowo opierała
się na namiętności i pierwotnej żądzy. Szybko się okazało, że Julietta pragnie więcej, ale Sawyer nękany trudną
i bolesną przeszłością boi się zaangażować. Julietta pomimo swojego zimnego podejścia
do sprawy jest w głębi serca zranioną kobietą i miło było oglądać jak jej
wizerunek się ociepla. Jeśli chodzi o Sawyera, muszę powiedzieć, że najbardziej
podoba mi się relacja między nim a Wolfem. Przygarnął poranionego chłopaka i
otoczył opieką, czym zyskał dodatkowe punkty. Moja początkowa sympatia względem
Sawyera osłabła pod koniec lektury, ponieważ mężczyzna wykazał brak jakiejkolwiek
walki o miłość ora z wiary w siebie.
Jestem zachwycona, że nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia.
Zaczęło się od seksu, przez trudne próby poznania się lepiej, aż w końcu zaiskrzyło.
Bohaterowie nie wzdychają do siebie i właśnie, dlatego tak dokładnie widać każde
głębsze uczucie między nimi, każdo oznaka czułości jest zauważalna.
Książka jest napisana prostym językiem a autorka ma lekkie pióro,
co łatwo dostrzec, ponieważ czyta się szybko. „Małżeńska fuzja” to czwarta
część serii „Małżeństwo z milionerem” Pani Jennifer Probst. Jeśli nie
czytaliście poprzednich książek, bez obawy, w tej odnajdziecie się bez problemu.
Lektura ma odrębną fabułę i nieznajomość serii nie jest konieczna.
„Małżeńska fuzja” jest pełna powtórzeń. Szczególnie nużyło mnie
wracanie do przeszłości Sawyera. Bity, głodzony uciekł z rodziny zastępczej,
żeby tego było mało obwinia się o śmierć bliskiej osoby. Nieustanne udręczanie Sawyera było wręcz nudne. Wielokrotnie wraca
do swojej przeszłości używając niemal tych samych opisów. Kolejny minus za brak
napięcia. Skupiamy się głównie na aspekcie uczuciowym bohaterów, lecz nie zauważyłam
punktu kulminacyjnego, jeśli taki był nie wywołał większych wrażeń. Gdzie
niebezpieczeństwo i zaskoczenie? Brak! Książka pod każdym względem
przewidywalna.
Książkę określiłaby mianem sztampowego romansu. Miła w odbiorze,
lecz światem nie wstrząśnie. Lektura bardzo
lekka, nie wymaga głębszych przemyśleń, dlatego „Małżeńska fuzja” jest dobra na
odprężający wieczór. Miło spędziłam czas czytając, jednak po zakończeniu
pozostało wiele zastrzeżeń i sprzecznych uczuć . Wolf jesteś największym atutem
książki i tylko dla ciebie mogę ją polecić.
3/6
Dziękuję!!!
Kusi mnie, tym bardziej, że "Gra o miłość" zrobiła na mnie pozytywne wrażenie
OdpowiedzUsuńSkoro byłaś zadowolona z pierwszej części, ta powinna się zadowolić :)
UsuńTakie ksiązki nie są w moim stylu. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuń