poniedziałek, 30 września 2013

"Alchemia milości" Eve Edwards- recenzja


Wydawnictwo Egmont po raz kolejny serwuje nam powieść historyczną, tym razem w wykonaniu pani Eve Edwards, której twórczość została z wielkim zainteresowaniem przyjęta w innych krajach, dlatego bardzo się cieszę, że i my mamy okazję cieszyć się jej wybitnym talentem.

Młodziutka Elli- Eleanor Rodriguez jest córką hiszpańskiej hrabiny i angielskiego alchemika. Dziewczyna wraz z ojcem- Arturem Huttonem tułają się po XVI wiecznej Anglii w celu szerzenia nauk alchemicznych. Ich pobyt na dworze rodziny Laceyów doprowadził jego mieszkańców do bankructwa, dlatego po śmierci głowy rodu i objęciu rządów przez jego syna Willa, Elli wraz z ojcem zostają wygnani. Kilka lat później młody dziedzic wyrusza na dwór królewski w celu znalezienia zamożnej małżonki, która wyprowadzi rodzinę Lacey z długów. Plan Willa zostaje zachwiany w momencie poznania pięknej dziewczyny, czy fakt, że ojciec tej piękności zrujnował majątek jego rodziny zmieni uczucia, które z każdą chwilą stają się silniejsze?

Z powieściami historycznymi mam mały problem, ciężko mi się przenieść do czasów z przed wieków i odnaleźć w nowym otoczeniu. Tym razem wyjątkowo szybko poddałam się klimatowi powieści ,zapewne dzięki biegłemu stylowi pani Eve Edwards. Plastyczne opisy otoczenia, postaci oraz wydarzeń pochłaniają czytelnika. Bohaterowie są świetnie wykreowani, każdy wybija się charakterem i silną osobowością. Każda postać wkraczająca na scenę wybijała się na tyle mocno, że z łatwością można ją sobie wyobrazić. Oczywiście nie wszyscy bohaterowie są krystaliczni, jest wręcz przeciwnie, ich wady i popełniane błędy urealniają je. Co prawda to Elli i Will są głównymi bohaterami, wokół których toczy się akcja, ale inni bohaterowie również mnie zainteresowali.

„Alchemia miłości” okazała się bardzo przyjemną lekturą. Tytuł świetnie pasuję nie tylko ze względu na profesje Artura Huttona ale i na nie wytłumaczalne tajniki miłości. Być może jestem kapryśna, tym bardziej, że książka ma wiele zalet, które zresztą podkreśliłam, powiem szczerze, że czegoś mi brakowała-, czego? Sama nie wiem. Pomimo tego małego minusika książkę odebrałam bardzo pozytywnie i po następną część sięgnę. Polecam wszystkim, którzy lubią takie klimaty.

4+/6

Bardzo dziękuje !