czwartek, 27 lutego 2020

"My dilemma is you" tom 2 - Cristina Chiperi -RECENZJA


Cristina i Cameron po powrocie z Los Angeles, muszą zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów. Cam wyszedł z całej sprawy bez szwanku, jednak dziewczyna musi odsiedzieć swoją karę w areszcie domowym. Powrót do normalności, to zderzenie nie tylko z przyjaciółmi, ale i z bezwzględną Susan, która mąci i prowokuję, lecz nie to jest najgorsze. Tajemnice nawarstwiają się, coś zagraża Cris, a Cam zaczyna być jeszcze bardziej tajemniczy niż dotychczas. Co wydarzyło się kilka miesięcy temu? I co z tym wszystkim ma wspólnego Cris?
Drugi tom włoskiej serii, w rytmie hitu My Dilemma Seleny Gomez, okazał się całkiem doby, nawet lepszy od pierwszej części. Duży plus dla wątku kryminalnego, choć nie wiem, czy tak można go określić. Ogólnie chodzi o tajemniczą śmierć dawnej znajomej Cama, a to zdarzenie to niemal temat tabu w szkole, co dodatkowo nie daje spokoju głównej bohaterce. Muszę przyznać, że sama chciałam poznać prawdę i doszukiwałam się podejrzanych zachować w każdym bohaterze. Jak się okazało, moja paranoja nie była taka nieuzasadniona, bo szybko przekonałam się, że każdy w tej książce ma swoje tajemnice i często zachowuję się, w co najmniej nieracjonalny i podejrzany sposób.
Jest to książka dla młodzieży, bohaterowie mają po 16-18 lat i zachowują się odpowiednio do swojego wieku, czyli nie są na siłę dojrzali, a wręcz przeciwnie. Często się kłócą, wybuchają złością, ulegają chwili i namiętności.
Relacja Cama i Cris jest naprawdę burzliwa. Od pierwszej części miałam nadziej, że w końcu uda im się stworzyć jakąś stabilną relację, jednak ta książka jest pełna kłótni, zazdrości i ciągłych rozstań i powrotów do siebie. Cris można zarzucić tylko lojalność i dobre serce, ale Cameron strasznie mnie irytował. Zachowywał się dziwnie i zazdrość z piwnością mu nie pasuję. Ich związek w pewien sposób fascynuję, bo śledzi się go z zapartym tchem, ale też jest on denerwujący i czasami bezradnie rozkładałam ręce.

W książce brakuję spokoju i chwili wytchnienia. Cały czas coś się dzieję. Afera goni aferę, a nieoczekiwane zwroty akcji szokują. Szczególnie bohaterowie zaskakują i dopiero pod koniec wszystko nabiera sensu.
Może nie jest to idealna powieść, ale z pewnością spodoba się młodym czytelniczkom. Jest to książka o dorastaniu, szkolnych perypetiach i domowych problemach. Nie brakuję w niej miłosnych zawirowań i pierwszych rozczarowań. Młodość rządzi się własnymi prawami i tak, bohaterowie popełniają błędy i poddają się emocjom, które czasami prowadzą do prawdziwej katastrofy. Nie winie ich za to, ale czasami trzeba zaakceptować ich postępowanie z przymrużeniem oka. Czy Polecam? Młodzieży liczącej na lekką i niewymagającą lekturę, z całą pewnością. Dziewczyny zaczną wzdychać do niejednego męskiego bohatera, bo to trochę takie Beverly Hills z jeszcze większą dawką przewrotnych relacji i niebezpiecznych tajemnic! 6+/10

środa, 19 lutego 2020

"Orzechowa czarownica" Elisa Puricelli Guerra - RECENZJA


Hazel jest sierotą i od lat tuła się po rodzinach zastępczych. Kiedy zamożny architekt z Londynu oferuję jej dom, opiekunowie dziewczynki ochoczo wysyłają ją do nowego miejsca. Rzeczywistość okazuję się nieco inna, bo tajemniczy Pan Grymes wyjechał w podróż, a nad Hazel pieczę sprawuje sekretarka właściciela domu. Nowe miejsce potrafi przytłoczyć, szczególnie tak młodą osobę, jaką jest Hazel. Na szczęście dziewczynka jest pełna energii i kiedy znajduję opuszczony ogród, do którego nikt nie ma kluczy, dostaje niemal obsesji, by poznać jego zakamarki. Czy uda jej się poznać sekrety ogrodu? Co tak naprawdę miało w nim miejsce lata temu? Czy wszyscy są bezpieczni?
Elisa Puricelli Guerra jest znaną mi pisarką i jej książki pozostawiły po sobie bardzo pozytywne wrażenia. Autorka pisze lekko i bardzo dojrzale. Jest to książka dla dzieci i młodszej młodzieży, a jednak mimo swoich lat, cudownie czytało mi się tę książkę i jest to zasługa głównie języka, oraz wątków poruszonych przez autorkę.
Z jednej strony mamy Hazel, która szuka stabilizacji i swojego miejsca w świecie. Nieco buntownicza, z pewnością odważna i pełna dobrej energii, szybko zaskarbiła sobie moją sympatię. Drugim ważnym bohaterem jest Colin, który jest przeciwieństwem Hazel. Cichy, wycofany, zamknięty w sobie i bardzo lojalny względem rodziny. Kocha fizykę i do każdego zagadnienia podchodzi z prawdziwie naukowym zapałem. Oboje przykuwają uwagę i stanowią kwintesencje tej powieści.
Wielki plus za mnogość wątków. Oczywiście motyw ogrodu jest najważniejszy i nieustannie wpływa na przebieg wydarzeń. Ogród jest tajemniczy i wszystko z nim związane jest niejasne i bardzo intrygujące. Autorka nie skupia się tylko na magicznym aspekcie powieści, bo poświęciła dużo uwagi na szkolne i rodzinne perypetie. Porusza problemy, z jakimi muszą mierzyć się dzieci w obliczu choroby rodzica, z samotnością i porzuceniem. Doskonale te sprawy się dopełniają i tworzą spójną całość.  
„Orzechowa czarownica” to idealna powieść dla młodych czytelników, którzy szukają wspaniałej przygody i sporej dawki tajemnic. Akcja jest zawrotna, trzecioosobowy narrator cudownie opowiada historię Hazel i Colina, a dzięki temu czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Bardzo dużo emocji i poruszających zdarzeń. Nawet starszy odbiorca znajdzie w niej coś dla siebie. Jak najbardziej polecam, jest to kolejna piękna książka tej autorki! 8/10

poniedziałek, 10 lutego 2020

"Sztorm i furia" Jennifer L. Armentrout - RECENZJA


Jennifer L. Armentrout to znana i lubiana autorka książek fantasty i New Adult. Ja ją po prostu uwielbiam i żadna jej książka mnie nie rozczarowała. Sięgam po nie w ciemno, bo wiem, że będzie to wyśmienita lektura. Kiedy dorwałam w swoje ręce „Sztorm i furie”, spotkało mnie nie małe zaskoczenie, bo świat przedstawiony w książce jest mi dobrze znany! Tak! Gargulce powracają!
Trinity od lat mieszka w społeczności strażników, co nie jest powszechnym zjawiskiem. Jest tolerowana i ma nielicznych przyjaciół, a Misha jest jej protektorem, z którym łączy ją więź. Kiedy inny klan odwiedza ich i przekazuję niepokojące wieści, dziewczyna jest zaintrygowana, lecz to pewien  strażnik skupił na sobie cała jej uwagę. Irytujący i bardzo uroczy Zayne budzi w Trinity uczucia, których jeszcze nie znała. Ich relacja jest na tyle burzliwa, że rozwija się w dość nieoczekiwanym kierunku i pochłania całą uwagę czytelnika. Kiedy demony najeżdżają społeczność, wszystko się zmienia. Trinity postanawia opuścić bezpieczne mury i choć na zewnątrz zagraża jej wielkie niebezpieczeństwo, bo stanowi łakomy kąsek dla demonów, to jest świadoma, że tylko ona może ocalić przyjaciela, a może i nawet cały świat.
Na pewno warto przeczytać serię Dark Elements, bo jednak w „Sztormie i Furii” dowiadujemy się, jaki finał miała tamta historia, a szkoda sobie popsuć wrażenia. Autora stworzyła świat, w którym żyją demony, a strażnicy – gargulce, chronią ludzi przed nimi. Jednak nie wszystko jest czarnobiałe i wyjątków od reguły jest całkiem dużo. Oczywiście wątek miłosny jest tu istotny i całkowicie wpasował się w moje gusta! Momentami wstrzymywałam oddech podekscytowana i zauroczona.

Akcja od pierwszej strony jest zawrotna, naprawdę dużo się dzieję. Dialogi to prawdziwy majstersztyk, są ogniste, zabawne i co tu dużo mówić, czyta się obłędnie! Kolejny plus dla bohaterów i to nie pierwszoplanowych, a tych, których już poznałam prędzej, czyli Laily i Rotha! Powrócili i choć dużo ich tu nie ma, to jednak fajnie było poznać ich dalsze perypetie.
Jest niebezpieczeństwo, tajemnica, początki romansu i dwójka cudownych postaci. Ona impulsywna, on opanowany. Mieszkanka wybuchowa! Autorka ma cudowny styl. Jej książki po prostu chce się czytać i wracać do nich, a już dawno nie znalazłam takiej, którą chciałabym przeczytać ponownie i to zaraz po zamknięciu ostatniej strony.
„Sztorm i furia” to powieść ognista i pełna emocji! Bawiłam się cudownie i naprawdę nie wiem, jak wytrzymam do premiery drugiej części. Spin Off, który okazał się jeszcze lepszy od pierwszej serii! Jak dla mnie, jest to powieść idealna! Bohaterów pokochałam całym sercem! Wciąga i trudno się oderwać, więc czego chcieć więcej? Polecam! 10/10

wtorek, 4 lutego 2020

"Córka Lasu" Juliet Marillier - RECENZJA


Siedmiorzecze, to miejsce przepiękne, niebezpieczne i pełne tajemnic. Lord Colum strzeże go jak oka w głowie i prowadzi liczne kampanie, by ocalić swoje ziemie przed najeźdźcami zza mórz. Brytowie i Wikingowie stanowią coraz większe zagrożenie, lecz największe niebezpieczeństwo skrywa się za murami twierdzy. Kiedy Colum sprowadza do domu Lady Oonagh, wszystko się zmienia. Pięknej czarodziejce bliżej do wiedźmy, bo jej serce skrywa mroczne pragnienia i zło. Kobieta rzuca zaklęcie na sześciu synów Lorda i tylko Sorcha, siódme dziecko, może ocalić swoją rodzinę.
Powieść oparta jest na baśni o Sześciu Łabędziach, i choć trudno w to uwierzyć, to nigdy jej nie poznałam. Zaległości nadrobiłam dopiero po lekturze „Córki lasu” i bardzo się z tego cieszę, bo dzięki mojej niewiedzy, książka była dla mnie o wiele większym zaskoczeniem. Jest to wersja dla młodzieży i starszych czytelników, bo jest napisana przepięknie.
Autorka wykreowała świat niezwykle kuszący dla czytelnika, w którym magia przeplata się z wojną i życiem codziennym, a widowiskowe krajobrazy i lasy skrywają tajemnice, które pragnie się poznać. Czarowny Lud, cudownie dopełnia ten magiczny obraz, w którym zatonęłam na wiele godzin.
Naprawdę trudno jest być siódmym dzieckiem, tak jak w przypadku Sorchy. Na dziewczynie ciąży klątwa! Jednak bohaterka radzi sobie całkiem dobrze. Pomimo młodego wieku, zna się na ziołach i wywarach, a swoją wiedzę stara się wykorzystywać w dobrych celach. Niestety czasami musi przygotować coś znacznie niebezpieczniejszego. Szybko polubiłam Sorche. Jest odważna, zadziorna i czasami bardzo samotna. Na początku troszkę gubiłam się w tych wszystkich imionach, bo jednak pozostałych sześciu braci też odgrywało znaczące role. Bardzo podoba mi się więź, która łączy całe rodzeństwo. Dbają o siebie. Colum, jako ojciec jest oschły, ale jako władca spisuję się całkiem dobrze i rządzi rozważnie, choć czasami jego poczynania wydają się okrutne.
Akcja toczy się powoli, szczególnie na początku. Sorchę poznajemy, jako małą dziewczynkę, która dorasta. Wydarzenia nabierają tempa po zaręczynach jednego z braci. Magia zaczyna przybierać na sile, a kiedy pojawia się Lady Oonagh, już kompletnie byłam oczarowana. W książce nie podoba mi się tylko jedna rzecz, niestety dość istotna. Opisy są rozległe, a biorąc pod uwagę fakt, że jest to powieść licząca sobie ponad 600 stron, po pewnym czasie może to przeszkadzać.  Dla jednych będzie to problemem, a dla innych nie, więc wszystko zależy od czytelnika.

„Córka lasu” Juliet Marillier to pierwszy tom sagi „Siedmiorzecze”. Autorka zabiera czytelnika w podróż do przepięknej wczesnośredniowiecznej Irlandii! Zapewniam Was, że jest to podróż, w którą warto się wybrać.  Pełna magii, niebezpieczeństwa i klątw, które można pokonać dzięki sprytowi i rozważnemu zawieraniu nowych znajomości, nawet wróg czasami jest większym przyjaciele niż mieszkańcy własnego domu. Czy Sorcha udźwignie brzemię, które na niej ciąży? 7/10!