sobota, 31 marca 2018

Kwiecień 2018: Zapowiedzi / Patronaty

Premiera: 11.04.2018

W towarzystwie zabójców. Tom 1. Zabić Sarai

Sarai miała zaledwie czternaście lat, kiedy matka uciekła z nią do Meksyku, gdzie zamieszkały ze znanym baronem narkotykowym. Z biegiem lat dziewczyna zapomniała, co to znaczy wieść normalne życie, ale nigdy nie porzuciła nadziei, że pewnego dnia ucieknie z miejsca, w którym była przetrzymywana przez ostatnie dziewięć lat.

Victor jest bezlitosnym płatnym mordercą, który – podobnie jak Sarai – znał tylko życie przepełnione śmiercią i przemocą. Kiedy zjawia się w domu brutalnego Javiera, żeby poznać szczegóły zlecenia i odebrać zapłatę, Sarai dostrzega w nim jedyną szansę na odzyskanie wolności. Jednak sprawy przybierają niespodziewany obrót i zamiast dotrzeć bezpieczne do Tucson, Sarai trafia w ręce kolejnego niebezpiecznego mężczyzny.

Mimowolnie zaplątany w ucieczkę, Victor opiera się swojej prymitywnej naturze i postanawia pomóc Sarai. Z czasem rodzi się między nimi wyjątkowa więź, która sprawia, że Victor jest w stanie zrobić wszystko, żeby utrzymać Sarai przy życiu. Jest gotowy postawić na szali nawet relacje z własnym bratem i współpracownikiem, Niklasem, który podobnie jak wszyscy inni pragnie jej śmierci.
Zaufanie, jakie rodzi się pomiędzy nietypową dwójką, coraz bardziej zbliża ich do siebie i tylko podsyca żarzące się uczucie. Jednak bezwzględna natura Victora i jego profesja mogą się okazać niewystarczające, by uratować Sarai. Ostatecznie władza, jaką dziewczyna posiadła nad Victorem, może być tym, co ją zabije.

***

Premiera: 18.04.2018
Po raz pierwszy w Polsce – pełne wydanie Sagi Księżycowej w oryginalnej oprawie graficznej!
Baśniowo-futurystyczna opowieść, w której Czerwony Kapturek spotyka Kopciuszka.
Cinder - bohaterka pierwszego tomu bestsellerowej Sagi Księżycowej powraca i kolejny raz wpada w wielkie kłopoty. Tymczasem po drugiej stronie świata znika babcia Scarlet Benoit. Szybko okazuje się, że Scarlet nie wie o niej wielu rzeczy. Nie wie także o śmiertelnym niebezpieczeństwie, w jakim przeżyła całe swoje życie. A kiedy spotyka Wilka, pięściarza, który może posiadać informacje o miejscu pobytu jej babci, wzbrania się przez zaufaniem mu. Coś ją do niego jednak przyciąga. A jego do niej.
Kiedy Scarlet i Wilk wyjaśniają jedną tajemnicę, natychmiast napotykają na następną, a to prowadzi ich do Cinder. Teraz razem muszą stale być o krok przed Levaną, mściwą królową Księżycowych.
Przygoda trwa w tej świeżej opowieści, łączącej elementy baśni o Kopciuszku i Czerwonym Kapturku.

***

Premiera: 26.04.2018
Pierwszy tom bestsellerowej serii fantasy dla młodzieży!
Życie Piper i jej młodszego brata zmienia się w ciągu jednej nocy. Po tragicznej śmierci ich matki lądują na idyllicznej wyspie pod opieką nieprzyzwoicie bogatej babci, której nigdy wcześniej nie spotkali. Dziewczyna zaczyna się buntować, bo jedyne co można robić w Raven Hollow to zanudzić się na śmierć.
„Biały Kruk  to pierwszy tom serii Raven, w której wątki paranormalne łączą się z romansem i tajemnicami! To idealna propozycja dla fanów książek fantasy, którzy zakochali się historiach takich jak Saga Zmierzch, Akademia Wampirów czy Dary Anioła!”
Kiedy na drodze Piper staje zabójczo przystojny Zane Hunter, okazuje się, że życie na wyspie może być całkiem znośne. Między parą zaczyna iskrzyć, chłopak ma w sobie coś niezwykłego… coś nadprzyrodzonego i śmiertelnie niebezpiecznego. Dlaczego jednak trzyma ją na dystans?
Piper nigdy wcześniej nie zastanawiała się nad przeszłością swojej rodziny i była przekonana, że jest zwykłą nastolatką,. Dlaczego wszyscy w Raven Hollow sprawiają wrażenie, jakby doskonale ją znali i co oznaczają niezwykłe tatuaże, które ożywają na jej oczach?
Kiedy ktoś próbuje zabić dziewczynę, staje się jasne, że ona i jej babcia muszą sobie dużo wyjaśnić. Kim jest Piper? Czym jest Zane? Czy ten cały nadprzyrodzony świat, który znała tylko z filmów może być prawdziwy?

***
Premiera: 18.04.2018
"Perłowa dama" wciągnie cię w świat gwiazd i demonów, cyrkowych sztuczek i miłości. 
Magiczny cyrk powraca. Ciemność znów atakuje. Takiego obrotu wydarzeń nikt się nie spodziewał!
Alicja walczy o przetrwanie w mrocznych podziemiach Hadesu, gdzie brat Hadriana, Tristan, staje się jej jedynym sprzymierzeńcem. Gdy dziewczyna w końcu ucieka, okazuje się to początkiem niebezpiecznych przygód. W nadziei na złamanie klątwy ciążącej nad braćmi, Circus Lumos wyruszają w daleką drogę i odkrywają sekrety potężnych magów. Pomiędzy Alicją i Tristanem nawiązuje się nić sympatii i życie dziewczyny kolejny raz przewróci się do góry nogami.
Jak potoczą się dalej losy cyrku? Co wydarzy się między Alicją a Tristanem? Kim jest tytułowa Perłowa Dama? Sięgnij po książkę i wyrusz w podróż z cyrkową trupą świateł i cieni. 


***
Premiera: 18 kwietnia 2018
Liliana Wilson nie spodziewała się, że jej życie tak bardzo się zmieni, gdy zacznie studia dziennikarskie na uniwersytecie w Los Angeles.
Strasznie tęskni za swoją najlepszą przyjaciółką Rosie, być może na zawsze pogrążoną w śpiączce. Wie jednak, że wyjazd z rodzinnego miasta, z którym wiąże się tyle przytłaczających wspomnień i trudnych relacji, był dla niej jedynym wyjściem. 
 
Zaplanowała sobie jasną i bezpieczną przyszłość – dyplom za kilka lat, a potem podróże po świecie. Jej plany pokrzyżowali jednak nowi współlokatorzy: Evan i Cameron. Pierwszy jest dla niej bratem, którego nigdy nie miała, drugi zaś, zdystansowany i chłodny, budzi w niej uczucia, których sama nie może zrozumieć.
 
Kiedy Lili odkrywa, że ci dwaj regularnie wracają do domu poobijani, czuje narastający niepokój. O co chodzi? Czy to jakieś męskie sprawy honoru? A może mroczne sekrety niegrzecznych chłopców? Jeden z nich niezwykle ją pociąga, ale przecież obiecała sobie, że skupi się wyłącznie na studiach,

Gdy nie można oprzeć się zakazanej miłości, a niechciana przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć, szansa na spokój jest bliska zeru…

***
Nie ma tego dużo, więc może w końcu nadrobię zaległości ;) A Wy na co czekacie w kwietniu? 

wtorek, 27 marca 2018

"Sztylet Ślubny" Aleksandra Ruda - Fragment!



SZTYLET ŚLUBNY
FRAGMENT

Furgon, skrzypiąc pękniętą osią, jechał powoli drogą. Koleiny zarosły świeżą, zieloną trawą i nie było na nich ani jednego śladu kół wozu czy końskich kopyt. Wszędzie dokoła dziewicza przyroda radowała się wiosną, głośno szczebiotały ptaki, całymi stadami zrywające się z gałęzi do lotu.
Nie miałam bladego pojęcia, dokąd jedziemy, tak samo, jak cała reszta naszej drużyny królewskich głosów. Zdaje się, że zabłądziliśmy jeszcze wtedy, gdy nas otruto w mieście, którego burmistrz nie miał ochoty odkrywać przed nami sekretów swoich ksiąg rachunkowych. Nocna, rozpaczliwa ucieczka przed śmiercią w postaci wielkiego stada wilkołaków tylko wszystko pogorszyła.
Wracać też nie mogliśmy, gdyż nad trupami wilkołaków już krążyły worony – ogromne, drapieżne ptaszyska wielkości krowy – należało więc zabierać się jak najdalej, żebyśmy nie zostali ich przekąską.
- Jedziemy naprzód – zdecydował Dranisz po dłuższej chwili studiowania mapy. – A potem się zobaczy, co dalej. Skoro jest droga, to musi nas gdzieś zaprowadzić.
- Ludzka maniera rysowania map pogrąża mnie w jeszcze głębszej depresji – oznajmił Daezael, wzgardliwie tykając palcem jednolitą, zieloną plamę wstydliwie ozdobioną dwiema krzywymi choineczkami. – Jesteśmy gdzieś tutaj, tak? Wszystko jasne! A najważniejsze: jak szczegółowo narysowane!
- Nie wiem, gdzie Jarek skręcił z głównej drogi, kiedy źle się poczuł! – burknął troll. Dwie doby temu burmistrz głównego miasta dominium nie wymyślił nic lepszego, jak tylko dosypać nam trucizny do jedzenia. Wykaraskaliśmy się z opałów jedynie dzięki elfickim medykamentom i sile magii rodu. – I nie wiem, kędy prowadziłeś furgon nocą. Więc skąd mogę wiedzieć, gdzie jesteśmy, skoro tutaj zaznaczona jest tylko główna droga i rzeka na granicy królestwa?!
- A dlaczego nie wzięliście szczegółowej mapy dominium od jego Władcy, Bicza?
U starego, lecz szalenie ambitnego arystokraty gościliśmy niedawno, a Jaromir przyjaźnił się z Tomigostem Biczem, więc w jego zamku mogliśmy otrzymać wszystko, czego tylko zapragnęliśmy.
- Skąd mam wiedzieć?! – ryknął Dranisz, ciskając mapę w głąb furgonu.
Jaromir Wilk po nocnym starciu z wilkołakami pogrążył się w głębokim śnie. Był wyczerpany magicznie, więc dowództwo przejął troll, jako najwyższy stopniem i posiadający doświadczenie bojowe. Pomimo tego, że na wiedzy i doświadczeniu mu nie zbywało, Dranisz nie miał ochoty wydawać rozkazów (w dodatku takiemu obszarpanemu wojsku). Martwił się o przyjaciela i złośliwe przytyki elfa drażniły go bardziej niż zwykle.
- Nie kłóćcie się – poprosiłam. – Wszyscy razem znaleźliśmy się w tej sytuacji i razem będziemy się z niej wyplątywać. Kłótnie tylko wszystko pogorszą.
- Nienawidzę, kiedy jesteś taka – powiedział Daezael. – Zwróćcie mi tę poprzednią Milę! Kiedy jesteś taka spokojna i mówisz oklepane frazesy, mam ochotę cię udusić. Cięciwą od mojego połamanego łuku.
Łuk elfa rzeczywiście ucierpiał podczas starcia z wilkołakami, jednak mnie się wydawało, że najbardziej zaszkodził mu mój upadek w kolczaste krzewy – biedny oręż złagodził obrażenia, ale sam nie przetrwał. Oczywiście rozsądnie to przemilczałam.
- Byłoby ci lżej, gdybym miotała się histerycznie i krzyczała: Aaaaa, zginiemy, zginiemy!? – spytałam, pocierając zadrapania.
Wcześniej jedynie Czestomir Dąb, mój przyjaciel z dzieciństwa, potrafił tak szybko doprowadzić mnie do białej gorączki, jednak teraz zdobył godnego rywala w postaci elfa z depresją. Mimo wszystko szanowałam ich obu jednakowo mocno.
Zamiast odpowiedzieć, Daezael objął głowę rękami i przycisnął twarz do kolan. Pod naciągniętą tkaniną jego koszuli wystąpiły kręgi i żebra. Uzdrowiciel wyglądał na bezbronnego i kruchego, jak nigdy.
Teraz wszyscy moi towarzysze nielekkiej służby w imię królewskich podatków drzemali wewnątrz furgonu, a ja siedziałam na koźle i uważnie wpatrywałam się w drogę, starannie omijając wyboje i jamy. Pojazd napędzała magia, a w obecnej chwili ja byłam jedyną osobą, która mogła go ruszyć z miejsca. Percival uprzedził, że w razie czego furgon nie wytrzyma kolejnej katastrofy, a my zostaniemy na obcym terytorium bez środka transportu i dachu nad głową.
- Posuń się – mruknął ochryple uzdrowiciel za moimi plecami.
Drgnęłam zaskoczona. Pogrążona w myślach nie słyszałam, jak podszedł.
- Napięte nerwy? – zauważył, ciężko przetaczając się nad oparciem ławki i kładąc głowę na mych kolanach.
Daezael wyglądał jeszcze gorzej niż godzinę temu. Skóra mocno opinała kości, policzki zapadły się, a oczy na tle zielonkawej twarzy wydawały się ogromne.
- Co z tobą? Bardzo źle? – zapytałam.
- Głupie pytanie – warknął. – Nie. Czuję się świetnie. Tak dobrze, że na moim ciele niebawem wyrosną kwiaty.
Umierając, elfy zmieniały się w kwietniki, ale z jakiegoś powodu mnie się zawsze wydawało, że na mogile naszego uzdrowiciela wzejdą tylko osty.
- Czemu nic nie robisz? Dlaczego się nie uleczysz? – zaniepokoiłam się. Owszem, Daezael był złośliwym mizantropem, ale przy tym… pierwszą osobą, która stała mi się naprawdę bliska w ciągu ubiegłych dwóch lat, nie licząc niani.
- A co ja mogę zrobić? – wyszeptał, zamykając oczy i wyciągając chude ręce wzdłuż ciała. – Przesadziłem z magią. Najpierw leczyłem was z zatrucia, potem gnałem furgonem, uciekając przed wilkołakami… Nie jestem z żelaza, nie mogę cały czas jechać na stymulatorach. Pozostało mi tylko umrzeć na kolanach pięknej dziewczyny. A skoro pięknej tu nie ma, to muszę się zadowolić tym, co jest.
Nie powiem, by określenie moich kolan, jako najlepszego miejsca do umierania mnie uradowało.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? – spytałam żałośnie.
Elf otworzył jedno oko.
- A co jesteś gotowa zrobić, żeby mnie uratować?
Zastanowiłam się chwilę, ale jednak zdecydowałam.
- Wszystko!
- Wszystko? – powtórzył Daezael podejrzliwie. – Nawet więcej niż dla kapitana?
- Tak – odparłam stanowczo. Wobec Jaromira nie żywiłam żadnych szczególnie ciepłych uczuć, choć rozumiałam, że nie przeżyjemy bez jego dowództwa.
- W takim razie daj mi swojej krwi – zajęczał umierający i szeroko otworzył usta.
Zatrzymałam furgon i wyjęłam z pochwy swój sztylet. Ostatecznie poprzednio zgodziłam się na seans wyższej magii z użyciem mojej krwi, by ocalić kapitana. W czym elf miałby być gorszy?
- Nie – zaprotestował Daezael. – Ja chcę cię ugryźć! Zębami!
- Jesteś elfem czy wampirem? Nie wystarczy ci krew z nacięcia? Musisz gryźć?
- Oczywiście! Zawsze marzyłem, by spróbować, jak to jest, tylko jakoś nie trafiałem na odpowiedni nadgarstek…
- Daezael! – oburzyłam się. Miałam ochotę zrzucić go z kolan. – Wydurniasz się? Potrzebna ci moja krew czy nie?!
- Nie – odparł elf, jakby nigdy nic, objął mnie w talii i przytulił twarz do brzucha. – Mumughmghuymmm…
- Co?
Uzdrowiciel raczył oderwać się ode mnie i wyjaśnić:
- Mówię, że z jakiej racji miałbym się leczyć krwią tobie podobnych? Kompletnie nie znasz się na fizjologii elfów. Po prostu muszę odpocząć.
- Ale dlaczego u mnie na kolanach? Idź do furgonu, połóż się wygodnie i śpij, ile chcesz.
- A wiesz, dlaczego bogaci starcy otaczają się młodymi dziewczętami? Po to, by spijać z nich życiową energię! I ja też będę spijał… Nie kręć się! Oddychaj równo! Stwórz mi normalne, uspokajające warunki dla pełnowartościowej regeneracji.
- I dlatego koniecznie musisz mi dyszeć w brzuch? To łaskocze.
Elf przewrócił się na plecy i w zadumie popatrzył do góry, na mój podbródek, aż przejął mnie dreszcz.
- Powiedz, Mila, kiedy ostatnio oddychał w twój brzuch mężczyzna – tak po prostu, odpoczywając i czerpiąc z tego przyjemność? Nie tęsknisz za tym?
Długo milczałam, wpatrując się w powoli wpełzającą pod koła drogę.
- Skąd tak dużo o mnie wiesz? Przecież nigdy niczego nie opowiadałam o tym, jak żyłam, zanim wstąpiłam na służbę. Dlaczego wydaje mi się, że rozumiesz mnie lepiej, niż ktokolwiek inny?
- Dziecino – odezwał się Daezael pobłażliwie. – Jestem uzdrowicielem. Z racji zawodu powinienem umieć zgadywać, co pacjenci przede mną skrywają. A ty na dodatek jesteś zbyt interesującą zabawką, żeby cię nie obserwować.
- Zabawką?
- No, ewentualnie cennym egzemplarzem w mojej kolekcji ludzkich dziwactw. Wybierz sobie określenie, które bardziej ci się podoba. Oddychaj równo! Czemu serce ci tak wali? Nie zamierzam nikomu zdradzać twoich tajemnic. Przeciwnie, będę z przyjemnością obserwował, jak same wyłażą na wierzch. Ależ będzie ubaw!


poniedziałek, 26 marca 2018

"Magia krwawi" Ilona Andrews - recenzja


„Magia Krwawi” to już czwarty tom niezwykłej serii o Kate Daniels. Cykl ten bez wątpienia jest bestselerem! Jestem zakochana w fantastce, a Urban Fantasy to moja wielka słabość i żaden cykl nie zauroczył mnie tak bardzo jak TEN!

Atlanta jest zagrożona! Tajemniczy morderca w płaszczu pustoszy miasto i sprowadza na jego mieszkańców pradawne zło i plagi. Kate musi rozwikłać zagadkę, a odkrycie tożsamości „Mary” będzie prawdziwym szokiem. Gromada znajduje się na celowniku, co nie ułatwia sprawy, tym bardziej że Curran jest zawzięty i zdeterminowany, a Kate nieuległa. Kto wygra w tej rozgrywce? Miłość, żądza władzy, czy troska o życie pobratymców?  

Już sam początek jest wstrząsający! Pierwsze strony mocno wytrąciły mnie z równowagi i choć dalszy rozwój wypadków był interesujący, to ja kipiałam ze złości i myślałam tylko o Curranie! Mocny i bulwersujący początek, którego nigdy nie zapomnę, szczególnie że emocje długo nie opadały, to z czasem uczucia osłabły i już spokojnie mogłam wciągnąć się w nowe przygody Kate.

Oczywiście spokój nie trwał długo i to z tego powodu tak uwielbiam tę serię. Szybka akcja i liczne walki są niezwykle pochłaniające i trudno oderwać się od lektury. Dla bohaterów jestem coraz bardziej pobłażliwa, a to za sprawą sympatii, która rośnie z każdym kolejnym tomem. Kate, Curran i ich przyjaciele popełnią błędy, czasami zachowują się irracjonalnie, ale jakoś mi to nie przeszkadza i traktuję ich jak rodzinę!

Jeśli nie mieliście okazji poznać tej serii, a lubicie fantastykę w nieco bardziej klasycznym stylu, to warto nadrobić zaległości! TA SERIA JET OBŁĘDNA!  Dużo krwi, walk, wampirów, zmiennokształtnych i istot wszelkiego rodzaju. Świat przedstawiony stanowi idealne tło dla przygód Kate.  Niedaleka przyszłość, która została całkowicie odmieniona przez magię, która walczy z techniką. Tylko jedna może dominować nad światem i jest to świetny pomysł.


Ta część jest kolejnym potwierdzeniem na pomysłowość autorów. Czerpią z mitologii i wierzeń, a rezultat jest naprawdę dobry. Każdy problem, z którym mierzy się główna bohaterka wymaga wiedzy, a analiza poszczególnych etapów śledztwa dostarcza wielu ciekawostek.

Kolejna książka, w której się zakochałam. Seria o Kate nadal zachwyca i nawet upływ czasu jej nie szkodzi. Działa chyba nawet korzystnie, bo lata mijają, a ja nadal uwielbiam bohaterów! Mocna, krwawa i kompletnie nieprzewidywalna, czyli książka idealna! Powieść ocieka magią! Aż ślinka leci na myśl o kolejnej książce! Polecam 8/10!


patronat 

Książka do kupienia TU

czwartek, 22 marca 2018

"Weteran" Katy Regnery - recenzja


Savannah Carmichael buduje karierę i ziszcza najskrytsze marzenia. Jeden nierozsądny wybór, wszystko niszczy. Młoda dziennikarka zaszywa się w rodzinnej mieścinie, by uleczyć dumę i zacząć wszystko od nowa. Nieoczekiwanie dostaję propozycję napisania historii o interesującym człowieku, postanawia spróbować. Asher Lee od ośmiu lat nie opuszcza domu, ponieważ czuję się wyobcowany. Okaleczony weteran stracił wszelką nadzieję i kiedy losy tej dwójki splatają się, poznajemy przepiękną opowieść o walce z własnymi słabościami i szukaniu nadziei!

„Weteran” to przepiękna historia! Jeśli chodzi o romanse, to jestem bardzo wymagająca i krytyczna. Miałam duże oczekiwania i zapewniam, że nie rozczarowałam się!

Savannah jest pracowitą kobietą, która ceni sobie niezależność i karierę. Momentami wydaję się samolubna, jednak po głębszym zastanowieniu, jej postępowanie napawa dumą. Asher, to jedna z moich ulubionych postaci romansowych. Nie mam mu nic do zarzucenia. Fabuła oscyluję wokół historii tej dwójki i poza nimi pojawia się tylko kilku innych bohaterów.

Autorka poruszyła bardzo ważny temat, a mianowicie okaleczeń wojennych i rodzeniu sobie z traumą. Jest to współczesna baśń, dlatego można się domyślić, że Asher pełni tu rolę Bestii i mieszka na wzgórzu. Nowa wizja tej historii mnie oczarowała. Oboje wyjechali z Danvers. Ona za karierą, a Asher za wielkimi ideałami. Wrócili, by lizać rany i są uważani za dziwaków, choć dla mnie to ludzie, którzy walczą o własne marzenia.

„Dwanaście kamieni milowych każdego związku”, to jeden z artykułów, na które natrafia siostra głównej bohaterki i ten temat jest obecny do ostatniej strony. Książkę można podzielić na owe dwanaście etapów i ten pomysł jest cudowny. Czułam miłość wiszącą w powietrzu, delektowałam się rozmowami między bohaterami i z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń.

Autorka ma przyjemny styl i już wiem, że z pewnością sięgnę po kolejne jej książki. Seks również jest obecny w tej powieści, jednak wielki plus za naturalności i czułość! Opisy przyprawiają o szybsze bicie serca, ale nie są tandetne i przerysowane. Akcja jest zawrotna, a dialogi przepełnione emocjami.

Pani Katy Regnery z czułością pisze o bohaterach. Nie tworzy sztuczny, czy tanich scen, by zirytować lub wzbudzić sensacje. Jest to po prostu trudna historia miłosna dwójki zagubionych ludzi, którzy szukają swojego miejsca w życiu i miłości, jednak najważniejsza jest akceptacja siebie samego. Zamykanie się w okowach strachu i odrzucenia, może zrujnować życie, dlatego warto budować swoją pewność siebie i otaczać się ludźmi szczerymi i potrafiącymi wejrzeć poza powierzchowność. I to wszystko znajdziecie w tej książce!

To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam. Piękna i wzruszająca. Delektowałam się każdą stroną i niechętnie wyczekiwałam końca. Czy polecam? Jak najbardziej TAK! 9/10!


Dziękuję! 

Patronat! 


niedziela, 18 marca 2018

"Wiedźma Naczelna" Olga Gromyko - recenzja


„Wiedźma Naczelna” to kolejna dawka wyśmienitego humoru i kontynuacja przygód pewnej wrednej wiedźmy! Jest to również zwieńczenie jej historii, choć wcale nie oznacza to pożegnania z Belorią i jej mieszkańcami. Cały cykl liczy sobie sześć tomów, więc nie ma nad czym płakać! Jeszcze sporo dobrej zabawy przed nami! 

Wolha Redna kocha wiedźmi zawód i w celu poszerzenia wiedzy wyrusza w podróż, by zebrać potrzebne materiały. Choć strach przed ślubem, również motywująco wpłynął na decyzję opuszczenia Dagewy! Przed Wolhą liczne przygody, nieoczekiwane znajomości, krwiożercza pomroka i najemnicy, którzy wykazują wzmożone zainteresowanie wiedźmą, a konkretnie jej głową. Czy i tym razem Wolha wyjdzie cało z opresji?  I najważniejsze pytanie! Co ze ślubem?

Kto jeszcze nie zna tej serii, to wiele stracił i szybko powinien nadrobić zaległości! Olga Gromyko stworzyła niezwykły świat, który w całości mnie pochłonął. Krasnoludy, wampiry, elfy, ludzie i liczna pomroka, tworzą mieszankę wybuchową! A i smoków nie zabraknie. Uwielbiam takie klimaty, lecz nie to cenie sobie w tej serii, a oryginalne pióro autorki i jej poczucie humoru!  

Sarkazm autorka opanowała do perfekcji i umiejętnie nim operuję. W. Redna jest kobietą temperamentną, chwilami złośliwą i wybuchową, ale ma również wielkie i dobre serce. Niezwykle charakterystyczna postać, która z łatwością kształtuje się w umyśle czytelnika i pozostaje tam na długo.  Rzadko trafiam na takie postacie, które bez problemu potrafię sobie wyobrazić i to w najdrobniejszym szczególe. Nawet złośliwe skrzywienie warg znalazło się w tym obrazie. Wiedźma ma cięty język i to w niej uwielbiam! W książce na powrót spotykamy jej przyjaciół. Lenowi również poświęcono więcej uwagi i jakoś taki doroślejszy się wydaję. Czyżby nasz młody władca Dogewy zmężniał? Aż łezka się w oku kręci w dumnym czytelniku, który w całości pokochał tę zgraje porywczych bohaterów.

Książkę czytałam z prawdziwą przyjemnością i jeśli szukacie poważnej literatury, to ten cykl należy omijać. „Kroniki Belorskie” to w całości literatura rozrywkowa, którą należy przyjąć z przymrużeniem oka. Styl autorki jest charakterystyczny, przesiąknięty gwarą i kąśliwymi uwagami. Książka jest przepełniona zjadliwymi komentarzami, lekkim szyderstwem i tak jak prędzej wspomniałam, sarkazmem. Całość jest naprawdę przyjemna w odbiorze. Komizm sytuacji wyciska łzy rozbawienia, a przygody bohaterki porywają. Ten tom można podzielić na trzy osobne historię. Pierwsza jest utrzymana w rycerskich klimatach i Wolha bawi się w detektywa. Druga część jest nico bardziej beztroska i przygodowa. Trzecia, ta najbardziej interesując, to spotkanie starych znajomych i walka ze złem. Wszystkie pozornie odrębne, jednak  łączą się w spójną całość. Finał jest w pełni satysfakcjonujący i przyznaję, że niektóre szczegóły mi umknęły, bo autorka powraca do zdarzeń z poprzednich tomów, więc z pewnością wrócę do tej historii.

„Wiedźma Naczelna” to ognista powieść. Zabawna i świetnie napisana. Wolha Redna jest jedyna w swoim rodzaju i kiedy raz się odwiedzi Belorię, ma się ochotę zgłębić ten magiczny świat. Specyficzny humor wyróżnia tę serię i mogę ją polecić  wszystkim fanom fantastyki. 8/10


Dziękuję! 
Patronat! 

wtorek, 13 marca 2018

"Strange the Dreamer. Marzyciel" Laini Taylor - recenzja


Lazlo Strange jest sierotą i został wychowany przez surowych mnichów, którzy tłamsili w nim marzenia i wyobraźnie. Kiedy zostaje bibliotekarzem, w końcu otrzymuję niepowtarzalną szansę, by odkryć prawdę o mieście Szloch. Zafascynowany owym miejscem, szuka wszystkiego, co pozwoliłoby mu poznać je lepiej. Nigdy nie przypuszczał, że weźmie udział w wyprawie przez pustynie Elmuthaleth, co na zawsze odmieni jego życie i marzenia.

Twórczość Laini Taylor poznałam kilka lat temu i wyczekiwałam kolejnej jej książki. Autorka ma ogromną wyobraźnie i zabiera czytelnika do niezwykłych światów. Tworzy bohaterów tak oryginalnych, że na lata zapadają w pamięci. Piszę piękne bajki dla starszych czytelników, którzy kochają magię i nie boją się marzyć.

„Marzyciel” to powieść niezwykła, która ma wiele plusów, jednak tym razem zacznę od rzeczy, która od pierwszej strony, w dość dużym stopniu, mi przeszkadzały. Powolny rozwój akcji i bardzo długie opisy były męczące i naprawdę dużo czasu zajęło mi, wniknięcie w ten świat. Wiało nudą i brakowało mi dialogów. Całe szczęści, że z czasem jest lepiej i kiedy Lazlo wyrusza w podróż, akcja troszkę przyspiesza i fabuła zagęszcza się, co przyjęłam z ulgą. Jednak nadmiar opisów jest widoczny do ostatniej strony. Przeskoki czasowe i dziwne podziały na części, z czego każda opowiada o czymś nieco innym, jest dezorientujące, jednak całość jest intrygująca i czytałam dalej, mimo że chwilami nie ogarniałam.

Świat wykreowany przez autorkę z pewnością zasługuję na uwagę, jest baśniowo i nieziemsko. Klimat również robi swoje i kiedy już poczułam magię płynącą z tej powieści, to styl autorki mnie oczarował. Czułam piękno biblioteki i potęgę niektórych postaci.

Bohaterowie są świetnie wykreowani, a mam tu na myśli złożoność ich osobowości i różnorodność charakterów. Każdy z nich ma jakąś historię, która ich ukształtowała. Lazlo jest sympatyczny i ma wielką, przepiękną wyobraźnie. Okładka jest idealna, bo niebieski ma tu istotne znaczenie. Pojawiają się niebiescy ludzi i ćmy, a do tego dzieci bogów.  Nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo ta książka jest niezwykła i co najważniejsze, oryginalna w każdym calu. „Marzycielem” trzeba się delektować i pomimo początkowej trudności z wciągnięciem się w fabułę, to w pewnej chwili zrozumiała, że naprawdę trudno oderwać się od powieści.

Pięknie napisana książka, która zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po świece surowym i magicznym. Niesztampowa historia z miłością w tle. Jest idealna dla wszystkich marzycieli i dorosłych, którzy lubią zapomnieć o otaczających ich świecie, by znaleźć się w bajce, która jest równie cudowna, co przerażająca. 7/10


Dziękuję! 

środa, 7 marca 2018

"Jej wysokość P." Joanne MacGregor - recenzja [przedpremierowa]

Peyton jest piękną dziewczyną, jednak nie czuję się dobrze we własnej skórze. Nastolatka jest wysoka, o czym rówieśnicy nie pozwalają jej zapomnieć. Pewnego dnia postanawia przejąć zakład, a by wygrać 800 dolarów, musi pójść na trzy randki i bal maturalny z chłopakiem wyższym od siebie! Kiedy poznaje Jaya wszystko się zmienia, bo chłopak spełnia wszystkie kryteria, ale dziewczyna pragnie, by był kimś więcej niż tylko środkiem do celu.

„Jej wysokość P.” zaintrygowała mnie opisem i zapragnęłam poznać główną bohaterkę. Spodziewałam się lekkiej lektury.  Tak! Otrzymałam ją, jednak cała powieść ma głębsze dno i chodzi w tej historii o coś bardziej ważnego i wartościowego.

Peyton na pierwszy rzut oka jest zakompleksioną nastolatką, której doskwiera jej wysoki wzrost. Im bardziej ją poznawałam, tym bardziej rozumiałam jej obawy.  Rówieśniczy od lat dokuczali jej w tym temacie, ale dziewczyna tak naprawdę ma problemy, o których chcę zapomnieć, a by to zrobić, najlepiej skupić się na czymś innym. Autorka porusza istotne kwestię i pod przykrywką wesołości, skupia się na ważnych tematach, które powinny być poruszane w książkach dla młodzieży. Jay jest chłopkiem niemal idealnym, ale mam mu kilka rzeczy za złe i chyba będę swoje żale dusiła w sobie, by nie sypać spoilerami. Pomimo kilku spraw, naprawdę polubiłam tego chłopaka, bo w końcu przyczynił się do wyzwolenia Peyton! Przyjaciółka dziewczyny, jest chyba jedną z moich ulubionych postaci. Prawdziwa kumpea, która mówi szczerze i robi wszystko co może, by pomóc!


Akcja jest zawrotna, co jest wielkim plusem! Peyton chodzi na randki, które potrafią rozbroić czytelnika i wywołać szczere wybuchy śmiechu. Autorka ma cudowny styl. Dialogi są zabawne i co najważniejsze ciekawe. Nie jest to żadne pitu, pitu, a rozmowy mające na celu poznanie się! Sytuacje są komiczne, a bohaterowie pełni zaskoczeń! I pod tą całą wesołością odkryłam piękną i wzruszającą historię dziewczyny borykającej się z problemami rodzinnymi, z niezrozumieniem i odtrąceniem. Jej sytuacja w domu jest naprawdę trudna i wymaga głębszego zastanowienia.

Sam finał tej historii jest nieco wyidealizowany, ale dobrze rokuje na przyszłość i dzięki temu naprawdę miło spędziłam czas z Peyton i jej perypetiami! 

„Jej wysokość P.” to zabawna i pełna emocji powieść, która wywołuje skrajne emocje. Śmiałam się w głos, szczerze rozbawiona i równie gwałtownie płakałam, bo choć powieść jest naprawdę przyjemna, to Peyton nie ma lekko w życiu i trudno obojętne przejść obok tej historii. Piękna powieść o dorastaniu i popełnianych błędach, które potrafią uświadomić, że najprostszą drogą do szczęścia jest akceptacja samego siebie i wytrwałość, która potrafi dokonać cudów. Jak najbardziej polecam! 8/10!

Premiera: 09.03.2018

Dziękuję! 



poniedziałek, 5 marca 2018

"Aż do śmierci" Jennifer L. Armentrout - recenzja


Sasha przeżyła piekło! Uciekła seryjnemu mordercy i by zapomnieć o traumatycznych wspomnieniach, postanawia wyjechać.  Zostawia matkę, przyjaciółkę i chłopaka. Po dziesięciu latach pragnie odzyskać stracony czas i wraca w rodzinne strony. Kiedy w miasteczku zaczynają znikać  kobiety, Sasha wie, że przeszłość o niej nie zapomniała. Kto jest zabójcą? Morderca powstał z martwych? Czy Cole, dawna miłość, zdoła ocalić Sashe?

Jestem wielką fanką Jennifer L. Armentrout! Co dziwne, to poznałam ją dzięki serii wydanej przez Wydawnictwo Amber. „Zaczekaj na mnie” zapoczątkowało wyśmienity cykl, wydany pod pseudonimem J. Lynnn. Dopiero później przeczytałam serię Lux, a muszę powiedzieć, że jestem zakochana w fantastyce! To była obłędna seria, tak samo jak cykl Dark Elements! Tym razem autorka postanowiła zaprezentować się w innym gatunku, a mianowicie w thrillerze!

Książka wciąga od pierwszej strony! Dosłownie! Jeśli tak mają prezentować się książki  z cyklu „Sexy Crime”, to ja chcę wszystkie!

Bohaterów uwielbiam! Zarówno tych dobrych jak i tych zabójczych. Autorka wykreowała bohaterkę, którą należy zrozumieć, tym bardziej, że przeszłość nie była łaskawa i pozostawiła po sobie ślady. Trochę zakompleksiona, ale nieprzerysowana. Zwykła dziewczyna i właśnie dlatego, tak łatwo nawiązać z nią więź.  Cole, to mój faworyt tej powieści, złego słowa o nim nie można powiedzieć, jedyne co nasuwa mi się na jego myśl, to „kocham tego faceta!

Akcja jest szybka, bo ciąg niebezpiecznych zdarzeń rozgrywa się na przestrzeni kilku dni. Dużo tajemnic  i niebezpieczeństwa, ale bliżej tej powieści do romansu i to JAKIEGO! Świetna powieść! Wciąga, zaskakuję i co najważniejsze, to obłędnie się ją czyta. Trudno powiedzieć cokolwiek o tej książce, bo najlepsze jest ta niewiadoma.  Kilka zwrotów akcji mnie zaskoczyło. Policja jest troszkę nieporadna i kilka rzeczy można zakwestionować, ale autorce udało się wywieść mnie w pole. 


Miałam kilka typów odnośne seryjnego zabójcy. Brałam pod uwagę różne możliwości i nawet miałam na celowniku  TEGO  kandydata, jednak autorka nieźle namieszała, za co daję jej wielkiego plusa. Być może fani thrillerów będą mieli więcej obiekcji. Choć dużo śmierci w tej powieść, to czyta się ją bardzo przyjemnie i można się rozmarzyć.  Pojawiło się wiele szczegółów, których nie brałam nawet pod uwagę i to jest wspaniałe. Czekałam na wielki zwrot akcji i doczekałam się go!

„Aż do śmierci” to wyśmienita mieszanka romansu z thrillerem! Jest namiętność i może emocji. Uwierzcie mi, naprawdę trudno oderwać się od lektury! Polecam!!! 8/10


Dziękuję!

sobota, 3 marca 2018

"Zrodzony ze srebra" Patricia Briggs - recenzja


Mercedes Thompson jest twardą babką, lubi swoją prace, przyjaciół i upartego kota, ale nie lubi kłopotów! Sęk w tym, że one lubią Mercy. Teraz Mercedes jest częścią stada, jednak nie wszystkim się to podoba i tylko Adam jest dla niej prawdziwym oparciem. To nie wszystkie problemy kojotki, bo tym razem trafia w sam środek afery nieludzi i to przysporzy jej wielu problemów. Czy uda jej się wyjść bez szwanku z opresji?

Seria o Mercedes Thompson nie jest cyklem najwyższych lotów, ale jest to kawał dobrej literatury rozrywkowej. Urban Fantasy to mój ulubiony gatunek i każde ponowne spotkanie z Mercedes jest dla mnie prawdziwą przyjemnością.

Autorka pokazała wizję świata, w której ludzkość wie o istnieniu wilkołaków i niektórych nieludzi. Poszczególni zmiennokształtni ujawniają się. Jedni ich akceptują, a inni nienawidzą. Mercy jest kojotem i posiada kilka umiejętności, które nie raz ratują ją z opresji. Jest ona niezależną kobietą, ale od jakiegoś czasu jej relacje z Alfą miejscowego stada wilkołaków nabierały rumieńców, by ostatecznie wybuchnąć. Wątek miłosny jest, lecz nie dominuję i stanowi raczej dodatek.

Nieludzie są potężni i bardzo niebezpieczni. Trzeba uważać na słowa i choć te istoty nie potrafią kłamać, to w naginaniu prawdy są prawdziwymi mistrzami. Temat pewnej książki, który został poruszony w poprzednich tomach powraca i to właśnie główna bohaterka musi uporać się z problemem. Prywatne śledztwo prowadzone przez Mercy jest głównym wątkiem. Dużo zagadek, tajemnic i intryg.


Tym razem jestem nieco rozczarowana. W poprzednich tomach doceniałam Mercedes za odwagę i lojalność. Dla przyjaciół zrobi wszystko. Nigdy nie udawała niepokonanego herosa i choć ma pewne zdolności, to często trzeba było ją ratować. W tej części zabrakło mi siły Mercedes. Momentami chciałam by wybuchła, by mogła ocalić siebie. Mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze pokaże, na co ją stać. Samuel potrafi być irytujący, jednak w tym tomie bardzo go polubiłam. Samuel, jako wilk jest naprawdę sympatyczny. Adam? Ja to Adam, jest potężny i impulsywny, jednak i tak go uwielbiam. Ben intryguje mnie najbardziej i jestem ciekawa jak dalej potoczy się jego życie.

„Zrodzony ze srebra” to świetna kontynuacja, a poziom nie spada. Powieść czyta się szybko i z prawdziwą przyjemnością. Lekka i idealna na wieczór. Uwielbiam świat wilków i wampirów, więc ten cyk jest dla mnie idealny, a przy tym nie wieje nudą i schematami.  Jak najbardziej polecam. 7/10 ! 

Książka pod patronatem!