poniedziałek, 30 grudnia 2019

"Królowa niczego" Holly Black - Recenzja [PRZEDPREMIEROWA]


„Królowa Niczego” to finałowy tom, o Krainie Elfów i ludziach, którzy w przedziwny sposób potrafili się w niej odnaleźć, co z pewnością nie było łatwym zadaniem. Jest to miejsce niebezpieczne i okrutne, ale też pełne uciech i zabawy. Kraina jak z bajki jest miejscem intryg i nieustannych walk o władze. Kto zdobędzie Koronę Krwi i zapanuję nad przepięknym Elysum?
Po dramatycznych wydarzeniach mających miejsce w poprzednim tomie, naprawdę trudno było mi wytrzymać do premiery „Królowej Niczego” i to za sprawą pewnego nieokrzesanego księcia i jego wyborów.
Autorka stworzyła świat z pozoru prosty, bo to tylko Kraina Elfów, ale jest to miejsce barwne i kuszące. Duży plus dla bohaterów, bo to oni sprawiają, że ta seria jest wyjątkowa. Nie są to postacie proste, lecz ich charaktery są złożone, a każda decyzja podszyta jest motywami, których złożoność przyprawia o zawrót głowy. Chyba tylko Madoka łatwo sklasyfikować i w pewnym stopniu przewidzieć jego postępowanie. Jude jest zdeterminowana, ambitna i wcale nie ukrawa, że nie jest idealna, a Kraina Elfów bezpowrotnie ją zmieniła i zasiała w niej ziarno mroku. Jest narratorką i spisała się w tej roli świetnie. Cardan i pozostali mieszkańcy Dworów są skomplikowanymi bohaterami. Czasami trudno zrozumieć ich decyzje, a liczne intrygi i ich zawiłe mówienie prawdy, jeszcze bardziej zagęszczają fabułę.
„Królowa Niczego” zaczyna się bardzo dobrze i żałuję, że tak mało akcji toczy się w ludzkim świecie, bo naprawdę dobrze się czytało o poczynanych Jude oraz z pozoru normalnym życiu Dęba i Vivi. Kiedy w mieście zjawia się Taryn i prosi Jude o pomoc, dziewczyna bez zastanowienia porzuca żucie na ziemi i wraca do Elysum. Niestety spodziewałam się wielkiego WOW, a ponowne spotkanie z tym światem mnie nie oczarowało, na szczęście nie trwało to długo. Po kilku, nieco nużących rozdziałach, dostałam to, na co tak długo czekałam, czyli Darena! Od tego momentu akcja nabiera tempa i pędzi do przodu.   W końcu zapadają ważne decyzje, a poprzednie zaczynają nabierać sensu.
Ten cykl jest specyficzny, bo autorka nie stroni od przemocy i często zaskakuję wyborami bohaterów. Ciężko czasami je zaakceptować i w pełni zaufać bohaterom, bo ja z niektórymi miałam problem i moje uczucia często się zmieniały. Roztrój psychiczny gwarantowany ;) Ale taka natura Elfów i trzeba się z tym pogodzić. Jeśli miałabym wybrać ulubioną część, to byłby to drugi tom. Najbardziej intensyny i znaczący, ten też jest zadowalający i patrząc na całą serię, to pierwszy był dla mnie najsłabszy, co z pewnością nie zdarza się często!
Finał wyciska łzy, zaskakuję i sprawia, że na sercu robi się jakoś cieplej. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana! Jedna z najlepszych serii dla młodzieży ostatnich lat, a historia ta, zachwyci również starszych czytelników. Dajcie się porwać niebezpiecznej zabawie, mrocznym pragnieniom i urokowi Elysum, w którym prawda jest bardziej zwodnicza od kłamstwa! Polecam 7/10