sobota, 28 lutego 2015

"Samodzielne studia" Joelle Charbonneau- recenzja



„Samodzielne studia” to druga część dystopijnej trylogii „Testy” Joelle Charbonneau. 

Wojna Siedmiu Faz zniszczyła ziemie, dlatego Cia pragnęła przyczynić się do odbudowy świat. Jej marzenia się spełnia w momencie wybrania jej do testów. Nowe życie w mieście Tosu i rozpoczęcie nauki całkowicie odmienia jej życie. Dziewczyna ufa tylko Tomasowi i słusznie, ponieważ testy, którym zostali poddani były brutalne, bezwzględne i niestety zroszone krwią. 

Żaden uczeń nie pamięta swoich testów  i czynów, a bynajmniej tak miało być. Cia zostawiła sobie wiadomość, gdyż lekcja, którą odebrała podczas egzaminu utwierdziła ją w jednym. Profesorowie są bezwzględni i zakłamani, a ona nie chce być taka jak oni. 

Obawiałam się, że Cia zostanie pozbawiona pamięci i na nowo będzie musiała do wszystkiego dochodzić. Na szczęście tak się nie stało i pomimo, że nie pamięta wszystkiego, szybko wyciągała wnioski z pozostawionego nagrania. Czujnie się rozgląda i działała.

Świat wykreowany przez autorkę może się wydawać schematyczny, segregacja społeczeństwa jest często wykorzystywana w tego typu powieściach, jednak, jeśli się przyjrzymy szczegółowo, dojrzymy dobrze przemyślany projekt społeczeństwa, ze swoimi prawami oraz urzędami. Już samo nakreślenie nowo odbudowanej cywilizacji jest ciekawe. Z garstki ludzi utworzono kolonie i ciekawe jest mocne skupienie na nauce, w końcu to inteligencja i błyskotliwość pozwala na rozwój. Z pewnością wiedza stanowi istotne znaczenie w odbudowie ludzkości i zasobów ziemskich, a w tej książce widać ile wysiłku należy włożyć, aby osiągnąć sukces choćby znikomy.  

Akcja książki rozkręca się z każdą stroną i przyznaję, że początek nie był zniewalający zważywszy na testy teoretyczne. Nie porywały mnie opisy tych egzaminów, gdyż wydawały się mdłe i sztywne, jednak, kiedy przychodziło do inicjacji oraz praktyki całkowicie skupiałam się na powieści. Główną zaletą testów jest ich okrucieństwo. Ukazują człowieka w różnych sytuacja a reakcje na różne sytuacje są niezwykle realne. Człowiek pod naporem presji i zagrożenia się zmienia, ukazując mroczną stronę, dlatego tak naprawdę nigdy do końca nie byłam pewna, komu można ufać. 

Bardzo podoba mi się rozwaga, jaką wykazuję się Cia, pomimo młodego wieku, jest opanowana i mądra. Dziewczyna wyczuwa zagrożenie a mimo to chce pomóc i coś zmienić, kiedy odkrywa, że jest więcej ludzi pragnących zmiany, robi wszystko, aby pomóc. W „Samodzielnych studiach” nie skupiamy się tylko na egzaminach, ale sięgamy głębiej. Chodzi tu o los wszystkich uczniów i zmiany polityczne, więc z pewnością nuda nikomu nie grozi. 

Wątek romantyczny jest subtelny, nie dominuję nad utworem, mogłabym powiedzieć, że jest miłym dodatkiem. Relacje między Cią a Tomasem są oparte na przyjaźni i zaufaniu, bez wielkich dramatów, co celująco pasuję do tej książki. 

„Samodzielne studia” są książką idealną dla młodzieży, bez względu na płeć. Każdy odnajdzie w niej to, co chcę. Nieustanne napięcie, knowania oraz ciekawa wizja przyszłości działają jak magnes i sprawiają, że książkę czyta się w zawrotnym tępię. Warto przeczytać i zastanowić się nad nieobliczalnym oraz często bezwzględnym dążeniem do osiągnięcia własnych korzyści. Polecam!
4+/6
Dziękuję !!!
                                                             Grupa Wydawnicza Foksal

wtorek, 24 lutego 2015

„Driven. Namiętność silniejsza niż ból” K. Bromberg- recenzja



„Driven. Namiętność silniejsza niż ból” to pierwszy tom zmysłowej trylogii i prawdziwy kąsek dla fanów erotyki.

Rylee Thomas jest poukładaną dziewczyną i podczas pewnej akcji charytatywnej poznaję przystojnego nieznajomego. Spotkanie to kończy się namiętnym pocałunkiem i oboje nie mogą przestać o tym myśleć. Dziewczyna boi się otworzyć oraz poddać pożądaniu a Colton Donavan pragnie tylko seksu. Mają różne priorytety i będą musieli oboje zmienić swoje dotychczasowe cele, by osiągnąć to o czym mażą.

Wszystko to brzmi tak stereotypowo i niestety tak właśnie jest. „Driven” to sztampowa powieść erotyczna. Zły chłopiec, dobra dziewczyna. Połączył ich dobry seks. Wszystko podsycone wszędobylskim napięciem erotycznym. Mało oryginalne, jednak przyznaję, że miłe. 

Zacznę od Coltona, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, i to nie był zachwyt jego osobą. Początek znajomości tej dwójki był burzliwy a wszystko, co wypływało z ust tego mężczyzny napawało mnie niesmakiem. Namiętne frazesy być może miały być podniecające, ale tak na mnie nie działały. Donavan zachowywała się jak jeden wielki buc, palant i arogant, który traktuje kobiety przedmiotowo i lekceważąco. Już myślałam, że tego nie wytrzymam. Oczywiście podejrzewałam, że jest w tym większy sens, uzasadniony jego przeszłością, ale wszystko ma swoje granice. Całe szczęście, że po tym nieszczęsnym przyjęciu akcja nabrała tępa a mężczyzna pokazał się z innej, lepszej strony. Możliwość poznawania bohatera i odkrywania jego czulszej strony było niezwykle balsamicznym doznaniem. 

Główną bohaterką jest Rylee, dziewczyna zamknięta w sobie, spokojna i lubiąca mieć nad wszystkim kontrole. Poznanie Coltona zmienia jej dotychczasowe podejście do seksu i stopniowo otwiera się na zmysłowy świat. Bohaterowie nie zakasują, jednak to ich pasję okazały się najbardziej interesujące. Colton jest sławny, bogaty z niebezpieczną pracą, jednak to zawód głównej bohaterki okazał się największym atutem tej książki. Zbiera fundusze na pomoc dzieciom. Pomaga w wychowaniu kilku chłopców i wszystko, co związane z tym tematem bardzo mnie ciekawiło, sami chłopcy sympatyczni i z chęcią zgłębiłabym ten temat. 

Autorka pisze lekko z upodobaniem do opisowości. Kwiecisty język i kilka powtórzeń nie stanowią większego problemu, ponieważ zapunktowała scenami seksu. Jest to ważny aspekt w literaturze erotycznej i tutaj został on bardzo dobrze przedstawiony. W zbliżeniach bohaterów nie ma nic gorszącego, są śmiałe i smaczne. Nie brak w nich perwersyjności, ale myślę, że nikt nie poczuje niesmaku a wręcz przeciwnie. Namiętność bucha i daje wiele przyjemności.

Pomimo słabego początku, książkę uważam za udaną. Zadowoli każdą fankę literatury erotycznej i romansu. Miła i niewymagająca, idealna na wieczór. Zakończenie mocne i zachęcające do kontynuacji serii.
3+/6 
Dziękuję !!!
 

sobota, 21 lutego 2015

"Utrata" Rachel Van Dyken- recenzja



Kiersten wyjechała na studia i już w pierwszy dzień przekonuje się, że nie będzie to mdła i nudna przygoda. Poznaję Westona, przystojniaka i gwiazdę futbolu. Ich ścieżki splatają się ze sobą i znajdują szczęście, którego im brakowała. Mogłoby się wydawać, że wszystko będzie dobrze, ale w obliczu choroby ciężko zachować radość i nadzieję, czy im się uda przetrwać ten trudny czas?

Kiersten jest dziewczyną skromna i mogłabym szczerze powiedzieć, że słodką. Wychowała się w małej mieścinie, lecz to śmierć rodziców sprawiła, że dziewczyna zamknęła się w sobie. Weston szybko odkrył drogę do jej wnętrza i postanawia pomóc jej spełnić marzenia i pokonać lęki. Bardzo polubiłam tę dwójkę i to od pierwszego ich spotkania. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i szybko nie minął. Oboje mają przeszłość, trudną i bolesną. Chcą sobie pomóc i to jest cudowne. Miło było potrzeć na rozwijające się między nimi uczucie. Weston jest popularnym chłopakiem, lecz postawiony w trudnej sytuacji zaprezentował się iście perfekcyjnie. Po raz pierwszy nie czułam irytacji wywołanej tymi wszystkimi laskami, które lecą na przystojnego bogacza. Całe szczęście autorka mi tego oszczędziła.

Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona przez Kiersten oraz Wesa. Tak poprowadzona narracja świetnie się sprawdza i pokazała problem z różnych punktów widzenia. Tajemnica, którą skrywa chłopak jest szybko ujawniona i tylko Kiersten nie zna prawdy, wywołało to napięcie i oczekiwanie momentu, kiedy pozna prawdę i byłam ciekawa jej reakcji. Pojawiło się kilka chwil przesłodzonych oraz zbyt wymuskanych. Były trochę przewidywalne, jednak wzruszyły mnie, dlatego jestem wstanie to wybaczyć.  

Akcja szybka, bez zbędnych udziwnień. Miałam możliwość poznania dogłębnie bohaterów i śledzenia tej wzruszającej historii. Od początku do końca byłam skupiona i zaciekawiona, wręcz nie mogłam się oderwać od lektury. 

„Utrata” to wspaniała i pouczająca historia. Pokazuję chorobę oraz wszystkie jej aspekty a mimo to potrafi bawić. W tej książce można się zatracić. Śmiałam się i płakałam jednocześnie. Czy warto czytać? Oczywiście, że tak. Lekka, poważna, mądra i zabawna. Specyficzny kalejdoskop emocji. Polecam!
5/6
"To, że potrzebujesz pomocy, żeby poradzić sobie z problemami, nie czyni cię słabszą. Naprawdę słabi są ci, którzy nie potrafią  przyznać, że potrzebują pomocy."


Dziękuję !!!

piątek, 20 lutego 2015

"Gniewna gwiazda" Moira Young- recenzja



„Gniewna Gwiazda” to ostatni tom „Kronik Czerwonej Pustyni”. Przed Sabą ostateczna rozgrywka. Musi pokonać Wielkiego Pioniera i otworzyć Nowy Eden dla wszystkich, bez względu na wiek, rasę czy stan zdrowia. Jest to niewyobrażalnie trudne zadanie, szczególnie, kiedy w obozie dziewczyny jest zdrajca. Sabę goni czas, każda minuta przybliża ją do krwawego księżyca i ostatecznej decyzji, która zaważy nad losem wszystkich.

Hmmmm… i to już koniec tej oryginalnej i pasjonującej trylogii. Tyle mam do powiedzenia, narzekania, krzyczenia. Chciałabym podzielić się z wami moją opinią na temat postępowania bohaterów, tym bardziej, że wiele sytuacji było zbyt nietuzinkowych, aby mogły przejść bez echa. Mam w sobie tyle emocji i żalu jednak myślę, że sami musicie przeczytać tę książkę, aby to zrozumieć i dlatego zachowam wszystkie czułostki dla siebie.

Już od pierwszego tomu było wiadomo, że to Saba odgrywa pierwsze skrzypce i w tej części to nie uległo zmianie. Najważniejszą cechą nie tylko dziewczyny, ale i pozostałych bohaterów jest dynamiczny charakter. Kiedy weźmie się pod uwagę pozostałe dwa tomy i przeanalizuję drogę, jaką musieli przejść, obfitującą w ból, walkę i stratę, widać jak się zmienili. Tommo, Lugh, Saba, Emmi oraz pozostali dojrzewali na moich oczach, jedni pieli się w górę inni upadali i to nisko, tylko Jack wydaję mi się niezmienny, nadal waleczny i niezłomny. Bohaterowie nie są idealni, Saba również miała swoje gorsze momenty, niejednokrotnie mnie irytowała, lecz ogólnie uważam ją za odważną dziewczynę, którą przygniótł ciężar odpowiedzialności.

Akcja książki toczy się na przestrzeni kilku dni i bardzo dużo się dzieję. Bohaterowie mają misję do wykonania a Saba czuję presję z tego powodu. DeMalo złożył jej propozycję i dziewczyna robi wszystko, aby obalić jego rządy przed ostatecznym terminem. W książce brakowało mi krwawych walki i starć, które zawsze pozytywnie wpływają na odbiór powieści. W tej części Saba zmieniła się w pacyfistkę i skupiła na działaniach dywersyjnych. Tok jej rozumowania jest jak najbardziej zrozumiały, jednak brakowało mi tej Saby z pierwszego tomu. 

I doszłam do momentu, którego nie lubię, czyli zakończenie. Chce mi się krzyczeć, co to jest!!! Myślę, że autorce zabrakło trochę pomysłu na zakończenie serii a to, co nam zaserwowała jest po prostu słabe. Nie oczekiwałam żadnych słodkich dyrdymałów, zresztą tego typu powieści nigdy nie kończą się tak jakbyśmy chcieli. „Gniewna gwiazda” nieważne jakby się zakończyła, nie zadowoliłaby wszystkich, jednak mam żal do Pani Young za tak brutalne potraktowanie bohaterów. Ostateczne starcie nie wzbudziło większego zainteresowania, być może, dlatego, że to na życiu pozostałych postaci się skupiłam. Mam wrażenie jakby ta powieść skończyła się w najlepszym momencie, bez wyjaśnienia wielu spraw. Przez ostatnie trzy dni wieczorami tuż przed snem, rozmyślałam o Sabie i Jacku a teraz po zakończeniu już w ogóle nie mogę przestać o nich myśleć. Ta dwójka wrosła we mnie i twarze różnego typu scenariusze ich dalszych losów, ponieważ nie przyjmuję do wiadomości takiego rozwiązania. 

„Kroniki Czerwonej Pustyni” to jedna z najlepszych serii, jakie czytałam. Okrutny świat, w którym przyszło żyć Sabie jest niezwykle realny i z łatwością można go sobie wyobrazić. Czy polecam? Z czystym sumieniem tak. Ból i nieludzkie podejście do człowieka ukazuje wszystkie aspekty ludzkiej natury. Niemożna tu jednoznacznie powiedzieć, że ktoś jest dobry lub zły, są tu odcienie szarości, których się nie potępia a jedynie rozumie.  „Gniewna gwiazda” nie jest pustą i lekką powieścią, to wartościowa i burzliwa książka, od której nie można się oderwać.  5/6

Dziękuję!!!
 

poniedziałek, 16 lutego 2015

"Mara Dyer. Przemiana" Michelle Hodkin- recenzja



„Mara Dyer. Przemiana” to druga część fenomenalnej trylogii, która mnie urzekła od pierwszych stron. Czekałam niecierpliwie na kontynuacje i wielki plus dla wydawnictwa, które łaskawie nie torturowało czytelników i dość szybko wydało drugą część.

Mara przeżyła tragedię, w której zginęła jej przyjaciółka oraz siostra chłopaka. Jak się okazało Mara w pewnym stopniu jest za to odpowiedzialna, ponieważ posiada pewne zdolności. Dziewczyna rozpoczyna nowe życie w nowym miejscu. Przez jej izolacyjną postawę przebija się tylko Noah, którego darzy wielkim uczuciem oraz zaufaniem. Tylko on jej wieży, że były chłopak Jude żyję i jest zagrożeniem dla wszystkich, których Mara kocha. Dziewczyna musi uporać się nie tylko z Judem, ale i ze zmianami, które w niej następują, oraz perspektywą zamknięcia w ośrodku zamkniętym.

„Przemiana” całkowicie obnaża duszę i charakter głównej bohaterki. Ukazuje Marę w dobrym oraz złym świetle, jednak jej wady, obawy oraz mogłoby się wydawać wyrachowane postępowanie, jest prawdziwe. Łatwo sobie wyobrazić tę zagubioną dziewczynę i wczuć w sytuacje, w której się znalazła. Wszystkie dziwne rzeczy, które ją spotykały chwilami mroziły krew w żyłach. Nie wyolbrzymiam moich odczuć, jednak miałam gęsia skórkę i niejednokrotnie czułam dreszcz niepokoju. Sama bohaterka gubiła się w realnym postrzeganiu świata, chwilami wątpiąc w prawdę. Sama się zastanawiałam, czy aby część wydarzeń nie jest wytworem wyobraźni głównej bohaterki a fakt, że to Mara jest narratorem, ułatwił mi wdrożyć się w historię tajemniczą i nieobliczalną. 

Bardzo istotną rolę odgrywa Noah, który nadal jest dla mnie tajemnicą, wielką niezgłębioną osobowością, którą chciałabym poznać lepiej.  Niestety tylko po części moje pragnienie się spełniło i jestem pewna, że jeszcze chłopak mnie zaskoczy. Jest on niezwykle skrytym i kontrolującym się chłopcem i chciałabym zobaczyć jak ta zbroja pęka. 

Akcja nie jest szybka, raczej wyważona, bez większych rewelacji. To mroczny klimat, którym ocieka ta powieść sprawia, że nie można się oderwać od czytania. Książa jest bardzo dobrze napisana i szybko się czyta, mam wrażenie, że za szybko. Psychologiczne obrazy bohaterów są bardzo istotne i ciekawe. 

Paranormalny aspekt książki, jest nadal zagadką, która tylko częściowo została ujawniona. Mam nadzieję, że autorka dobrze rozwiąże ten wątek, ponieważ jak na razie domysłów ma spora, a co z tego wyniknie nie mam najmniejszego pojęcia. 

„Mara Dyer. Przemiana” jest bardzo dobrą książką. Pokusiłabym się o stwierdzenie- rewelacyjną, zjawiskową i po prostu piękną. Dla takich książek się czyta. Mara przyprawia o szybsze bicie serca i całkowicie absorbuje czytelnika. Mrok i śmierć, w który obfituje powieść wstrząsa i zaskakuję. Dla mnie ta powieść jest osobliwością, którą szanuję i łaknę więcej. Bez wahania polecam! 

Po zakończeniu Mary mogę tylko wstać i klaskać, dla Pani Michelle, dla Mary, dla Noaha i całej tej historii.
6-/6
Dziękuję!!!