piątek, 23 maja 2014

"Między teraz a wiecznością" Marie Lucas- recenzja


„Między teraz a wiecznością” to kolejna książka wydawnictwa Egmont z serii „Poza czasem”.

Szesnastoletnia Julia rozpoczyna naukę w nowej szkole. Zaprzyjaźnia się z samą elitą bogatych dzieciaków. Szybko znajduję chłopaka, lecz jej serce zaczyna bić szybciej na widok Nikiego, który nie jest akceptowany przez innych, ponieważ otacza go aura mroku i duchów. Julia stara się zapomnieć o dawnym życiu i pogrąża się kłamstwach, aby ukryć biedę oraz miejsce zamieszkania. Kiedy na horyzoncie pojawia się widmo zmiany jej życia, zaczyna walczyć o swoje wykorzystując wszystkie możliwe sposoby, korzysta nawet z pomocy duchów.

Główną bohaterką jest Julia i to ona prowadzi narracje. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiej bohaterki i mam raczej negatywne odczucie. Zacznijmy od tego, że jest piękna i szybko odnajduje się w zamożnym środowisku, gdyż kiedyś do takiego należała. Jej żądza odzyskania spadku i jej przemyślenia skłaniają mnie do stwierdzeni, że jest pazerna i kłamie ile wlezie, co nie wpływa korzystnie na moją opinię o niej.  Jeśli chodzi o wątek miłosny, czyli kolejny trójkącik (określenie to pasuje pod każdym względzie) Juli spotyka się z Feliksem, popularnym chłopakiem jednocześnie jej uczucia względem Nika nabierają rumieńców. W książce nie ma ostrych scen seksu, ale jest on obecny. Lubie czytać o miłości i namiętności, jest to podniecające i wciągające, ale nie, kiedy bohaterka zdradza a jednocześnie sądzi, że kocha obu, żeby chodziło tylko o pocałunki, ale nie, Juli szybko wdraża się w seks a jej postępowanie mogłabym określić wieloma brzydkimi słowami, czego wam oszczędzę i przejdę do kolejnej jej wady.

Niki rozmawia z duchami, co odstrasza jego rówieśników. Pokochał Julię a jego zachowanie i charakter sprawiły, że stał się moim ulubieńcem tej książki. Mroczny, porywczy, przystojny, wrażliwy, czego chcieć więcej? Jego mroczna umiejętność może wpłynąć na innych i tu Julia kilka krotnie mnie zawiodła, bała się tego, co Niki umie, co prawda później wspierała go, ale jej tchórzostwo mnie nie zadowala. Feliks również odgrywa istotną rolę gdyż przez większość książki jest chłopakiem Juli, z biegiem czytania miałam o nim coraz gorsze zdanie, dlaczego? Nie powiem, ponieważ musiała bym zdradzić za dużo.

Wątek paranormalny jest obecny, ale bohaterka nie skupia się na nim całkowicie, raczej poznajemy jej wątpliwości  i perypetie miłosne. Jeśli chodzi o czarny charakter od początku przewidywałam, kto nim jest a ostateczne rozwiązanie było dość słabe.

Książka ma jeden ogromny  plus, szybką akcje i prosty język, dzięki czemu pochłonęłam ją w jeden dzień.

Oj, oj, oj…. To nasuwa mi się po zamknięciu ostatniej strony „Między teraz a wiecznością”. Lektura zachęca intrygującym tytułem oraz przepiękną okładką, jednak czytając dostrzega się wiele wad oraz lekką banalność. Uważam, że książka jest bardzo niedopracowana, brak w niej tego magicznego czegoś, co wpływa na wyjątkowość lektury, o tej mogę powiedzieć , że jest  tylko przeciętna. Najdziwniejsze jest to, że pomimo tych wszystkich wad, szczególnie z wiązanych z bohaterami i fabułą, książkę przeczytałam szybko i z ciekawością oraz lekkim niesmakiem. Czy polecam? Tylko i wyłącznie ze względu na Nikiego powiem, że tak. Taki chłopak umie oczarować i podnieść rangę nawet najsłabszej powieści.

2+/6
dziękuję !!!
 

poniedziałek, 19 maja 2014

"Cienie ziemi" Beth Revis- recenzja


„ Cienie ziemi” to długo wyczekiwane zakończenie trylogii Pani Beth Revis. Pierwsza część „ W otchłani” oraz „Milion słońc” wspominam bardzo pozytywnie i nie sądziłam, że autorka zaskoczy mnie czymś nowym i przyznaję, że się myliłam.

Amy i Starszy wraz z pozostałymi członkami misji wylądowali na obcej planecie. Zamrożeni ludzi budzą się i razem z ludźmi Starszego poznają świat nieznany i niebezpieczny. Okazuje się, że nic nie jest takie jak powinno a ludzie zaczynają ginąć. Bohaterowie usilnie dążą do poznania prawdy i odnalezienia się w nowej sytuacji.

Amy jest dziewczyną odważną i łatwo ją polubić. W poprzednich częściach radziła sobie praktycznie sama, robiła, co chciała teraz uległo to zmianie. Rodzice dziewczyny wybudzili się i starają się ją kontrolować, szybko okazuje się, że nie jest to proste zadanie. Podoba mi się, że dziewczyna usiłuje pozostać niezależna i walczy o swoje zdanie, co z biegiem czasu pozostaje docenione. Podoba mi się jak autorka wykreowała postać Amy, nie jest to postać krystaliczna, lecz niezwykle realna. Starszy mnie nie zaskoczył, dobry chłopak, który dba o dobro swoich ludzi oraz Amy.

„Cienie ziemi” to zakończenie trylogii i nie spodziewałam się czegoś nowego. Przyzwyczaiłam się do stylu autorki, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Akcja pędziła w zawrotnym tempie. Bardzo wiele się działo i fakt, że książka ma niespełna 400 stron sprawiło, że Pani Beth Revis musiała zawrzeć wiele informacji  na niewielu kartkach, co wyeliminowało zbędne opisy i przemyślenia. Język lekki i prosty, dzięki czemu książkę czyta się szybko i lekko. Po wylądowaniu na nowej planecie miałam okazję poznać nowy świat i zmiana otoczenia dodała świeżości . Narracja prowadzona tak jak w poprzednich książkach, czyli przez Amy i Starzszego.

Książka jest niezwykle dopracowanym zakończeniem trylogii, w której zostało wszystko wyjaśnione i rozwiązane. „Cienie ziemi” nie pozostawiły po sobie niedomówień i jestem bardzo zadowolona jak autorka poprowadziła akcje. Lektura zaskoczyła mnie nieprzewidywalnością, czego brakowało w poprzednich dwóch częściach. Wątek miłosny w końcu nabrał rumieńców i zaspokoił moją romantyczną duszę jednocześnie zaskakując szybką akcją i barwnymi opisami. Zakończenie uważam za bardzo udane i warte poznania tej kosmicznej trylogii.

5/6

Dziękuję