sobota, 30 listopada 2013

"Czerwień Rubinu" Kerstin Gier - recenzja


„Czerwień Rubinu” to pierwszy tom Trylogii Czasu Pani Kerstin Gier. Książka ta sprawiła, że autorka stała się jedną z najbardziej rozpoznawanych niemieckich pisarek. Jej książki utrzymują się na światowych listach bestsellerów.

Gwendolyn Shepherd wychowuje się w dość ekscentrycznej rodzinie, bynajmniej takie wrażenie sprawia. Jej kuzynka Charlotta posiada gen podróży w czasie, który objawia się między szesnastymi a siedemnastymi urodzinami. Aby zdobyć odpowiednią wiedzę potrzebną do przemieszczania się między epokami pobiera lekcje w siedzibie Strażników- tajnej organizacji czuwającej nad bezpieczeństwem podróżników. Wszystko się kręci wokół Charlotty i wszyscy przeżywają szok, kiedy okazuję się, że to nie ona jest legendarnym dwunastym podłużnikiem tylko Gwendolyn. Dziewczyna codziennie odbywa podróże a po jednej z nich, podczas, której poznaje Hrabiego de Saint Germain zaczyna podejrzewać, że nie wszystko jest takie proste jak się wydaje, szczególnie, że w jej serce wkrada się Gideon.

Gwendolyn jest świetnie wykreowaną bohaterką. Szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości i nie poddaje się mimo przeciwności losu. Dziewczyna od początku zaimponowała mi swoją pomysłowością i dociekliwością . Były chwile, kiedy zachowywała się jak typowa nastolatka, nie widzę w tym nic złego, ponieważ dodało jej to autentyczności. Z pewnością można ją polubić. Nie było momentu, w którym Gwendolyn by mnie denerwowała, w prawdzie nie była idealna, ale za to bardzo sympatyczna.

„Czerwień Rubinu” to dopiero początek trylogii, większość książki to wprowadzenie i wyjaśnienie tematu podróży w czasie. Dopiero pod koniec zaczyna się prawdziwa akcji, która urywa się w najmniej spodziewanej chwili. Całość została napisana prostym językiem i pochłonęłam ją błyskawicznie. Pomimo, że akcja rozwija się stopniowo nie było chwili nudy. Każdy kolejny rozdział wciąga coraz bardzie. Napięcie jest wręcz namacalne a tajemnica wisi w powietrzu a fakt, że nie zostaje ona wyjaśniona zmusza do sięgnięcia po kontynuacje. Wielki plus dla zawiłości podróżowania w czasie. Kilkakrotnie musiałam się zastanawiać jak to możliwe lub skupić się, aby się nie pogubić, najdziwniejsze jest to, że autorka miała wszystko doskonale przemyślane i wszystko idealnie się zgadzało.

Książka należy do nieprzewidywalnych, co rzadko się zdarza, jedyne, co było oczywiste to wątek romantyczny. Od początku domyśliłam się, że między Gwenn a Gideonem coś będzie, ale niema, co się dziwić, tym bardziej, że tylko on był tym niezwykle mądrym przystojniakiem i bardzo aroganckim chłopcem, który wypiją się na pierwszy plan a czytający, czyli ja wzdychałam do niego przez całą książkę.

Zaczynając lekturę nie spodziewałam się, że tak mnie pochłonie. Sądzę, że Trylogia Czasu jest jedną z najlepszych ostatnich lat a „Czerwień Rubinu” jest świetnym jej początkiem. Książka posiada w sobie wszystko, co najlepsze. Wartka akcja, intrygujący bohaterowie, mnóstwo tajemnic, które nie pozwalają oderwać się od lektury a wątek romantyczny jest ważny, lecz nie przytłacza całości. Wszystko to sprawia, że książka jest po prostu fenomenalna i mogę ją polecić każdemu, nawet tym, który nie lubią czytać, ponieważ można znaleźć ja nie tylko w wersji papierowej, ale i audio booka. 
6/6

Dziękuję za możliwość poznania tej cudownej książki!!!
 
 

poniedziałek, 25 listopada 2013

"Heartland 1-2 Powroty, Po burzy" Lauren Brooke- recenzja


Książka Pani  Lauren Brooke przykuła moją uwagę tematyką. Widząc okładkę od razu zapragnęłam ją przeczytać, tym bardziej, że porusza bliską mi dziedzinę. Konie są morzeniem większości dzieci i tylko nielicznym udaję się oddać swojej pasji. Sam miałam okazję jeździć konno i wiem, jaki to piękny sport, dlatego wszystkim pozostałym marzycielom polecam szukanie literatury, która pozwoli wam wymarzyć idealnego konia. Seria  Heaetland z łatwością podoła temu zadaniu, gdyż jest książką poświęcaną tym majestatycznym zwierzętom i klimatowi, który je otacza.

„Powroty” oraz „ Po burzy” to początek serii. Heartland to ośrodek dla koni po trudnych przeżyciach, które potrzebują opieki . Amy jest główną bohaterką i tragiczny wypadek,  w którym traci matkę wywraca jej życie do góry nogami. Dziewczyna obwinia się o tragedie i musi nauczyć się żyć ze stratą, która jej dotknęła. Nieoczekiwanie ukojenie znajduje właśnie w Heartlandzie i pracy z koniem Spartanem, od którego wszystko się zaczęło.

Amy jest typową nastolatką ze wszystkim wybuchami gniewu, przejawami nierozsądku oraz często nieprzemyślanym postępowaniem. To właśnie te wady sprawiły, że łatwo ją polubić tym bardziej, że stara się naprawiać popełniane przez siebie błędy.

Akcja książki nie jest specjalnie szybka, ale nie widzę w tym nic złego, ponieważ cała książka jest krótka i bardzo szybko się ją czyta. Jest idealna dla młodszej młodzieży, szukającej lekkiej, przyjemnej lektury, która oderwie od dnia codziennego i wystarczy poświęcić na nią tylko kilka godzin. Autorka używa prostego języka, co dodatkowo umila czytanie. Książce mogłabym zarzucić kilka powtórzeń i ogólnikowe podejście do niektórych wydarzeń, które z chęcią poznałabym bardziej. Były chwile, kiedy coś się działo i kończyło za szybko, wtedy czułam niedosyt.

Pani Lauren Brook pozytywnie mnie zaskoczyła. Książka wciąga i urzeka tematyką. Jest pełna emocji zarówno smutnych jak i radosnych. Serie Heartland polecam młodzieży. Nie jest to wymagająca i skomplikowana lektura, warto przeczytać chociażby dla zrozumienia jak ważne jest dobre traktowanie zwierząt- czego jestem wielką zwolenniczką.

4/6

Dziękuję!!!

czwartek, 14 listopada 2013

"Odlot" Jennifer Echols - recenzja


Kto jeszcze nie poznał książek Pani Jennifer Echols, powinien to natychmiast zmienić, tym bardziej, że pisarka jest jedną z najpopularniejszych autorek powieści młodzieżowych w stanach. W Polsce grono jej fanów powiększa się z każdą kolejną książką. Najświeższą jest „Odlot”

Lea jest córką wiecznie bezrobotnej kelnerki i mieszka w przyczepie kolo lotniska. W wieku czternastu lat znajduje prace właśnie tam i szybko zakochuje się w samolotach. Dziewczyna nie chcąc skończyć jak matka zaczyna uczyć się latać pod okiem pana Halla, który prowadzi niewielki biznes. Trzylatka później mężczyzna nieoczekiwanie umiera a  firmę przejmują jego osiemnastoletni synowie, bliźniacy – Alec i Grayson.

Lea jest dziewczyną dojrzałą jak na swoje osiemnaście lat, ogromny wpływ miał na to fakt, że dziewczyna bardzo szybko musiała nauczyć się dbać o siebie, gdyż matka włóczyła się ze swoimi chłopakami. Jej postać przypadła mi do gusty. Jej zachowanie wydało mi się prawdziwe i rozumiałam ją, gdy poddała się szantażowi Graysona, który usilnie stara się wyswatać ją ze swoim bratem. Warunkiem jest dalsza możliwość latania. Być może jest to niemoralne, ale po zagłębieniu się w lekturę wszystko staje się niezwykle przejrzyste a zachowanie bohaterów wręcz imponujące, bo jak nie podziwiać tak sumiennej i wytrwałej w swoich marzeniach Lei.

Grayson i Alec są głównymi rolami męskimi. Chłopcy są bliźniakami, ale każdy ma inny charakter. Po śmierci ich starszego brata w wojsku, Alec lepiej sobie z tym radzi natomiast Grayson jest wybuchowy i często mówi to, co nie powinien. Pomimo swoich wad jest naprawdę świetnym chłopakiem i łatwo się w nim zakochać, jego troska o brata jest urocza i w pełni zrozumiała.

Z tematem lotnictwa spotykam się po raz pierwszy i uważam to spotkanie za udane. Obawiałam się, że przez większość czasu będę czytać o silnikach i skrzydłach, ale całe szczęście tak nie było. Autorka wyciągnęła z tej dziedziny odpowiednią dawkę mechaniki, niebezpieczeństwa i ogromnego uroku krajobrazu. Wszystko toczy się wokół lotniska i samolotów jednak jest to tylko tło do burzliwych relacji między bohaterami.  Całość czyta się szybko a język jest prosty.

Czy książka ma wady? Oczywiście, ale w całym ferworze wydarzeń, które toczą się w ciągu kilku dni nie zapamiętałam żadnej. Akcja dosłownie porywa czytelnika w wir wydarzeń, które są dynamiczne i ciekawe. Dialogi dosłownie pokochałam, uwielbiam dosadne wyrażenia  i silne bohaterki a Lea z pewnością do nich należy.

Mogłabym tak wzdychać i wzdychać nad tą książką, ponieważ oceniam ją bardzo wysoko. Uważam, że jest to jedna z lepszych książek Jennifer Echols i przyznaję, jest to romans, ale bardzo wartościowy! Młodzi ludzie na rozstaju dróg stają przed wielkimi wyborami, które zaważa na ich całym życiu, każda decyzja ponosi za sobą konsekwencje a ból po stracie nie ułatwia im tego. Łatwo się poddać klimatowi książki, jak dla mnie skończyła się ona za szybko! 360 stron to za mało, z chęcią poznałabym dalsze losy Lei i Graysona, ciekawi mnie, co będzie za 10, 15 a nawet 20 lat. Ta dwójka wryła się w moją pamięć a wyobraźnia pracuję na największych obrotach i wymyśla różne scenariusze. Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Namiętne i gorące sceny, piękny krajobraz, zdeterminowani bohaterowie i samoloty w tle, to wszystko sprawia, że książkę może czytać każdy. Polecam szczerze, gdyż podczas czytana miałam istny „Odlot”

6-/6
 
Dziękuję!!!
 

wtorek, 12 listopada 2013

"Wilcza Księżniczka" Cathryn Constable

 
„Wilcza Księżniczka” to debiut literacki Cathryn Constable, która początkowa zajmowała się dziennikarstwem, lecz z czasem odkryła, że chce zostać pisarką dla dzieci. Jej książka świetnie przyjęła się w Wielkiej Brytani i została przetłumaczona na kilka języków.
Główną bohaterką jest trzynastoletnia Sophie, osierocona dziewczyna, która uczy się w prywatnej Szkole dla Młodych Panien w New Bloomsbury. Wspomnienia po ojcu zacierają się z czasem, jednak jej sny są pełne niewyjaśnionych historii. Największym marzeniem bohaterki jest podróż do Petersburga i dziwnym zrządzeniem losu udaje się jej osiągnąć cel. Wraz z przyjaciółkami Marianna i Delfiną gubią się na dworcu i poznają człowieka, który zabiera je do Pałacu Zimowego i Księżniczki Anny Wałkońskiej.
Sophie wraz z przyjaciółkami są młodymi dziewczynami i tak też się zachowują. Ich łatwowierność czasami mnie zaskakiwała, jednak ich wiek po części je usprawiedliwiał. Co do pozostałych postaci mogę powiedzieć, że są wykreowanie w sposób klarowny i oczywisty bez zbędnych udziwnień. W książce łatwo się odnaleźć dzięki prostemu językowi i nieskomplikowanej fabule, co niekoniecznie mi odpowiadało, brakowało mi napięcia i jakieś intrygi, która całkowicie by mnie pochłonęła.
Niewątpliwym atutem jest śnieżna rosyjska sceneria, w której rozgrywa się akcja. Uwielbiam śnieżny krajobraz, stare zamki i bajkowy klimat, który podkreśla przepiękna okładka, która najbardziej spodobała mi się z całej książki.
Po przeczytaniu „Wilczej Księżniczki” mam mieszane uczucia. Książka jest infantylna i być może odbieram ją w ten sposób gdyż jestem starsza niż grupa docelowa. Utwór poleciłabym młodym czytelnikom ze względu na łatwość w odbiorze i prosty język. Starsze młodzieży odradzam, gdyż książka niczym was nie zaskoczy.
3/6
Dziękuję!!!