Kto jeszcze nie poznał książek Pani Jennifer Echols,
powinien to natychmiast zmienić, tym bardziej, że pisarka jest jedną z
najpopularniejszych autorek powieści młodzieżowych w stanach. W Polsce grono
jej fanów powiększa się z każdą kolejną książką. Najświeższą jest „Odlot”
Lea jest córką wiecznie bezrobotnej kelnerki i mieszka w
przyczepie kolo lotniska. W wieku czternastu lat znajduje prace właśnie tam i
szybko zakochuje się w samolotach. Dziewczyna nie chcąc skończyć jak matka
zaczyna uczyć się latać pod okiem pana Halla, który prowadzi niewielki biznes. Trzylatka
później mężczyzna nieoczekiwanie umiera a firmę przejmują jego osiemnastoletni synowie,
bliźniacy – Alec i Grayson.
Lea jest dziewczyną dojrzałą jak na swoje osiemnaście lat,
ogromny wpływ miał na to fakt, że dziewczyna bardzo szybko musiała nauczyć się
dbać o siebie, gdyż matka włóczyła się ze swoimi chłopakami. Jej postać
przypadła mi do gusty. Jej zachowanie wydało mi się prawdziwe i rozumiałam ją,
gdy poddała się szantażowi Graysona, który usilnie stara się wyswatać ją ze
swoim bratem. Warunkiem jest dalsza możliwość latania. Być może jest to niemoralne,
ale po zagłębieniu się w lekturę wszystko staje się niezwykle przejrzyste a
zachowanie bohaterów wręcz imponujące, bo jak nie podziwiać tak sumiennej i
wytrwałej w swoich marzeniach Lei.
Grayson i Alec są głównymi rolami męskimi. Chłopcy są
bliźniakami, ale każdy ma inny charakter. Po śmierci ich starszego brata w
wojsku, Alec lepiej sobie z tym radzi natomiast Grayson jest wybuchowy i często
mówi to, co nie powinien. Pomimo swoich wad jest naprawdę świetnym chłopakiem i
łatwo się w nim zakochać, jego troska o brata jest urocza i w pełni zrozumiała.
Z tematem lotnictwa spotykam się po raz pierwszy i uważam to
spotkanie za udane. Obawiałam się, że przez większość czasu będę czytać o
silnikach i skrzydłach, ale całe szczęście tak nie było. Autorka wyciągnęła z
tej dziedziny odpowiednią dawkę mechaniki, niebezpieczeństwa i ogromnego uroku krajobrazu.
Wszystko toczy się wokół lotniska i samolotów jednak jest to tylko tło do burzliwych
relacji między bohaterami. Całość czyta
się szybko a język jest prosty.
Czy książka ma wady? Oczywiście, ale w całym ferworze
wydarzeń, które toczą się w ciągu kilku dni nie zapamiętałam żadnej. Akcja dosłownie
porywa czytelnika w wir wydarzeń, które są dynamiczne i ciekawe. Dialogi dosłownie
pokochałam, uwielbiam dosadne wyrażenia
i silne bohaterki a Lea z pewnością do nich należy.
Mogłabym tak wzdychać i wzdychać nad tą książką, ponieważ
oceniam ją bardzo wysoko. Uważam, że jest to jedna z lepszych książek Jennifer
Echols i przyznaję, jest to romans, ale bardzo wartościowy! Młodzi ludzie na
rozstaju dróg stają przed wielkimi wyborami, które zaważa na ich całym życiu, każda
decyzja ponosi za sobą konsekwencje a ból po stracie nie ułatwia im tego. Łatwo
się poddać klimatowi książki, jak dla mnie skończyła się ona za szybko! 360
stron to za mało, z chęcią poznałabym dalsze losy Lei i Graysona, ciekawi mnie,
co będzie za 10, 15 a nawet 20 lat. Ta dwójka wryła się w moją pamięć a
wyobraźnia pracuję na największych obrotach i wymyśla różne scenariusze. Cóż jeszcze
mogę powiedzieć? Namiętne i gorące sceny, piękny krajobraz, zdeterminowani bohaterowie
i samoloty w tle, to wszystko sprawia, że książkę może czytać każdy. Polecam szczerze,
gdyż podczas czytana miałam istny „Odlot”
6-/6
Dziękuję!!!
Nie czytałam, ale jeszcze nie spotkałam się z książką o (poniekąd) tematyce lotniczej. Powieści tej autorki nie czytałam (zanotować: jak najszybciej naprawić ten błąd), ale po Twojej recenzji chętnie zacznę swą przygodę z panią Echols :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaje się - Nie znam! Ale postaram się to zmienić. Obiecuję :D
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi apetytu na tę lekturę
OdpowiedzUsuńszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńahhhah no zgadzam się ta książka jest zajefajna czytałam. I też prowadze bloga na temat książek zapraszam kochamczytack.blog.pl
OdpowiedzUsuń