czwartek, 14 listopada 2013

"Odlot" Jennifer Echols - recenzja


Kto jeszcze nie poznał książek Pani Jennifer Echols, powinien to natychmiast zmienić, tym bardziej, że pisarka jest jedną z najpopularniejszych autorek powieści młodzieżowych w stanach. W Polsce grono jej fanów powiększa się z każdą kolejną książką. Najświeższą jest „Odlot”

Lea jest córką wiecznie bezrobotnej kelnerki i mieszka w przyczepie kolo lotniska. W wieku czternastu lat znajduje prace właśnie tam i szybko zakochuje się w samolotach. Dziewczyna nie chcąc skończyć jak matka zaczyna uczyć się latać pod okiem pana Halla, który prowadzi niewielki biznes. Trzylatka później mężczyzna nieoczekiwanie umiera a  firmę przejmują jego osiemnastoletni synowie, bliźniacy – Alec i Grayson.

Lea jest dziewczyną dojrzałą jak na swoje osiemnaście lat, ogromny wpływ miał na to fakt, że dziewczyna bardzo szybko musiała nauczyć się dbać o siebie, gdyż matka włóczyła się ze swoimi chłopakami. Jej postać przypadła mi do gusty. Jej zachowanie wydało mi się prawdziwe i rozumiałam ją, gdy poddała się szantażowi Graysona, który usilnie stara się wyswatać ją ze swoim bratem. Warunkiem jest dalsza możliwość latania. Być może jest to niemoralne, ale po zagłębieniu się w lekturę wszystko staje się niezwykle przejrzyste a zachowanie bohaterów wręcz imponujące, bo jak nie podziwiać tak sumiennej i wytrwałej w swoich marzeniach Lei.

Grayson i Alec są głównymi rolami męskimi. Chłopcy są bliźniakami, ale każdy ma inny charakter. Po śmierci ich starszego brata w wojsku, Alec lepiej sobie z tym radzi natomiast Grayson jest wybuchowy i często mówi to, co nie powinien. Pomimo swoich wad jest naprawdę świetnym chłopakiem i łatwo się w nim zakochać, jego troska o brata jest urocza i w pełni zrozumiała.

Z tematem lotnictwa spotykam się po raz pierwszy i uważam to spotkanie za udane. Obawiałam się, że przez większość czasu będę czytać o silnikach i skrzydłach, ale całe szczęście tak nie było. Autorka wyciągnęła z tej dziedziny odpowiednią dawkę mechaniki, niebezpieczeństwa i ogromnego uroku krajobrazu. Wszystko toczy się wokół lotniska i samolotów jednak jest to tylko tło do burzliwych relacji między bohaterami.  Całość czyta się szybko a język jest prosty.

Czy książka ma wady? Oczywiście, ale w całym ferworze wydarzeń, które toczą się w ciągu kilku dni nie zapamiętałam żadnej. Akcja dosłownie porywa czytelnika w wir wydarzeń, które są dynamiczne i ciekawe. Dialogi dosłownie pokochałam, uwielbiam dosadne wyrażenia  i silne bohaterki a Lea z pewnością do nich należy.

Mogłabym tak wzdychać i wzdychać nad tą książką, ponieważ oceniam ją bardzo wysoko. Uważam, że jest to jedna z lepszych książek Jennifer Echols i przyznaję, jest to romans, ale bardzo wartościowy! Młodzi ludzie na rozstaju dróg stają przed wielkimi wyborami, które zaważa na ich całym życiu, każda decyzja ponosi za sobą konsekwencje a ból po stracie nie ułatwia im tego. Łatwo się poddać klimatowi książki, jak dla mnie skończyła się ona za szybko! 360 stron to za mało, z chęcią poznałabym dalsze losy Lei i Graysona, ciekawi mnie, co będzie za 10, 15 a nawet 20 lat. Ta dwójka wryła się w moją pamięć a wyobraźnia pracuję na największych obrotach i wymyśla różne scenariusze. Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Namiętne i gorące sceny, piękny krajobraz, zdeterminowani bohaterowie i samoloty w tle, to wszystko sprawia, że książkę może czytać każdy. Polecam szczerze, gdyż podczas czytana miałam istny „Odlot”

6-/6
 
Dziękuję!!!
 

5 komentarzy:

  1. Nie czytałam, ale jeszcze nie spotkałam się z książką o (poniekąd) tematyce lotniczej. Powieści tej autorki nie czytałam (zanotować: jak najszybciej naprawić ten błąd), ale po Twojej recenzji chętnie zacznę swą przygodę z panią Echols :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaje się - Nie znam! Ale postaram się to zmienić. Obiecuję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Narobiłaś mi apetytu na tę lekturę

    OdpowiedzUsuń
  4. ahhhah no zgadzam się ta książka jest zajefajna czytałam. I też prowadze bloga na temat książek zapraszam kochamczytack.blog.pl

    OdpowiedzUsuń