sobota, 30 września 2017

"Jej Wysokość Marionetka" Melinda Salisbury - recenzja

„Jej wysokość marionetka” to długo wyczekiwany finał wyśmienitej trylogii dla młodzieży, która niestety nie jest tak zauważalna jak powinna.

Tywlla jest córką Zjadaczki grzechów. Od trzynastego roku życia była wychowywana na królową i małżonkę Księcia Mereka. Szalona królowa została zgładzona, a kraj pogrążył się w wojnie pod okrutnymi rządami Śpiącego Księcia – Aureka. Errin to siostra zdrajcy, jednak ona jest mądrą i dobrą dziewczyną, a dla ocalenia ukochanego alchemika jest zdolna do wielkich poświęceń. Ludzie z każdym dniem są coraz bardziej przerażeni! Tywlla, jako jedyna może wzniecić ducha walki i postanawia ocalić nie tylko najbliższych, ale i całe królestwo.

Jest to trzeci tom serii i z radością oznajmiam, że jest on najlepszy. Pierwsza część była dobra, jednak trudny charakter Tywlli potrafił być irytujący. Dziewczyna wszystko bierze do siebie i jest zbyt poważna. Drugi tom całkowicie zdeklasował pierwszą część i w całości należał do Errin. To świetnie wykreowana bohatera, łatwo obdarzyć ją sympatią a jej postępowanie wzbudza podziw. Naturalna i lojalna, co prawda popełnia błędy, jednak kompletnie mi to nie przeszkadzało. Losy tych dziewczyn w pewnej chwili się łączą, co zmienia całkowicie bieg wydarzeń.

Bohaterowie nie mają łatwego życia i niektórym nie udaję się wyjść cało z opresji. Jest to smutne, lecz jestem zachwycona tym, co autorka robi z bohaterami. Laif jest największą zagadką tej historii i czuję mały zawód, bo jego złożona natura wymaga wręcz wyjaśnień!

Dużo akcji, słownych potyczek, odrobina polityki i miłosnych rozterek. Nowy obraz świata zachwyca i przeraża jednocześnie. Świetnie napisana! Całą trylogie czyta się zadziwiająco łatwo, a pożegnanie z bohaterami następuję zbyt szybko. Wątek miłosny nie jest tu najistotniejszy, ale zajmuję drugie miejsce i nie spodziewałam się, że autorka dokona tylu przewrotów w tym temacie. Podoba mi się to, iż uczucia się zmieniają i kształtują na nowo. 


„Jej wysokość marionetka” to książka pochłaniająca i jest to bardzo dobre zwieńczenie całej trylogii. Po skończonej lekturze czuję smutek, że to już koniec i pożegnanie z ulubionym bohaterami. Pierwszy tom nie jest w pełni satysfakcjonujący, ale kolejne dwie książki to prawdziwe petardy, a liczne twisty fabularne, spektakularne starcia i miłosne uniesienia, nawet na moment nie pozwalają oderwać się od lektury! Polecam 9/10! 

Dziękuję!

czwartek, 28 września 2017

"Małżeństwo doskonałe" Julia Quinn - recenzja

Elizabeth kocha swoje rodzeństwo całym sercem i od pięciu lat walczy o przetrwanie, by zapewnić rodzinie godne życie. Młoda kobieta jest damą do towarzystwa lady Danbury i to w jej domu znajduję książkę, która bezpowrotnie odmienia jej życie. Każdy dobrze wie, iż najlepsze rezultaty osiąga się przez ćwiczenia, więc Elizabeth pieczołowicie stosuję się do rad zawartych  w książce „Jak poślubić markiza”. Nieoczekiwanie pomoc i rady otrzymuję również od nowego zarządcy Lady Donbury, który notabene jest markizem, tylko aktualnie wypełnia tajną misję.

Tożsamość markiza Riverdale jest znana od samego początku, dlatego z jeszcze większym zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów. James to człowiek o silnym i wybuchowym charakterze. Jest lojalny wobec najbliższych i szalenie podobało mi się jego podejście do etykiety, która dawniej była bardzo istotna. Mężczyzna dość swobodnie zwraca się do bliskich mu osób, co zdradza jego miękkie serce. Elizabeth jest dumna, co nie zawsze jest dobre, lecz z drugiej strony dobrze świadczy to o jej osobowości. Młoda, lecz zważywszy na okoliczności, musiała szybko dorosnąć, by zająć się trójką rodzeństwa. Niezdara, ale ostra dziewczyna, która sarkazmem dorównuję lady Donbury, co niewątpliwie jest zaletą. Oboje tworzą parę ognistą i to zderzenie dwóch silnych charakterów jest zjawiskowe.

W powieść zostały opisane losy Jamesa i Elizabeth, jednak lady Donbury, również zasługuję na uwagę. Ze swoim charakterystycznym poczuciem humoru  jest legendom na londyńskich salonach. Malcolm jest postacią, która nieustannie gdzieś przemyka w tle, a jego zmienny i zazwyczaj wredny charakterek daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach, ale jemu można wybaczać wszystko, bo jest kotem.

Świetnie napisana książka, lekka, przyjemna oraz osnuta cudownym klimatem. Momentami przewidywalna do bólu, jednak miło spędziłam czas czytając tę książkę. Akcja jest szybka, dialogi cięte, a za sprawą lady Donbury, humor wkradała się w niemal każdą rozmowę. Romans historyczny, to gatunek który nadal potrafi mnie oczarować i uwielbiam powieści, które swoją delikatnością potrafią wywołać rozmarzone westchnienie. Namiętność między bohaterami chwilami sięga zenitu, a autorka umiejętnie przedstawiła namiętne sceny. W książce nie znajdziecie szczegółowych opisów pocałunków, jednak są tak ujęte, że czytelnik mocnej je przeżywa, niż gdyby wszystko było podane jak na tacy. Zakończenie to prawdziwy chaos śmiechu, złości, oraz namiętności. Pomimo swoje prostoty, książka jest przesycona emocjami.

Niepowtarzalny klimat, barwni bohaterowi, delikatne uczucia i rozpalająca namiętność! Czego chcieć więcej?


Polecam 6/10! 

Dziękuję!
Książka pod patronatem:


poniedziałek, 25 września 2017

"Drogie życie" Meghan Quinn - recenzja

Drogie Życie,
Wiesz, że nie zawsze byłam zadowolona i często narzekałam. Po latach człowiek zaczyna rozumieć, że narzekanie i szukanie winnych nic nie daję. Kochamy, pragniemy, tracimy, a nawet umieramy. Jesteś nieprzewidywalne Życie! Ala takie właśnie jesteś i trzeba się z tym pogodzić.

Życie, opowiem ci o czymś wyjątkowym i pięknym! Tak, pięknym, bo inaczej tego doświadczenia nie mogę nazwać. Przeczytałam książkę i poznałam historię czwórki młodych ludzi stojących na rozdrożu dróg. Hollyn straciła męża, Jace oddał córeczkę do adopcji, Daisy była chowana pod kloszem i pragnie doświadczać życia w pełni, a Carter zaznał wielkiego rozczarowania.

Oj... Życie… nie jestem w stanie wyrazić w pełni swoich uczuć, bo pokochałam tych ludzi. Ich wady czynią ich prawdziwymi, zalety zachwycają, a przemiana, jaka w nich zachodzi odurza! Carter jest przepełniony złością, a Daisy to niewinna, ale odważną istota. Dwa przeciwieństwa działają na siebie odkrywczo i wyzwalają w sobie głęboko ukryte uczucia. Hollyn i Jace są już bardziej dopasowani, ale przeszłość nie daję o sobie zapomnieć. Przyznaję, że moje serce biło mocno, lecz dla Cartera i Daisy biło już niebezpiecznie szybko! Dobrowolnie czy nie, to cała czwórka pragnie zmian i by w ich historii nastał jakiś istotny zwrot, biorą udział w terapii? Grupie wsparcia? Zwała jak zwał, ale program „Drogie życie” ma na celu pomóc ludziom zagubionym.

Życie, całkowicie mnie zaskoczyłeś! Zderzenie charakterów i różnych planów. Zmienna narracja. Morze emocji. Namiętność i czułość! Czyste szaleństwo! Śledzenie losów bohaterów było inspirującym doświadczeniem i nie mogłam oderwać się od lektury nawet na moment. Dramat jest, ale bez przesady! Tu głównie chodzi o nadzieję i cały czas to wyczuwałam.  Pragnęłam byś Życie było łaskawsze dla tej czwórki! Strasznie ich pokochałam.

Ta książka inspiruję i motywuje do działania. Pomimo trudnych momentów, napawa optymizmem! „Drogie życie” to piękna afirmacja życia! Jedna z najlepszych książek, jakie czytałam.

Drogie Życie,
Takimi książkami spełniasz marzenia czytelników!
Dziękuję!

Monika 


niedziela, 24 września 2017

"Obsesja" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja [przedpremierowa]

Joanna Skoczek jest rozwódką, psychiatrą i posiadaczką niezbyt urodziwego kota Kołtuna. Kobieta próbuję zacząć wszystko od nowa. Kupuje kawalerkę w Warszawie i zaczyna pracę w szpitalu. Praca jest wymagająca, jednak to nie ona spędza sen z powiek Asi. Pewnego razu otrzymuję tajemniczy lista, a każdy kolejny jest coraz bardziej niepokojący. Sprawa komplikuję się jeszcze bardziej, kiedy dochodzi do serii brutalnych morderstw, a wszystkie ofiary są rażąco podobne do młodej lekarki. Wszystko wskazuję na to, że zabójca sprzed lat powrócił! Asia jest sama w Warszawie, ale pomoc oferuję jej przystojny chirurg i pewien nieokrzesany lekarz medycyny sądowej.

„Obsesja” to thriller z elementami romansu, choć przyznaję, że tego drugiego spodziewałam się znacznie więcej. Początek jakoś mnie nie powalił, jednak kiedy doszło do pierwszego morderstwa, akcja nabiera tempa i trudno było mi się oderwać od lektury.

Bohaterowie są świetnie wykreowani. Joanna jest psychiatrą, jej kontakt z pacjentami jest naturalny, a myśli w pełni zrozumiałe, nawet te lekko sarkastyczne uwagi. Miła, niezależna i łatwo ją polubić. Każdy z jej przyjaciół jest barwną postacią. Pewien chirurg wywoływał u mnie uczucie, które do najmilszych nie należały. Nadęty i zbyt pewny siebie Tomasz zachowuję się wręcz skandalicznie! Za to Marek, medyk sądowy, jest bardzo sympatyczny. Podoba mi się jego poczucie humoru, a ja zawszę cenie sobie dobry dowcip u bohaterów.

Autorce całkowicie udało się wywieść mnie w pole. Wielkie brawa za skrzętnie uknutą sieć intryg. Podczas czytania moje typy względem prawdziwej tożsamości mordercy zmieniały się, ale pod koniec byłam niemal pewna swojego wyboru. Zakończenie to całkowite zaskoczenie i aż śmiać mi się chciało z własnej niedomyślności. Akcja nie należy do zawrotnych, ale z pewnością nie jest nudno. Napięcie wzrasta z każdą stroną, a wątek miłosny jest miłym dopełnieniem. Autorka świetnie wykorzystała swoje wykształcenie i wszystkie zagadnienia związane ze szpitalem, jego funkcjonowaniem czy stricte zdrowotne, były ujęte w profesjonalny sposób. 


Narracja jest zmienna. Z jednej strony mamy bezpośrednią relację Asi i jej wewnętrzne obawy oraz pragnienia. Trzecioosobowa narracją pojawia się rzadko, ale dzięki niej poznajemy wydarzenie bezpośrednio niezwiązane z lekarką. Dodatkowo dochodzą krótkie urywki z poczynań mordercy, które są tak tajemnicze, że trudno z nich coś wywnioskować. Całość naprawdę dobrze się czyta. Pomimo morderstw i niebezpieczeństwa, to powieść jest lekka i można przy niej miło spędzić czas. Pojawia się kilka zabawnych akcentów i sytuacji, więc jak dla mnie jest to thriller niemal idealny. Lubię mieszankę morderczo- miłosną, więc w całości jestem na TAK!


„Obsesja” to książka, która potrafi nie tylko wywołać gęsią skórkę u czytelnika, ale w najmniej oczekiwanych momentach doprowadzić do śmiechu. Tajemnicza i nieprzewidywalna akcja w całości pochłania czytelnika! Polecam 7/10


Dziękuję!

piątek, 22 września 2017

"Błękit szafiru" Kerstin Gier - recenzja

Gwendolyn jest z pozoru zwykłą nastolatką, ale mieszka w domu pełnym tajemnic. Kiedy nieoczekiwanie wychodzi na jaw fakt, że to ona jest legendarną podróżniczką, wszyscy są zszokowani, a najbardziej zdumiona jest sama Gwendolyn. Nie pobierała misteriów, lekcji etykiety i fechtunku, a przeszłość kolosalnie różni się od świata w którym dorastała. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowej sytuacji? Drugi podróżnik zamiast jej pomóc, tylko mąci w głowie, więc Gwen musi sama odkryć tajemnice chronografu i wielce tajemniczego oraz mrocznego Hrabiego.

„Błękit szafiru” to drugi tom Trylogii Czasu i ponownie wracam do tej książki. Mam słabość do tej serii i to za sprawą samej głównej bohaterki. Gwendolyn potrafi zaskoczyć. Najczęściej najpierw mówi, później myśli. Targają nią różne emocje i wcale tego nie ukrywa. Jest sympatyczna i łatwo nawiązać z nią więź. Gideon w tym tomie jest najbardziej irytujący, tak naprawdę trudno było mi go lubić. Z jednej strony niepewny, by moment później zabłysnąć bijącą po oczach zarozumiałością. Jego postępowanie wydaję się obłudne i wyrachowane. Naprawdę wiele będzie musiał zrobić w przyszłości, by wyjaśnić swoje postępowanie i mam nadzieję, że długo będzie się płaszczyć, gdyż chorobliwie pragnę czerpać z tego przyjemność.

Gideon i Gwen to mieszanka wybuchowa i każda ich rozmowa jest ekscytująca. Najczęściej bawią mnie ich rozmowy, ale zważywszy na zachowanie chłopaka, byłam cały czas podenerwowana. Przyjaciółka Gwen również jest ciekawą postacią, jednak w tej części do akcji wkracza pewien uroczy gargulec. Xemerius w każdej sytuacji potrafi serwować konstruktywne uwagi, nie zawsze pożądane, lecz z pewnością zabawne.

Akcja toczy się bezpośrednio po wydarzeniach z pierwszego tomu. W tej części śledzimy przygody bohaterów przez kilka dni. Początek rozwija się dość powoli i niczym szczególnym nie zaskakuje, jednak zakończenie w całości to wynagradza. Ciąg zdarzeń, które bezpośrednio się łączą i całkowicie odmieniają bieg wydarzeń, nawet na moment nie pozwoliły oderwać mi się od lektury. Zakończenie to prawdziwy szok i zbrodnia na sercu czytelnika o duszy romantyka!



Trylogia Czasu to nie tylko jedna z najlepszych serii młodzieżowych, ale i najprzyjemniejsza! „Błękit szafiru” po raz kolejny zabiera czytelnika w podróż poprzez epoki, a niezwykły klimat pozwala poczuć magię przygody i miłości. Dużo wrażeń, wspaniali bohaterowie, zjawiskowe podróże w czasie i niebezpieczeństwo wiszące w powietrzu! Ta książka ma w sobie wszystko to, co kocham w powieściach młodzieżowych! Polecam 8/10!

Dziękuję!

czwartek, 21 września 2017

"Sekretnik Szeptuchy. Co każda Słowianka wiedzieć powinna" Miszczuk Katarzyna Berenika - recenzja

„Sekretnik Szeptuchy. Co każdy Słowianin wiedzieć powinien”, to prawdziwa gratka dla fanów serii KWIAT PAPROCI! Jestem wielką fanką wszelkich dodatków, czy też gadżetów nawiązujące do ulubionych serii, a ten „Sekretnik” jest cudowny. 






1.      Kalendarz! Tak, przede wszystkim jest to dziennik i chyba tylko do niego mam małe uwagi. Na końcu znajduje się kalendarz na 2017,2018 i 2019 rok z zaznaczeniem świąt i dni tygodnia. Co się tyczy ogólnego dziennika, to nie podoba mi się to, iż nie ma uwzględnionych dni tygodnia, a z pewnością jest to podstawa. Być może zdecydowano się na taki zabieg ze względów praktycznych, by kalendarz posłużył znacznie dłużej niż jeden rok. 



2.      Książka! W tym „Sekretniku” znajdziecie nie tylko fragmenty pierwszych trzech tomów serii, ale i „Przesilenia”, którego premiera jest przewidziana na 2018 r. Te krótkie urywki ogromnie zaostrzają apetyt na kolejny tom! Jeśli ktoś ma ochotę na więcej, to dwa opowiadania znajdujące się w dzienniku, troszkę złagodzą niedosyt! Mam nadzieję, że kolejny tom zostanie wzbogacony o te opowiadania.

3.      Porady Szeptuchy! Dziennik w nie obfituje i są w dużej mierze zabawnym i miłym dodatkiem.



4.      Kolorowanka! To chyba mój ulubiony element tego dziennika. Piękne ilustrację, obrazują sceny z książek. Przy odrobinie chęci można tchnąć w nie życie i pokolorować. Seria o Gosławie doczekała się własnej kolorowanki! WOW! 

„Sekretnik Szeptuchy” polecam wszystkim fanom serii i nie tylko! 7/10



Dziękuję!





środa, 20 września 2017

"Małżeństwo doskonałe" QUINN JULIA - ZAPOWIEDŹ

PREMIERA: 26.09.2017!  
Każda powieść Julii Quinn iskrzy się humorem i czaruje romantyzmem.
„ROMANTIC TIMES”

Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności!
Elizabeth Hotchkiss natrafi a w bibliotece na książkę pod obiecującym tytułem „Jak poślubić markiza”. Napisaną jakby specjalnie dla niej.
Bo Elizabeth musi wyjść bogato za mąż. Jako skromna dama do towarzystwa nie zdoła zapewnić przyszłości trójce rodzeństwa.
Drugim szczęśliwym trafem jest pojawienie się Jamesa Sidwella, zarządcy majątku chlebodawczyni Elizabeth. Ma on tajne zadanie: zdemaskować podły szantaż. Jego pierwszą podejrzaną staje się… Elizabeth.
A równocześnie James jest zaintrygowany piękną dziewczyną.
Szarmancko oferuje jej swą pomoc w znalezieniu męża. Proponuje, by praktykowała na nim zaczerpnięte z książki wskazówki. Lecz zbyt doskonała praktyka niesie zgoła nieoczekiwane niebezpieczeństwa.
Zwłaszcza że Elizabeth nie jest tym, kim się Jamesowi wydaje. A on nie jest tym, kim wydaje się jej...
Zabawniejsza wersja Rozważnej i romantycznej, ze szczyptą dobrego kryminału i wielką miłością w tle. Przecudowna. Napisana lekko, zabawnie, z gracją, pełna humoru i nieobliczalna jak kobieta poszukująca męża. 
Sandra Kortas-Dorsz, dlaLejdis.pl
Przezabawna, urocza książka, która przypadnie do gustu wszystkim miłośniczkom romantycznych historii ze szczęśliwym zakończeniem.
Iga Wiśniewska, naszksiazkowir.blogspot.com
Romantyczna powieść o miłości. Dla każdej kobiety.
Weronika Tomala, blog: Kto czyta książki żyje podwójnie

JULIA QUINN, jedna z największych gwiazd romansu historycznego, ukończyła Harvard i studiowała medycynę w Yale. Jej powieści są wydawane w blisko milionowych nakładach, wyróżniane najważniejszymi nagrodami, w tym kilkukrotnie najbardziej prestiżową: RITA Award (odpowiednik filmowego Oscara). Wspaniałe dialogi i niezapomniane postacie bohaterek – pełnych energii, odważnych kobiet, gotowych łamać konwenanse epoki – nadają nieodparty urok błyskotliwym powieściom Julii Quinn, nazywanej współczesną Jane Austin.
PATRONAT! 

wtorek, 19 września 2017

"Dzikie królestwo" Gin Phillips - recenzja [przedpremierowa]

Dzieci kochają ogrody zoologiczne, a czteroletni Lincoln wręcz ubóstwia to miejsce. Joan spędza kolejny piękny dzień wraz z synem i kiedy zmierzają do wyjścia, doznaje ogromnego szoku. Dźwięki, które zaniepokoiły ją kilka minut prędzej, okazują się strzałami, a kobieta od tego momentu myśli tylko o bezpieczeństwie swojego syna. Ucieka w głąb pełnego zakamarków ogrodu, by przetrwać najgorsze zagrożenie i ocalić Lincolna. Czy uda jej się ukryć przed łowcami?

„Dzikie królestwo” intryguje opisem, piękną okładką i fabułą, którą każdy rodzić uzna za kuszącą! Joan i Lincoln są głównymi bohaterami i to na nich całkowicie skupia się czytelnik. Matka i syn, oraz bezgraniczna miłość. Sytuacja w jakiej się znaleźli ukazuje ogrom oraz bezwzględność tego uczucia. Tak naprawdę to zwyczajna rodzina i kolejny wypad do zoo. Każdy rodzic był w takiej sytuacji, jednak dalsze wydarzenia stawiają tę dwójkę w kryzysowej sytuacji i tylko opanowanie może ich ocalić. Uwierzcie mi, czterolatek jest nieprzewidywalny! Śmiech w mgnieniu oka może przerodzić się w płacz, co w zaistniałej sytuacji nie jest pożądane. Bardzo realnie odzwierciedlone rozmowy matki z synem. Bez upiększania, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór całej powieści.

Wszechwiedzący narrator lawiruję miedzy oprawcami, a uciekinierami. Jest przy tym tajemniczy, a czytelnik analizuję postępowanie strzelców. Akcja jest dość powolna. Bardzo dużo rozmów Joan z synem i częste upominanie, spowalnia akcję, co początkowo utrudniało mi w pełni cieszyć się lekturą. Z biegiem wydarzeń i wzrostem zagrożenia, moja ekscytacja rosła. Nie czułam strachu, ale nieustannie byłam zniecierpliwiona i pobudzona, bo tak młody bohater, jakim jest Lincoln, wpływa na uczucia czytelnika i wzbudza masę emocji. Druga część książki znacznie lepsza, bo po prostu dzieję się więcej.


 Trwają prace nad ekranizacją powieści, a w roli głównej wystąpi znana z "Wilk z Wall Street","Tarzan: Legenda" oraz genialnej roli szalonej Harley Quinn z "Suicide Squad" Margot Robbie. Nie jestem zdziwiona, że zdecydowano się na ekranizację, gdyż powieść jest jedną z tych, które mają potencjał i na ekranie mogą okazać się lepsze od książki. Mało jest takich przypadków, ale trafiają się i „Dzikie królestwo” może być jednym z nich.


„Dzikie królestwo” to thriller dla każdego i łatwo zaczytać się tej powieści. Porywająca akcja i szaleństwo emocji potrafią oczarować najbardziej wymagającego czytelnika. W swojej prostocie jest to książka urokliwa i z pewnością warta polecania. 7/10!

Dziękuję!

poniedziałek, 18 września 2017

"Fantazja" gra planszowa- recenzja

Co zawiera:
 -27 kafelków frakcji Rzeźbiarzy Natury z rewersem w kolorze niebieskim
-27 kafelków frakcji Inżynierów Światłą z rewersem w kolorze pomarańczowym
-1 kafelek Magicznego Zamku
-5 żetonów Mocy Budynków
- 8 żetonów Bonusu

Dla kogo:
Gra jest przeznaczona dla 2graczy w wieku 7+

Czas gry: 
Ok. 25 minut

Opinia:

Wyobraźcie sobie magiczną krainę, która została zniszczona przez złego czarnoksiężnika! Legendarne frakcję magów mogą odmienić losy Fantazji i odbudować wyniszczoną przez wojnę krainę. W tym celu należy wcielić się w potężnych Rzeźbiarzy Natury lub Inżynierów Światła. Cel szczytny, ale wygrywa ten, kto ma większą… Fantazję!

Fabuła gry bardzo mi się podoba, być może, dlatego, że jestem wielbicielką wszystkiego, co magiczne.  „Fantazja” to kolejna gra kafelkowa, w jaką miałam okazję zagrać. Kto jeszcze nigdy nie zetknął się z taką formą gry, to spieszę z wyjaśnieniami. Gra kafelkowa to taka, w której nie ma planszy, kostki lub pionków. Są takie sytuację, w który gra jest pozbawiona wszystkich tych rzeczy i „Fantazja” jest właśnie tego przykładem. Gra składa się kafelków i kilku żetonów. Wydaję się, że jest to gra prosta i na swój sposób przewidywalna, jednak nic bardziej mylnego!

Piękne wykonanie, fabuła oraz barwne ilustracje robią wrażenie, jednak przebieg gry całkowicie mnie zaskoczył. Nie będę zagłębiała się w szczegóły i zasady gry, gdyż instrukcja w zrozumiały sposób wyjaśnia owe zasady. Cel gry jest jasny, lecz by wygrać należy trochę pomyśleć i poddać się wyobraźni. Losowość odgrywa tu pewną rolę, niemniej jednak duży wpływ na przebieg gry ma sam uczestnik rozgrywki i to od niego wiele zależy. Nie spodziewałam się tak wielu zwrotów akcji, co miło mnie zaskoczyło. Jest to gra dla 2 graczy i bardzo podoba mi się taka forma gry.


„Fantazja” potrafi zapewnić wieczór pełen wrażeń! Fabuł wciąga, a solidne wykonanie jest dodatkowym atutem. Jak najbardziej polecam fanom planszówek i miłośnikom magicznych przygód. 7/10!
Dziękuję!

czwartek, 14 września 2017

"Goodbye days" Jeff Zentner - recenzja

Carver ma siedemnaście lat i zamiast cieszyć się życiem, jest pogrążony w smutku. Trójka jego najlepszych przyjaciół zginęła w wypadku samochodowym. Chłopak stara się udźwignąć poczucie winy, które nie pozwala o sobie zapomnieć, gdyż to on wysłał SMS-a, który nieodwracalnie wpłynął na las wielu ludzi.

Dawno nie czytałam tak mądrej i przenikliwej książki. Napisana z rozwagą i polotem. Nie tylko dla młodzieży, bo gorąco polecą powieść również starszym czytelnikom!

Carver to przemiły chłopak, kochający swoją rodzinę i przyjaciół. W krótkim czasie doświadczył zbyt wielu tragedii. Chłopacy, z którymi przyjaźnił się od lat, byli dla niego jak bracia. Wiele przeżyli, a ta zażyłość została przerwana w ciągu kilku sekund. Jednak nie tylko ze stratą musi poradzić sobie Carver. Ostracyzm oraz poczucie winy mocno oddziałują na jego psychikę i powodują stany lękowe. W tak młodym wieku trudno odnaleźć się w takiej sytuacji, niemniej jednak, bohater udźwignął pokładane w nim nadzieję. Carver jest prawdziwy do bólu i za to go pokochałam.

Relację rodzinne również zasługują na uwagę. Każda z rodzin, która doświadczyła straty, inaczej przeżywa żałobę. Nie wszyscy wyjdą cało z tej życiowej próby. Żałoba robi z człowiekiem przedziwne rzeczy. Niektórzy postępują irracjonalnie. Ranią innych, by choć na moment zaznać ukojenia. Autor ukazał ten temat bardzo plastycznie i choć to Carver jest narratorem, to emocje innych bohaterów są pięknie pokazane.

Książka z pewnością ma mocne przesłanie. Nie należy pisać i czytać SMS-ów podczas jazdy samochodem. Powieść ma wiele plusów i wywołuję morze emocji, to żeby nie było tak perfekcyjnie, to oskarżenie Carvera było da mnie dziwne i jakoś nie mogłam w pełni zaakceptować tego wątku. Nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów, dlatego zaznaczę, że po prostu ta sprawa budzi wątpliwości, jednak naprawdę podziwiam głównego bohatera za wewnętrzną siłę.  

Jeff Zentner ma cudowny styl i doceniłam to już po kilku pierwszych stronach. Pisze lekko, dialogi są przepełnione emocjami i niezwykle przyjemnie czyta się książkę. Elitarna szkoła i uzdolnieni uczniowie również wpływają na klimat, który otula całą powieść. Blake, Elii i Mars zginęli w wypadku, jednak Carver często powraca myślami do przeżytych z nimi chwil, dzięki temu miałam możliwość poznać ich lepiej. Polubiłam ich i dopiero na końcu tej książki odczułam smutek z powodu ich śmierci. Pomimo trudnego tematu, to nie brak tu zabawnych momentów.



„Goodbye days” to kawał dobre literatury młodzieżowej. Mądra i zapadająca w pamięci! Wciąga od pierwszej strony. Urzeka, rozczula i wywołuję łzy. Bohaterów nie sposób nie lubić. Chwilami dziwna i przesadzona, jednak ma w obie TO COŚ! Polecam 7/10!




Dziękuję! 

wtorek, 12 września 2017

"Szamański blues" Aneta Jadowska - recenzja

Aneta Jadowska ubóstwiana przez fanów Urban Fantasy i nieco bardziej magicznych kryminałów, postanowiła rozszerzyć THORN UNIVERSE i serwuje czytelnikom nową „Szamańską serię”, w której to Witkacy będzie grał pierwsze skrzypce.

Wzrost śmiertelności wśród noworodków w jednym z Toruńskich szpitali, budzi wątpliwości i pytania. Na jedną z pielęgniarek padają oskarżenia, lecz ona również martwi się o dzieci i szuka pomocy u Witkaca. Jak się okazuję dawna miłość nieźle namiesza w życiu mężczyzny, które ostatnio i tak toczy się dziwnym rytmem. Kryzys wieku średniego? W żadnym razie! Dla Witkaca to dopiero początek trudnego śledztwa, przygody  i kolosalnych zmian, które bezpowrotnie odmienią jego życie.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i ogromnie się cieszę, że okazało się w stu procentach udane. Podoba mi się uniwersum stworzone przez Panią Jadowską. Szamani, nekromanci, czy choćby krwiożercze duch, zawsze zaskakują i czynią powieść bardziej kuszącą. Po lekturze „Szamańskiego bluesa” spokojnie mogę powiedzieć, że jest to kawał dobrej, swojskiej literatury. Pomijając całą magiczność, to pozostaję nam wyśmienity kryminał z elementami grozy z wątkiem obyczajowym. Magia to tylko dodatek, który co prawda dominuję, jednak fani kryminału docenią książki autorki.

Autorka ma lekkie pióro i umiejętnie wplątuje humor w wypowiedzi bohaterów, lecz nie to zrobiło na minie największe wrażenie. Książkę można podzielić na dwie części. Jedna dotyczy tajemniczych zgonów, a druga ma więcej wspólnego z nekromancją, jednak obie mają jeden wspólny wątek, który dotyczy życia osobistego głównego bohatera. Śledztwo prowadzone przez Witkaca ujawnia tragiczne zdarzenia sprzed lat i niektóre oposy przyprawiły mnie o gęsią skórę. Uwielbiam taki efekt! Odrobina strachu, jednak bez większej przesady.


Bohaterowie są skomplikowani i poznawałam ich z rozkoszą. Nie wszystko tu jest podane jak na tacy. To rozwój akcji ujawnia charaktery postaci, a Witkacy wielokrotnie mnie zaskoczył. Nie jest wyidealizowany, wręcz przeciwnie! Posiada wady i chyba za to najbardziej go lubię. Jeśli miałabym szukać wad, to trudno je tu znaleźć, bo książka po prostu mi się podobała. Dialogi są pełne humoru i sarkazmu, a ja to uwielbiam. Opisy niezwykle obrazowe, lecz momentami za długie i ciągnęły się przez kilka stron, jednak szybki rozwój wypadków nieco osłodził mi to.


„Szamański blues” to świetny i co najważniejsze pełen zwrotów akcji początek nowej serii, osadzonej w THORN UNIVERSE. Nie trzeba znać poprzednich książek autorki, by można czytać ten cykl, bo Witkacy od pierwszej strony zjednuje sobie sympatię, a śmiertelnie niebezpieczne duchy zapewnią Wam wyśmienitą zabawę! Polecam 7/10 ! 

piątek, 8 września 2017

"Pocałunek żelaza" Patricia Briggs - recenzja

W rezerwacie nieludzi dochodzi do serii brutalnych morderstw. O pomoc w rozwiązaniu zagadki zostaje poproszona Mercedes Thompson. Kobieta z pozoru jest tylko mechanikiem, ale ma waleczną i lojalną duszę, nie tylko człowieczą, ale i zwierzęcą. Sprawy zaczynają się komplikować, a Mercedes jest w niebezpieczeństwie. Czy i tym razem Mercy wyjdzie cało z opresji?

Seria o Mercedes Thompson bezsprzecznie wpisała się w kanon literatury fantastycznej. Klasyk Urban Fantasy, który mimo upływu lat cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Ja książki Pani Briggs kocham ze względu na wilkołaki, wampiry i przeróżne magiczne stworzenia. Obecnie gatunek u schyłku swojej popularności, jednak cieszę się, że fani tej nietuzinkowej kojotki nadal pragną czytać o jej przygodach.

Ludzkość odkrywa prawdę o otaczającym ich świecie. Nieludzie żyją w rezerwatach i postępują zgodnie z wytycznymi Szarych Panów. Wilkołaki powoli się ujawniają, a wampiry nadal pozostają tajemnicą. Uwielbiam takie klimaty i świat wykreowany przez autorkę w pełni mnie zadowala.


„Pocałunek żelaza” to trzeci tom serii, lecz każda z książek ma wątek przewonni, który dominuję i łatwo odnaleźć się w powieści. Tym razem mamy do czynienia z nieludzki i dzięki temu poznajemy ich lepiej. W serii pojawia się również wątek miłosny, który jest miłym dodatkiem, lecz nie przytłacza całości. Z tego powodu cykl ten docenią zarówno męscy jak i kobiecy czytelnicy. Doży nacisk na rozwiązanie zagadki, a finał nie jest wcale oczywisty.

Mercedes jest bohaterką, którą darzę ogromną sympatią. Jest moją książkową przyjaciółką i lubię śledzić jej losy. Ta część jak do tej pory jest najsłabsza. Końcówka jest zaskakująca i nie brak w niej zwrotów akcji, jednak początek rozwija się dość mozolnie. Mercy samodzielnie próbuję znaleźć mordercę i jej częste analizy były chwilami nudne, ale jestem skłonna jej to wybaczyć, gdyż zwyczajnie ją uwielbiam i wiem, że w następnych tomach będzie lepiej.  Adam nadal jest uroczy i chcę go więcej! Relację łączące go z Mercy i watahą bardzo mi się podobają, bo nie są oparte tylko na seksie, jak w wielu tego typu powieściach bywa, oni cenią sobie  bliskość i zaufanie.


„Pocałunek żelaza” to prawdziwa gratka dla fanów Urban Fantasy i zapewniam Was, ze Mercy po raz kolejny zaskoczy determinacją i wytrwałością! Trudna do rozwiązania zagadka oraz szczypta miłosnych gierek, zapewnią Wam wyśmienitą lekturę! 7/10!


poniedziałek, 4 września 2017

"Słońce też jest gwiazdą" Nicola Yoon - recenzja

Emigracja jest sposobem na lepsze jutro, marzeniem o lepszej przyszłości i ucieczką od problemów, lecz często owe oczekiwania nie zostają spełnione i jedni pogrążają się w żalu, a inni nigdy nie zaznają  szczęścia. Prawdziwe życie nie jest snem, a pasmem sukcesów i niepowodzeń i tylko od nas samych zależy, czy presja i porażki nas pokonają, czy też umocnią i zmotywują do walki.

„Słońce też jest gwiazdą” to piękna i słodko-gorzka powieść o dorastaniu, zmianach i życiu, które zaskakuję w najmniej oczekiwanym momencie. Natasha jest Jamajką i grozi jej rychła deportacja. Kocha fakty i naukę, a przed miłością i marzeniami broni się wszelkimi siłami. Daniel to Koreańczyk i pragnie być poetą, lecz surowy ojciec zaplanował już mu przyszłość i widzi go w roli lekarza. Daniel jest bohaterem, którego pokochałam od pierwszej strony i żałuję, że ta książka skończyła się tak szybko.

Uwielbiam książki autorki, a ta powieść tylko umacnia moją sympatię względem jej twórczości. Historia dwójki młodych ludzi stojących na pograniczu dorosłości. Jeden dzień z ich życia jest bardziej ekscytujący i ważny, niż lata dla innych ludzi. Historię Natashy i Daniela jest  pasmem zbiegów okoliczności, które wkradają się w perypetie tej dwójki, bezpowrotnie odmieniając ich losy. Czy można się zakochać w ciągu kilku godzin? Po przeczytaniu tej książki, to taka miłość wydaję się prawdziwa. Bohaterowie naprawdę sporo przeszli i niekomfortowe sytuację, w które co rusz się pakowali, wystawiły ich charaktery na próbę i nie było tu miejsca na udawanie, tylko szczerą i często okrutną prawdę. 

Podoba mi się, że autorka poświęciła dużo uwagi rasizmowi, który jest okowami, w które zakuwamy się sami. Koreańczyk musi mieć dziewczynę Koreankę? Tak twierdzą oni sami. Co najpiękniejsze w tej książce, to to, iż nie jest to historia tylko Natashy i Daniela, bo autorka wplotła w ich losy skrawki z życia, z pozoru przypadkiem poznanych ludzi, co nie koniecznie napawało mnie optymizmem.

Ogólnie książka troszkę mnie przytłoczyła, bo „niepowodzenie” to słowo przewodnie, które może opisać życie większości bohaterów. Akcja jest nieprzewidywalna i zawrotna, a czytanie tej lektury było prawdziwą przyjemności, pomimo ciężkiego nastroju, który całe szczęści nie pojawiała się za często. 


Książka jest bardzo dobrą młodzieżówką. Nostalgiczna, refleksyjną i urocza jednocześnie. Jeden dzień może odmienić całe życie i z tym się zgadzam, lecz zakończenie w pełni mnie nie zadowoliło. Jestem chyba jeszcze większą marzycielką niż Daniel i liczyłam na więcej. Więcej wszystkiego, przede wszystkim więcej przyszłości! Jeśli macie ochotę na mądrą i wyjątkową lekturę, to ta książka jest dla Was! Polecam 7/10! 

Dziękuję!