Siedmiorzecze, to miejsce przepiękne, niebezpieczne i pełne
tajemnic. Lord Colum strzeże go jak oka w głowie i prowadzi liczne kampanie,
by ocalić swoje ziemie przed najeźdźcami zza mórz. Brytowie i Wikingowie
stanowią coraz większe zagrożenie, lecz największe niebezpieczeństwo skrywa się
za murami twierdzy. Kiedy Colum sprowadza do domu Lady Oonagh, wszystko się
zmienia. Pięknej czarodziejce bliżej do wiedźmy, bo jej serce skrywa mroczne pragnienia i zło. Kobieta rzuca zaklęcie na sześciu synów Lorda i tylko Sorcha, siódme dziecko, może ocalić swoją rodzinę.
Powieść oparta jest na baśni o Sześciu Łabędziach, i choć
trudno w to uwierzyć, to nigdy jej nie poznałam. Zaległości nadrobiłam dopiero
po lekturze „Córki lasu” i bardzo się z tego cieszę, bo dzięki mojej niewiedzy,
książka była dla mnie o wiele większym zaskoczeniem. Jest to wersja dla
młodzieży i starszych czytelników, bo jest napisana przepięknie.
Autorka wykreowała świat niezwykle kuszący dla czytelnika, w
którym magia przeplata się z wojną i życiem codziennym, a widowiskowe
krajobrazy i lasy skrywają tajemnice, które pragnie się poznać. Czarowny Lud,
cudownie dopełnia ten magiczny obraz, w którym zatonęłam na wiele godzin.
Naprawdę trudno jest być siódmym dzieckiem, tak jak w
przypadku Sorchy. Na dziewczynie ciąży klątwa! Jednak bohaterka radzi sobie
całkiem dobrze. Pomimo młodego wieku, zna się na ziołach i wywarach, a swoją
wiedzę stara się wykorzystywać w dobrych celach. Niestety czasami musi
przygotować coś znacznie niebezpieczniejszego. Szybko polubiłam Sorche. Jest
odważna, zadziorna i czasami bardzo samotna. Na początku troszkę gubiłam się w
tych wszystkich imionach, bo jednak pozostałych sześciu braci też odgrywało
znaczące role. Bardzo podoba mi się więź, która łączy całe
rodzeństwo. Dbają o siebie. Colum, jako ojciec jest oschły, ale jako władca spisuję
się całkiem dobrze i rządzi rozważnie, choć czasami jego poczynania wydają się
okrutne.
Akcja toczy się powoli, szczególnie na początku. Sorchę poznajemy,
jako małą dziewczynkę, która dorasta. Wydarzenia nabierają tempa po zaręczynach
jednego z braci. Magia zaczyna przybierać na sile, a kiedy pojawia się Lady
Oonagh, już kompletnie byłam oczarowana. W książce nie podoba mi się tylko
jedna rzecz, niestety dość istotna. Opisy są rozległe, a biorąc pod uwagę fakt,
że jest to powieść licząca sobie ponad 600 stron, po pewnym czasie może to
przeszkadzać. Dla jednych będzie to
problemem, a dla innych nie, więc wszystko zależy od czytelnika.
„Córka lasu” Juliet Marillier to pierwszy tom sagi
„Siedmiorzecze”. Autorka zabiera czytelnika w podróż do przepięknej wczesnośredniowiecznej
Irlandii! Zapewniam Was, że jest to podróż, w którą warto się wybrać. Pełna magii, niebezpieczeństwa i klątw, które
można pokonać dzięki sprytowi i rozważnemu zawieraniu nowych znajomości, nawet
wróg czasami jest większym przyjaciele niż mieszkańcy własnego domu. Czy Sorcha
udźwignie brzemię, które na niej ciąży? 7/10!
Recenzja zachęcająca, ale nie przepadam za thrillerami.
OdpowiedzUsuń