Olivi Hollowaty to dwudziestosześcioletnia zakompleksiona bibliotekarka,
która ma dość swojej niepewności i życia w pojedynkę, dlatego prosi swojego
najlepszego przyjaciela o pomoc i lekcje seksu bez zobowiązań tylko w celach
naukowych. Tak dobrze przeczytaliście, seks między przyjaciółmi i do tego bez
obietnic nie ma prawa istnieć, dlatego naszych bohaterów czeka nie lada zadanie,
aby ich przyjaźń przetrwała.
Nate Sawyer to istne ciacho, przystojny z oryginalną pracą i
interesującym charakterem, jedyny jego minus to fakt, że bzyka każdą, ładną dziewczynę,
która stanie mu na drodze, ale wraca tylko do jednej, swojej przyjaciółki. Razem
spędzają bardzo wiele czasu i kiedy Olivia zwierza mu się ze swoich kompleksów
i braku życia erotycznego postanawia jej pomóc i zaczynają „lekcje”. Nate
zdobył moje serce całkowicie, uświadamiając dziewczynie, jaka jest piękna, mimo
że ona sama uważa się za pulchną, całkowicie bezpodstawnie. Nate jest typem mężczyzny,
którego chce się spotkać i rozkochać do tego stopnia, aby ten w końcu się nawrócił,
dlatego ja przyziemna czytelniczka obdarzyłam Olivie sympatią i lekką
zazdrością, ponieważ jej się to udało. Dziewczyna pomimo swojej nieśmiałości błyszczy
umiejętnością błyskawicznej riposty, niestety tylko w gronie przyjaciół,
niestety nieznajomi ją paraliżują. Pozostałych bohaterów już poznaliśmy w dwóch
poprzednich tomach i miałam okazje poznać ich dalsze losy. Dla tych, co nie czytali
jeszcze książek autorki a mieli by ochotę na „Sztukę uwodzenia” na pewno się w
niej odnajdą.
Styl pisarki jest lekki i przyjemnie się czyta, jak dla mnie
za szybko. Narracja pierwszoosobowa prowadzona przez Olivie. Przyznaję, ze
fabuła jest mało oryginalna, dwoje przyjaciół, którzy uprawiają seks prowadzi
do przewidywalnego zakończenia, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało.
Jestem świeżo po przeczytaniu romansu i bałam się, że
czytając koleją tego typu książkę poczuje się znużona, ale jak zwykle Pani Samanta
Young mnie nie zawiodła. Historia na pozór banalna, ale bohaterowie są wykreowani
w sposób mistrzowski. W książce jest mnóstwo seksu i często taka obfitość staje
się nudna, ale nie w tej książce. Pieprzne komentarze nakręcają sceny i dodają pikanterii.
Śmiałam się w głoś wiele razy, gdyż humor jest na najwyższym poziomie i za każdym
razem czytając książki tej autorki jestem zaciekawiona skąd Pani Young bierze
tyle śmiesznych dialogów. „Sztuka uwodzenia” to dojrzała, seksowna i
podniecająca podróż z bohaterami, którzy odkrywają na nowo uczucia oraz starają
się pokonać stratę z przeszłość. Szczerze zachęcam do czytania. Cóż mogę
jeszcze dodać? To cholernie dobra książka. Polecam.
6/6
Dziękuję!!
Czytałam kiedyś podobną książkę, ale co się dziwić, niemal wszystkie pozycje są do siebie podobne przynajmniej z fabuły :-)
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę
OdpowiedzUsuńMiałam już przyjemność zapoznać się z twórczością tej autorki i moje odczucia są całkiem pozytywne. "Sztukę uwodzenia" mam w planach, bo lubię nieraz przeczytać jakąś powieść erotyczną. :)
OdpowiedzUsuńJa pochłonęłam tę pozycję w dwa dni. Pani Young ma lekkie pióro, bardzo dobrze się ją czytało. Humor może nie taki, żeby się zaśmiewać do rozpuku, ale chichotać jak najbardziej :) Zdecydowanie bardziej mi się podobała od Greya - mam wrażenie, że było w niej więcej realizmu. A że fabuła przewidywalna? No cóż, w tego rodzaju powieściach to chyba nie jest najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie pozbawione realizmu było to że za każdym razem Olivia i Nate dochodzili wspólnie. Normalnie bardzo rzadko się to zdarza. Po za tym książka była bardzo przyjemna.
OdpowiedzUsuń