Wiedzmy z Savannah już w pierwszym tomie udowodniły, że
można o nich pisać w nieskończoność, gdyż temat wiedźm jest nieograniczony. Pan
J. D. Horn czerpie z niego garściami i zaskoczył mnie swoją umiejętnością
tworzenia skomplikowanych, magicznych historii, z czego ucieszą się wszyscy
fani fantastyki.
Mercy sądziła, że nie posiada mocy, że całą magie posiadła
jej siostra a je przypadło w udziale spokojne i niczym się niewyróżniające
życie, jakże się myliła. Po zdradzie siostry, to ona została głową rodziny a Granica
ją wybrała. Potężna moc, którą została obdarzona potrafi być piękna, lecz
również może zawrócić w głowie, szczególnie, gdy życie dziewczyny przechodzi
kolosalne zmiany. Poszukiwania siostry, powrót bliskiej osoby, która powinna od
lat nie żyć oraz ciążka, wystawią Mercy na próbę i tylko od niej zależy, czy
pozostanie wierna dobru i ocali tych, których kocha.
„Źródło” to druga część trylogii o wiedźmach i magii i choć
wszystko krąży wokół tego tematu, to nie to mnie zachwyciło. Głównie skupiłam
się na relacjach łączących rodzinę Taylorów. Są one tak skomplikowane i często
zagmatwane, że trudno je pojąć. Zdrady
sprzed lat troszkę podkopują moje dotychczasowe wyobrażenie miłości, lecz co
najdziwniejsze, jest to aż nazbyt realne. Nad analizowaniem wyborów niektórych
bohaterów można spędzić dużo czasu a odkrywanie kolejnych sekretów, którymi aż
ocieka ta historia, sprawia ogromną satysfakcję. Bardzo podoba mi się wątek
romantyczny Mercy i Petera, nie jest prosty i płytki, bohaterowi muszą nad nim
pracować by się udał, co sprawia, że jest jeszcze bardziej interesujący.
Mercy jest burzliwą bohaterką, która często kieruje się uczuciami,
co nie zawsze kończy się dobrze, jednak pomimo popełnianych przez nią błędów,
często głupich i irytujących darze ja sympatią, ze względu na jej lojalność i
umiejętność szukania w ludziach dobra, bądź dostrzegania go tam gdzie często
inni go nie widzą. Największym zaskoczeniem okazał się Peter. W pierwszej
części niczym szczególnym się nie wyróżniał, można by powiedzieć, że był mdły.
A tutaj taki szok. Autor świetnie rozbudował jego postać i nadał jej charakteru,
z czego jestem ogromnie zadowolona, a sam Peter stał się zaskakujący i ma tajemnicę,
która wszystko dodatkowo ubarwia.
J.D. Horn dał prawdziwy popis umiejętności pisarski i w
pięknym stylu czaruje czytelnika. Książka jest naszpikowana akcją i przyprawia
o zawrót głowy. „Źródło” jest lepsze, mroczniejsze i seksowniejsze od
poprzedniej części. Czy warto przeczytać? Jak
najbardziej TAK! Doznałam lekkiego szoku ilością tych wszystkich tajemnic i
zwrotów akcji, którymi dosłownie zostałam zbombardowana.
5/6
Dziękuję!!!
Słyszałam wiele dobrego o tej serii, zarówno ten tom jest i tamten podobnie chwalony. Na razie czasu wolnego nie znajdę, ale jak znajdę chwilę, to czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ja już nie mogę się doczekać trzeciej części ;)
OdpowiedzUsuńJakoś boję się sięgnąć po tę serię, bo okładka nie zachęca i wydawało mi się, że ta książka to nie do końca moje klimaty. Teraz zaczynam rozumieć, że chyba popełniłam błąd, który muszę jak najszybciej naprawić i sięgnąć po twórczość J. D. Horn.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl