Wieloletnia przygoda ze „Szklanym tronem” dobiegła końca. Z
jednej strony czuję ulgę, bo chciałam poznać finał tej niezwykłej i porywającej
historii, a z drugiej już tęsknię za bohaterami.
Moje początki z tą serią nie były łatwe, do pierwszego tomu
robiłam dwa podejścia i długo nie mogłam wniknąć w ten świat, ale jak już
zaskoczyło, to moja miłość z każdą kolejną książką rosła. Oczywiście nie zawsze
było różowo, a Sarah J. Maas miała gorsze momenty i przydługie opisy, lecz
wykreowała świat złożony, dopracowany w najmniejszym szczególe.
„Szklany tron” jest niepozorną powieścią, która z cała
pewnością nie zapowiada serii, która zrobiła wrażenie na tak wielu czytelnikach. Celaena
jest zabójczynią i tak naprawdę fabuła jest prosta, a bohaterów stosunkowo
mało. Każdy kolejny tom jest lepszy, bardziej rozbudowany, a bohaterowie
ewoluują i całkowicie się zmieniają. Nowych postaci przybywa, a wątki
namnażają się w zastraszającym tempie. Chwilami trudno było mi się odnaleźć w
tym świecie, a narracja szczególnie nie pomaga. Narrator lawiruje między
bohaterami i ma dziwne upodobanie, do kończenia w najlepszym momencie.
„Królestwo Popiołów” jest zwieńczeniem przygód Aelin.
Początek jest mocny i brutalny, gdyż Dziedziczka Ognia jest zamknięta w trumnie
i torturowana przez Maeve. Rovan szuka swojej towarzyszki przemierzając
królestwa. Lysandra robi wszystko by zachować spokój podszywając się pod Aelin.
Dorian wraz z Manon Czarnodziobą szukają kluczy, a Choal wraca do domu, by
uratować swoje ziemie. Wojna, Wojna i jeszcze raz Wojna. Brutalna i nieznająca
litości, a jednak autorka nie uśmierciła wszystkich ;) szczerze powiem, że
spodziewałam się większej dramaturgii i łez.
Książka została podzielona na dwie części, co wywołało
skrajne emocje, ja uważam, że była to dobra decyzja. Książka jest bardzo
obszerna, liczy sobie ponad 1200 stron i nie wyobrażam sobie lektury takiego
tomiszcza. Grzbiet z pewnością złamałby się wielokrotnie. Historia nie jest
urwana w środku akcji i pierwsza część zamyka pewien etap. Druki tom znacznie
lepszy i więcej się w nim dzieje.
Wszystko kręci się wokół wojny i wątki powoli się łączą, a
bohaterowie mają jeden cel, choć różne motywy. Zmiana, jaką przeszli, robi
ogromne wrażenie. Manon wydaję się jakaś sympatyczniejsza, a Choala na powrót
polubiłam i w tym tomie zaprezentował się z najlepszej strony. Co się tyczy
Doriana, to od zawsze darzyłam go sympatią i to w moim odczuciu jest
najbardziej niedocenionym bohaterem tej serii! Posiada ogromną moc, ma w sobie
to coś, a jednak Aelin przytłoczyła go swoją chwałą. Wielokrotnie obrywał i nie
było mu łatwo, ale jakoś tak o nim zapomniano. Szkoda, bo naprawdę zasługiwał
na więcej uwagi ze strony pozostałych bohaterów. Być może mam takie zdanie,
ponieważ zwyczajnie go polubiłam.
„Szklany tron” to niezwykła i porywająca seria.
Wielowątkowość przyprawia o zawroty głowy, a epickie walki nie pozwalają
oderwać się od lektury. Napisana z rozmachem i dbałością o szczegóły. Ten cykl
robi wrażenie pod każdym względem! Bardzo dobre zakończenie serii, choć z
chęcią sięgnęłabym po KRÓTKIE nowelki o dalszych perypetiach bohaterów. Jak
najbardziej polecam wszystkim fanom fantasy! 8/10
Ja miałam na odwrót - pierwsze części mi się w miarę dobrze czytało, ale kolejne... niekoniecznie. Skończyłam chyba na przedostatnim tomie i może kiedyś wrócę do tej serii.
OdpowiedzUsuńNie znam zupełnie tej serii.
OdpowiedzUsuń