Zaczęło się kilka latem temu od „Nmen omen”, który tak
naprawdę jest drugą częścią cyklu wrocławskiego, bo to dopiero późniejsza „Toń”,
okazała się pierwszym tomem tej serii. Wydaję się to dziwne i nieco zakręcone,
jednak nie ma dużego znaczenia, od której książki zaczniecie. Miłośnicy autorki
musieli troszkę się naczekać na finał i w końcu jest!
Dawni bohaterowie powracają i muszą zmierzyć się z
przeszłością, która pozostawiła w nich głębokie ślady, lecz nie ma czasu na
żale i smutki, bo przed Klarą, Matyldą, Eleonorą, Dżusi, Karolkiem oraz Jagą,
nowe problemy, które mnożą się jak grzyby, po wyjątkowo ciepłym, jesiennym
deszczu.
Liczyłam na lekką lekturę, a dostałam coś z goła innego.
Owszem, czyta się szybko, ale nie jest to powieść zwyczajna. Marta Kisiel
stworzyła świat pełen niebezpiecznych bytów, a przy tym jest to obraz tak
realny, że swoją prawdziwością potrafi przyprawić o dreszcz. Klimat niezwykły,
lekko duszący, wręcz gęsty i w tym wszystkim można się zatracić. Bohaterowie to
silne osobowości. Skupiają na sobie uwagę czytelnika, a to jest naprawdę ważne,
bo uwielbiam postaci charyzmatyczne, które na długa zapadają w pamięci.
Trzecioosobowy narrator również spisał się idealnie, szczególnie, że przeskoki
czasowe, oraz między bohaterami są dość częste, a tak łatwiej zrozumieć fabułę
i chronologię wydarzeń.
Jeśli miałabym się czegoś czepiać, to jedynie mało istotnych
wywodów na błahe sprawy, lecz nie było to dla mnie wielkim problemem. Taki już
specyficzny styl autorki, który trzeba zaakceptować w całości.
Góry Sowie i ich historia, to jeden z ważniejszych wątków i
choć miejsce do tej pory całkowicie mi nieznane, zaczęło mnie kusić i chętnie
odwiedzę to piękne i malownicze miejsce.
Język soczysty i bardzo sarkastyczny, a ja sarkazm kocham i
to dosłownie. Liczyłam na więcej zabawnych sytuacji, ale przekomarzanie się
między bohaterkami kilka razy doprowadziło do głośnego chichotu, i dziwnych
spojrzeń otaczających mnie ludzi. Naprawdę nie wiem, czemu były skierowane na
mnie… „Płacz” okazał się znacznie poważniejszą książką niż się spodziewałam, bo
obnaża ludzkie pragnienia i uczucia. Bohaterowie mierzą się ze stratą i
samotnością i tak naprawdę cała ta fantastyczna otoczka, stanowi tylko tło, dla
toczących się wydarzeń. To relację międzyludzkie są najważniejsze i wybijają
się na pierwszy plan.
„Płacz” jest idealnym domknięciem cyklu wrocławskiego. W tej
książce nic nie jest pewne, no może jedynie liczne zwroty akcji, które
nieustanie zaskakują. Czy polecam? Jak najbardziej! Jedna z bardziej oryginalniejszych
serii, i to wszystko zasługa stylu autorki i bohaterów, o których długo będziecie rozmyślać. 8/10
Dziś dałam zapowiedz i fragment tej powieści na blogu.
OdpowiedzUsuń