Abby pragnie stabilności, zapomnienia i wtopienia się w
tłum, Travis lubi żyć na krawędzi, zarabia walcząc w nielegalnych turniejach a
dziewczyny stanowią dla niego tylko rozrywkę, czyli chłopak jest wszystkim tym,
czego Abby stara się unikać. Problem w tym, że jest to piekielnie trudne, gdyż
ta dwójka czuję do siebie nieodparte przyciąganie.
„Chodząca katastrofa” to idealny tytuł dla tej książki i
niektórzy z pewnością ją po części znają, ponieważ jest to historia Abby i
Travisa poznanych już w „Pięknej katastrofie”. Przygody tej dwójki poznałam już
dość dawno, dlatego lektura tej powieści była bardzo przyjemna i ukazała mi
wiele spraw w całkowicie nowym świetle. Zacznę do Travisa, ucieleśnienie
kobiecych fantazji zrobił na mnie bardzo złe wrażenie. Dziewczyny traktuje
przedmiotowo, czasami wręcz ich nie szanuję, lecz cała zabawa i przyjemność
poznawania tego bohatera polega na przemianie, która w nim zachodzi. Chłopak
popełnia błąd za błędem i tutaj tytuł książki idealnie oddaje jego
poczynania. Travis pokazał się z
najróżniejszych stron, często złych, lecz dogłębne poznanie jego myśli i
pragnień sprawiło, że zakochiwałam się w nim z każdą kolejną stroną. Jego
młodość oraz fakt, że został wychowany przez ojca wdowca w gronie samych braci
uzmysłowiło mi wiele spraw. Najpiękniejsze jest to, że bohater umie pięknie
mówić o miłości, nie wstydzi się tego i walczy o wszystko, co kocha. Burzliwa i
często irytująca postać, która potrafi zdenerwować i rozkochać w jednym
momencie.
Jeśli chodzi o Abby, to ci, co czytali pierwszą książkę
znają ją dość dobrze i choć dziewczyna wad się nie ustrzegła to jest ona
świetną i pamiętliwą bohaterką, której się kibicuję przez całą książę.
Czytelnicy, którzy po raz pierwszy stykają się z tą historią mogą spodziewać
się zaskoczenia jej przeszłością, która jest interesującym i wciągającym
wątkiem, dopełniającym tę miłosną opowieść.
Ta książka doskonale pokazuję jak spojrzenie na tę samą
historię z innego punku, wyjaśnia sytuacje, o których miało się dotychczas inne
zdanie. Travis kilkakrotnie mnie rozczarował, lecz były momenty, a było ich
całkiem sporo, kiedy po przeczytaniu „Pięknej katastrofy” go potępiałam a teraz
mu współczuje i w pełni rozumiem.
Książkę czyta się jednym tchem i być może ma na to wpływ
prosty język i przyjemny styl autorki, lecz to historia Abby i Travisa jest
głównym magnesem przyciągającym czytelnika do siebie.
„Chodząca katastrofa” niesie ze sobą silne, ogniste emocje i
zapewnia czytelnikowi niezapomniane chwile. Bohaterowie uczą się życia i dają
piękny popis namiętności i miłości, która pomimo trudnych początków fascynuje
swoją siłą. Polecam 5+/6
PS. „Tej
książki z pewnością nie poleciłybyście swoim córkom!” Tak promowana
jest „Piękna katastrofa”. Kompletnie się z tym nie zgadzam i wiecie, co? Kiedy
moja córeczka osiągnie odpowiedni wiek pierwsze, co zrobię to wcisnę w jej
dłonie tę książkę i zamknę w pokoju na cztery spusty. To idealny sposób na
wychowanie sobie książkoholika, ponieważ rano będzie nową, zapatrzoną w strony
nastolatką.
Dziękuję!!!
Brzmi fajnie,aleta okładka jak dla mnie jest ochydna :)
OdpowiedzUsuńpierwszy tom również wyszedł w nowej okładce, lecz mi wydanie I bardziej się podobało, szkoda, że ta została wydana tylko w tej wersji.
UsuńCoś głośno się ostatnio zrobiło o tej serii. Mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńSkoro kiedyś zamkniesz swoją córkę z tą książką w pokoju to znaczy, że jest to świetna pozycja :) Nie słyszałam o niej wcześniej, ale może kiedyś się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńMuszę zgarnąć w takim razie pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
Usuń