Audrey jest chora, a nieuchronny koniec motywują ją do
działania i zastanowienia nad życiem. Sekret sprzed lat zniszczył jej rodzinę,
a córki od dwudziestu ośmiu lat nie rozmawiają ze sobą. Nienawiść między nimi
nie słabnie, lecz choroba matki zmusza je do konfrontacji. Czy jest jeszcze
szans dla tej dziedziny, czy jednak przerażający sekret doszczętnie zniszczy
Audrey, Jess i Lily?
„Gdybyś tylko wiedziała” to niepozorna książka, która skrywa
wiele tajemnic i dużo emocji. Nie spodziewałam się tak mocnej lektury i
całkowicie zakochałam się w tej historii, choć nie jest szczególnie
optymistyczna.
Historia opisana w tej książce jest takim pstryczkiem w nos, który skłania
czytelnika do zastanowienia się również na własnym życiem. Audrey ma ponad sześćdziesiąt
lat i dopiero w obliczu śmiertelnej choroby postanawia działać. Spełnia marzenia,
znajduję w sobie odwagę by wystąpić przed ponad pięciotysięcznym tłumem.
Delektuję się czasem spędzonym z wnuczkami. Jej sytuacja pokazuje, jak wiele w
naszym życiu poświęcamy mało istotnym sprawom, zamiast dążyć do szczęścia i
zadowolenia z własnego życia.
Obie siostry borykają się z własnymi problemami. Lily jest
starsza i mogłoby się wydawać, że ma wszystko. Piękny dom, córkę i kochającego
męża, lecz to tylko złudzenie. Jess natomiast jest samotną matką i nie radzi
sobie z emocjami.
Powieść jest bardzo piękne napisana. Trzecioosobowa narracja
idealnie się sprawdziła i pomimo wielu przeskoków czasowych, to łatwo się odnaleźć
w całej historii. Autorka oszczędnie ujawnia sekrety i przyznaję, że przyczyn
konfliktu między siostrami dopatrywałam się nie tam gdzie trzeba, a prawda
okazała się bardzo poruszająca i zaskakująca. Bardzo dużo twistów fabularnych, które nie pozwalają oderwać się od lektury! Perypetie wnuczek Audrey również zasługują na uwagę. Młode dziewczyny, które stoją na pograniczu
dorosłości, zaczynają dokonywać wyborów i kształtują własną ścieżkę życiową, wzbudzają sympatię.
Powieść obyczajowa z najwyższej półki! Dawno nie spotkałam
obyczajówki, która tak bardzo mnie oczarowała. Genialnie wykreowani
bohaterowie, wstrząsające sekrety i cudowny klimat. Piękna i jeszcze raz
piękna. Cały czas przeżywam i rozmyślam o Audrey, Jess i Lily. Trzy kobiety,
dla których los nie był łaskawy, a jednak pokazały siłę.
„Gdybyś tylko wiedziała” to powieść wyjątkowa! Jedna z
najlepszych książek, jakie przeczytałam. Chwilami nostalgiczna i smutna, ale momentami
napawa nadzieją i zmusza do działania. Polecam 10/10!
Powieść rekomendowana przez jedną z moich ulubionych autorek. Co tu dużo mówić, muszę ją przeczytać :) Fajnie byłoby ją wygrać w konkursie :*
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja, właśnie mam chęć na dobrą obyczajówkę ;)
OdpowiedzUsuń