W ostatnim czasie brakuje mi powieści napisanych w starym dobrym stylu i coraz częściej sięgam po książki wydane już kilka lat temu.
Belgariada doczekała się kolejnego już wznowienia i bardzo się cieszę, że
trafiłam na tę książkę, bo moje oczekiwania względem tej powieści zostały w
całości spełnione.
Dorian od lat zna legendy o Klejnocie i złym Bogu Toraku,
który skłonił ludzi i Bogów do wojny. Czy to aby na pewno bajki? Kiedy jego
spokojne życie na farmie staje się tylko wspomnieniem, wraz z starym bajarzem i
nadopiekuńczą ciotką Pol, wyrusza w podróż. Klejnot jest bardzo ważny i
potężny, ale może doprowadzić do katastrofy!
Belgariada jest powieścią, która kwitnie na oczach
czytelnika. Prolog rzuca nieco światła na początki tej historii, jednak jest
dość jałowy i dopiero pierwszy rozdziała wzbudził moje prawdziwe
zainteresowane. Poznajemy Dorina, jako małego chłopca i jego młodzieńcze
przygody. Jest sielankowo, spokojnie i można się rozmarzyć, ale nie trwa to
długo i kiedy Dorin, wraz z ciocią Pol i wędrownym bajarzem wyruszają w drogę,
zaczyna się prawdziwa akcja i trudno oderwać się od lektury!
Początkowo leniwy rozwój wypadków nabiera tempa z każdym
kolejnym rozdziałem. Nowi bohaterowie również pozytywnie wpływają na odbiór
powieści i stanowią najmocniejszy element. Każdy jest inny i na swój własny
sposób posiada urok, któremu trudno się oprzeć. Ciocia Pol nie wzbudza może
najcieplejszych uczuć, bo jest dość chłodną osobą, ale nie można odmówić jej
charyzmy, co z pewnością pielęgnowała w sobie przez lata. Młodość rządzi się
swoimi prawami, dlatego wiele mogę wybaczyć Dorinowi. Chłopak czasami jest
nieokrzesany i pędzi do przodu nie znając szczegółów i potrzebnych informacji. Jednak
młodzieniec dorasta i mężnieje, co napawało mnie dumą! Oczywiście na uwagę
zasługuję również postać Pana Wilka, oraz wielu innych, których poznałam
podczas wędrówki Doriana. Jest to powieść przede wszystkim przygodowa i czyta
się ją lekko i bardzo szybko.
Belgariada to pięciotomowy cykl, który został wydany w
jednym, dość obszernym, tomie. Mapki jak zawsze sobie cenie, bo ułatwiają
wyobrażenie sobie przedstawionego świata i terenu. Cykl porównywany do
twórczości Tolkiena, a ponieważ niedawno miałam okazję przeczytać słynną
trylogie, to potwierdzam owe podobieństwa. Nie uważam, że to jest złe. Wręcz
przeciwnie! Lubię klasyczną fantastyką, a Belgariada z pewnością do takiej
należy. Książkę czytałam z prawdziwą przyjemnością, bo choć autor wykreował złożony
świat, to ma przyjemny styl, a dialogi okraszone są sporą dawką humoru. Lekko
przewidywalna, jednak bohaterowie całkowicie mi to zrekompensowali.
Każdy miłośnik klasycznej fantastyki powinien poznać ten cykl. Epicka przygoda i pełnokrwiści bohaterowie zabierają czytelnika w
podróż przez Królestwa Zachodu, co zaowocuję niezapomnianymi wrażeniami, a i
miłości też nie zabraknie! Polecam 7/10!
Dziękuję!
Jako niewielka miłośniczka fantastyki chyba wstrzymam się od tej serii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Daria z book-night
Muszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się skuszę, może kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie już czeka, na czytniku na szczęście;) Jeśli jeszcze nie czytałaś, to polecam też cykl "Syn zdrajcy" Milesa Camerona. Teraz czytam pierwszy tom "Czerwony rycerz" i myślę, że wpasowałby się w tematykę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Skusiło mnie zdjęcie tej cudnej książki.Po przeczytaniu recenzji już wiem,że koniecznie muszę ją kupić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
czytanestrony.blogspot.com
Gruba i pięknie wydana. Czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)