Alex jest połączona z Sethem, co jest bardzo irytujące, bo
chłopak zjawia się w najmniej odpowiednich momentach. Jednak to połączenie ma
również dobre strony. Alex cierpi po stracie bliskiej osoby, a ukojenie i
spokojny sen znajduje w jego ramionach. Ataki daimanów przybierają na sile, a
Przymierze staje w obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa. Bogowie zsyłają
furie, które mają pozbyć się zagrożenia. Alex jest czymś niezwykłym,
nieobliczalnym i również niebezpiecznym. Czy ktoś pragnie jej śmierci?
Seria Covenant jest cyklem bardzo podobnym do „Akademii
Wampirów” i tych podobieństw jest naprawdę dużo. Społeczność, o której
istnieniu ludzie nie mają pojęcia. Mamy do czynienia z czystokrwistymi i
półkrwistymi, jak możecie się spodziewać, to ci pierwsi dzierżą władze i mają
się za lepszych. Do tego dochodzi sprawa z żywiołami i zakazanym uczuciem.
Początkowo wszystkie te podobieństwa mnie irytowały, szczególnie podczas
lektury pierwszego tomu, lecz z każdym kolejnym rozdziałami jest lepiej.
„Czyste serce” zdecydowanie lepiej się czyta, bo intrygi w Przymierzu
podkręcają akcję i napięcie. Tak naprawdę akcja jakoś szczególnie nie posunęła
się do przodu, ale relegację między bohaterami są niezwykle burzliwe i pełne
emocji. Starcia i kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji mną wstrząsnęło i łezka w
oku się pojawiła.
Duży plus dla Setha, bo może i jest chamem zapatrzonym w
siebie, ale momentami potrafił pokazać się z naprawdę dobrej strony. Jego
wybuchy gniewu i zaborczość w jakiś dziwny sposób mnie rozczuliły. Trudno było mi
go polubić, lecz ma w sobie autentyczność i mimo, że popełnia błędy, to z
czasem zdobył moją sympatię. Co do Aidena, to nie jestem jego fanką. Jest zbyt
idealny i dojrzały. Alex jest główną bohaterką i narratorką. Nieobliczalna,
lekkomyślna i zagubiona. Mam wrażenie, że sama nie wie, czego pragnie. Mogłabym
doczepić się do kilku jej decyzji i poczynań, jednak lubię ją i z chęcią poznam
jej dalsze losy.
Jennifer L. Armentrout jest jedną z moich ulubionych pisarek
i jeszcze żadna z jej książek mnie nie zawiodła. Ta seria może nie jest
najwybitniejsza, ale autorka ma cudowny styl i pisze lekko, przyjemnie, tworzy
sympatycznych bohaterów, z którymi łatwo nawiązać więź. Opisy są plastyczne, a
dialogi wartkie i pełne ognia. Podobieństwo do „Akademii Wampirów” jest uderzające,
ale autorka nadrabia stylem i emocjami! Na niektóre sprawy można przymknąć oko,
by delektować się cała resztą.
„Czyste serce” jest świetną kontynuacją! Jest miłość, walka
i niebezpieczni bogowie! Dużo się tu dzieję i jeśli macie ochotę na lekką i magiczną
lekturę, to jak najbardziej polecam. 7/10
Recenzja super, ale chyba powieść nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńdzięki! a jaki gatunek lubisz?
Usuń