„Narodziny Królów” to finałowy tom serii „Zniewolony
książę”. Nie przypuszczałam, że moja przygoda z tą trylogią i fascynacja
bohaterami przybierze takie rozmiary. Jednak tak właśnie się stało, całkowicie
straciłam głowę dla Damena i Laurenta. Jestem świadoma, że książka nie jest dla
każdego, ale mnie zauroczyła i lektura tej trylogii była niezwykłym przeżyciem.
Jeśli ktoś nie zna tej trylogii, to zachęcam do lektury
recenzji pierwszego tomu => TU, bo choć spoilerów tu nie będzie, to jednak pominąć
istotnych faktów nie jestem w stanie. Więc, po wydarzeniach z poprzedniej
części, Damienos ujawnia swoją prawdziwą tożsamość. Niektórzy są zszokowani,
inni zaniepokojeni, jednak najwierniejsi pozostają i wspierają bohaterów. Przed
nimi wiele wyzwań, starć i krwawych bitw. Dużo się tu dzieję, emocje nie
opadają, a wręcz przeciwnie! Napięcie wzrasta z każdą kolejną stroną. Naprawdę
trudno oderwać się od lektury!
Świat wykreowany prze autorkę przypomina średniowiecze, w
którym dwa państwa walczą o władzę. Przepychanki polityczne między Akielos i
Vere są złożone i pełne tajemnic, niemniej jednak tylko te dwa państwa
uczestniczą w sporach. Fabuła jest prosta, jednak to liczne intrygi nakręcają
całą akcję, a prawda i wszystkie elementy układanki stają się jasne dopiero na
koniec powieści.
O książce dużo słyszałam i spodziewałam się ostrego i
gorszącego pornosa z gejami w tle, a dostałam niezwykłą opowieść o przyjaźni,
stracie i miłości, a samych scen seksu nie jest dużo. Pierwszy tom jest nieco
wulgarny, jednak dzięki temu widać zepsucie, jakie pustoszy Vere za panowania
regenta! Drugi skupia się na militarnym aspekcie, a ten jest najbardziej
uczuciowy. Oczywiście nie jest to typowy romans, lecz Laurent nieco zmiękł i
pokazał swoje prawdzie oblicze, choć już prędzej dostrzegłam jego potencjał.
Damienos również się zmienił, z porywczego wojownika staje się mężczyzną, który
zaczyna myśleć o politycznych aspektach tego sporu.
Dialogi są ostre i wartkie! Autorka ma bardzo przyjemny
styl. Łatwo się zaczytać i utonąć w tej historii.
„Narodziny królów” to pełna epickich walk powieść, w której
młodzi ludzie walczą o należną im pozycję. Jest też miłość i pożądanie między
Damenem i Laurentem, dla jednych będzie to nie do przyjęcia, a dla innych coś
pięknego. Jestem zauroczona, bo ich relacja dojrzewała na moich oczach, a każdy
przełom w ich stosunkach mocno przeżywałam. Każde ich zbliżenie było pełne
uczucia, napisane ze smakiem, a czasami wręcz wzruszało. Nie zrozumcie mnie
źle, to nie jest ckliwa powiastka, lecz powieść okrutna, w której krew się leje
i to uczucie dodało tylko pikanterii i sensu całej tej historii. Sam finał zbyt
gwałtowny i czuję niedosyt! Chcę więcej! 10/10
Spróbuję dotrzeć do pierwszego tomu. Jak mnie wciągnie, to dotrę do "Narodzin królów". Taka recenzja i wysoka ocena zachęca mnie.
OdpowiedzUsuń