czwartek, 14 stycznia 2016

"Złodzieje snów" Maggie Stiefvater- recenzja



Każdy ma sekrety, tylko że niektóre potrafią być bardzo niebezpieczne. Ronan Lynch potrafi zabierać przedmioty ze swoich snów, a taka umiejętność jest pożądana, co ściąga do Henrietty poszukiwaczy skarbów i płatnych zabójców. Czy pomimo grożącego niebezpieczeństwa Blue, Adam, Gansey i Ronan odnajdą legendarnego –Glendowera? 

„Złodzieje snów” to kontynuacja „Króla Kruków”. Początek serii był dla mnie trudny, ilość bohaterów o dziwnych imionach wprowadzał zamęt, a trzecioosobowa narracja mi tego nie ułatwiła. Nie sądziłam, że po kilku rozdziałach tak bezwarunkowo przyjmę to, co zaserwowała mi autorka. Wątek przewodni dotyczy Glendowera. Każdy pragnie go odnaleźć i to z różnych powodów. Ta część nie posunęła się w tej sprawie do przodu. Nie znaczy to, że książka jest nudna, taki styl już ma autorka, skupia się na drodze i emocjach towarzyszących pokonywaniu trudności a nie na samym celu. Dlatego też Glendower majaczy gdzieś w tle, a skupiamy się na Ronanie, gdyż to on zdominował tę część. 

Jak każdy mroczny i zły chłopiec, Ronan uwodzi czytelnika. Targany gniewem i obawami postępuję często pochopnie, lecz pod dobrze skonstruowaną zbroją oschłości kryję się całkiem porządny chłopak. Cieszę się, że to jemu poświęcono tyle uwagi, lecz zabrakło mi innych bohaterów. Szczególnie mam namyśli Noaha, który w tej części był jak mgliste wspomnienie i tylko kilkakrotnie zaznaczył swoja obecność. Gansey nadal jest dla mnie zagadką, być może się mylę, lecz wyczuwam w nim tajemnicę, która mnie nurtuję. Blue to jedyna dziewczyna w tym gronie i jest typową książkową bohaterką. Ma kompleksy, marzenia, jest zadziorna i pyskata. Często zachowuję się lekkomyślnie, jednak naprawdę darze ją sympatią. Pozostał jeszcze Adam i on jest najbardziej irytujący. Imponuję swoją niezależnością, ale w każdym dobrym uczynku lub trosce dopatruje się litości. 

Relację całej piątki są burzliwe i dzięki temu wydają się jeszcze bardziej prawdziwe. Można by pomyśleć, że wykreowanie pięciu głównych bohaterów tak wyraźnych i mocnych nie pozostawi miejsca na przebicie się postaci drugoplanowych.  Nic bardziej mylnego, gdyż i one zwracają na siebie uwagę. Rodzina Blue jest ekscentryczna i każda wizyta na Fox Way 300 jest wyczekiwana. Pojawił się również tajemniczy Pan Szary, czarny charakter, którego pomimo wykonywanej profesji polubiłam. 

Styl autorki, pięknie ukazuję emocje bohaterów i w prostych słowach pokazują często trudną prawdę. „Złodzieje snów” dzięki snom Ronana zyskał odrobinę szaleństwa i dobrego rodzaju inności. Książka wyróżnia się na tle dostępnych młodzieżówek i zapada w pamięci. Akcja nie posuwa się na przód w zastraszającym tępię, a mimo to nie znajdziecie w niej momentów nudnych. Każda strona jest intensywna i pochłaniająca.

„Złodzieje snów” jest bogatą książką, zarówno w ilość bohaterów, ich skomplikowane osobowości oraz emocje, od których aż kipi. Po przeczytaniu tej powieści czuję, że wygrałam na loterii kilka pięknie spędzonych godzin w świeci snów, magii i pragnień, które zmieniają ludzi. Polecam 5+/6

Dziękuję!

niedziela, 10 stycznia 2016

"Bój o Euro 2016" Roman Kołtoń- recenzja



W grudniu swoja premierę miała niezwykła książka. „Bój o Euro 2016”, której autorem jest Roman Kołtoń a fotografem Łukasz Grochala, jest to nie tylko wartościową lektura, lecz również niepowtarzalną pamiątka.

Książa jest kawałkiem historii ukazanym w estetyczny i piękny sposób. Piłka nożna to nasz sport narodowy i kiedy przychodzi czas, kiedy reprezentacja rusza do boju, miliony Polaków zasiada przed telewizorami, by oglądać ich starania. Bywały chwile lepsze i gorsze, lecz ostatecznie udało się wywalczyć eliminację do Euro 2016. Czyn trudny do osiągnięcia i takie wydarzenie należy upamiętnić. Pan Roman Kołtoń w zwięzły i nieskomplikowany sposób opisał poczynania naszej reprezentacji i uwiecznił ich dokonania.

Album opowiada o sukcesie, zresztą niepodważalnym, Adama Nawałki oraz samych piłkarzach. Lewandowski, Milik czy chociażby Glik, to nazwiska znane, lecz w tej książce poznałam ich lepiej. Nie tylko oni przyłożyli się do awansu zespołu, więc cieszy fakt, że o pozostałych sportowcach można się wiele dowiedzieć. Autor w szczegółach opowiada o najważniejszych momentach, lecz również można się dopatrzyć emocji, które towarzyszyły owym wydarzeniom. 

Wydanie naprawdę robi wrażenie. Duży format oraz twarda oprawa przykuwają wzrok. Książa ma tak naprawdę dwie okładki, pod miękką skrywa się, według mnie, ta piękniejsza i ucieszy wszystkich fanów Roberta Lewandowskiego. Zdjęcia, których autorem jest Pan Łukasz mnie zachwyciły. Można do nich wracać i przypominać sobie najważniejsze chwilę. 

„Bój o Euro 2016” zaciekawi nie tylko laika sportowego, ale w stu procentach usatysfakcjonuję największego entuzjastę piłki nożnej. Idealna na prezent, który zachwyca i cieszy oko.
Polecam 5+/6
Dziękuję!!!

środa, 6 stycznia 2016

"Drżenie" Maggie Stiefvater- recenzja



Grace kocha zimowe miesiące, ponieważ wtedy może obserwować wilki w lesie za domem. Jeden wyjątkowo budzi jej zainteresowanie. Ma piękne, złote oczy. Dziewczyna ma wrażenie, że i on się jej przygląda. Nigdy nie sadziła, że sekret, który skrywa wilk i jego sfora zmieni jej życie. 

Sam jest wilkiem zimom, człowiekiem latem. Pragnie być blisko swojej letniej dziewczyny, lecz nieśmiałość mu to utrudnia. Trudno uwierzyć, ale to w wilczej formie jest bliżej niej. Wiedział, że to jego ostatnie lato i już nigdy nie pozna Grace, aż do momentu, kiedy oboje otrzymali najcenniejszy dar. Nadzieję.   
Są książki, do których wracam cyklicznie, w chwilach tęsknoty za bohaterami, zadumy czy po prostu chęci przeżycia pięknej historii. „Drżenie” do takich książek właśnie zaliczam. Można do niej wracać i nadal sprawia przyjemność. Nowe wydanie skłoniło mnie do ponownego spotkania wilków z Mercy Falls.

Historia Grace i Sam jest bardzo prosta. Oboje zakochani, rozdzieleni przez los. On wilk, ona człowiek. Tyle ich dzieli, lecz człowieczeństwo i pragnienie bliskości spaja. Komuś może się wydać to infantylną powieścią, która nie zaskoczy, lecz zapewniam, że „Drżenie” tętni emocjami, których brak w innych powieściach. Mogłabym się pławić w tym emocjonalnym bagnie w nieskończoność.
Grace lubi mieć wszystko poukładane. Jest praktyczną dziewczyną i gołym okiem widać, co uczyniło ją tak niezależną. Jej relacje z rodzicami są specyficzne i można analizować je bardzo długo. Obraz rodziny pokazany przez autorkę wypadł realnie. Czułam złość i rozczarowanie myśląc o ludziach, którzy wychowali dziewczynę. Jest to bohaterka, którą łatwo lubić, lecz to dla Sama traci się głowę. Wrażliwość wycieka z niego wszystkimi porami. W chwilach potrzeby potrafi być również silny. Jego piosenki wyrażają wszystko, co w sobie skrywa. Jest osobliwy i niepowtarzalny.

Narracja prowadzona z dwóch perspektyw, Grace i Sama. Rozdziały opowiadane przez bohatera były z perspektywy człowieka jak i wilka. Te z wilczej perspektywy mają swój swoisty charakter. Lekko zagmatwane w plątaninie myśli ukazują zwierzęce instynkty i potrzeby. Jest to książka o wilkołakach, lecz jak dla mnie zawsze będzie to opowieść o wilkach. Piękne i naturalne, pomimo fantastycznego aspektu, wydają się prawdziwe. 

„Drżenie” ma swój niepowtarzalny klimat, który wręcz hipnotyzuję. Bohaterowie pokazują uczucia, które przyprawiają o dreszcz przyjemności oraz niepokoju.  Miłość Sama i Grace jest piękna, dlatego tak bardzo boli oglądanie ich cierpienia. Głębia i bezmiar emocji, którymi emanuję „Drżenie” czyni tę historię wyjątkową. Uwielbiam do niej wracać i na nowo  poznawać bohaterów, a tęsknota i pragnienie bliskości nabierają nowego znaczenia.
Polecam 5+/6

Dziękuję!

niedziela, 3 stycznia 2016

"Taniec śmierci", "Całopalne ofiary" Laurell K. Hamilton- recenzja



„Taniec śmierci” to już szósta odsłona przygód słynnej animatorki i egzekutorki Anity Blacke. Jeśli ktoś nie zna, to powinien jak najszybciej nadrobić zaległości. Jest to jedno z lepszych urban fantasy, z jakim się zetknęłam. Można w nim znaleźć wampiry, wilkołaki i inne magiczne istoty. W tej części to Anita staje się zwierzyną łowną. Wszystkie bandziory postanowiły na nią zapolować, a egzekutorka nie ma pojęcia, komu zalazła za skórę, gdyż nieznajomy zleceniodawca postanowił wydać niemałą fortunę, by ją uśmiercić. Z pomocą przychodzi Edward, specyficzny przyjaciel i płatny zabójca. Jej życie staję pod znakiem zapytania, lecz dziewczyna postanawia pomóc nowemu wampirowi, który jest dosłownie trawiony żywcem. 


Jak zawsze książki Pani Hamilton czyta się lekko i przyjemnie. Ta część również dostarczyła mi wiele pozytywnych doznań, choć muszę przyznać, że jest jak dotąd najsłabsza z serii. Anita w dużej mierze boryka się z problemami sercowymi.  Dwóch silnych i emanujących mocą mężczyzn ma na nią ochotę, a ona nie wie, którego wybrać. Kłótnie, wątpliwości i liczne wybuchy namiętności sprawiły, że „Taniec śmierci” był romansem. Oczywiście miało to swoje plusy, a główny to Jean- Claude. 


„Całopalne ofiary”- do miasta przybywa Rada Wampirów. Piekielnie niebezpieczna grupa, której obawiają się nawet najpotężniejsze wampiry, również Jean- Claude. W St. Louis zaczynają wybuchać tajemnicze pożary, a Anita zostaje poproszona o pomoc. Wampirze gierki oraz walki o dominacje w stadzie potrafią zawrócić w głowie. 


Jest to jak dotąd moja ulubiona część. Autorka dosłownie dała czadu. Wszystkie jej książki są dynamiczne, lecz ta to istna petarda. Spoglądając na książki z przyjemnością zauważam, że każda kolejna jest obszerniejsza.  Ponad 600 stron to całkiem sporo, a biorąc pod uwagę, że akcja toczy się na przestrzeni kilku dni nie można dopatrzeć się przeciągania. Anita musi uporać się z podpalaczem, Radą Wampirów oraz konsekwencjami związanymi z wampirzymi znakami. Bohaterka nieustannie jest w drodze, pakując się w coraz to nowe kłopoty. Zabrakło mi tu jej zdolności wskrzeszania zmarłych, ponieważ autorka skupiła się na problemach związanych z nowymi gośćmi oraz stadem wilkołaków.


Anita Black to mocna i twarda bohaterka, za co ją uwielbiam. Oszczędnie obdarza ludzi zaufaniem, lecz kiedy to nastąpi, jest lojalna i waleczna. Jean- Claude jest bohaterem pełnym sprzeczności i choć często zdumiewa swoim postępowanie, to nie sposób mu się oprzeć.

Książki jak najbardziej polecam. Akcja dynamiczna i wciągająca. Czasami zastanawiam się skąd Laurell K. Hamilton czerpie swoje pomysły, ponieważ każda z jej książek zaskakuję oryginalnością. Świetnie kreuje bohaterów, nawet ci najmniej znaczący są interesujący i wzbudzają w czytelniku silne uczucia. W książkach można znaleźć wiele krwawych i często brutalnych momentów, uwielbiam dreszczyk, który wywołują. Już nie mogę się doczekać następnego spotkania z egzekutorką i seksownym Jean- Claude.   
5/6

Dziękuję!
 

piątek, 1 stycznia 2016

"Cuda świata" gra edukacyjna- Beata Pawlikowska



Co zawiera:
- 24 pary kart

Czas gry:
30-45 min

Dla kogo:
Gra jest przeznaczona dla 2-4 osób w wieku powyżej 3 lat.

O co chodzi?
Karty należy ułożyć obrazkami do dołu. Gracze odkrywają karty, ten, kto zbierze najwięcej par wygrywa.
Opinia:
Zasady gry są bardzo krótko opisane i musze przyznać, że przydałoby się małe wyjaśnienie. Karty należy odkrywać, kto zbierze więcej par wygrywa. Momentalnie nasuwa się pytanie, co zrobić z niepasującymi obrazkami? A więc gracz odkrywa 2 kary, jeśli są takie sam, zdejmuję, jeśli nie, odwraca z powrotem. Tego typu gier jest całkiem sporo, jednak większość jest dość prosta i łatwa do zapamiętania. „Cuda świata” są jej trudniejszą wersją. Obrazki są barwne, jednak przedstawiają największe budowle i miejsca na świecie, co sprawia, że są do siebie podobne, a to zwiększa trudność.
gry dostępne w 4 wariantach

Wielki plus za motyw edukacyjny. Grając w grę i spoglądając na te skomplikowane i piękne obrazki gracz pragnie poznać tę miejsca lepiej. Dzięki takiej odsłonie dość popularnej gry, starszy gracz również świetnie będzie się bawił podczas zabawy.

Poznałam już puzzle Pani Beaty Pawlikowskiej, teraz zaznajomiłam się z grą i nie zawiodłam się. Po raz kolejny dla graczy czeka niespodzianka. Wystarczy ściągnąć darmową aplikację na tablet bądź smartfon i można cieszyć się dodatkowymi materiałami. Wykonanie jest  solidne, co zawsze jest plusem, z pewnością gra długo posłuży.

Jak najbardziej polecam, barwna i interesująca a mimo to prosta. Dzięki grze można poznać wiele ciekawych miejsc oraz zabytków.
4+/6

 Gra ukazała się nakładem Edipresse
Gra dostępna na empik.com