Każdy ma sekrety, tylko że niektóre potrafią być bardzo
niebezpieczne. Ronan Lynch potrafi zabierać przedmioty ze swoich snów, a taka
umiejętność jest pożądana, co ściąga do Henrietty poszukiwaczy skarbów i
płatnych zabójców. Czy pomimo grożącego niebezpieczeństwa Blue, Adam, Gansey i
Ronan odnajdą legendarnego –Glendowera?
„Złodzieje snów” to kontynuacja „Króla Kruków”. Początek serii
był dla mnie trudny, ilość bohaterów o dziwnych imionach wprowadzał zamęt, a
trzecioosobowa narracja mi tego nie ułatwiła. Nie sądziłam, że po kilku
rozdziałach tak bezwarunkowo przyjmę to, co zaserwowała mi autorka. Wątek
przewodni dotyczy Glendowera. Każdy pragnie go odnaleźć i to z różnych powodów.
Ta część nie posunęła się w tej sprawie do przodu. Nie znaczy to, że książka
jest nudna, taki styl już ma autorka, skupia się na drodze i emocjach
towarzyszących pokonywaniu trudności a nie na samym celu. Dlatego też Glendower
majaczy gdzieś w tle, a skupiamy się na Ronanie, gdyż to on zdominował tę
część.
Jak każdy mroczny i zły chłopiec, Ronan uwodzi czytelnika.
Targany gniewem i obawami postępuję często pochopnie, lecz pod dobrze
skonstruowaną zbroją oschłości kryję się całkiem porządny chłopak. Cieszę się,
że to jemu poświęcono tyle uwagi, lecz zabrakło mi innych bohaterów.
Szczególnie mam namyśli Noaha, który w tej części był jak mgliste wspomnienie i
tylko kilkakrotnie zaznaczył swoja obecność. Gansey nadal jest dla mnie
zagadką, być może się mylę, lecz wyczuwam w nim tajemnicę, która mnie nurtuję.
Blue to jedyna dziewczyna w tym gronie i jest typową książkową bohaterką. Ma
kompleksy, marzenia, jest zadziorna i pyskata. Często zachowuję się
lekkomyślnie, jednak naprawdę darze ją sympatią. Pozostał jeszcze Adam i on
jest najbardziej irytujący. Imponuję swoją niezależnością, ale w każdym dobrym
uczynku lub trosce dopatruje się litości.
Relację całej piątki są burzliwe i dzięki temu wydają się
jeszcze bardziej prawdziwe. Można by pomyśleć, że wykreowanie pięciu głównych bohaterów
tak wyraźnych i mocnych nie pozostawi miejsca na przebicie się postaci
drugoplanowych. Nic bardziej mylnego,
gdyż i one zwracają na siebie uwagę. Rodzina Blue jest ekscentryczna i każda
wizyta na Fox Way 300 jest wyczekiwana. Pojawił się również tajemniczy Pan Szary,
czarny charakter, którego pomimo wykonywanej profesji polubiłam.
Styl autorki, pięknie ukazuję emocje bohaterów i
w prostych słowach pokazują często trudną prawdę. „Złodzieje snów” dzięki snom
Ronana zyskał odrobinę szaleństwa i dobrego rodzaju inności. Książka wyróżnia
się na tle dostępnych młodzieżówek i zapada w pamięci. Akcja nie posuwa się na
przód w zastraszającym tępię, a mimo to nie znajdziecie w niej momentów
nudnych. Każda strona jest intensywna i pochłaniająca.
„Złodzieje snów” jest bogatą książką, zarówno w ilość
bohaterów, ich skomplikowane osobowości oraz emocje, od których aż kipi. Po
przeczytaniu tej powieści czuję, że wygrałam na loterii kilka pięknie
spędzonych godzin w świeci snów, magii i pragnień, które zmieniają ludzi. Polecam
5+/6
Dziękuję!
Lubię dobrze wykreowane sylwetki bohaterów, więc mogłabym się skusić.
OdpowiedzUsuńnie opieraj się :)
UsuńA ja wciąż się nie mogę przekonać do przeczytania jej, bo czytałam 2 książki tej autorki i trochę się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
a co czytałaś? bo jeśli Drżenie, to ta seria jest całkowicie odmienna. Nie jest to romans :)
Usuń