Jeśli szukacie czegoś nowego i oryginalnego, to z pewnością
powinniście sięgnąć po książkę Pana Mateusza Kudrańskego. „Co wylądowało w
lesie Rendlesham?” to debiut polskiego pisarza. Rzadko czytam fantastykę
polska, jednak, kiedy już na jakąś trafię, to za każdym razem spotyka mnie miła
niespodzianka. Polscy pisarze zaskakują nowymi pomysłami i w tym przypadku
również tak jest. Pan Kudrański zaserwował mi świetny kawałek literatury .
Książka zaczyna się dość lekko. Dwie grupy nastolatków,
które nie pałają do siebie sympatią rywalizują ze sobą. Jeden podstęp podsyca
ich niechęć do granic możliwości, jednak nie na długo. Drobny wypadek powoduję,
że obie grupy się spotykają i to z pozoru zwyczajne zdarzenie rozpoczyna piekielnie
tajemniczą akcje. Wyobraźcie sobie wybuch, tajemniczą mgłę, piktogramy w polu i latające statki. Jeśli macie już
jakieś podejrzenia to słusznie, nie zdradzę nic więcej po za tym, że jednak coś
wylądowało w lesie Rendlesham.
Jestem zwolenniczką książek,
w których występuję więcej niż dwóch głównych bohaterów. Tu mamy okazję poznać dwie grupy. Jedna to
amerykanie, choć w tej grupie znajduję się dwóch chłopców pochodzenia polskiego
Jersey i Ice oraz kudłaty Boogie i piękną Maggie. Druga grupa to anglicy, w
której to BB jest przystojniakiem i fakt, że kiedyś chodził z Maggie podsyca
emocje wszystkich. Do jego drużyny należą również rudy Red, pyskata Andy i
wiecznie pierdzący Piguła. Wprowadzenie tylu bohaterów jest świetnym pomysłem. Nastolatkowe
są oryginalni i każdy wyróżnia się czymś
charakterystycznym. Dzięki temu łatwo
ich zapamiętać i bez wątpienia polubić.
Akcja książki to kolejny plus, z początku jest niepozorna i
nie spodziewałam się, że tak szybko się rozwinie. Od momentu spotkania nastolatków,
akcja nie zwolniła nawet na moment. Bohaterowie połączyli siły i pomimo
sprzeczek, które dodawały sporej dawki humoru, potrafili współpracować.
Rozmyślali, działali, uciekali i walczyli. Wszystko składa się na szybką i
ciekawą akcje, w której wyczuwalne napięcie potrafi podnieść ciśnienie. Wydarzenia
opisane w książce toczą się w 1981 roku,
jednak niemiałam jakiegoś szczególnego wrażenia, że znajdujemy się w innym
czacie niż obecny, być może dlatego, ze jeżyk jest bardzo przystępny i książkę czyta
się łatwo i przyjemnie.
Chyba każdemu rzuci się forma, w jakiej książka została
wydana. Rzadko się zdarzają tak pięknie wydrukowane książki. Cudownie śnieżnobiałe
kartki i twarda okładka, która idealnie pasuje do fabuły utworu to wielki atut.
Książka ma w sobie sporą dawkę realności, która potrafi przyprawić o gęsią
skórkę. Jeśli chodzi o wady, to mogłabym zaliczyć drobne niedociągnięcia, nie są
one na tyle istotne, aby mogły wpłynąć na odbiór lektury.
Książka jest specyficzna, ponieważ można ją polecić
dosłownie każdemu, nie tylko młodszym i starszy, ale i dziewczyną i chłopcom. Można
w niej znaleźć strzelanki, miłość, pasjonującą przygodę i tajemnicę, która
wciągnie każdego czytelnika złaknionego dobrej lektury. „Co wylądowało w lesie Rendlesham?” nie raz
mnie zaskoczył, dlatego polecam!
5/6
Książka dostępna na:
Chętnie bym przeczytała, muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
O tak! Ja z pewnością szukam czegoś nowego i oryginalnego! :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo chętnie bym przeczytała tę książkę :)
opis zachęca do przeczytania tej książki, na pewno będę się starała żeby wpadła w moje łapki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://zaczytana-iadala.blogspot.com/