„Wieczna tęsknota” to czwarty tom cyklu „Pocałunek anioła”.
Książka powstała kilka lat po trzeciej części i jest kontynuacją miłosnych
perypetii Ivy.
Zbliża się pierwsza rocznica śmierci Tristana i Ivy wraz z przyjaciółmi
postanowili wyjechać na wakacje. Will, Beth, Kelsey i Dhanya oraz Ivy spędzają
lato na Cape Cod, gdzie pomagają ciotce Beth w prowadzeniu pensjonatu dla gości.
Pewnego dnia Ivy i Beth ulegają niebezpiecznemu wypadkowi, podczas którego Ivy
umiera. Tristan ratuję dziewczynę pocałunkiem życia i od tego momentu wszystko
się zmienia. Ranna dziewczyna szybko wraca do zdrowia w szpitalu i to tam
spotyka tajemniczego chłopaka, który stracił pamięć w wyniku brutalnego
pobicia. Ivy jest przekonana, że „Guy”, bo tak go nazywają, ma w sobie cząstkę
Tristana i dziewczyna zaczyna darzyć go głębokim uczuciem.
Nowe otoczenie z pewnością dodały świeżości. Już nie krążyłam
między domem a szkolnymi korytarzami a znaleźliśmy się w pięknym i urokliwym
miejscu. Uwielbiam nadmorskie klimaty i bardzo się ucieszyłam, że autorka
postanowiła coś zmienić. Poznałam nowych bohaterów i nie wszyscy mi się
spodobali, kilku wzbudziło moja podejrzliwość i jestem ciekawa, z jakiej strony
zaprezentują się w przyszłości. Myślę, że seria rozwija się z książki na książkę.
Pamiętam, że pierwsza część była delikatna i przyjemna, lecz ta nabrała pazura i
akcji. Jest o niebo lepsza od swoich poprzedniczek.
Względem Ivy mam mieszane uczucia. Po tym, co ją spotkało powinna
być bardziej czujna a ona nie zważała na rady innych. Poznała nowego chłopaka i
święcie wierzyła w jego dobroć. Lekceważyła rady przyjaciół, co wywoływało
niejedną kłótnie. Dziewczyna mnie denerwowała nie tylko ze względu na swoją
bezmyślność, ale jej podejścia do Willa również
nie było w porządku. Chłopak już od pierwszej
książki udowodnił, że jest porządnym, miłym i odważnym bohaterem. Polubiłam go
i sądziłam, ze świetnie do siebie pasują. Po ich rozstaniu zachował się
uczciwie i jego postać mnie intryguję, jestem ciekawa jak dalej potoczą się
jego losy.
Autorka nadal utrzymała lekki styl pisania. „Wieczną
tęsknotę” można przeczytać w kilka godzin i przyznaję, że jest to mile spędzony
czas. Pani Chandler mnie zaskoczyła, kiedy myślałam, że już wszystko zostało wyjaśnione,
ona wprowadziła kolejne niebezpieczeństwo i uważam, że jej się udało.
Książka nie jest czymś wielce oryginalnym. Pomimo tego seria
przypadła mi do gustu, jest świetna na zabicie czasu, więc polecam.
4-/6
Dziękuję!!!
Nie mam ochoty na tę serię, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńhttp://in-corner-with-book.blogspot.com
Czytałam tylko tom drugi - może kiedyś skuszę się na poznanie całości ;)
OdpowiedzUsuńCala seria jeszcze przede mną. Na pewno ją przeczytam! ;)
OdpowiedzUsuńMoże w zimie, ale szczerze mówiąc, to troszkę nie mój gust :(
OdpowiedzUsuńI mam jeszcze małą sprawę - założyłam "świeżutkiego" bloga i będę wdzięczna za każdą wskazówkę :) Jeżeli zdecydujesz się zostać na dłużej, będzie mi bardzo miło :) Pozdrawiam!
Widziałam tą serię wielokrotnie, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. No i format książek wydaje mi się też nieco dziwny.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, na razie jednak nie mam na tą serię zbyt dużej ochoty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com