”Między młotem a piorunem” to już trzeci tom tej porywającej
serii. Jeśli ktoś nie czytał poprzednich dwóch książek powinien to nadrobić, szczególnie
dlatego, że to istny oryginał. Jeśli szukacie lekkiej, zabawnej i
niepowtarzalnej lektury, to przygody Irlandzkiego Druida wam to zapewnią.
Bohater prze do przodu, nie dlatego, że takie jego
przeznaczenie, ale dostosowuje się do tego, co przyniesie mu życie. Dzięki tym
przeciwnością losu Atticus zaczyna poważnieć, nie tracąc przy tym cierpkiego
języka. Dostrzega odpowiedzialność zaciągniętych obietnic oraz posiadania
uczennicy- Granualie. Druid jeszcze dobrze nie ochłonął po walce z bachantkami
a już musi wyruszyć w kolejną misję. Przyszedł czas wywiązać się z obietnicy
danej pewnej wiedźmie i druid wyrusza do Asgardu po jedno złote jabłko z ogrodu
Idunn, przy czym spotyka wielgachną
wiewióre. Bohater nieustannie odczuwa napięcie i wszędzie widzi zagrożenie. Właściwie nie ma co się dziwić, skoro z dnia na dzień
grono jego przeciwników powiększa się.
Ta część jest niezwykle dynamiczna a bohater skacze między
światami. Urozmaica to książkę i mamy możliwość poznania nowych miejsc i
bohaterów. Bardzo lubię wampiry i jestem
zadowolona, iż poznajemy głębsze losy Laifa. Dochodzi do potyczki z Tohrem –
którego prawnik nienawidzi, zresztą nie tylko on- Bug ma wielu wrogów.
Lekkim szokiem, morze być obraz Jezusa, Chrześcijaństwo jest
główną u nas religią i dla niektórych mogłoby się wydawać nietaktowne ukazać
Jezusa bujającego się w rytm bluesa. Nic bardziej mylnego, autor umiejętnie i z
lekkim przymrużeniem oka, pokazał nam po prostu inne wyobrażenie.
Pomimo swojej lekkości widać, ze autor posiada ogromną wiedzę.
Mój mózg czasami nie „łapie” tych wszystkich bogów, miejsc , krain, imion i właśnie,
dlatego doceniam jego talent. Umiejętnie łączy wszystkie religie i bóstwa,
które koegzystują obok siebie i robią to tak naturalnie, że czytelnik nie
zastanawia się nad tym. Nie mam zielonego pojęcia, skąd pan Hearne bierze te
wszystkie zabawne teksty, lecz są one dowcipne i bawią czytelnika. Moim zdaniem „Kroniki
żelaznego druida” z tomu na tom są coraz lepsze, co rzadko się zdarza w seriach.
Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu i moje spragnione serduszko cieszy cię,
że „Zbrodnia i kojot” leżą na mojej półce a ręce wyrywają się po kolejną dawkę
Atticusa.
Polecam jak zawsze: 4+/6
Kevi Hearne urodził się w Arizonie. Uczy
angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści,
hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki,
czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku.
Dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz