„Nowy Przywódca” to długo wyczekiwana kontynuacja błyskotliwego
cyklu „Świat po wybuchu”. Sama znalazłam się w dość dogodnej sytuacji, ponieważ
pierwszą część przeczytałam niedawno i dzięki temu nie usychałam z tęsknoty za bohaterami,
teraz i ja dołączyłam do tych wzdychających, gdyż jak mam wytrzymać do
następnej książki, kiedy tak bardzo chcę już ją mieć!? Nie wiem.
Książka rozpoczyna się w krótkim czasie po wydarzeniach z „Nowej
Ziemi”. Partridge i Lyda przebywają pod opieką matek, gdzie sporządzają mapy
kopuły. Willux , dowódca czystych pragnie by jego syn wrócił i w tym celu
wysyła śmiercionośne pająki, które wszczepiają się w ciała a po upływie
wyznaczonego czasu wybuchają. Portridge nie chce, aby niewinni ludzie ginęli
przez niego i wraca, lecz tam czeka na
niego misterny i psychopatyczny plan stworzony przez jego schorowanego ojca.
Międzyczasie druga grupa bohaterów, Pressia, Bradwell i El Capitan wyruszają w
daleką podróż w celu odnalezienia cennej formuły, która może zmienić wszystko w
tym zniszczonym świecie.
Akcja książki zaskakuję swoją dynamiką- bohaterowie podróżują
przez niebezpieczne tereny i spotykają na swej drodze różnego typu bestie, za każdym
razem serwując nam coś nowego. Jest to druga część i nie da się uniknąć porównań
do poprzedniej książki. Nie wiem jak autorka to robi, ale „Nowy Przywódca” jest
utrzymany na równie wysokim poziomie, co poprzednia lektura.
Bohaterowie dobrze już nam znani, raczej nie zaskakują swoim
zachowanie, pomimo swoich wielu wad i często samolubnego postępowania, wytrwale
dążą do ocalenia ludzkości. Tak ukształtowane postacie są bardzo realne. Mogłam
ich sobie bez problemu wyobrazić.
Normalne nastolatki, które dorosły zbyt szybko przez kataklizm i niebezpieczne
życie, które ich dosięgło. Zaskakującym wyjątkiem jest El Capitana. Na początku niebezpieczny i bez skrupułów
zmienił się na naszych oczach, lecz w tej części bardzo go polubiłam. El
Capitan stał się łagodniejszy dla Helmuda, brata wtopionego w jego plecy. Dzięki
takiej zmianie, Helmud zaczyna przejawiać lekką inicjatywę i nie powtarza
wszystkiego bezmyślnie, lecz dodaje coś od siebie. Pojawiła się nowa postać i
to dość ważna. Iralena- mieszka w kopule i przebywała w stanie zawieszenia,
przygotowywana na narzeczoną Portridga. Wydaję się na wierną poglądom Wiluxa i
irytowała mnie przez większość czasu, aż do chwili kiedy zrozumiałam, że jest
świetną aktorką i w tajemnicy pomaga Portidge.
Przyznaję, że wszyscy
bohaterowie skradli moje serce i nie mam się, do czego doczepić. Książka jest
prowadzona na kilku płaszczyznach. Portridge w kopule, Lyda u matek i pozostali
w podróży, troszkę mi szkoda, że
bohaterowie się rozdzielili i tak mało byli razem. Jednak fakt, że Pressia i
Bradwell podróżowali wspólnie, wynagrodziła mi wszystko.
Ta książka jest istnym przejawem geniuszu i wielkiego talentu.
Wywołuje w czytelniku silne, burzliwe emocje i dzięki temu zrozumiałam, że dla
takich książek człowiek czyta. Szuka ich wytrwale a kiedy znajdzie, wnika w nie
bez opamiętania. Po zamknięciu ostatniej strony nie pozostaje nic innego, jak
zacząć czytać od nowa, bo ta książka nigdy się nie znudzi!!!!
6+/6
Ulubiony cytat:
„- Teraz czuję, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni, lecz tworzymy siebie nawzajem- takich, jacy
powinniśmy się stać….”
Dziękuję!!!
Czekam na swoją okazję, bym mogła przeczytać tę książkę. Jak na razie wymyka mi się, ale może kiedyś ją złapię? :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com
Mam nadzieje, że kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę. Bardzo zaciekawił mnie ten cykl. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci tego, ponieważ warto!!!
Usuńnie czytałam książek z tego cyklu - muszę nadrobić zaległości, bo rozumiem, że warto :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę mieć. Bardzo przekonująca recenzja :)
OdpowiedzUsuń