Vivi spędza lato w pięknym i urokliwym miasteczku Verona
Cove, tam spotyka chłopaka o smutnych i zmęczonych oczach. Jonah przytłoczony
odpowiedzialnością za rodzinę, odnajduję radość i szczęście u boku Vivi, która
potrafi rozjaśnić najmroczniejszy dzień. Historia nie tylko o wakacyjnej
miłości, lecz trudnym i nieprzewidywalnym życiu.
Vivi jest niezwykle ekspresyjna osobą, która kocha życie i
nie lęka się wyzwań. Zawsze robi to, na co ma ochotę i czerpię z tego ile tylko
może. Piękna, z artystyczną duszą dziewczyna, oddziałuje na każdego, kogo spotka
na swojej drodze. Jej radosne podejście do świata jest wyczuwalne od pierwszej
strony, lecz z biegiem wydarzenie można dojrzeć subtelne zmiany w jej
zachowaniu i postrzeganiu otoczenia. Drugim, niezwykle istotnym bohaterem jest
Jonah, ma piątkę rodzeństwa i matkę pogrążoną w smutku. Taka sytuacja potrafi
przytłoczyć, ale chłopak całkiem nieźle sobie radzi. Tak naprawdę jest to słodki
i sympatyczny bohater, w którym łatwo się zakochać. Cała rodzina Jonaha
zjednuję sobie przychylność czytelnika, bo jest to rodzina zżyta i lojalna
względem siebie, a ich drobne sprzeczki tyko umacniają łączącą ich miłość.
Miejscem akcji jest małe, nadmorskie miasteczko, które
wprawia czytelnika w wakacyjny klimat, spowity prażącymi promieniami słońca.
Relacja między głównymi bohaterami jest lekka i spontaniczna. Oczekiwałam
łatwej lektury i choć w istocie taką otrzymałam, to zaskoczyło mnie, że w tej
powieści zostały poruszone ważne i smutne wątki. Żałoba, z którą trudno się
uporać jest jednym z nich, lecz to depresja oraz choroby psychiczne najbardziej
mnie zaciekawiły. Autorka doskonale pokazała postęp, czy też nawrót choroby.
Jest to książka dla młodzieży i sądzę, że niejeden młody czytelnik wyciągnie z
niej wartościowe wnioski, bądź zrozumie otaczających go ludzi.
Narracja została podzielona i jak zawszę ucieszyłam się z
takiego rozwiązania, bo możliwość wniknięcia w najskrytsze myśli Vivi oraz
Noaha, była kształcącym i przyjemnym doświadczeniem. Autorka piszę z lekkością, dzięki
czemu książkę czyta się w zawrotnym tempie. Zaciekawił mnie opis tej powieści i
dziękuję za to, bo gdybym miała kierować się okładką, chyba nigdy nie
zdecydowałabym się na lekturę. Z daleka prezentuję się ona nie najgorzej, lecz
trzymając książkę w rękach, jestem zdziwiona beznadziejnością tej okładki. Jest
sztuczna, postacie do siebie nie pasują, a chłopak wygląda jak młodszy brat.
Całe szczęście, że liczy się treść, a nie wygląd, więc mam nadzieję, że to Was nie
zniechęci i skusicie się na ciekawą fabułę.
„Miłość nas zderzyła” jest powieść idealna dla młodzieży,
utrzymana w wakacyjnych klimatach, ale dotykająca trudnych i bolesnych spraw.
Warto mówić o problemach i zmianach, jakie zachodzą w życiu, by nie pogrążyć
się w smutku, a dążyć do tych lepszych dni i momentów wartych zapamiętania.
Polecam 4+/6
Dziękuję!
Fajne połączenie - wakacje i trudne tematy. To może być strzał w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńtak, połączenie bardzo przyjemne :)
UsuńKsiążka może być ciekawa. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że okładka jest beznadziejna, ale to mnie nie dziwi, bo wydało ją wydawnictwo Amber, ono nie robi ładnych okładek - to chyba ich zasada. Wiem chamska jestem ;P
OdpowiedzUsuńCo do książki, to opis brzmi dość ciekawie. Może kiedyś (w bliżej nieokreślonej przyszłości) się skuszę :)
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Ta autorka pisze super 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż