Ania Balanchine pochodzi z kryminalnej rodziny zajmującej
się produkcją czekolady, którą Nowy York uznał za nielegalną. Dziewczyna
pragnie normalności i bezpieczeństwa, lecz ludzie ze środowiska, w którym się
obraca, są niebezpieczni i zagrażają jej rodzinie. Ania nie może porzucić
przeszłości i musi stawić czoło zagrożeniu, czy uda jej się przeżyć i ziścić
sen o normalności? A może stanie do walki z skorumpowanymi władzami i
śmiertelnie niebezpiecznymi przestępcami?
„Moja mroczna strona” zainteresowała mnie, ponieważ opis
wydał mi się zabawny i ciekawy, lecz to, co otrzymałam okazało się
zaskoczeniem. Zakazana czekolada? Początkowo wydaje się to absurdalne i śmieszne,
lecz zgłębiając temat przewodni lektury widać, że ma to głębsze dno. W tej
części można zrozumieć i dostrzec sensowność postępowania władz miasta. Tu nie
chodzi o szkodliwość tego słodkiego produktu a o to, co zawsze, czyli pieniądze
i wpływy. Jeśli spojrzymy na sprawę pod tym względem, książka nabiera
poważniejszego wydźwięku. Autorka przedstawiła wizję nie tak dalekiej
przeszłości, gdyż świat za siedemdziesiąt lat łatwo sobie wyobrazić.
Ograniczenia wody i braki wielu produktów spotęgowały rozwój czarnego rynku.
Świat Ani jest mroczny, niebezpieczny i skorumpowany, do bólu realny, a przy
tym fascynujący.
Ania jest prawdziwą gwiazdą tej książki. To na niej skupiamy
się najbardziej. Jej osobowość jest złożona i chwilami chwiejna. Dziewczyna nie
należy do heroicznych i perfekcyjnych bohaterek. Nie! Ta dziewczyna jest
chwilami zła i egoistyczna. Emocje biorą nad nią górę, co prowadzi do
popełniania kolejnych błędów. Czy ją potępiam? Nie! Czy jej postępowanie mnie
irytuję? Wręcz przeciwnie. Tę dziewczynę łatwo lubić. Troska o rodzinę jest
imponująca, i co z tego, że popełnia błędy? Znalazła się w stresującym
położeniu i w pełni to rozumiem. W książce obracamy się wąskim gronie bohaterów.
Rodzeństwo, przyjaciele, prawnicy Ani oraz jej krewni, dochodzi jeszcze Win i
kilku przedstawicieli władz. Nie wszystkich tak łatwo rozszyfrować i być może,
dlatego nie przewidziałam wielu intryg. Bohaterowie są barwni i przyciągają
uwagę, a ich historia i dalsze losy są nieszablonowe, dlatego potrafią
zainteresować czytelnika.
Język jest prosty i plastyczny. Szybko się czyta, głównie ze
względu na dobrze prowadzoną narracje i błyskotliwe dialogi. Ania kilkakrotnie
zwraca się bezpośrednio do czytelnika, co potęguję więź z bohaterką. W lekturze
nie zabrakło brutalności, a sama historia nie jest wyidealizowana. Niektórzy
pewnie zastanawiają się, jak potoczył
się wątek romantyczny Ani i Wina, który rozwinął się w poprzedniej części. Więc,
nadal trwa, lecz nie dominuje, jest gdzieś w tle, chwilami można o nim
zapomnieć, ponieważ Ania ma wiele poważnych spraw na głowie. Czy to dobrze, czy
źle? Sama mam mieszane uczucia. Cieszę się, że nie jest to stricte romans, lecz
trochę mi brakowało Wina. Mam nadzieję, że w ostatniej części ten deficyt
zostanie uzupełniony.
„Krew z krwi” jest oryginalną powieścią, której warto
poświęcić czas, ze względu na niebanalną fabułę i złożone charaktery bohaterów.
Ta książka jest niekończącą się akcją, dlatego gwarantuję, że nuda nikomu nie
grozi, tym bardziej, że krwawych starć nie brakuje a zwroty akcji zaskoczą nie
jednego czytelnika. Ta recenzja wyszła trochę słodka, ale całe szczęście, u nas
słodycz jest legalna, więc nie ma co się zastanawiać, tylko czytać i oddać się błogim
objęciom czekoladowemu dziedzictwu Ani
Balanchine.
5/6
Dziękuję!!!
Wow bardzo ciekawa książka. Podoba mi się jak mówisz że są zwroty akcji to ja chętnie bo lubie gdy sie dzieje :)
OdpowiedzUsuńświetny blog! cudownie piszesz!
OdpowiedzUsuńobserwuję i liczę na rewanż
www.zakladkaa.blogspot.com
Wolałabym jakiś romans...
OdpowiedzUsuńPowinnaś zaryzykować, romans jest w pierwszej części, tu troszkę mniej, ale mam nadzieję, że w ostatniej części nadrobi braki, gdyż Win jest super!
UsuńCzytałam pierwszą część tej trylogii i muszę powiedzieć, że to jedna z lepszych książek jakie czytałam. Mam nadzieję, że druga i trzecia część będą równie wciągające :)
OdpowiedzUsuń