poniedziałek, 13 lutego 2017

"Atrament i krew" Rachel Caine- recenzja

Wielka Biblioteka jest potężna i bezwzględna. Posiada wiedzę, którą strzeże i wykorzystuję na swoją korzyść, a umiejętność posługiwania się alchemią i magią sprawia, że jest niepokonana. Zasilić szeregi Wielkiej Biblioteki jest marzeniem wielu, jednak tylko nieliczni mają taką szansę. Jess rozpoczyna naukę w Bibliotece, lecz jego przeszłość nie ułatwia mu nauki, a wręcz przeciwnie, gdyby wyszło na jaw, że jest szmuglerem książek, szybko zawisłby na stryczku. Nie tylko Jess ma sekrety i szybko przekonuję się, że najniebezpieczniejsze skrywa Wielka Biblioteka.

Cudowna! To jedno słowo idealnie odzwierciedla moje wrażenia po lekturze. Jestem zachwycona i tak naprawdę nie znalazłam żadnej wady, czy choćby malutkiego punkciku, do którego miałabym jakiekolwiek zastrzeżenia. Żeby nie rzucać słów na wiatr, postaram się wyjaśnić, dlaczego „Atrament i Krew” jest lekturą obowiązkową.

Świat wykreowany przez autorkę jest wyjątkowy. Wielka Biblioteka jest bezwzględna i surowo karze każdego, kto posiada jakąkolwiek książkę. Zbiera oryginały i przechowuję w archiwum. W przemyślany sposób porcjuje wiedzę mieszkańcom nowego świata. Jess jest przykładem, iż nie wszyscy przestrzegają surowych praw. Cała jego rodzina zajmuję się przemycaniem książek, lecz tylko chłopak pała do nich prawdziwą miłością. Podpalacze również pokazują swoją niechęć do biblioteki, co często kończy się tragiczne. Z tego wynika, że mamy okrutną władze, buntowników, przemytników i książki, które są wszechobecne i wszystko kręci się wokół nich. Na dokładkę mamy jeszcze wojnę, która była najmroczniejszym i najkrwawszym elementem powieści. Wszystko to sprawia, że „Atrament i krew” jest wyjątkową powieścią i może ją czytać dosłownie każdy, zarówno młodzież, jaki starszy czytelnik doceni nowy obraz świata i na wiele godzin zamieszka w Wielkiej Bibliotece! 


Jess jest głównym bohaterem i podoba mi się, że nie jest najlepszy, najmądrzejszy, czy choćby najzabawniejszy. Owszem ma swoje mocne strony, ale autorka nie zrobiła z niego superbohatera. Chłopakowi w szkoleniu towarzyszą inni uczniowie, którzy szybko zapadają w pamięci. Jednych się kocha, a innych nienawidzi, ale najważniejsze, że potrafią wzbudzić w czytelniku emocje, o których nie miało się dotąd pojęcia.  Ilość znaczących bohaterów jest ogromna, więc nuda nikomu nie grozi.

Akcja jest bardzo szybka, uczniowie nie tylko odbywają szkolenie w Bibliotece, ale podróżują i są uczestnikami, często okrutnych i krwawych starć. Szybko nawiązałam więź z Jessem i być może, dlatego tak bardzo przeżywałam straty, które go nie ominęły, oraz ból i strach wiecznie obecne w powieści. Akcja jest gęsta i nieustannie coś się dzieję, lecz nie pędzi na złamanie karku. Magia również jest istotnym elementem i tu wielki plus za sposób, w jaki została wykorzystana. Czytając, czułam potęgę i moc Wielkiej Biblioteki. Nie spodziewałam się, że wątek miłosny się pojawi, jednak ostatecznie takowy jest, lecz nie dominuję, gdyż autorka poprowadziła go bardzo subtelnie i umiejętnie, z pewnością nie jest sztampowy.

„Atrament i Krew” to przesycona magią, krwią oraz dziką, niepohamowaną miłością do książek. Jestem zachwycona i polecam każdemu, kto liczy na niebanalną lekturę i pragnie doświadczyć czegoś niezapomnianego!

6/6


Dziękuję!

2 komentarze:

  1. Po przeczytaniu Twojej recenzji mogę stwierdzić że niesamowicie brakuje mi takiej książki. Koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki miałam zamiar :) cieszę się, że Cię przekonałam, bo warto <3

      Usuń