czwartek, 4 grudnia 2014

"Potwory w Tokio" gra planszowa- recenzja



Co zawiera:
1 plansza
66 kart (3 dymy, 1 imitacji, 12 zmniejszenia, 12 trucizny)
6 czarnych kostek potworów
2 zielone kostki potworów
6 pionków potworów z podstawkami
6 plansz potworów
Kostki energii

Dla kogo:
Gra jest przeznaczona dla 2 do 6 graczy w wieku od 8 lat.

 Czas gry:
Ok. 30 min
O co chodzi:
Celem gry jest zdobycie jak najszybciej dwudziestu punktów. Gracz, który je uzbiera wygrywa lub jeśli pozostanie jedynym uczestnikiem w rozgrywce, gdyż pozostali zostali wyeliminowani. Grę rozpoczyna gracz, który wyda z siebie najbardziej przerażający ryk (lub najmłodszy). Gra przebiega zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W swojej turze gracz wykonuje następujące działania:
      1. Rzuca kostkami potworów.
      2. Wykorzystuje symbole z kostek ( w instrukcji, wszystko jest ładnie wyjaśnione i pokazane)
      3. Zakup kart ( jeśli się zdecyduję i posiada odpowiednią ilość kostek energii)
      4. Zakończenie tury gracza- przekazanie kostek graczowi z lewej strony.
Na początku gry Tokio jest puste. Pierwszy gracz, który wyrzuci przynajmniej jeden symbol ataku, przenosi swój pionek do Tokio. Gracz, który jest w Tokio określany jest „Gracz z Tokio”, pozostali gracze to „Gracze poza Tokio”. W tym samym momencie w Tokio może znajdować się jeden gracz. Będąc w Tokio nie można korzystać z symbolu leczenia, jednak posiada to również swoje korzyści.

Ocena:
Otwierając grę z Wydawnictwa Egmont oczekuję niespodzianki. Nie są to zwykłe, schematyczne planszówki. Pomysłowość oraz mobilność ustawienia tarczy jest dodatkową korzyścią. Instrukcja
początkowo wydała mi się skomplikowana. W takich przypadkach czytam instrukcje i postępuję zgodnie z wytycznymi. Rozkładam tarczę i rozgrywam sama próbną partię. Już po pierwszej turze wszystko stało się jasne i zrozumiałe. Gra jest przeznaczona dla osób powyżej ósmego roku życia, lecz z pomocą i młodsze dziecko sobie poradzi.

W grze ma znaczenie duża losowość z racji na grę kostkami, dopiero, kiedy gracze zaczynają korzystać z kart zaczyna się prawdziwa emocjonująca rozgrywka. Pierwsza runda przebiegła spokojne, lecz kiedy ja i mój przeciwnik zaczęliśmy toczyć przemyślaną strategię i korzystać z kart, całkowicie poddałam się klimatowi Tokio. Gra posiada dodatkowy wariant, jednak jest stosowany, kiedy w grze bierze udział 5 lub 6 graczy. 

Bardzo duże wrażenie zrobiło na mnie wykonanie. Grube i solidne elementy a przy tym kolorowe i przyciągające uwagę. Plansze potworów są pomysłowe. Można na nich ustawiać ilość punktów oraz ilość pozostałych żyć. Wystarczy przekręcić kółeczko przymocowane do planszy potworów. Bardzo pomysłowe rozwiązanie, którym jestem zachwycona. Wykonanie jest dla mnie ważnym aspektem gry planszowej, ponieważ taka gra powinna posłużyć wiele lat, a „Potwory z Tokio” z pewnością wytrzymają próbę czasu. 

Podsumowując, gra jest wykonana estetycznie, rozgrywki są emocjonujące i z pewnością urozmaicą nie jedno spotkanie rodzinne, gdyż w tej grze mogą brać udział dosłownie wszyscy i nikt nie będzie znudzony. „Potwory z Tokio” Zostały grą roku i uważam, że ten tytuł całkowicie się jej należy.  
5/6

Dziękuję!!!

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. "Mumię" również możesz polecić, ponieważ jest super, grałam w nią już kilka razy a mam 26 lat :)

      Usuń
  2. Sama raczej nie zagram, ale polecić mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak tylko informacyjnie ktoś bezczelnie przekopiował Pani tekst http://wokolgryplanszowej.blogspot.com/2015/08/potwory-w-tokio-recenzja.html.

    OdpowiedzUsuń