Grace Lawson dostaje życiową szansę. Trzymiesięczny staż w
dobrze prosperującej firmie w Londynie. Dziewczyna nieprzewidziana jednego,
przystojnego, aroganckiego i bezwzględnego Jonathana Huntingtona. Szefa
Huntington Ventures, gdzie ma rozpocząć praktykę.
Wszystko brzmi dość sztampowo i po części tak właśnie jest,
jednak większość książek erotycznych ma podobną fabułę i tylko szczegóły
wpływają na oryginalność i wyjątkowość danej lektury. „Barwy miłości”
zachwyciły mnie właśnie tymi detalami. Autorka dobrze przygotowała grunt pod
sceny erotyczne. Seksu jest sporo, lecz w początkowym stadium książki skupiamy
się na innych sprawach, co uważam za dobre rozwiązanie. Zbyt duża ilość scen
erotycznych po pewnym czasie staje się nudna a tutaj miałam możliwość poznania
bohaterów. Oczywiście napięcie seksualne jest wyczuwalne nieustannie, lecz Pani
Taylor umiejętnie prowadzi czytelnika przez te historię.
Grace i Jonathan są głównymi bohaterami. Dziewczyna niewinna
i jak się można spodziewać zafascynowana swoim szefem. On apodyktyczny i zimny.
Połączyła ich namiętność. Może wydawać się, że bohaterowie niczym nie zaskoczą,
lecz Grace to się udało. Podoba mi się jej świadomość zagrożenia ze strony
Jonathana, wie, że taki związek jest niebezpieczny. Dziewczyna pragnie odkryć
tajemnice seksu i dąży do wyznaczonego celu. Miałam możliwość poznania
bohaterki dość dobrze, czego nie mogę powiedzieć o Jonathanie. Mężczyzna jest
tajemniczy i bardzo mało zostało zdradzonych informacji o jego przeszłości. Jest
dla mnie wielką zagadką, którą chciałabym rozwiązać. Mężczyzna ściśle trzyma
się swoich zasad, nie zauważyłam chęci pójścia na jakiekolwiek ustępstwa. W tej
dwójce podoba mi się brak tego irytującego zacięcia między bohaterami,
oczywiście konflikty pojawiają się, lecz nie sprawiają, że wywracam oczami a
wręcz przeciwnie, czytałam zaciekawiona, aż do samego zakończenia, które
całkowicie pozostawiło mnie nieusatysfakcjonowaną, gdyż bardzo, ale to bardzo
chciałabym wiedzieć, co dalej.
Akcja książki nie jest zawrotna, raczej wyważona i stopniowo
prowadzi do istotnych wydarzeń, lecz kiedy już do nich doszłam, w pełni mnie
zaabsorbowały. Seks jest ujęty bardzo smacznie i przyprawia o szybsze bicie
serce. Główny bohater ma swoje upodobana, co komplikuję sytuacje między Grace a
Jonathanem. Spodziewałam się takiego
obrotu spraw, co było trochę rozczarowujące. Autorka używa prostego języka,
dzięki czemu z przyjemnością można oddać się lekturze.
Być może książka nie jest szczególnie oryginalna, ale za to
przyjemna. „Barwy miłości” są bardzo obiecującym początkiem serii, w której
namiętność buzuję a fabuła wciąga. Jeśli pragniecie spędzić miły wieczór,
oddajcie się lekturze i poczujcie ogień i podniecenie, które rozpalą w was
bohaterowie.
Polecam 4+/6
Dziękuję!
Hmm... zaczęłam czytać. Za mną już dwa rozdziały i niestety, ale nie potrafię się wciągnąć. Lubię erotyki, ale chyba mam już przesyt...
OdpowiedzUsuńErotyki potrafią zmęczyć, dlatego nigdy nie czytam kilku pod rząd, staram się je wcisnąć między młodzieżówki bądź fantastykę, by mieć urozmaicenie.
UsuńUrozmaicenie rzeczą niezbędną. Żaden gatunek nie smakuje zbyt dobrze w nadmiarze, trzeba sobie stale zmieniać menu ;)
UsuńO wiele bardziej wolę gdy akcja jest zrównoważona, niż żeby miała gnać na złamanie karku, a ja nie miałbym się połapać w wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńNie lubię erotyków :) Grey mi obrzydził ten gatunek literatury :)
OdpowiedzUsuńNa ten erotyk czekam z niecierpliwością. Mam nadzieje, że gdy trafi w moje ręce, będę miała podobne odczucia do Ciebie, a może nawet spodoba mi się bardziej?
OdpowiedzUsuń