Quinlan McKee jest sobowtórem, czyli wciela się w rolę
zmarłych nastolatków, by pomóc rodzinie w uporaniu się z druzgocącą żałobą. Życie
dziewczyny jest trudne i wymagające, lecz kiedy dowiaduję się, że od lat żyła w
kłamstwie, a jej prawdziwy ojciec tak naprawdę nim nie jest, postanawia odkryć
prawdę. Rzeczywistość niestety jest bardziej skomplikowana, tym bardziej, że
fala samobójstw rośnie w zastraszającym tempie.
Zakończenie części "0" wprawiło mnie w prawdziwe osłupienie i z
niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji. Kiedy dorwałam już w swoje ręce
„Epidemie”, okazało się, że moje oczekiwania były wygórowane i jestem
rozczarowana faktem, iż nie zostały one w pełni spełnione. Wielkie „BUM”, na
które liczyłam nie nadeszło.
Bohaterka toczy walkę sama ze sobą i myślami, które ją nurtują. Brakowało mi tu
interakcji między bohaterami. Ta część mnie nie zaskoczyła i była momentami
nudna. Być może z tego powodu tak bardzo doceniłam wspomnienia Quinn, do
których dziewczyna kilkakrotnie wraca. na szczęście 2 i 3 część książki nadrobiła początkowy przestój.
Związek bohaterki z Deaconem z pewnością nie zalicza się do
tradycyjnych. Quinlan stopniowo obnaża prawdę o ich relacji, łatwo dojrzeć, że
nie było im łatwo i borykali się z wieloma trudnościami. Oboje mieli
skomplikowane życie, lecz ingerencja osób trzecich w ten związek, utrudniła go
jeszcze bardziej. Autorka ciekawie podeszła do tego wątku i to on wzbudził moje
największe zainteresowanie.
Bohaterkę łatwo lubić, nawet mimo jej kilku przejawów
lekkomyślności. Lojalność, jaka z niej płynie robi wrażenie, szczególnie, że sytuacja,
z jaką przyszło jej się zmierzyć, nie nastraja do umacniania zaufania. Psychoza,
która ogarnęła bohaterkę w poprzedniej części, wiernie przedstawiona przez
autorkę, była niebanalnym pomysłem. Dziewczyna powoli dochodzi do siebie, ale
ten temat mnie zainteresował. Choć jest już trochę spokojniej w jej skołowanym umyśle,
to stres, jaki wiąże się z pracą sobowtóra, odcisnął piętno na bohaterach.
Akcja książki rozkręca się powoli. Pierwsza część nie wnosi
za wiele do fabuły, bo Quinn pogrąża się w „kokonie” podejrzeń, jednak w końcu
nabiera tempa i poczułam ulgę, gdyż zaczęło się coś dziać, a ja przyssałam się
do książki jak spragniona pijawka. Powoli bohaterowie zdobywali odpowiedzi na
nurtujące mnie pytania.
Książka nie jest idealna, ale fabuła stanowi tu prawdziwy
skarb. Samobójstwo, temat często przemilczany lub uciszany. Pomimo trudnego tematu, książka jest lekka w odbiorze. Czytając powieść o drugiej w nocy, poczułam dreszcze,
szczególnie w momencie dotyczącym epidemii samobójstw, a to już coś znaczy.
„Epidemia” jest książką doskonałą dla młodzieży. Autorka
wykreowała przerażającą przyszłość, lecz po lekturze czuje ogromny niedosyt.
Zarówno pierwsza seria jak i ta, pozostawiły po sobie zbyt wile niewyjaśnionych
zagadnień, by czuć w pełni zadowolenie. Liczę na koleją książkę i nawet nie
dopuszczam do siebie myśli, że mogłaby jej nie być.
Czy polecam „Epidemie”? Oczywiście, że tak!
4+/6
Dziękuję!
Książka dostępna: TU!
Te samobójstwa jakoś nie za bardzo do mnie przemawiają.
OdpowiedzUsuńSubiektywne Recenzje
Pomimo, że jest dla młodzieży, mnie także interesuje. Muszę tylko znaleźć trochę czasu.
OdpowiedzUsuńCzasu zawsze brak na wszystkie ciekawe książki :( ale warto znaleźć go trochę na "Program"
UsuńKilka dni temu skończyłam "Plagę samobójców" i nabrałam chęci na więcej. ciężko mi tylko pozbyć się wrażenia, że te części są jakoś tak nie po kolei :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z takim układem. 2 tom miał otwarte zakończeni, czy też nie było go wcale, więc czekałam na kontynuację. Nie zwróciłam uwagi, że trzecia książka jest tomem 0, musiałabyś widzieć moje zdziwienie kiedy zaczęłam czytać :):) ale podoba mi się to :)
Usuń