środa, 14 lutego 2018

"Royal. Królestwo ze szkła" Valentina Fast - recenzja

Katastrofa atomowa całkowicie niszczyła ziemię, a nieliczni ocalali dokończyli dzieło zniszczenia. Królestwo Viterry, które znajduje się pod szklaną kopułą, a wielkością można je przyrównać do Kandy, jest ostatnim miejscem na ziemi, gdzie można wieść spokojne życie! Co dwadzieścia lat, młode dziewczęta startują w reality show, by zostać narzeczoną księcia. Tatiana miała inne plany na przyszłość, jednak by jest spełnić, najpierw musi wziąć udział w wyborach. Czy wybory i poznanie czterech przystojniaków, nie zmieni jej planów?

„Royal” jest książką, o której nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Opis mówi wszystko o tej książce. Główna bohaterka to całkiem sympatyczna dziewczyna. Nie zależy jej na koronie i wizerunku, dopiero program i wybory pokazują, że być może za szybko zrezygnowała z korony. Są oczywiście jeszcze inne kandydatki i jak można się domyślić, większość jest zazdrosna i niemiła dla Tatiany. Wybory nie należą do najłatwiejszych, bo mamy jeszcze czterech młodzieńców i tylko jeden z nich jest księciem. Który? Tego muszą dowiedzieć się kandydatki. Ja mam swojego ulubieńca i wcale nie musi być księciem, po prostu podoba mi się jego gburowatość.

Cała fabuła kręci się wokół wyborów i telewizyjnego show. Jeśli ktoś nie lubi takich klimatów, to ta książka mu się zwyczajnie nie spodoba. Seria polecana fankom Rywalek, ja z tą serią nie szaleje. Przeczytałam i była to fajna przygoda, jednak niepowalająca. Royal może nie jest tak dobra jak Rywalki, ale czyta się ją równie lekko i przyjemnie. Chwilami irytowały minie ciągłe przeprosiny Philipa, wielokrotnie myślałam, że już tego więcej nie wytrzymam, ale na jego obronę muszę powiedzieć, że w tych chaotycznym i często niezrozumiałym postępowaniu był pewien urok, w końcu bohaterowie są jeszcze młodzi.



„Royal. Królestwo ze szkła” nie zaskakuje oryginalnością i to niestety mocno mnie uwierało. Czekałam na jakiś wielki zwrot akcji, ale się nie pojawił. Seria będzie miała kilka tomów, więc jeszcze nic straconego, tym bardziej, że cykl ma potencjał i być może moje przypuszczenia się spełnią, na co mocno liczę i głównie z tego powodu sięgnę po kontynuację. Nie dla pięknych sukien, miłości i intryg, a dla polityki i informacji odnośnie świata, bo choć na razie te wątki nie są istotne, to bardzo bym chciała aby nabrały znaczenia. Jeśli nie, to jestem chyba za stara na takie zwyczajne telewizyjne show z nutą miłości. Serie polecam młodszym czytelniczkom! 5/10. 

Dziękuję! 

3 komentarze:

  1. Nie wiem czy się skuszę. Może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym jej dać szansę, ale sama już nie wiem czy jest sens. Rywalki były takie słabe, a to wygląda na jeszcze słabszą kopie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro rywalki cię nie porwały, to wątpię, by ta książka to zrobił.

      Usuń