sobota, 17 lutego 2018

"Słowo i miecz" Amy Harmon - recenzja

Amy Harmon nie jest mi obcą autorką, bo jakiś czas temu, namiętnie zaczytywałam się w przepięknej książce, jaką okazało się „Prawo Mojżesza”. Jestem zagorzałą miłośniczką  fantastyki i na myśl o nowej książce tej autorki, byłam przeszczęśliwa! Czy moje oczekiwania zostały spełnione?

Mała lady Lark jest wiecznie kontrolowana, oschły ojciec wiedziony obawą o własną przyszłość, strzeże swej córki za wszelką cenę. Lark odziedziczyła po matce DAR, lecz każdy z darem jest zabijany, bo takie jest prawo Jeru. Kiedy dziewczyna zostaje porwana przez młodego króla, nie tylko jej przyszłość ulega zmianie, bo losy całego Jeru spoczywają w jej rękach, a żądne krwi Volgary pustoszą rodzime ziemie!

„Słowo i Miecz” to książka, w której słowo odgrywa ważną rolę, bo ma w sobie moc. Lark potrafi kierować słowami i to dzięki nim narzuca wole zwierzętom i nie tylko im. Potężna i delikatna dziewczyna nabiera siły i pewności siebie na oczach czytelnika. Jej moc została spętana i teraz nie może mówić, co pokazuję również problem i dyskryminację ludzi niemych. Niby fantastyka, a jednak autorka poruszyła wiele ważnych kwestii. Drugim bardzo ważnym bohaterem jest sam Król, czyli młody Tiras. Zazwyczaj mnie irytował swoją władczością, ale nie można odmówić mu uroku osobistego. Jest lojalny i dba o poddanych. Obowiązkowy, lecz sprawiedliwy.

Zabrakło mi większej ilości bohaterów, bo prawie cały czas skupiamy się na tej dwójce, co również wpływa na przewidywalne zakończenie, lecz kompletnie mi to nie przeszkadzało. W powieści spotkałam przecudowną postać, czyli trolla i wiernego przyjaciela Lark! Boojohni jest tajemniczy i tak sympatyczny, że nie sposób go nie lubić. Szkoda, że było go tak mało, bo ja go uwielbiam i z chęcią poznałabym go lepiej.


Akcja toczy się na przestrzeni kilku miesięcy i jest to czas wypełniony walkami z Volgarami, problemami w królestwie i chwiejnymi uczuciami. Emocje oraz więź która tworzy się między bohaterami jest piękna. Autorka skupiła się na uczuciach między Lark i Tirasem, pokazując, że ich relacja wymaga pracy i zaufania. 

Świat przedstawiony najłatwiej porównać do średniowiecza, z tą różnicą,  że tu jest dużo magicznych akcentów. Taka mieszanka nie należy do najbardziej oryginalnych, ale ja lubię takie klimaty i już po kilkudziesięciu stronach, trudno było mi się oderwać od lektury!


Amy Harmon w tym wydaniu podoba mi się jeszcze bardziej i tak się zastanawiam, czy aby na pewno to Lark miała władze nad słowami, bo coś mi się wydaje, że autorka sztukę władania nimi opanowała już dawno temu, co jest doskonale widoczne w tej powieści. Książkę mogę polecić zarówno młodzieży, jak i starszym miłośnikom fantastyki. Niecierpliwie czekam na kolejny tom! 8/10!

Dziękuję! 

6 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki, a twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej skusiła :) serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tą pisarkę i po takiej recenzji na pewno się skuszę na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Ja uwielbiam fantastykę i ta książka jest moją ulubioną jeśli chodzi o Amy ;)

      Usuń
  3. motyw utraty głosu wydaje się być ciekawy, ale całość mnie jakoś nie przekonuje. Ostatnio coraz rzadziej sięgam po fantasy i ten tytuł chyba nie zmieni mojego podejścia.
    pozdrawiam
    cherryladyreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zbiera bardzo dobre opinie. Ja również czytałam "Prawo Mojżesza" i bardzo mi się podobała. Chętnie więc też sięgnę po powyższą książkę, mimo że rzadko sięgam po fantastykę. Do tej jednak mnie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń